Drukuj Powrót do artykułu

Polski kapelan dumny z żołnierzy w Iraku

06 października 2003 | 11:40 | jd //mr Ⓒ Ⓟ

Kapelan polskich żołnierzy, stacjonujących w irackiej Karbali ks. kpt. Mariusz Stolarczyk jest dumny z postawy naszych żołnierzy. Podkreśla, że Polacy nie okupują kraju Irakijczyków, ale im służą.

– Polski żołnierz nieraz pochyla się nad irackim dzieckiem, daje chleb, wodę i widzi uśmiech. Kto nie wierzy, niech tutaj przyjedzie i sam zobaczy! – mówi ks. Stolarczyk. Dodaje, że choć warunki służby są trudne, w polskich obozach pojawiły się pewne oznaki normalności. Być może wkrótce ruszy nawet… kurs przedmałżeński dla naszych żołnierzy.

*KAI: Kiedy przyjechał Ksiądz na Bliski Wschód?*
Na misji jestem od 11 sierpnia. Dwa tygodnie spędziłem w Camp Kojot w Kuwejcie. Rekord temperatury w słońcu – 76 stopni. Do tego wszędzie piasek, no i wielbłądy. 23 sierpnia przekroczyłem granicę iracką – strefa wojny, a jeśli chodzi o wieś – strasznej biedy. Miejsce docelowe – Karbala, święte miasto szyitów.

*KAI: Jaki jest Księdza przydział?*
– Jestem w Karbali kapelanem 1. brygady bojowej (1 brigade combat team). Karbala to miasto półmilionowe. Służę w dwóch obozach. Camp Szczecin jest prawie w centrum miasta, jakieś 1500 m od świętych meczetów. Camp Lima oddalony jest od pierwszego o jakieś 10 km. W „Szczecinie” są Polacy i Amerykanie; w „Limie” – Polacy, Amerykanie, Słowacy, Tajowie i pracownicy cywilni z Filipin i Indii.

*KAI: O czym Ksiądz rozmawia z żołnierzami?*
– Pojawiają się rożne tematy: przerażająca bieda w Iraku, radość („Proszę kapelana, dzisiaj mam fajny dzień, bo na patrolu rozdawaliśmy ludziom wodę. Jak oni się cieszyli!”)
Są rozmowy o lęku, bo strzały słychać tutaj bardzo często. Na szczęście są to najczęściej strzały na wiwat albo z okazji wesela, albo do złodziei. Choć są przypadki, że broń jest wymierzona w naszym kierunku. Wtedy górę bierze wyszkolenie naszego wojska.

*KAI: Co to znaczy: „bierze górę”? Śmierć napastnika?*
– Nie, najwyżej się kogoś aresztuje, ale i wtedy trzeba zachować zimną krew, bo to przecież kraj, w którym każdy może mieć – i ma – broń.
Generalna zasada jest taka: jesteśmy tu, aby przywrócić pokój i bezpieczeństwo. Nie jesteśmy okupantami – jak nas określają niektórzy w kraju. Gdy rozmawiam z żołnierzami, którzy stali na chekpointach (posterunkach kontrolnych na drogach), to słyszę, że wielu Irakijczyków jest zadowolonych, że są te kontrole, bo wiedzą, że to dla ich bezpieczeństwa.

*KAI: Czy Ksiądz ma broń?*
– Kapelan nie posiada broni ani długiej, ani krótkiej. Moją ochroną jest wiara w Boga i jakieś mocne przekonanie, że nic się złego stać nie może. Wypływa to z tego, że tu w Iraku o wiele więcej się modlę. Hm, trzeba było wyjechać na pustynię, żeby tak się stało… Coś w tym jest.
A wracając do spotkań z żołnierzami, to są rozmowy o domu rodzinnym, o kochanych żonach i dzieciach, o tym, jak będą wyglądać święta na misji. Są rozmowy na tematy biblijne – to jest przecież kraina biblijna: Babilon, Ur – rodzinne miasto Abrahama. I są rozmowy o Bogu, czasem niełatwe, czasem takie, które są świadectwem wielkiej wiary. Myślę, że w życiu każdego księdza takie rozmowy się pojawiają, chociaż tutaj nabierają intensywności.

*KAI: Ksiądz czuje się więc potrzebny?*
– Tak, bardzo. Przede wszystkim tu, na miejscu, ktoś musi się modlić o bezpieczeństwo dla żołnierzy. „Niech kapelan się za nas modli” – to częsta prośba. Modlę się przede wszystkim podczas Mszy. Frekwencja zależy od sytuacji w okolicy, czasami pomieszczenia są pełne, a zdarza się, że jestem sam, bo wszyscy są w polu na patrolach. Wspólna modlitwa tworzy więź, braterstwo.
No i te wieczorne rozmowy… Tutaj jest się ze swoimi parafianami non stop. Nie ma godzin urzędowania. Mogą przyjść, kiedy chcą i kiedy mają czas. Śpisz, jesz, myjesz się, oglądasz telewizję – i ciągle otaczają cię ci ludzie. Jest się przy nich w konwoju, na posterunku… Widzę, jak martwią się tym, co dzieje się w kraju, jak martwią się o zdrowie Papieża. Rozdałem już wszystkie różance i medaliki, jakie ze sobą przywiozłem. Powodzeniem cieszy się Pismo Święte i to w dwóch wersjach językowych: polskiej i angielskiej, bo duży procent naszych mówi dobrze po angielsku.

*KAI: Jak od strony organizacyjnej wygląda Księdza duszpasterstwo?*
– W obydwu bazach mam izby modlitwy. W „Szczecinie” znajduje się ona w rozłożonym wozie dowodzenia, a w „Limie” – w domku z dykty. Ta izba jest międzynarodowa. Korzystają z niej również amerykańscy kapelani: katolicki i ewangelicki.
Msze święte odprawiam co drugi dzień w każdej bazie. Po Mszy zostaję tam na noc, bo w nocy ze względów bezpieczeństwa nie ma konwojów. W niedziele mam dwie Msze w „Szczecinie” i jedną w „Limie”. Niedziela to dzień spędzony w konwojach. Dzięki życzliwości żołnierzy z kompani Fox (żołnierze z brygady ze Świętoszowa) nie mam kłopotu z dojazdem. Dla ludzi w Polsce te problemy mogą się wydawać dziwne, bo cóż to jest 10 km, ale tu wszędzie jeździmy konwojami, w których zaangażowanych jest co najmniej siedmiu ludzi. Dlatego staramy się je planować jak najracjonalniej. Chodzi i o bezpieczeństwo, i o możliwość odpoczynku.
Życie liturgiczne się rozwija, pojawiają się ludzie, którzy grają na instrumentach, pięknie śpiewają; są ludzie, którzy dbają o czystość w izbie modlitwy. Tu wielkie podziękowania dla strażaków w Camp Lima którzy w każdą sobotę – tak jak się zobowiązali – myją miejsce modlitwy. Dostępnymi materiałami upiększamy nasze miejsca spotkania z Bogiem. Dzięki zdolnościom żołnierzy powstaje piękna figura Chrystusa do jednej z izb.
Ważnym wydarzeniem dla nas była wizyta biskupa polowego WP bp Sławoja Leszka Głódzia, który odwiedził nas 3 września. Mamy też plany na przyszłość – w połowie października rusza kurs przedmałżeński…

*KAI: Kurs przedmałżeński???*
– Jasne, że jest tu wiele problemów, stres, tęsknota za domem, brak czasu i zmęczenie, ale nasi żołnierze to młodzi chłopcy, którzy myślą o żeniaczce po powrocie. Poprosili o kurs, to dlaczego nie? Oprócz mnie jest tu prawnik, psycholog, lekarz. Jak będzie czas, to zaczniemy.

*KAI: Czy miał Ksiądz kontakt z irackimi duchownymi – chrześcijańskimi albo muzułmańskimi?*
– Poszukiwano tu gminy chrześcijańskiej, ale w Karbali nie znaleziono. W małych wioskach nasi proszą muzułmańskich duchownych, aby ogłosili, że np. w danym dniu przyjedzie ekipa polskich lekarzy. Duchowni przychodzą do nas także jako przedstawiciele swojej społeczności z różnymi problemami.

*KAI: Jak nasi żołnierze sprawdzają się w tych kontaktach?*
– Cenię to, co tu robi nasze wojsko, ale myślę, że trzeba być tu, na miejscu, aby to docenić. Oni naprawdę dają z siebie wszystko. Kiedyś była taka rozmowa: „Co kapelana tu przywiało?” – zapytał żołnierz. „Wy” – odpowiedziałem i spytałem: „A was?” – „No, wie ksiądz, pieniądze, chęć poznania czego nowego…, a teraz widzimy, że jesteśmy tu, aby im pomóc.” I rzeczywiście, nasi żołnierze rozwożą żywność, wodę, remontują szkoły, przyjmują chorych. Polski żołnierz nieraz pochyla się nad irackim dzieckiem, daje chleb, wodę i widzi uśmiech. My nie jesteśmy okupantami, my im służymy. Kto nie wierzy, niech tutaj przyjedzie i sam zobaczy!
Rozmawiał Jarosław Dudała (KAI)

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.