Drukuj Powrót do artykułu

Polski misjonarz z Filipin apeluje o pomoc dla ofiar tajfunu

17 listopada 2013 | 09:26 | tom (KAI) / br Ⓒ Ⓟ

Z gorącym apelem o pomoc materialną, finansową oraz modlitwę zwraca się do Kościoła i Polaków w rozmowie z KAI ks. Dariusz Drzewiecki, marianin i misjonarz pracujący w sanktuarium Miłosierdzia Bożego w El Salvador koło Cagayan de Oro na filipińskiej wyspie Mindanao. Podkreśla, że największym obecnie problemem jest dotarcie z pomocą do ogarniętych chaosem miejsc dotkniętych przez tajfunu Haiyan. Polscy marianie pracujący na Filipinach dziękują za okazaną już pomoc ze strony polskiego Kościoła i proszą o dalsze wsparcie.

„Na szczęście tajfun Haiyan przeszedł obok wyspy Mindanao” – mówi ks. Drzewiecki. Natomiast na wyspach dotkniętych przez tajfun jest tysiące ofiar, w tym wiele dzieci. Będzie ich więcej niż 10 tys. choć władze uspakajają, że jest ich ok. 3 tys. Nadal trudno policzyć ofiary śmiertelne, gdyż wiele miejscowości nadal jest odciętych od świata. W wielu przypadkach nikt już ich nie liczy, gdyż ze względu na gorący klimat i groźbę epidemii są one od razu chowane. „O ludzkich stratach dowiemy się może dopiero za miesiąc albo i dłużej” – zaznacza ks. Drzewiecki.

Polski misjonarz zwraca też uwagę, że w wielu miejscach po przejściu tajfunu dochodziło do grabieży, nieczynne są banki i ludzie są pozbawieni wszelkich środków finansowych. Ze względu na ogrom potrzeb wiele firm zajmujących się przesyłaniem pieniędzy zawiesiło swoją działalność. Dochodzi także do nadużyć przy dystrybucji zrzucanej z samolotów żywności, którą przechwytują najsilniejsi. „W niektórych miejscach dochodzi do sytuacji apokaliptycznych, sytuacja jest tragiczna, panuje ogólny chaos tam gdzie ludzie dotychczas nie otrzymali pomocy, głodują nie mając ryżu, wody pitnej, środków higieny” – stwierdza ks. Drzewiecki.

Wiele mówi się o mieście Tacloban, które jest stolicą najbardziej dotkniętej tajfunem prowincji Leyte, ale miejsc, które zostały zmyte z powierzchni ziemi jest tysiące. „Mamy wielkie zagrożenie epidemiologiczne. Wiele osób przeżywa traumę po stracie najbliższych i wymaga opieki duchowej” – podkreśla zakonnik.

Jego zdaniem obecnie najważniejszym zadaniem jest dotarcie do jak największej liczby potrzebujących, tym bardziej, że w obecnej sytuacji chaosu władze państwowe i lokalne nie do końca sobie z tym radzą. „Wiele się mówi, że nie można dotrzeć do poszkodowanych, ale z drugiej strony jedna z członkiń prowadzonej przez nas Drogi Neokatechumenalnej dotarła do swojej rodziny na jednej z wysp i sprowadziła ją do nas. Pokazuje to, że jednak można” – mówi ks. Drzewiecki.

Polscy marianie pracujący na Filipinach mają duże doświadczenie w pomocy poszkodowanym przez klęski żywiołowe, gdyż w 2011 r. region, gdzie pracują, został dotknięty przez tajfun Washi. Jak na razie wysłali wsparcie finansowe oraz ryż jednej parafii zniszczonej przez kataklizm. „Na szczęście wysyłka ryżu dla ofiar tajfunu drogą lotniczą jest za darmo. Jest to jednak kropla w morzu potrzeb” – mówi ks. Drzewiecki. Niestety, polscy misjonarze nie mogą pomagać bezpośrednio, gdyż żyją ok. 100 km na południe od regionu zniszczonego przez tajfun i nie mają dostępu do miejsc dotkniętych kataklizmem. Jak na razie dociera tam jedynie wojsko i wyspecjalizowane służby.

Największą pomoc śle Caritas Manila, która zwróciła się także o pomoc do Polski. Jej dyrektor wysłał list otwarty do Kościoła w Polsce. „Oczekujemy jeszcze przesłania do Polaków od arcybiskupa Manili, kard. Luis Antonio Tagle” – mówi marianin.

Ks. Drzewiecki pracuje w El Salvador, mieście, które zostało w większości zniszczone w 2011 r. przez tajfun Washi, który zabił 1000 osób a drugie tyle uznano za zaginione. Zaznacza, że ówczesny tajfun był dziesięciokrotnie słabszy od obecnego. Mimo, że minęły już 2 lata, to pomoc cały czas jest potrzebna. Polscy misjonarze organizowali posiłki, mleko dla dzieci, środki higieniczne i medyczne. W ciągu tygodnia wydawano ponad 1 tys. dolarów. Na pomoc zbierano środki także w Polsce przez Stowarzyszenie Pomocników Mariańskich, dzięki „Gościowi Niedzielnemu” i innym. Była to pomoc doraźna.

Potem polscy misjonarze zaangażowali się w pomoc długotermionową, aby poszkodowani mogli powrócić do normalnego życia. Razem z misjonarzami z innych zakonów, m. in. z księżmi sercanami z Polski, kupiono 7 ha ziemi i zaczęto budowę 600 domów. Dotychczas zamieszkało w nich już 350 rodzin – ofiar tajfunu. Mają nadzieję zakończyć budowę do końca br. W budowie pomagają m. in. chrześcijańska organizacja „Habitat for Humanity” a także Caritas Polska, która przekazała na ten cel ponad 100 tys. dolarów. „Bardzo ważna była i jest opieka duchowa i duszpasterska nad ofiarami kataklizmu. Pomagaliśmy i pomagamy, m. in. osobom z ubogich rodzin, które np. wcześniej żyły w związkach niesakramentalnych i dzięki naszemu zaangażowaniu zawarły małżeństwa. Prowadzimy również projekty edukacyjne przygotowujące ludzi do podjęcia pracy” – mówi ks. Drzewiecki. Polscy marianie od pewnego czasu wspierają także studentów college`ów z najbiedniejszych rodzin.

„Otrzymujemy bardzo dużą pomoc od polskiego Kościoła i dzięki temu możemy prowadzić tak szeroką działalność. Módlmy się za wszystkich ludzi załamanych, żyjących w depresji i poczuciu opuszczenia. Niech się nie poddają i wierzą w Boże wsparcie!” – apeluje ks. Drzewiecki.


Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.