Ponad jedna czwarta polskich dzieci żyje w biedzie
01 marca 2008 | 14:10 | rl, maj //mam Ⓒ Ⓟ
Aż 26 proc. dzieci w Polsce żyje w biedzie lub na jej skraju, jest to procent najwyższy w krajach UE – wynika z raportu Komisji Europejskiej. Przed biedą nie chroni też zatrudnienie – polscy rodzice nawet gdy pracują, zarabiają zbyt mało.
Komentując raport ks. Zbigniew Sobolewski, sekretarz Caritas Polska podkreśla, że bieda w Polsce jest problemem przemilczanym, a tymczasem walka z nią wymaga poważnej i długoterminowej polityki państwa.
KAI: Czy dane opublikowane w raporcie Komisji Europejskiej są szokujące dla Caritas Polska?
Informacje o biedzie polskich dzieci są nam znane od dawna. W naszym kraju w ubiegłym roku dożywiania wymagało 650 tys. dzieci. Staramy się reagować na te dane, chociażby prowadząc programy dożywiania, czy opieki. Bardzo się cieszę, że ukazał się ten raport, ponieważ zwraca on uwagę na problem, który jest w Polsce wstydliwie przemilczany. A tymczasem ma on znaczenie nie tylko doraźne. Może mieć również bardzo negatywny wpływ na przyszłość. Bieda wśród dzieci to nie tylko niedożywienie, ale też zmniejszenie szans edukacyjnych, ograniczenie perspektyw. Próbą odpowiedzi ze strony Caritas Polska jest od lat prowadzony program „Skrzydła”. Staramy się w jego ramach objąć zapomogą najbiedniejsze dzieci w Polsce, zwłaszcza z terenów popegeerowskich, zapewniając im nie tylko podstawowe warunki bytowe, ale przede wszystkim inwestując w ich przyszłość. Dzięki programowi stypendialnemu umożliwiamy im naukę.
KAI: Jakie są przyczyny tak dramatycznej sytuacji dzieci w Polsce?
Pierwszą przyczyną jest trudna sytuacja materialna rodzin oraz swoista nieporadność życiowa. Mamy wiele rodzin niepełnych, dysfunkcyjnych, borykających się przede wszystkim z problemami dorosłych. Niestety, wszystkie nierozwiązane problemy dorosłych, jak alkoholizm, uzależnienia, czy wyuczona bezradność – odbijają się przede wszystkim na dzieciach.
Inna przyczyna to fakt, że nie wszystkie grupy społeczne są beneficjentami postępu i rozwoju gospodarki. Nie wszystkie odczuwają wzrost PKB. Dlatego spotykamy się z tym dziwnym w skali europejskiej zjawiskiem biedy wśród zatrudnionych. Już nie tylko bezrobocie jest przyczyną ubóstwa, ale również fakt, że zarobki – zwłaszcza gdy pracuje tylko jeden członek rodziny – stają się niewystarczające, by tę rodzinę utrzymać.
Nasz rozwój gospodarczy idzie w kierunku rozwarstwienia społecznego. Statystyki pokazują, że w Polsce istnieje mała grupa osób bardzo dobrze zarabiająca i stale się bogacąca. Bardzo wielka grupa natomiast zarabia niewiele lub utrzymuje się na granicy minimum socjalnego. Brakuje klasy średniej. Niestety grozi nam swoiste rozdarcie społeczne obserwowalne choćby w państwach latynoamerykańskich – dychotomiczny podział na bardzo bogatych i tych, którzy walczą o przetrwanie.
KAI: Jakie mogą być bezpośrednie i długoterminowe skutki takiej biedy wśród najmłodszych?
Można je postrzegać na różnych płaszczyznach. Pierwsza to biologiczna – niedożywienie dzieci odbije się na ich rozwoju. Wydaje się, że zbyt mało zastanawiamy się nad płaszczyzną psychiczną, nad tym, jak świadomość ubóstwa wpływa na rozwój emocjonalny dziecka. Już 4 – 5 latek może sobie uświadamiać, że jest w trudniejszej sytuacji od swoich rówieśników, nie na wszystko może sobie pozwolić, nie wszystko posiada. To w jakiś sposób odbija się na jego relacjach z innymi, jego świecie emocjonalnym. Dzisiaj ubóstwo upokarza i życie w takim upokorzeniu z pewnością nie jest czynnikiem rozwijającym.
Niestety bieda jest często dziedziczna, przekazywana z pokolenia na pokolenie. Co więcej, dzieci zaniedbanych rodziców są zwykle jeszcze bardziej zaniedbane. Ubóstwo dzisiaj oznacza, że dziecko nie może się kształcić. Brak wykształcenia z kolei to niemożność zyskania sensownej, dobrze płatnej pracy, a co za tym często idzie – ułożenia sobie życia małżeńskiego, rodzinnego. Bieda staje się zaklętym, przeklętym kręgiem. Bieda dziecka będzie biedą człowieka dorosłego. Ubóstwo dzieci jest zagrożeniem dla ich przyszłości i przyszłości całego narodu.Warto się zastanowić, w jaki sposób państwo może pomóc przerwać ten łańcuch dziedziczenia biedy, żeby nie dopuścić do poważnej degradacji społecznej dużej części Polaków.
W licznych komentarzach odnośnie do tej sytuacji zwracamy przede wszystkim uwagę na wymiar ekonomiczny biedy, natomiast zdecydowanie rzadziej – na zaniedbania w dziedzinie wychowawczej. Tymczasem mamy już na tym polu poważne problemy. Pojawił się problem dzieci ulicy, dzieci niczyich, dzieci pozostawionych samym sobie bez opieki, dzieci, które mają ograniczony dostęp do dóbr kultury, do rozwoju intelektualnego, do rozwoju duchowego. Nad tym również warto się zastanowić, bo to jest kolejna bomba, która w pewnym momencie wybuchnie.
Bardzo wiele biednych dzieci to dzieci zdolne. Ale jeśli nimi nikt się nie zainteresuje, jeśli nie stworzymy im warunków rozwoju intelektualnego, duchowego, kulturowego, to niestety ten ogromny potencjał zostanie zmarnowany.
KAI: Co można zrobić, by obniżyć ten wskaźnik biedy? Co mogą zrobić organizacje pozarządowe? Na czym powinno się skupić państwo?
Organizacje pozarządowe, jak Caritas, muszą próbować łagodzić bezpośrednie skutki negatywnych zjawisk społecznych. Natomiast nie jesteśmy w stanie ich rozwiązywać. Robimy co możemy, staramy się otaczać dzieci opieką, ale liczby potrzebujących są druzgocące! Ponad 650 tys. dzieci w Polsce nie ma na zeszyty, na książki! Dla nich szkoła jest codzienną walką z upokorzeniem, ze wstydem z powodu biedy. My możemy pomóc – i to na zasadzie doraźnego, jednorazowego lub kilkakrotnego wsparcia – zaledwie niecałej połowie tych dzieci. Tylko 3 tys. z nich wspieramy stale, kilkuletnią zapomoga, dzięki której mogą się one spokojnie uczyć.
Organizacje pozarządowe nie wystarczą. Tu potrzebna jest mądra polityka państwa. Polityka prorodzinna, która nie będzie bieżącym „łataniem dziur”, ale taka, która stworzy podstawy rozwoju społecznego, będzie naprawdę chroniła rodzinę i wspierała ją w jej funkcjach. Zwłaszcza w funkcji przekazywania życia i funkcji wychowawczej.
Państwo powinno się skupić na walce z bezrobociem, bo ono jest poważnym czynnikiem determinującym występowanie biedy rodziny i biedy dziecka. Powinno także zabiegać o takie płace, które pozwolą również jednemu pracującemu rodzicowi na godziwe utrzymanie rodziny. Państwo musi promować rozwój gospodarczy, ale zwracając uwagę, by nie był to rozwój sam dla siebie, ale rozwój w służbie osób, w służbie rodziny.
KAI: Jak Ksiądz ocenia perspektywy tej sytuacji? Czy za 5, 10 lat możemy się spodziewać, że wskaźnik ubóstwa dzieci w Polsce będzie niższy? Czy też raczej nic się nie zmieni, podobnie jak nie zmieniło się w przeciągu kilku ostatnich lat?
Chciałbym być optymistą. Chciałbym wierzyć, że zmaleje ubóstwo społeczeństwa a tym samym bieda dzieci. Mam nadzieję, że nasz rozwój gospodarczy nie ulegnie zahamowaniu i że przyczyni się do polepszenia sytuacji.
Natomiast ludzie odpowiedzialni za życie społeczne, polityczne i gospodarcze powinni zdać sobie sprawę, że nie można przymykać oczu na zaistniałą sytuację. Nasze działania nie mogą być doraźne, podyktowane impulsem, jakim jest ukazanie się jednego czy drugiego raportu. Potrzeba tu myślenia długofalowego, głębokiej refleksji, głębokiego namysłu – w jakim kierunku ma iść rozwój społeczny. Czy będziemy stawiali na wygranych, którzy i tak sobie nieźle radzą, czy też będziemy społeczeństwem solidarnym z tymi, którym trudno się odnaleźć w rzeczywistości i będziemy wspomagali rodziny, a zwłaszcza rodziny wielodzietne.
Rodziny wielodzietne są naszą ogromną nadzieją. Dzieci z tych rodzin to przyszli pracownicy, ludzie, którzy będą pracowali na emerytury dla starszych pokoleń. Czy robi się coś, by wspierać te rodziny w ich funkcjach rodzicielskich i wychowawczych? Nic albo bardzo niewiele. W świadomości społecznej funkcjonują one wręcz jako rodziny gorsze, napiętnowane, patologiczne. I w ten sposób krzywdzimy tych, od których zależy nasza przyszłość.
Rozmawiał: Rafał Łączny/ KAI
Z raportu Komisji Europejskiej wynika, że wśród wszystkich krajów Unii Europejskiej w Polsce najwięcej dzieci – 26 proc. – żyje w biedzie lub na jej skraju, a w sumie prawie co piąty Polak (19 proc.) żyje poniżej progu ubóstwa, który Komisja Europejska ocenia jako 60 proc. Przeciętnego wynagrodzenia w danym kraju.
Statystycznie rzecz biorąc, najmniej osób ubogich jest w Holandii i w Czechach – po 10 proc. Średnia dla 25 krajów UE (bez Rumunii i Bułgarii) to 16 proc. Ale raport potwierdza, że na biedę w większym stopniu skazane są dzieci: poniżej progu ubóstwa żyje ich w UE 19 proc.
Rafał Łączny, maj
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.


