Drukuj Powrót do artykułu

PONIEDZIAŁEK 7. TYGODNIA ZWYKŁEGO Wierzę, ale…

23 lutego 2009 | 05:30 | a. Ⓒ Ⓟ

Najpierw pokonał główną przeszkodę. Spowodował, że ojciec opętanego uświadomił sobie, iż to on i jego brak wiary były problemem.

Słowa Ewangelii według świętego Marka

Gdy Jezus z Piotrem, Jakubem i Janem zstąpił z góry i przyszedł do uczniów, ujrzał wielki tłum wokół nich i uczonych w Piśmie, którzy rozprawiali z nimi. Skoro Go zobaczyli, zaraz podziw ogarnął cały tłum i przybiegając, witali Go. On ich zapytał: „O czym rozprawiacie z nimi?”

Odpowiedział Mu jeden z tłumu: „Nauczycielu, przyprowadziłem do Ciebie mojego syna, który ma ducha niemego. Ten gdziekolwiek go chwyci, rzuca nim, a on wtedy się pieni, zgrzyta zębami i drętwieje. Powiedziałem Twoim uczniom, żeby go wyrzucili, ale nie mogli”.

On zaś rzekł do nich: „O plemię niewierne, dopóki mam być z wami? Dopóki mam was cierpieć? Przyprowadźcie go do Mnie”. I przywiedli go do Niego. Na widok Jezusa duch zaraz począł szarpać chłopca, tak że upadł na ziemię i tarzał się z pianą na ustach.

Jezus zapytał ojca: „Od jak dawna to mu się zdarza?”

Ten zaś odrzekł: „Od dzieciństwa. I często wrzucał go nawet w ogień i w wodę, żeby go zgubić. Lecz jeśli możesz co, zlituj się nad nami i pomóż nam”.

Jezus mu odrzekł: „Jeśli możesz? Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy”.

Natychmiast ojciec chłopca zawołał: „Wierzę, zaradź memu niedowiarstwu!”

A Jezus widząc, że tłum się zbiega, rozkazał surowo duchowi nieczystemu: „Duchu niemy i głuchy, rozkazuję ci, wyjdź z niego i nie wchodź więcej w niego”. A on krzyknął i wyszedł wśród gwałtownych wstrząsów. Chłopiec zaś pozostawał jak martwy, tak że wielu mówiło: „On umarł”. Lecz Jezus ujął go za rękę i podniósł, a on wstał.

Gdy przyszedł do domu, uczniowie pytali Go na osobności: „Dlaczego my nie mogliśmy go wyrzucić?” Rzekł im: „Ten rodzaj można wyrzucić tylko modlitwą i postem”. (Mk 9,14-29)

Wierzę, ale…

Uczniowie Jezusa ponieśli klęskę. Spektakularną. Na oczach wszystkich. Nie zdołali wyrzucić złego ducha, chociaż otrzymali od Chrystusa moc, aby to czynić. Dlaczego? Co było przyczyną?

Z rozmowy Jezusa z ojcem opętanego wynika, że powodem niepowodzenia był brak wiary. Co prawda przyprowadził swojego syna do uczniów Chrystusa, ale nie wierzył, że będą w stanie go uzdrowić. Sam stanowił przeszkodę.

Uczniom się nie udało. A czy poradzi sobie Jezus? Takiej intencji można się dopatrzyć w zachowaniu ojca opętanego. Być może właśnie ta próba wystawiania Go na próbę, „testowania” Go, wywołała ostrą reakcję Chrystusa. Jezus nie kryje irytacji. Ale mimo wszystko nie każe natrętowi wynieść się, gdzie pieprz rośnie. Okazuje się, że cały czas nad nim „pracował”.

Uczniowie nie poradzili sobie ze złym duchem, ale nie zorientowali się, dlaczego. Nawet po tym, jak Chrystus uwolnił opętanego, oni nadal nie za bardzo wiedzieli, w czym leżał problem. Nie zauważyli, dlaczego Jezus odniósł sukces. Nie zwrócili uwagi, że zanim rozkazał duchowi nieczystemu wyjść z chłopca, najpierw doprowadził jego ojca do wiary. Najpierw pokonał główną przeszkodę. Spowodował, że ojciec opętanego uświadomił sobie, iż to on i jego brak wiary były problemem.

Przedstawiam Bogu tysiące próśb. Potem się obrażam, że mnie nie wysłuchuje. Aż do momentu, gdy przypominam sobie, że „Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy”. Wtedy już wiem w czym problem. Wtedy wołam: „Wierzę, zaradź memu niedowiarstwu!”.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.