Drukuj Powrót do artykułu

Postulator o ks. Bukowińskim: uczy współczesnego człowieka wolności od lęku

08 września 2016 | 13:34 | rozmawiał Łukasz Kaczyński Ⓒ Ⓟ

„Ks. Bukowiński uczy wolności od lęku, którym napełniony jest współczesny człowiek. Dziś często myślimy, że poradzimy sobie bez Boga. Tymczasem ten kapłan jasno wskazuje, że tylko miłość Boga usunie lęk przed pustką i życiem bez nadziei” – mówi o ks. Władysławie Bukowińskim w rozmowie z KAI ks. Jan Nowak, postulator procesu beatyfikacyjnego krakowskiego księdza i misjonarza Kazachstanu, który już 11 września zostanie wyniesiony na ołtarze.

Łukasz Kaczyński, KAI: Księże Postulatorze, co osoba ks. Bukowińskiego daje współczesnemu światu?

Ks. Jan Nowak: – Ks. Bukowiński to kapłan posłany z miłosierdziem Bożym, misjonarz, patriota – nie tylko kochał zesłańców, lecz wykładał piękną historię swego narodu. To duszpasterz, który niósł wolność wewnętrzną. Niósł wolności od lęku, którym napełniony jest także współczesny człowiek. Dziś często myślimy, że poradzimy sobie bez Boga. Tymczasem ks. Bukowiński jasno wskazuje, że tylko miłość Boga usunie lęk przed pustką, życiem bez nadziei. To również kapłan, który współczesnemu, pełnemu przemocy światu daje świadectwo, że przebaczenie jest zawsze możliwe. W warunkach doprawdy nieludzkich zdobywał szczyty człowieczeństwa, zło zwyciężając dobrem.

KAI: To w ówczesnym mu świecie na pewno nie było łatwe.

– Jak sam pisał: “Zdaje się, że nie dałem się nigdy zatruć nienawiścią i że miłość nieprzyjaciół nie była samą tylko piękną teorią w mym życiu na wschodzie“. Uważany był za przestępcę, wroga systemu, agenta Watykanu, był prześladowany, a mimo to przebaczał. Jest wzorem wierności wobec Boga i wierności wobec ludzi – wartości, którą dzisiejszy świat odrzuca, a której tak naprawdę bardzo potrzebuje. Ks. Bukowiński swoim życiem pokazuje, że tylko z Bogiem można być człowiekiem sumienia, człowiekiem nadziei i przebaczenia. Tylko z Nim można być szczęśliwym.

KAI: Można powiedzieć, że sama data beatyfikacji, 11 września, też jest wymowna?

– Dzień ten jest związany z aktem terroryzmu, przemocy. Z woli Opatrzności Kościół ogłasza nowego błogosławionego właśnie w tym dniu, aby ukazać go jako świadka przebaczenia. Ks. Bukowiński wygrał z przemocą, bo nie dał się zatruć nienawiści. On jest przeciwwagą przemocy. Pokazuje, że nie wolno się dać nakręcać spirali nienawiści. Ukazuje, że Kościół ma lekarstwo na tak trudne sytuacje życiowe jak ta księdza Bukowińskiego.

KAI: To będzie istotne wydarzenie dla Kościoła katolickiego w Kazachstanie?

– Po rewolucji sowieckiej nie było beatyfikacji w Kazachstanie. W tym kraju katolicy są w mniejszości. Kościół rośnie, buduje się na grobach świętych. Dlatego to wydarzenie umocni wspólnotę katolików, jedność Kościoła, a jednocześnie stanie się wezwaniem do dawania świadectwa wiary i miłosierdzia. Mam nadzieję, że ta beatyfikacja pogłębi troskę o powołania, o które tak zabiegał ksiądz Bukowiński, wzmocni wymiar eucharystyczny i maryjny duszpasterstwa, zwróci większą uwagę na rolę misjonarzy, a także wspólnot, ruchów i stowarzyszeń katolickich.

KAI: Ks. Bukowiński działał w tych wszystkich obszarach intensywnie, prawda?

– Warto podkreślić, że ks. Bukowiński był pierwszym kapłanem, który po II wojnie św. rozpoczął stałe duszpasterstwo w Kazachstanie i trwał w nim do końca. Starał się też w różny sposób zorganizować i pomóc przybywającym do Kazachstanu i Karagandy nowym kapłanom. Jak mówił św. Jan Paweł II do prezydenta Nazarbajewa – wszystkiego o Kazachstanie i wierzących w tym kraju nauczył się właśnie od ks. Bukowińskiego. Dziś od błogosławionego Kościół w Kazachstanie może uczyć się rozwijania duszpasterstwa, pokonywania przeciwności, miłosierdzia, a nade wszystko wielkiej ufności w Boga i cierpliwości wobec niesprzyjających warunków życia. Uczy się modlitwy i służby. Indywidualne duszpasterstwo dla tego Kościoła jest wielkim zadaniem.

KAI: Kard. Stanisław Dziwisz mówiąc o ks. Bukowińskim wskazał, że jest on „patronem ucięmiężonych”. Dlaczego?

– Jeśli zesłańców, więźniów, uchodźców nazwiemy uciemiężonymi, to w istocie jest ich patronem. W kazaniu na Zmartwychwstanie w roku 1970 mówił do zesłańców, ale to także jest potrzeba współczesnego człowieka: „Co daje szczęście, co daje radość? Wiara daje radość. Mamy być pełni radości i mamy tę radość w całe społeczeństwo wnosić. Niech niewierzący się przekonają, że choć oni więcej od naszych tańczą, bawią się i inne rozrywki sobie wymyślają, to jednak my jesteśmy szczęśliwsi od nich. Mamy radość wiary, mamy radość miłości”. To bardzo proste, ale mocne słowa.

KAI: O ks. Bukowińskim mówi się także „Vianney Wschodu”. Jak ten duchowny podchodził do pełnienie sakramentu pokuty?

– Gdy ks. Bukowiński został zesłany do Karagandy, spotkał się z dziesiątkami tysięcy Polaków i Niemców, którzy nie spowiadali się nawet od 20 lat. Dlatego zdecydowana większość spowiedzi to były spowiedzi generalne. Ks. Bukowiński spowiadał całymi dniami, a często także w nocy. Wszystko dokonywało się w prywatnych domach, w ukryciu. Zawsze przy spowiedzi trzymał w ręku krzyżyk i przez to zwracał uwagę, że tylko mocą Chrystusa ukrzyżowanego i zmartwychwstałego dokonuje się przebaczenie.

KAI: Trwa Rok Miłosierdzia – kolejny przydomek przyszłego błogosławionego to „Misjonarz Miłosierdzia”. Jak wyglądała jego praca misjonarza w Kazachstanie?

– W 1954 roku przybył do Karagandy i od razu rozpoczął apostolstwo. W niezwykle trudnych warunkach, w sytuacji, gdy jakakolwiek działalność religijna była zakazana i karana, prowadził normalną pracę duszpasterską. W centrum była zawsze Eucharystia. Głosił katechezy przygotowujące do sakramentów, których udzielał, spowiadał, chrzcił, udzielał ślubów, namaszczał chorych, modlił się przy zmarłych, a nawet założył wspólnotę III Zakonu św. Franciszka. Za swoją posługę był wielokrotnie więziony. Ponad 13 lat spędził w więzieniach i łagrach niewinnie – mimo tego przebaczał. Mimo to nie zaprzestał posługi duszpasterskiej. Kiedy mu jej zakazywano i więziono go, to nie krył, że po wyjściu na wolność dalej będzie spowiadał, bo po to został posłany. Duszpasterzował w nieludzkich warunkach, ale często mówił, że to był najbardziej twórczy, szczęśliwy okres jego życia, którego nie zamieniłby na żadne przyjemności i zaszczyty.

KAI: Ks. Bukowiński kilkakrotnie spotkał się z ogłoszonym niedawno święty Janem Pawłem II. Czy to były ważne spotkania?

– Na to pytanie odpowiem słowami św. Jana Pawła II z pielgrzymki do Kazachstanu w 2001 roku: „Osobiście miałem szczęście znać go i cenić sobie jego głęboką wiarę, mądrość jego słów i jego niezachwianą ufność w moc Bożą. Jemu i wszystkim tym, którzy spędzili swe życie wśród trudów i prześladowań pragnę dziś złożyć hołd, w imieniu całego Kościoła”. Z kolei w 2004 roku papież napisał do uczestników sympozjum odbywającego się w Karagandzie m.in. takie słowa: „Cieszę się, że postać tego bohaterskiego kapłana nie idzie w zapomnienie. Przeciwnie, pozostaje on w pamięci wielu jako heroiczny świadek Chrystusa i pasterz tych, którzy doświadczali prześladowań z powodu wiary i pochodzenia. Nigdy ich nie opuścił. Dobrowolnie poszedł na zesłanie, aby dzielić ich los. Bogu dziękuję, że mogłem go osobiście poznać i budować się jego świadectwem”. Sądzę, że to wyjaśnia wszystko i zwraca uwagę jak istotne jest to, że doczekaliśmy beatyfikacji tego wyjątkowego misjonarza z Kazachstanu.

KAI: Jakie były najtrudniejsze części procesu beatyfikacyjnego dla Księdza Postulatora?

– W 2005 roku został proboszczem parafii Kamyszenka w archidiecezji Astana. Po roku otrzymałem telefon, że zostaję postulatorem procesu. Było mi trudno podjąć się tego zadania, ponieważ nie tylko nie znałem postaci ks. Bukowińskiego, ale i procedur związanych z procesem beatyfikacyjnym. Nie mając tej wiedzy, mogłem tylko wypełniać wolę Boga. 10-letni proces zawierał trzy trudne i skomplikowane okresy. Pierwszy to diecezjalny, gdzie należało szukać świadków w kilku krajach, nie mówiąc już o archiwach. Wydaje się jednak, że najważniejszy był kult i w związku z tym założenie stowarzyszenia im. ks. W. Bukowińskiego „Ocalenie”, które zajmuje się przybliżaniem postaci beatyfikowanego i reewangelizacją na wzór ks. Władysława. To zaowocowało modlitwą przez jego wstawiennictwo i stworzeniem Centrum Bukowińskiego z Izbą Pamięci w Zagórniku koło Andrychowa i Wadowic. Wydaje mi się to najtrudniejszym etapem. Drugi etap to okres przygotowania „Positio” w Rzymie o heroiczności cnót. Na trzecim etapie procesu zostałem postulatorem w sprawie cudu przez wstawiennictwo ks. Bukowińskiego. Dziękuję Bogu, że wybrał tak słabego człowieka, bo tym bardziej okazało się, że moc w słabości się doskonali.

KAI: Co jeszcze warto wspomnieć z życiorysu tego krakowskiego kapłana – co Księdza Postulatora najbardziej poruszyło czy zaskoczyło przez te ostatnie lata studiowania postaci ks. Bukowińskiego?

– W rozmowach z mieszkańcami Kazachstanu powtarzało się jedno zdanie: „Nigdy nas nie opuścił”. Kiedy ks. Bukowińskiemu proponowano repatriację, zdecydował, że zostanie w ZSRR choć wiedział, jakie będą tego następstwa – że ten wybór oznacza prześladowania i więzienia. Uderzyło mnie także to, że zorganizował duszpasterstwo zarówno w łagrach, w Karagandzie, jak i w czasie wypraw misyjnych, troszczył się o katechetów świeckich oraz o księży, którzy przybywali do Karagandy. Ukazywał im potrzeby, jak i miejsca, gdzie mogli duszpasterzować. Nawiązał przyjazną relację z biskupem grecko-katolickim Aleksandrem Chirą. Po śmierci ks. Bukowińskiego, bp Chira poświęcał pierwszy kościół w Karagandzie pw. św. Józefa. Powiedział wówczas znamienne słowa, że wszystko, co tu jest w Karagandzie, to zasługa księdza Bukowińskiego, a on zbiera tylko plony. Myślę, że zbliżająca się beatyfikacja potwierdza te słowa.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.