Drukuj Powrót do artykułu

Powrót do korzeni wiary

07 września 2012 | 09:22 | tom (KAI) / br Ⓒ Ⓟ

600-lecie ustanowienia metropolii lwowskiej jest opatrznościową okazją i czasem powracania do korzeni wiary – uważa abp Mieczysław Mokrzycki.

„Oprócz celów duchowych, umacniania wiary, powrotu do tradycji naszych przodków jest to ważne dla obecnej rzeczywistości, pokazanie w środowisku w jakim żyjemy, że nie jesteśmy jakimś obcym elementem, powstałym niedawno Kościołem, lecz żyjemy tutaj od wielu wieków” – zaznaczył metropolita lwowski.

W rozmowie z KAI abp Mokrzycki mówi m. in. o najważniejszych wydarzeniach i osobach związanych z archidiecezją, religijności Ukraińców, trudnych relacjach z Ukraińskim Kościołem Greckokatolickim.

Publikujemy tekst rozmowy:

KAI: Jakie znaczenie dla Kościoła rzymskokatolickiego we Lwowie i całej Ukrainy mają obchody 600-lecia ustanowienia metropolii lwowskiej?

Abp Mieczysław Mokrzycki: Jest to opatrznościowa okazja i czas powracania do korzeni wiary. Oprócz celów duchowych, umacniania wiary, powrotu do tradycji naszych przodków jest to ważne dla obecnej rzeczywistości, pokazanie w środowisku w jakim żyjemy, że nie jesteśmy jakimś obcym elementem, powstałym niedawno Kościołem, lecz żyjemy tutaj od wielu wieków. Chcemy także dzięki obchodom dodać nadziei i otuchy wiernym, że jesteśmy wspólnotą bardzo ważną w życiu współczesnej Ukrainy. Jesteśmy Kościołem otwartym dla wszystkich od zachodniej po wschodnie tereny kraju.

KAI: Archidiecezja lwowska była jedną z najstarszych metropolii w Rzeczpospolitej Polskiej, teraz znajduje się na Ukrainie. Które z wydarzeń uznałby Ksiądz Arcybiskup za najważniejsze w jej dziejach?

– Przede wszystkim dzięki powstaniu archidiecezji na tych terenach umocniły się tradycje łacińskie. Kościół zachodni przyniósł swoje bogactwo liturgii, sztuki, architektury i kultury. W samym Lwowie dzięki niemu rozwijała się przez wieki nauka, oświata, powstawały i rozwijały się szkoły, uniwersytety. Lwów nazywany był miastem zakonów. Jednym z najważniejszych wydarzeń, którymi chlubi się nasza archidiecezja są śluby króla Jana Kazimierza jakie złożył przed wizerunkiem Matki Bożej Łaskawej w lwowskiej katedrze w 1656 roku i obrał ją na Królową Korony Polskiej. Przechodząc do współczesności jednym z najważniejszych wydarzeń były wizyty Jana Pawła II w 1991 r., gdy odwiedził skrawek naszej archidiecezji, wówczas diecezję lubaczowską, a potem w 2001 r. we Lwowie. Ojciec Święty docenił w ten sposób wierność i pracę całego duchowieństwa i wiernych naszej archidiecezji za to, że zachowali wiarę. Wyrazem uznania była nominacja kardynalska dla abp Mariana Jaworskiego oraz beatyfikacja dwóch kapłanów naszego Kościoła abp Józefa Bilczewskiego i ks. Józefa Gorazdowskiego.

KAI: Których ze swych poprzedników uznałby Ksiądz Arcybiskup za wybitnych?

– Przede wszystkim patrona archidiecezji lwowskiej bł. Jakuba Strzemię oraz bł. Józefa Bilczewskiego, który objął rządy w archidiecezji w bardzo młodym wieku 40 lat. Był niezwykle prężnym pasterzem, który przyczynił się do rozkwitu naszej archidiecezji, budował nowe świątynie, ustanowił wiele sanktuariów. W naszej pamięci pozostaje także bp Rafał Kiernicki.

KAI: Jednym z najbardziej ciemnych okresów w dziejach archidiecezji to czasy komunizmu. Kościół lwowski to w dużym stopniu Kościół męczenników dzięki którym ocalała wiara nie tylko na terenie archidiecezji ale i całej Ukrainie….

– Przypomnę, że podczas pielgrzymki w 2001 r. to właśnie Jan Paweł II oddał hołd tym nielicznym kapłanom, którzy w okresie powojennym prowadzili pracę duszpasterską, doznając ze strony władzy komunistycznej ogromnych szykan i represji. Wśród nich byli: sługa Boży ojciec biskup Rafał Kiernicki, franciszkanin konwentualny, powojenny proboszcz katedry lwowskiej, tajny biskup Jan Cieński, proboszcz w Złoczowie; ks. Jan Szetela, proboszcz w Nowym Mieście; księża Jastrzębski i Chwirut; ojciec Seweryn, jezuita, proboszcz w Szczercu; ks. Kazimierz Mączyński, duszpasterz kościoła św. Antoniego we Lwowie i kościołów w Mościskach, Samborze, Szczercu i Stryju; ks. Ludwik Kamilewski. Ich imiona trzeba stale przypominać, chociażby dla sprawiedliwości dziejowej. To ich posługa zachowała wiarę i ciągłość Kościoła lwowskiego. Przypomnijmy, że setki kościołów zostały zamkniętych i zamienionych na hale fabryczne, magazyny kołchozowe, stajnie dla zwierząt, sale gimnastyczne a wiele z nich wysadzono w powietrze, aby na ich miejscach postawić inne budynki. Do dyspozycji wiernych władza komunistyczna pozostawiła zaledwie 13 świątyń, które swoim zasięgiem w żaden sposób nie mogły sprostać potrzebom katolickiej społeczności archidiecezji lwowskiej. Nie możemy zapomnieć imion i nazwisk, tych obrońców wiary i Kościoła w trudnych czasach komunistycznych.

KAI: Przed 1945 r. Kościół rzymskokatolicki we Lwowie i na całej Ukrainie był w większości Kościołem mieszkających tu Polaków. Po II wojnie światowej większość z nich wyjechała z tych terenów. Kościół stał się wspólnotą wielonarodową. Jakie wygląda to teraz?

– Dawniej w miastach przeważała ludność polska, a na wsiach ukraińska. Teraz te granice pozacierały się, choć nadal istnieją regiony zamieszkałe w większości przez ludność pochodzenia polskiego i tam posługujemy w języku polskim. Obecnie w archidiecezji jest 305 czynnych kościołów i 107 parafii katolickich, wiele z nich jest już zamieszkana przez rodziny mieszane i tam posługujemy w różnych językach. Są nie tylko Ukraińcy, ale Rosjanie, Rumunii i Węgrzy. Staliśmy się Kościołem wielonarodowym i wychodzimy na przeciw potrzebom naszych wiernych odprawiając nabożeństwa w ich rodzimych językach. Ale odprawiamy także w języku angielskim, gdyż mamy też wielu studentów obcokrajowców. Jednak fundament naszego Kościoła tworzą wierni pochodzenia polskiego. To dzięki nim Kościół odrodził się i trwa. To oni są tymi ewangelizatorami, którzy otwierają wszystkim drzwi dla Chrystusa. Mimo coraz większej ukrainizacji naszego Kościoła to nadal wśród katolików obrządku rzymskiego trwa świadomość ich polskich korzeni. Nasi kapłani starają się umacniać wśród wiernych pamięć o przodkach, przypominać o historii i tradycji Polski.

KAI: Jak ocenia Ksiądz Arcybiskup obecną sytuację archidiecezji?

– Jestem tylko spadkobiercą tego co zrobili moi poprzednicy. Kard. Marian Jaworski zorganizował Kurię Biskupią, założył seminarium duchowne, wybudował i odnowił wiele świątyń. Nadal mamy wiele potrzeb. Budujemy trzy nowe świątynie i potrzebujemy kolejnych pięciu. Wznosimy także plebanie, potrzebny jest dom pielgrzyma. Cały czas jesteśmy Kościołem, który się odbudowuje. Nadal brakuje nam kapłanów z rodzimych powołań. Dajemy sobie radę dzięki księżom z Polski, ale pragnęlibyśmy mieć urodzonych na Ukrainie duchownych, gdyż łatwiej się pracuje.

KAI: Jak radzicie sobie finansowo? Czy i na ile Kościół w Polsce Was wspomaga?

– Nasza archidiecezja rozciąga się na cztery województwa: lwowskie, tarnopolskie, stanisławowskie i czerniowskie. Mamy wiele parafii, ale nie są one liczebnie duże. Większość wiernych to osoby niezamożne, stąd jesteśmy zależni finansowo od innych. Dlatego jesteśmy wdzięczni wszystkim za życzliwość, którą nas obdarzają zwłaszcza episkopaty Niemiec, Włoch, Stanów Zjednoczonych, dzieł pomocy Renovabis, Kirche in Not, czy Zespołowi Pomocy Kościołowi na Wschodzie a także polskim biskupom, którzy nas wspierają indywidualnie. Ta pomoc jest niezwykle ważna i nieodzowna. Pragniemy, aby dzięki niej tradycja Kościoła łacińskiego i kultury polskiej przetrwała na tych ziemiach.

KAI: Jak generalnie układają się relacje z Ukraińskim Kościołem Greckokatolickim, który jest Kościołem większościowym na zachodniej Ukrainie?

– Jako konferencje biskupie spotykamy się wspólnie dwa razy w roku, a także trzy razy odbyliśmy wspólne rekolekcje. Na tych spotkaniach często podkreślam, że nasza siła opiera się na Kościele greckokatolickim, gdyż jesteśmy Kościołem mniejszości. Jednak często spotykamy się z niezrozumieniem. Jednym z największych problemów jest zwrot przejętych przez grekokatolików świątyń obrządku łacińskiego.

KAI: Czy są szanse na porozumienie w tej sprawie?

– Większość świątyń została przejęta bez porozumienia i naszej zgody. Niektóre z nich byłyby nam potrzebne, gdyż trudno nam budować nowe świątynie. Na przykład we Lwowie nie przekazano nam żadnej świątyni. W 2005 r. lwowscy kardynałowie Lubomyr Huzar i Marian Jaworski uzgodnili, że łacinnicy przekażą grekokatolikom kościół św. Kazimierza, a ci zwrócą im kościół Matki Bożej Gromnicznej, dawny seminaryjny. Ale choć władze oddały ten pierwszy kościół katolikom wschodnim, to łacinnicy do dzisiaj nie otrzymali swej dawnej świątyni, tak bardzo nam potrzebnej. Nie pomogła nawet prośba Benedykta XVI, jaką skierował on do kard. Huzara i abp. Ihora Woźniaka w 2007 w Watykanie. Staramy się także o kościół św. Marii Magdaleny, który cały czas jest w rękach państwa. Także prosimy o zwrot kościoła w Komarnie. Grekokatolicy mają tam dwa kościoły i trzeci nasz w małej miejscowości. My zaś odprawiamy w kaplicy na cmentarzu. Z tego powodu noszą w sercu wielki ból i żal nie tylko biskupi i kapłani, ale nasi wierni, którzy nie rozumieją postawy Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego, ale i Watykanu, który nie interweniuje w naszej sprawie. Mamy też przykłady pozytywne, np. biskup w Sokalu zwrócił nam świątynię.

KAI: Jak ocenia Ksiądz Arcybiskup religijność społeczeństwa ukraińskiego w ponad 20 lat po upadku komunizmu? Jaka jest kondycja duchowa ukraińskiego społeczeństwa?

– Społeczeństwo ukraińskie wyszło z komunizmu bardzo zubożałe duchowo, ale mimo wszystko widać żywą religijność i przywiązanie Ukraińców dla wiary. W Kościele łacińskim bardziej kierujemy się „fides et ratio” a ludzie na zachodniej Ukrainie, w większości grekokatolicy, bardziej wyrażają swoją wiarę poprzez symbole i gesty. Widać to w pozdrowieniu kapłana, znaku krzyża przed świątynią, czy wstąpieniu do kościoła na krótką modlitwę. Na Ukrainie widać żywą wiarę, którą jednak należy stale pogłębiać, zaszczepiać ją w sercach ludzi stojących daleko od Kościoła, przede wszystkim poprzez duszpasterstwa różnych grup, organizowanie ruchów rekolekcyjnych, pielgrzymkowych i charyzmatycznych.

KAI: Los archidiecezji lwowskiej i całego Kościoła katolickiego na Ukrainie bardzo leżał na sercu bł. Janowi Pawłowi II. Czy podobne wsparcie otrzymuje on od Benedykta XVI?

– Bł. Jan Paweł II bardzo doceniał nasz Kościół o czym świadczy utworzenie struktur kościelnych, czy nominacje biskupie i kardynalskie. Także Benedykt XVI bardzo interesuje się życiem naszego Kościoła. Pokazał to m.in. wysyłając na pierwszy na Ukrainie Kongres Eucharystyczny, który odbył się na przełomie maja i czerwca br., swojego legata, kard. Angelo Comastri. Również teraz na główne uroczystości przybywa specjalny wysłannik papieski, kard. Jozef Tomko, emerytowany prefekt Kongregacji ds. Ewangelizacji Narodów.

KAI: Ksiądz Arcybiskup ma też bezpośredni kontakt z Benedyktem XVI, którego był osobistym sekretarzem przez prawie dwa lata…

– Tak, to właśnie w 2007 r. podczas wizyty ad limina w Watykanie Benedykt XVI skierował do nas prośbę o organizowanie wspólnych konferencji biskupich z Kościołem greckokatolickim a także znając nasz problem ze zwrotem świątyń prosił, aby zwrócono potrzebne nam świątynie. Zawsze kiedy spotykam się z Ojcem Świętym pyta mnie czy sprawy te zostały rozwiązane. Pragnie on, abyśmy wspólnie pokazali światu, że jesteśmy jednym Kościołem i potrafimy po bratersku współpracować.

KAI: Mimo zaproszeń Benedykt XVI nie mógł przyjechać na jubileuszowe obchody….

– Kiedy zapraszałem na Ukrainę Ojca Świętego powiedział on, że obchody 600-lecia archidiecezji lwowskiej to dobra okazja. Papież bardzo chciał przyjechać. Mógł przybyć do nas w czerwcu, ale były wtedy rozgrywki piłkarskie Euro 2012. Niestety we wrześniu też nie mógł przyjechać, gdyż miał już zaplanowaną podróż apostolską do Libanu. Swoją obecność podkreśla poprzez delegata, i papieski różaniec dla Matki Boskiej Łaskawej, Ślicznej Gwiazdy Miasta Lwowa.

KAI: Jakie największe wyzwania stoją teraz przez archidiecezją lwowską?

– Przede wszystkim chcemy otoczyć naszych wiernych jak najlepszą troską duszpasterską poprzez coraz lepszą organizację duszpasterstw różnych grup a także zdynamizowanie ruchów pielgrzymkowych i charyzmatycznych. Chcemy szczególną troską otoczyć rodziny i osoby starsze, których jest coraz więcej w naszym Kościele.

KAI: Czego by sobie Ksiądz Arcybiskup życzył osobiście na najbliższe lata?

– Życzę sobie przede wszystkim, aby we Lwowie powstały jeszcze dwie świątynie, abyśmy mieli więcej powołań kapłańskich, abyśmy coraz lepiej spełniali oczekiwania naszych wiernych, pomagali im, dzielili ich trudy i radości w pokoju i nadziei na lepsze jutro. Ponadto pragnąłbym nie być już tym, który ciągle wyciąga rękę po prośbie….

Rozmawiał Krzysztof Tomasik

 

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.