Drukuj Powrót do artykułu

Prezentacja książki Benedykta XVI „Jezus z Nazaretu”

13 kwietnia 2007 | 19:02 | ml, RV, pb Ⓒ Ⓟ

„Książka o Jezusie, której część pierwszą chcę teraz oddać w ręce czytelników, jest owocem mojej długiej wewnętrznej drogi” – pisze Benedykt XVI we wstępie do „Jezusa z Nazaretu”. Pierwsze egzemplarze książki w niemieckim oryginale oraz przekładach na polski i włoski otrzymali dziennikarze akredytowani przy watykańskim biurze prasowym.

Oficjalna prezentacja dzieła papieża, na którego okładce widnieje zarówno jego imię Benedykt XVI, jak i imię i nazwisko sprzed wyboru na Stolicę Piotrową – Joseph Ratzinger, miała miejsce w watykańskiej Auli Synodalnej. Na prezentacji obecny był sekretarz osobisty Benedykta XVI, ks. prałat Georg Gänswein.
„Nie mówi tu papież, ani nawet ówczesny kardynał, biskup, profesor, kapłan, lecz zwykły wierzący, chrześcijanin Joseph Ratzinger” – od tych słów rozpoczął prezentację książki „Jezus z Nazaretu” kard. Christoph Schönborn.
Arcybiskup Wiednia podkreślił, że podobnie jak św. Tomasz z Akwinu, Benedykt XVI „ukrywa ogień swego życia wiary”, a „na pierwszy plan wychodzi niezmordowana konfrontacja intelektualna, trud konceptu, siła argumentacji, zapał obiektywnego poszukiwania prawdy, wysiłek znalezienia odpowiedzi, wszystkim, którzy pytają i szukają, motyw własnej nadziei”.
Austriacki kardynał wyraził przekonanie, że „dlatego papież udaje się na agorę, na publiczny plac dyskusji. Na areopagu pluralizmu opinii dnia dzisiejszego wykłada on swoją wizję Jezusa. Papież mówi swym czytelnikom to, co na dzisiejszych areopagach powinno być oczywiste i nadaje temu wysokie kryterium jakości”.
Zwrócił uwagę, że „na publicznym rynku mediów wystawiane są bez ustanku na sprzedaż pozornie nowe «odkrycia», które miałyby ujawnić zupełnie odmienną historię Jezusa z Nazaretu. Biblijne i kościelne przedstawianie Jezusa jest według nich oszustwem księży i krętactwem ze strony Kościoła. «Prawda» o Jezusie miała zostać ukryta przez ciemnych spiskowców, umiejscawianych ze szczególnym upodobaniem w Watykanie, na czym wydawcy zarabiają duże pieniądze” – zauważył kardynał, który zalicza się do uczniów Benedykta XVI.
Dodał, że wątpliwości co do historycznej wiarygodności wizerunku Jezusa w Ewangeliach pochodzą jednak także „z własnych szeregów”. „Od ponad 200 lat historyczna krytyka Biblii poddała pod dyskusję niemal wszystko to, co można znaleźć w Biblii na temat Jezusa… Wiara Kościoła w Jezusa Chrystusa jawi się zatem jako późniejsze «ubóstwienie» Jezusa z Nazaretu, o którym w rzeczywistości nie wiadomo nic pewnego” – powiedział kard. Schönborn.
Hierarcha zaznaczył, że niezliczone fantazyjne wizerunki Jezusa jako rewolucjonisty, cichego społecznego reformatora, jako tajnego kochanka Marii Magdaleny itd. można spokojnie odłożyć do lamusa historii.
Pierwsze egzemplarze swej książki „Jezus z Nazaretu” Benedykt XVI otrzymał 13 kwietnia w Pałacu Apostolskim w Castel Gandolfo. Dzieło publikuje jednocześnie po niemiecku Herder, po włosku Rizzoli, a po polsku Wydawnictwo M. 300-stronicowy tom zaczyna się wstępem, zatytułowanym „Pierwsze spojrzenie na tajemnicę Jezusa”. Joseph Ratzinger pisze w nim, że „chrystologię”, czyli „tajemnicę Syna jako Objawiciela Ojca”, znajdujemy „w każdym słowie i czynie Jezusa”.
Autor przebiega kolejne etapy Jego życia publicznego, począwszy od chrztu w Jordanie, kuszenia i głoszenia Ewangelii o królestwie Bożym. Następują rozdziały o Kazaniu na Górze, Modlitwie Pańskiej, uczniach Jezusa i Jego przypowieściach. Dalej papież omawia wielkie obrazy Ewangelii Janowej, którymi są woda, krzew winny, wino, chleb i pasterz. Z kolei przedstawia „dwa doniosłe etapy na drodze Jezusa: wyznanie Piotra i Przemienienie”. Ostatni, 10. rozdział nosi tytuł: „Jezus mówi o sobie”. Omawia trzy wyrażenia, którymi Chrystus siebie określał: „Syn Człowieczy”, „Syn” oraz „Ja jestem”.
W przedmowie do książki Ojciec Święty podkreśla, że kreśląc wizerunek Jezusa zaufał przede wszystkim Ewangelistom. „Chciałem podjąć próbę ukazania Jezusa Ewangelii jako autentycznego Jezusa, jako «Jezusa historycznego» we właściwym znaczeniu tego określenia. Jestem przekonany i żywię nadzieję, że także czytelnik będzie mógł zauważyć, iż postać ta jest bardziej logiczna i – również z historycznego punktu widzenia – o wiele bardziej zrozumiała niż rekonstrukcje, z którymi mieliśmy do czynienia w ostatnich dziesięcioleciach. Myślę, że właśnie ten Jezus – Jezus Ewangelii – jest postacią dobrze osadzoną w historii i przekonującą. Jego ukrzyżowanie i oddziaływanie można zrozumieć tylko dlatego, że stało się coś niezwykłego: postać Jezusa i Jego słowa zdecydowanie przewyższyły przeciętne nadzieje i oczekiwania” – tłumaczy Benedykt XVI.
Podkreśla, że „postać Jezusa w rzeczywistości rozsadzała wszystkie dostępne kategorie i można ją zrozumieć tylko w perspektywie tajemnicy Boga”. Przedmowę kończy następująca uwaga: „Właściwie nie muszę nawet mówić, że książka ta żadną miarą nie jest wypowiedzią Nauczycielskiego Urzędu, lecz stanowi jedynie wynik mojego osobistego szukania «oblicza Pana» (zob. Ps 27, 8). Zatem każdemu wolno mieć przeciwne zdanie. Czytelniczki i czytelników proszę tylko o odrobinę sympatii, bez której niemożliwe jest jakiekolwiek zrozumienie”.
Książka „Jezus z Nazaretu”, będąca pierwszą częścią większej całości, poświęconej przez Benedykta XVI poszukiwaniom „oblicza Pana”, ma nie tylko osobisty charakter, ale i styl zbliżony do prywatnej rozmowy. Narrację, prowadzoną w pierwszej osobie, przeplatają takie zwroty, jak „na ile byłem do tego zdolny”, „na ile się orientuję” czy „jak mi się wydaje”.
„Gdybyśmy dzisiaj mieli dokonać wyboru, czy Jezus z Nazaretu, Syn Maryi, Syn Ojca, miałby jakąś szansę?” – pyta Benedykt XVI w rozdziale „Kuszenie Jezusa”. „Czy my w ogóle znamy Jezusa? Czy Go rozumiemy? Czy może zarówno wczoraj, jak i dzisiaj, nie musimy z całych sił próbować poznawać Go całkiem na nowo?” – zastanawia się papież.
„Czy jednak my wszyscy ciągle nie mówimy Jezusowi, że Jego orędzie prowadzi do przeciwstawiania się panującym poglądom, a w konsekwencji naraża na niebezpieczeństwo porażki, cierpienia i prześladowania? Chrześcijańskie cesarstwo lub świecka władza papieża nie stanowią już dziś pokusy. Jednak ukazywanie chrześcijaństwa jako recepty na postęp i ogólny dobrobyt, uważane za właściwy cel wszystkich religii, a wiec i chrześcijaństwa, to nowa postać tej samej pokusy. Dzisiaj przybiera ona formę pytania: Cóż takiego przyniósł nam Jezus, jeśli nie zbudował lepszego świata? Czy nie to właśnie powinno stanowić treść mesjańskiej nadziei?… I tak pojawia się wielkie pytanie, które będzie nam towarzyszyć do końca tej książki: Co takiego właściwie dał nam Chrystus, jeśli nie zbudował światowego pokoju, powszechnego dobrobytu, lepszego świata? Co nam przyniósł? Odpowiedź jest całkiem prosta: Boga. Przyniósł nam Boga” – zaznacza Ojciec Święty.
„W walce z szatanem zwyciężył Jezus. Fałszywym bożkom władzy i dobrobytu, fałszywym obietnicom przyszłości, w której władza i ekonomia wszystkim zapewnią wszystko, przeciwstawił boskość Boga – Boga jako rzeczywiste dobro człowieka” – kończy Benedykt XVI swe uwagi o kuszeniu Jezusa.
W trzecim rozdziale książki papież stwierdza, że „centralna treść Ewangelii brzmi następująco: królestwo Boże jest blisko. Na linii czasu pojawił się słup graniczny, dokonuje się coś nowego. Ten dar domaga się od ludzi odpowiedzi w postaci nawrócenia i wiary. Centrum tego przesłania stanowi wieść o bliskości królestwa Bożego”. Wyjaśnia, że „«Królestwo» to po prostu świat, w którym panują pokój, sprawiedliwość i troska o zachowanie stworzeń. O nic innego nie chodzi”.
„Brzmi to pięknie – dodaje papież – na tej drodze wydaje się możliwa powszechna asymilacja orędzia Jezusa bez konieczności prowadzenia misji wśród wyznawców innych religii; wydaje się też, że jego słowa nabrały wreszcie treści mającej praktyczne znaczenie, realizacja «Królestwa» stała się wspólnym zadaniem i wszystkim stała się bliska. Jednak jeżeli popatrzymy głębiej, zrodzą się wątpliwości: kto właściwie powie nam, czym jest sprawiedliwość? Co w konkretnej sytuacji przyczynia się do zapanowania sprawiedliwości? Jak należy zaprowadzać pokój? Przy bliższym przyjrzeniu się wszystko okazuje się utopijną gadaniną pozbawioną realnych treści – chyba że milcząco przyjmie się treści tych pojęć, uważane za obowiązujące w doktrynie jakiejś partii. Przede wszystkim jednak widać rzecz następującą: znikł Bóg, chodzi już tylko o człowieka. Poszanowanie «tradycji» religijnych jest tylko pozorne. W rzeczywistości są one sprowadzane do roli licznych zwyczajów, które należy ludziom pozostawić, mimo iż pozbawione są już właściwie jakiegokolwiek znaczenia. Wiara i religie zostają podporządkowane celom politycznym. Liczy się tylko urządzanie świata. Religia ma znaczenie w tej mierze jedynie, w jakiej może być pomocna do zrealizowania tego celu. Niepokojące są analogie tej pochrześcijańskiej wizji wiary i religii do trzeciej pokusy Jezusa” – zauważa Benedykt XVI.
W dłuższym rozdziale poświęconym kazaniu na Górze papież pisze, że „z chwilą, gdy człowiek zdecyduje się patrzeć na wszystko z perspektywy Boga i tak też żyć, gdy przebywa swą drogę razem z Jezusem, wtedy żyje według nowych kryteriów i coś z «eschatonu», z tego, co ma dopiero nadejść, jest już teraz obecne. Z Jezusem udręka przechodzi w radość. Paradoksy Błogosławieństw wyrażają rzeczywistą sytuację wierzących na tym świecie”.
Ojciec Święty zaznacza, że „święci są autentycznymi interpretatorami Pisma Świętego”. „Co znaczy dane słowo, staje się najczęściej zrozumiałe w tych ludziach, których ono porwało bez reszty i którzy nim żyli. Interpretacja Pisma nie może być zajęciem czysto akademickim i nie może się dokonywać wyłącznie w kontekście historycznym. Cale Pismo zawiera w sobie potencjał przyszłości i treść każdego słowa odsłania się dopiero gdy jest ono przeżyte i przecierpiane dogłębnie. Obietnicę zawartą w tych słowach Franciszek z Asyżu pojął w całym ich radykalizmie” – wyjaśnia papież.
Zwraca także uwagę, że „walka o trwanie w pokoju z Bogiem jest niezbywalną częścią walki o «pokój na ziemi»; tam też mają źródło kryteria tej walki i potrzebne do niej siły”. „Tam, gdzie ludzie tracą z oczu Boga, załamuje się także pokój, a jego miejsce zajmuje przemoc i niesłychane okrucieństwa – dzisiaj wiemy o tym aż nadto dobrze” – przekonuje autor „Jezusa z Nazaretu”.
„Ponieważ w człowieku jest dążenie do uwolnienia się spod woli Boga i dosłuchania siebie tylko, dlatego wiara będzie się zawsze ukazywała jako sprzeciw wobec «świata» – wobec panujących w nim potęg – dlatego we wszystkich okresach historii trwa prześladowanie dla sprawiedliwości. To słowo pocieszenia jest skierowane do prześladowanego Kościoła wszystkich czasów” – zapewnia Benedykt XVI.
Zastanawiając się nad zbawieniem tych, którzy nie znają Chrystusa, papież zauważa, że „współczesna myśl zmierza do twierdzenia, że każdy powinien trzymać się własnej religii czy nawet pozostać w ateizmie. W ten sposób osiągnie zbawienie. Taka opinia zakłada dziwny obraz Boga i osobliwe pojęcie człowieka i właściwej drogi człowieczeństwa. Spróbujmy to sobie uzmysłowić z pomocą paru praktycznych pytań. Czy Bóg uzna człowieka za błogosławionego i sprawiedliwego, dlatego że sumiennie poszedł za głosem obowiązku dokonania krwawej zemsty? Dlatego że z całą energią zaangażował się w sprawę «świętej wojny»? Albo że złożył przepisaną krwawa ofiarę ze zwierząt? Że praktykował obrzędowe obmycia i inne tego rodzaju obserwacje? Dlatego że własne przekonania i pragnienia nazywa głosem sumienia i siebie uznaje za kryterium zachowań? Nie, Bóg domaga się czegoś przeciwnego: wewnętrznego wsłuchiwania się w Jego cichą obietnicę, która w nas jest i wyrywa nas z naszych przyzwyczajeń, prowadząc na drogę prawdy. Ludzie, którzy «łakną i pragną sprawiedliwości» – to jest droga otwarta dla każdego. Jest to droga, na końcu której jest Jezus Chrystus”.
Ojciec Święty przypomina następnie, że „tam, w pobliżu Boga żywego”, stanąć może ten, kto ma „ręce nieskalane i czyste serce”. „Niepodważalnym warunkiem, który muszą spełnić ludzie chcący się zbliżyć do Boga, jest pytanie o Niego, szukanie Jego oblicza: jako podstawowy warunek pojawia się znowu ta sama postawa, którą spotkaliśmy wcześniej, wyrażona w słowach «głód i pragnienie sprawiedliwości»” – pisze papież. Wyjaśnia, że „po doświadczeniach reżimów totalitarnych, po brutalności, z jaką deptano ludzi, wyszydzano, zniewalano i bito słabych, zaczynamy znowu rozumieć ludzi odczuwających głód i pragnienie sprawiedliwości; odkrywamy na powrót duszę napełnionych smutkiem i ich prawo do pocieszenia. W obliczu nadużywania potęgi ekonomicznej, w obliczu okropności kapitalizmu, degradującego człowieka do roli towaru, ukazały się nam niebezpieczeństwa związane z bogactwem i na nowo rozumiemy, co Jezus miał na myśli, gdy ostrzegał przed bogactwem i przed niszczącym człowieka ubóstwianiem mamony, które znaczną część świata trzyma w swych okrutnych szponach”.
Książkę „Jezus z Nazaretu” papież zaczął pisać jeszcze jako kardynał. „Pierwsze prace – zaznacza w przedmowie – mogłem rozpocząć dopiero w czasie letniego urlopu w 2003 r. Po wyborze na stolicę Biskupa Rzymskiego wykorzystałem wszystkie wolne chwile na pisanie kolejnych części książki. Ponieważ nie wiem, jak długo jeszcze będą mi dane czas i siły, zdecydowałem się opublikować, jako część I, początkowe 10 rozdziałów, obejmujących okres od chrztu w Jordanie do wyznania Piotra i Przemienienia”. Autor zapowiada też drugą część dzieła.
Nowa książka Benedykta XVI nie jest publikacją łatwą – przyznaje abp Alfons Nossol. Recenzent polskiego wydania wypowiadając się w Opolu dla Radia Watykańskiego stwierdził jednak, że zwykli czytelnicy mogą w niej znaleźć wiele fragmentów pozwalających na ożywienie wiary. Wyczytają oni wiele z tej książki, co doda ich wierze gustowania bycia chrześcijaninem, bycia Kościołem. Zapewne czytelnik będzie zadziwiony, że papież taką książkę napisał. „Benedykt XVI za wszelką cenę usiłuje nam przybliżyć Jezusa, pokazać te Jego człowiecze, ludzkie sposoby postępowania i nieskończoną miłość Bożą, której ceną była intronizacja na Krzyżu, na Golgocie” – podkreślił abp Nossol.
„Jest to książka skierowana do bardzo szerokiego grona czytelników, która porusza najbardziej podstawowe i zasadnicze pytanie w chrześcijaństwie: kim jest Jezus?” – powiedział Radiu Watykańskiemu redaktor naczelny Wydawnictwa M. Zdaniem Piotra Słabka w jasny sposób pokazuje ona jak współczesny człowiek może odnaleźć podstawy wiary chrześcijańskiej. Benedykt XVI jest przewodnikiem, który pokazuje właściwą drogę, jednak „cały czas zachęcając do samodzielnego myślenia i do jakby własnej refleksji, mówiąc o tym, że książka nie jest wykładem ex katedra, a wręcz przeciwnie, zaprasza do dyskusji” – powiedział Słabek.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.