Drukuj Powrót do artykułu

Prezentacja książki „Liść i drzewo. Powrót do wiary przodków”

05 grudnia 2025 | 13:03 | tom | Warszawa Ⓒ Ⓟ

Sample Fot. polin.pl

W Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN odbyła się 3 grudnia dyskusja wokół książki Romualda Jakuba Wekslera-Waszkinela pt. „Liść i drzewo. Powrót do wiary przodków”. Rozmowę poprowadził redaktor Dariusz Rosiak. Publikacja ukazała się nakładem Wydawnictwa Znak.

Książka jest autobiografią byłego księdza, który jako dorosły mężczyzna odkrył żydowskie pochodzenie i powrócił do judaizmu. Od dzieciństwa czuł, że jest inny. Niepodobny do rodziców. Czarne włosy, smagła cera, ponoć dlatego, że bocian wrzucił go przez komin. Gdy słyszał nadlatujący samolot, padał przerażony na ziemię… Nie wiedział dlaczego.

„Miałeś wspaniałych rodziców. Bardzo ciebie kochali. Byli Żydami. Zostali zamordowani. My, tatuś i ja, tylko ratowaliśmy ciebie od śmierci”. Romuald Waszkinel miał trzydzieści pięć lat, gdy usłyszał te słowa od swojej polskiej matki. Od dwunastu lat był już wtedy katolickim księdzem.

Odkrywszy prawdę o swoim pochodzeniu, zaangażował się w dialog tradycji, które go ukształtowały: chrześcijaństwa i judaizmu. Po siedemdziesięciu sześciu latach od swoich narodzin porzucił kapłaństwo i powrócił do wiary swoich żydowskich przodków.

Romuald Jakub Weksler-Waszkinel, dziecko dwóch matek i dwóch religii, zyskując życie, został skazany na zmagania z tajemnicą własnego losu. Dziś były już ksiądz na kartach „Liścia i drzewa” odsłania przed czytelnikami swoją skomplikowaną przeszłość. Ukazuje, jak tragizm jednego losu reprezentuje traumę całego pokolenia ocalonych z Zagłady.

Welsker-Waszkinel nawiązał do wypowiedzi o. Bernarda Dupuy, francuskiego dominikanina, który mówiąc o tym, jaka nadzieja czeka Żydów po Holokauście i powiedział, powołując się na proroka Izajasza, że nadzieją Izraela nie jest żadna polityka, żadna władza, żadne działania dyplomatyczne, ale nadzieją Izraela jest Bóg Izraela, Bóg, który, jak napisał św. Paweł Apostoł, nie porzucił swojego ludu, który wybrał przed wiekami, ponieważ dary i łaska wybrania są nieodwołalne. „To jest też moja nadzieja” – wyznał wzruszony i dodał: „Jestem starym człowiekiem i jak piszę na zakończenie tej książki, moja droga wiedzie na cmentarz. Nie chcę teraz umierać, ale po śmierci chcę spotkać moich najbliższych, ale jak napisała w swoich notatkach święta Teresa Wielka: `wybieram się w drogę, aby ujrzeć Boga`. Ale żeby go ujrzeć trzeba najpierw umrzeć. Tak samo jest zapisany mój los”.

Weksler-Waszkinel mówiąc o antysemityzmie odniósł się do „rodzierającego” doświadczenia z dzieciństwa w Pasłęku koło Elbląga, gdzie został nazwany „żydowskim bajstrukiem – benkartem”. „Mnie to zabolało i dzisiaj, kiedy ja patrzę w perspektywie przeżytych lat, to wiem, że to był akt antysemityzmu” – powiedział.

Jak podkreślił pochodzi z bardzo religijnej rodziny katolickiej w której wiara była „jak powietrze, którym się oddychało” , o której polscy rodzice Piotr i Emilia Waszkinelowie świadczyli konkretnymi czynami.

Opowiedział obszernie o swoim ocaleniu, kiedy pod koniec kwietnia 1943 r., tuż przed likwidacją getta w Święcianach, jego rodzice Jakub i Batia Wekslerowie oddali go rodzinie Waszkinelów. Na początku matka Emilia miała wielkie obawy przed wzięciem noworodka, ponieważ nie była w ciąży, i od razu mogła być posądzona, że wzięła pod opiekę żydowskie dziecko, za co groziła kara śmierci. Ale biologiczna matka Batia użyła argumentu: „Pani jest chrześcijanką, pani wierzy w Jezusa, więc niech pani w imię tego Żyda, w którego pani wierzy, uratuje moje dziecko. Gdy dorośnie, zostanie księdzem”. „Kiedy mi to opowiedziała moja mama miałem 35 lat i byłem już 12 lat księdzem. Okazuje się,  że ja siedziałem na tylnym siedzeniu, a ktoś inny trzymał kierownicę” – powiedział.

Szeroko opowiedział o spędzonych w Pasłęku latach dzieciństwa  i „zabawach w księdza”, czasach licealnych, grze na akordeonie, zabawach, prywatkach, miłości do teatru i chęci zostania aktorem, powołaniu kapłańskim na które miał wypływ katecheta w klasie maturalnej ks. Marian Surma, studiach w Wyższym Seminarium Duchownym Metropolii Warmińskiej „Hosianum” oraz pracy w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim.

Opowiedział też swoim „niedopasowaniu” do Kościoła. „Nigdy nie walczyłem z Kościołem. Chciałem tylko, żeby Kościół zachowywał postanowienia Soboru Watykańskiego II. O ile na lekcji religii katechetka mówiła, że Żydzi zamordowali Pana Jezusa, to Sobór w Deklaracji o stosunku Kościoła do religii niechrześcijańskich `Nostra aetate` stwierdził, że to nieprawda, że Żydzi nie zamordowali Pana Jezusa. O ile Kościół nauczał przez dwa tysiące lat, że Pan Bóg odrzucił Żydów, to Sobór powiedział, że Kościół nie odrzucił Żydów. O ile przed Soborem mówiono, że chrześcijaństwo zastąpiło religię żydowską, jest prawdziwym Izraelem, to po Soborze Watykańskim II wiemy, że nie można tak nauczać. Więc nauczanie Kościoła po Soborze Watykańskim II zmieniło się o 180 stopni. Byłem przeszczęśliwy, ponieważ znalazłem się w miejscu, gdzie mogłem krzyczeć pełnym głosem: zmieniajcie się, bądźcie wierni nauczaniu Kościoła” – powiedział Weksler-Waszkinel.

Opisał też problemy z wydaniem swojej książki dotyczącej dialogu chrześcijańsko-żydowskiego pt. „Błogosławiony Bóg Izraela”.

Weksler-Waszkinel mówił o bliskich relacjach z benedyktyńskim opactwem w Abu Ghausz. „Wiele jet powodów, dla których byłem blisko nich. Jednym z nich to to, że na klasztorze w Abu Ghausz powiewa flaga francuska. Wszyscy mówią po francusku, więc dla mnie było łatwo się z nimi porozumieć.  Drugim, że tam dialog chrześcijańsko-żydowski jest czymś oczywistym. Żyją duchem Soboru Watykańskiego II” – powiedział.

Pytany o swój powrót do judaizmu Weksler-Waszkinel podkreślił, że nie dokonał żadnej konwersji na judaizm, a „wrócił do swojego rodzinnego domu”. „Dlaczego? Bo Kościół mnie nie chciał po prostu” – zaznaczył i opowiedział o okolicznościach odejścia w 50. roku kapłaństwa z Kościoła, kiedy m. in. z okazji jubileuszu nikt z rodzimej diecezji nie złożył mu życzeń: „Jak gdybym nie istniał, a przecież to było pięćdziesiąt lat, większość mojego życia”.

Postanowienie o odejściu z kapłaństwa, jak wyznał, dokonało się podczas odprawiania Eucharystii i słów: „Pan z wami”. „Kiedy powiedziałem głośno, `Pan z wami`, prąd mnie przeszedł, bo od razu pojawiło się pytanie, jakimi wami, poczułem pustkę. Nie ma żadnej wspólnoty do której mówię `Pan z wami`. Co ja zrobiłem? Zjadłem macę, którą przygotowałem i wypiłem wino i to była moja ostatnia próba odprawienia Eucharystii. Wtedy postanowiłem powrócić do swego rodzinnego domu – judaizmu” – wyznał.

Od tego czasu powrót do judaizmu trwał trzy lata do bar micwy i nie był łatwy.

Pracował w Instytucie Pamięci Męczenników i Bohaterów Holokaustu Jad Waszem, gdzie czuł się jak w domu. „Jak wśród rodziny. Oni wszyscy, w tym moja żydowska rodzina, chodziła koło mnie na paluszkach, Byłem księdzem, więc nie bardzo wiedzieli, co ze mną robić, by  nie odezwać się, broń Boże, aby mnie nie urazić. Relacje były bardzo delikatne. Bardzo mnie kochali i kochają nadal” – opowiadał Weksler-Waszkinel.

Opisał jak ciężka była droga do uznania go za Żyda, od statusu rezydenta, obywatela Izraela, po uznanie za religijnego Żyda, o czym decydował urząd rabinacki. Na początku nie chciano go uznać za Żyda, ponieważ w metryce miał napisane, że jest synem Piotra i Emilii Waszkinelów. Nie wystarczało także to, że w Izraelu ma rodzinę ze strony ojca i matki. Zadano mu na przykład bezsensowne pytanie, czy ktoś z jego rodziny widział go na rękach rodzonej matki. Zaproponowano mu konwersję. „Jak ja, syn żydowskich rodziców, których zamordowano, mam konwertować, ja chciałem po prostu powrotu do judaizmu. To trwało bardzo długo, aż wreszcie pewnego dnia w urzędzie rabinackim, na człowieka, który mnie przyjmował zacząłem krzyczeć: `nie macie prawa tak ze mną rozmawiać`. Mam świadectwo, że jestem ofiarą Shoah – Zagłady. Moi polscy rodzice, którzy mnie uratowali, otrzymali medal Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata, bo uratowali żydowskie dziecko. To nie wystarczy. Człowiek, który ze mną rozmawiał powiedział, że to nie wystarczy. Więc zacząłem krzyczeć i płakać, bo to mi najlepiej wychodzi. Kiedy tak płakałem, człowiek, który ze mną rozmawiał zaczął się uśmiechać i powiedział: `wiesz co, ty jesteś podobny do stu Żydów naraz`. I ja się wręcz wydarłem, bardzo po żydowsku, mówiąc: `Nooo`. Jestem podobny do stu Żydów naraz, a moja gęba jest też dowodem na moje żydostwo. Każdy kto mnie spotka, nie ma wątpliwości, kim jestem” – opowiadał Weksler-Waszkinel.

Ostatecznie o uznaniu Romualda Jakuba Wekslera-Waszkinela za Żyda zadecydował test DNA.

Zwrócił uwagę, że świat żydowski jest tak samo złożony jak w przypadku każdego miejsca na świecie. Jego przyjaciółka Dalia, zawsze mówi, że w tym „Bożym Ogrodzie jest dużo różnych kwiatuszków, są pokrzywy, osty i różne ładne kwiaty”.

Pytany, czy w pełni odnalazł siebie, Weksler-Waszkinel powiedział: ”Moja ojczyzna jest tam, gdzie jest Pan Bóg. Tam spotkam moich rodziców i tam jest moja ojczyzna. W Izraelu jestem szczęśliwym Żydem.”

Na koniec wyznał, że najważniejszą modlitwą jego życia jest ta, której nauczył się przygotowując do pierwszej Komunii św.: „Boże, choć Cię nie pojmuję, jednak nad wszystko miłuję. Nad wszystko, co jest stworzone, boś Ty dobro nieskończone”.

Weksler-Waszkinel wyraził wdzięczność wydawnictwu Znak za niezwykle staranne wydanie książki. Podkreślił też, że jest dla niego zaszczytem, że jej prezentacja odbywa się w Muzeum Żydów Polskich – Polin. Towarzyszył jej samowar i ręczna waga z rodzinnego domu w Święcianach ofiarowana przez żydowskich rodziców przybranym polskim rodzicom, a którą ofiarował Muzeum Polin.

Fragmenty książki czytał aktor Łukasz Lewandowski odtwórca roli Jakuba w monodramie, który powstał na podstawie scenariusza dramatopisarza Tadeusza Słobodzianka pt. „Historia Jakuba”, dla którego inspiracją były losy Romualda Jakuba Wekslera-Waszkinela.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.