Prezydent wykorzystuje religię

Biskupi Nikaragui krytykują propagandę religijną, jaką uprawia prezydent Daniel Ortega. „31 lat rewolucji socjalistycznej, chrześcijańskiej i solidarnej” – to hasło wyborcze kandydata.

Tymczasem biskupi sprzeciwiają się określaniu rewolucji sandinistowskiej mianem dzieła Bożego. Według szwajcarskiej agencji KIPA „burzliwe relacje” Ortegi, przywódcy Frontu Wyzwolenia Narodowego im. Sandino, z miejscową konferencją episkopatu stały się medialnym tematem kampanii wyborczej. Wybory głowy państwa odbędą się 6 listopada.

Hierarchowie krytykują już sam fakt, że prezydent, który pełnił ten urząd w latach 1985-90 i powrócił do władzy w 2006 r., wbrew Konstytucji ubiega się o reelekcję. Arcybiskup stołecznej Managui, Leopoldo José Brenes Solorzano nazwał wręcz jego kandydaturę nielegalną. W odpowiedzi Ortega oskarża biskupów o to, że są zwolennikami dawnej dyktatury Anastasio Somozy, obalonego w 1979 r.

Stosunek do Ortegi dzieli jednak biskupów. Jego zdecydowanym przeciwnikiem jest bp Silvio Ortega z diecezji Zica, który krytykuje odwoływanie się przez szefa państwa do elementów religijnych w celach propagandowych. Z kolei były arcybiskup Managui, 85-letni kard. Miguel Obando Bravo wspiera prezydenta, który niegdyś obdarzał go epitetem kontrrewolucjonisty. 19 lipca sędziwy hierarcha wziął udział w tzw. Wielkiej Mszy Rewolucyjnej, nawiązującej do teologii wyzwolenia i wieców sandinistów. Episkopat uznał imprezę za świętokradztwo i zapowiedział zastosowanie kar dyscyplinarnych wobec księży, którzy wzięli w niej udział.

Biskup pomocniczy nikaraguańskiej stolicy, Silvio Báez publicznie skrytykował purpurata. Zaznaczył, że kard. Obando jako emeryt nie reprezentuje episkopatu i że żadnemu duchownemu nie przystoi opowiadać się po stronie jakiejś partii. Wyjaśnił też, że nadużyciem ze strony Ortegi jest jego ostentacyjne samookreślanie się mianem chrześcijanina.