Drukuj Powrót do artykułu

Prof. Aleksander J. Motyl: walka Putina z Zełeńskim jak walka Lenina z Waszyngtonem

13 września 2022 | 09:53 | Waldemar Piasecki (KAI Nowy Jork) | Nowy Jork Ⓒ Ⓟ

Sample Fot. z prywatnych zbiorów Rozmówcy

„Wojna rosyjsko-ukraińska ma charakter zdecydowanie cywilizacyjny. Z jednej strony Putin i Rosja opowiadają się za faszyzmem, imperializmem, ludobójstwem i bezprawiem. Z drugiej strony Zełenski i Ukraina, a także jego najbliżsi przyjaciele, Stany Zjednoczone i w Europie Polska i Wielka Brytania, opowiadają się za demokracją, stabilnymi granicami, człowieczeństwem i legalnością. To dosłowny wybór między złem a dobrem. Podzielam metaforę, iż jest to Walka Lenina z Waszyngtonem” – mówi Prof. Aleksander J. Motyl, znany amerykański politolog.

Nakładem Wydawnictwa Insignis ukazała się jego książka pt. „Ostatnia stacja Putina. Przewrotna powieść szpiegowska o upadku Rosji”.

Waldemar Piasecki (KAI): Na dniach ukazuje się polska edycja Pańskiej znanej książki „Putin’s Last Stand”, jaka otrzymała tytuł „Ostatnia stacja Pituna”. Gra liter nie jest przypadkowa. Tytułowy Pitun to zmierzającego do swojej stacji końcowej Putin. W swej książce pisał Pan o jego upadku półtora roku przed najazdem na Ukrainę. Skąd takie wizjonerstwo?

Aleksander J. Motyl: Przewidywałem upadek Putina od ponad dekady, ponieważ wydawało mi się, że jego faszystowski system rządów był z natury kruchy i nie mógł przetrwać. Więc prędzej czy później musiałem mieć rację! To powiedziawszy, kiedy pisałem tę książkę ponad dwa lata temu, Putin uderzył mnie jako coraz bardziej oderwany od rzeczywistości, a tym samym szczególnie podatny na upadek.

KAI: Jak doszło do polskiego wydania?

– Nie ma powodu ukrywać, że to Pańska zasługa. Przeczytał Pan książkę i pomyślał, że zainteresuje polskiego Czytelnika. Dokonał przekładu i doradził, które polskie wydawnictwo wybrać. Dziękuję za to wszystko. Mam nadzieję, że polski Czytelnik nie poczuje się zawiedziony. Zwracam się do Niego w odrębnym ‘Słowie’ na początku książki*) wyjaśniając także osobiste powody, dla których polskie wydanie jest dla mnie ważne.

KAI: „Ostatnia stacja” to frapujący przykład gatunku political fiction w konwencji podawczej powieści drogi. Putin najeżdża kraj sąsiedzki, doprowadza do wewnątrzrosyjskiego wybuchu sprzeciwu, ucieka z Rosji, a potem wzorem Lenina rusza przez całą Europę w podróż powrotną do Petersburga, aby odzyskać władzę w imperium. Skąd się wziął ten pomysł fabularny?

– Spontanicznie i niespodziewanie. Zaczęło się od pomysłu, że amerykański dziennikarz odwiedzi Rosję, która przeżywa wojnę domową i rozpad imperialny. Chciałem, żeby poznał Putina i musiałem znaleźć ideę, gdzie i jak. Przyszło mi do głowy, że mógłby natknąć się na Putina w kasynie w Nicei, dokąd Putin uciekł. Ponieważ Putin planował powrót, przyszło mi do głowy, że chciałby pójść w ślady Lenina i pojechać pociągiem do Petersburga… A pociągi są doskonałym miejscem do intryg i starć osobowości – a także romansów. Pchnąłem fabułę na te tory.

KAI: Czy Putin uważa, że jest drugim Leninem? Jeżeli tak, dlaczego?

– Putin w swojej wielkoruskiej manii porównywał się już do Aleksandra Newskiego i Piotra Wielkiego, a twierdząc, że jest kontynuatorem Związku Sowieckiego, którego likwidacja była największą tragedią XX wieku, skutecznie porównał się do Lenina i Stalina. Porównania są jego niezbyt subtelnym sposobem na podniesienie jego legitymizacji w oczach społeczeństwa rosyjskiego. Na nieszczęście Putina zapewne przejdzie do historii jako XXI-wieczna wersja Hitlera lub, jeśli będzie miał dużo szczęścia, Breżniewa…

KAI: W grudniu tego roku przypada 100-lecie powstania Związku Sowieckiego stworzonego pod egidą Lenina przez bolszewicką Rosję oraz jej satelitów białoruskich, ukraińskich i zakaukaskich. Czy Putin zamierzał uczcić tę rocznicę quasi-rekonstrukcją ZSRR podporządkowując Kazachstan i Białoruś oraz organizując zamach stanu na Ukrainie z planem szybkiej wymiany władzy w Kijowie po obaleniu prezydenta Wołodymyra Zełenskiego?

– Putin bardzo przywiązuje wagę do symbolicznych dat, więc jest całkiem możliwe, że miał nadzieję na odrodzenie ZSRR w tym roku. Znany jest jego odchył numerologiczny i wiara, że kompozycja dat wpływa na bieg zdarzeń. Na Gruzję napadał 8 sierpnia 2008 roku (czyli 08.08.08). W swoim słynnym wystąpieniu z 12 grudnia 2012 roku (12.12.12) kreślił wizję potęgi Rosji. Decyzja inwazji Ukrainy zapadła 22 lutego 2022 roku (22.02.22) w numerologiczny Dzień Władzy. Z pewnością Putin miał nadzieję, że szybko wprowadzi Ukrainę w orbitę Rosji, co przyczyni się do uświetnienia stulecia powstania Związku Sowieckiego.

KAI: Jednak putinowski blitzkrieg nie udał się. Kijowa w trzy dni nie zdobył, ani Zełenskiego nie zmusił do opuszczenia Ukrainy. Czy uważa Pan, że historyczna deklaracja Zełenskiego o pozostaniu na posterunku był decydująca i nadała biegowi wydarzeń na Ukrainie nowej dynamiki?

– Decyzja Zełenskiego o pozostaniu i walce miała kluczowe znaczenie dla zdolności Ukraińców do obrony Kijowa i całej Ukrainy oraz ostatecznie wypędzenia Rosjan z północnych obwodów. Wszak jako prezydent reprezentuje państwo i naród. Gdyby uciekł, skutecznie zasygnalizowałby Ukraińcom, że Ukrainy nie warto bronić i za nią umierać. Decyzja o pozostaniu miała przełomowe znaczenie historyczne.

KAI: Napisał Pan w głośnym artykule w „Los Angeles Times”, że Zełenski wyrasta na ukraińskiego Waszyngtona? Dlaczego?

– To dłuższa historia. Już od uzyskania niepodległości przez Ukrainę głosiłem tezę, że potrzebuje ona swojego Waszyngtona, postaci naprawdę państwotwórczej. Ukraińcy często pytali mnie, kiedy w takim razie ich kraj otrzyma Waszyngtona. I zawsze odpowiadałem, że Waszyngton powstaje pod wpływem okoliczności konkretnych czasów i że ukraiński Waszyngton zrodzi się, kiedy zaistnieją do tego warunki. I dokładnie tak stało się z Zełenskim. Mógł uciec. Zamiast tego były komik postanowił zaryzykować życie i poprowadzić ludzi do zwycięstwa. Ruszył śladami Waszyngtona.

KAI: Można zatem budować paralelę, że mamy oto cywilizacyjne starcie Lenina (Putina) z Waszyngtonem (Zełeńskim)?

– Wojna rosyjsko-ukraińska ma charakter zdecydowanie cywilizacyjny. Z jednej strony Putin i Rosja opowiadają się za faszyzmem, imperializmem, ludobójstwem i bezprawiem. Z drugiej strony Zełenski i Ukraina, a także jego najbliżsi przyjaciele, Stany Zjednoczone i w Europie Polska i Wielka Brytania, opowiadają się za demokracją, stabilnymi granicami, człowieczeństwem i legalnością. To dosłowny wybór między złem a dobrem. Podzielam metaforę, iż jest to Walka Lenina z Waszyngtonem.

KAI: Jak charakteryzuje Pan sytuację na Ukrainie po dwustu dniach wojny?

– Ukraina rozpoczęła teraz udaną kontrofensywę w obwodach charkowskim, chersońskim, ługańskim i donieckim, udowadniając niezbicie, że może wygrać wojnę, a Rosja zdecydowanie nie. Dla rosyjskich żołnierzy, rosyjskich elit, a coraz częściej dla narodu rosyjskiego, stało się jasne, że Putin wplątał ich w jedną z największych w historii pomyłek strategicznych i wojen kryminalnych, z których Rosja będzie potrzebować dziesięcioleci, aby wydobyć się gospodarczo, politycznie i moralnie.

KAI: Jak jest w tej wojnie rola Zachodu, a przede wszystkim Stanów Zjednoczonych?

– Pomoc Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Polski była decydująca dla zdolności Ukrainy do przetrwania. Następnie zaś do wypędzenia Rosjan z północnych obwodów i rozpoczęcia kontrofensywy, która wydaje się być bardzo udana. Ukraina nie mogłaby tego zrobić bez ich pomocy.

KAI: Co będzie dalej? Długa wyniszczająca wojna rosyjsko-ukraińska generująca światowy kryzys ekonomiczny? A może rozwiązanie bardziej radykalne doprowadzające Putina do jakiejś „ostatniej stacji”?

– Nikt oczywiście nie wie, co się stanie, ale możliwość destrukcyjnej wojny domowej w Rosji i upadku Putina znacznie wzrosła w następstwie ukraińskiej kontrofensywy. Coraz bardziej prawdopodobne jest, że Putin będzie zmuszony do opuszczenia urzędu w dającej się przewidzieć przyszłości. Jeśli i kiedy to zrobi, Rosja stanie w obliczu śmiertelnej walki o władzę, która może otworzyć drogę dla opozycji demokratycznej i zwiastować koniec wojny. W każdym razie walka o władzę doprowadzi również do większych żądań niepodległości ze strony nierosyjskich narodów i może doprowadzić do upadku Federacji Rosyjskiej. Jaki dokładnie scenariusz przedstawia moja powieść!
I który oby jak najszybciej się spełnił…

„Do polskiego Czytelnika

Zawsze miałem silny związek z Polską. Wciąż pamiętam, jak moja mama śpiewała polskie piosenki, gdy wykonywała prace domowe, a mój ojciec czytał polskie książki przy kuchennym stole. I oczywiście jako kolekcjoner znaczków z dzieciństwa pamiętam piękne znaczki, które zdobiły listy, które moi rodzice otrzymywali od swoich polskich przyjaciół i krewnych, którzy po wojnie osiedlili się w Gliwicach i Katowicach. Matka mojej mamy była Polką i spoczywa na cmentarzu w Fall River w stanie Massachusetts. Wujek mojego ojca mieszkał w Ludlow w stanie Massachusetts. Odwiedziliśmy jego rodzinę kilka razy i wyraźnie przypominam sobie zdumienie, jakie czułem, że mogłem zrozumieć rozmowy dorosłych po polsku. Moja pierwsza wizyta w Polsce miała miejsce późną zimą 1976 r. i podziwiałem odwagę i umiłowanie wolności Polaków.

Polskie tłumaczenie mojej powieści „Ostatni Przystanek Pituna”, które zainicjował oraz kreatywnie i dynamicznie podaje polskiemu Czytelnikowi, Waldemar Piasecki jest więc rodzajem powrotu do domu.
Dobrze jest być z powrotem!

Alexander J. Motyl”

Prof. Alexander J. Motyl jest jednym z najwybitniejszych amerykańskich politologów, sowietologów i specjalistów od tematyki ukraińskiej. Zajmuje się ponadto zagadnieniami nacjonalizmu, rewolucji i imperiów. Jest jednym z najbardziej znanych Amerykanów pochodzenia ukraińskiego. Urodził się w Nowym Jorku w pochodzącej ze Lwowa rodzinie ukraińskiej, której udało się wydostać ze Związku Sowieckiego. Ukończył elitarną jezuicką Regis Heigh School na Manhattanie i studia historyczne w Columbia University (1975) i tam też się doktoryzował z nauk politycznych (1984). Wykładał na uniwersytetach Columbia, Lehigh i Harvardzie, a obecnie jest profesorem nauk politycznych na Rutgers University w Newarku. Jest autorem wielu książek oraz poetą i artystą malarzem.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.