Drukuj Powrót do artykułu

Prof. Melnyk o „polskim prozelityzmie” w Rosji

26 listopada 2025 | 19:51 | prof. Marek Melnyk | Olsztyn Ⓒ Ⓟ

Sample Fot. Fundacja "Dzieło Nowego Tysiąclecia"

“Oskarżenia rosyjskiego prawosławia wobec Polski o szerzenie prozelityzmu są wynikiem historycznych napięć religijnych i politycznych, a także obecnej sytuacji geopolitycznej. Choć w przeszłości Polska rzeczywiście miała wpływy religijne na terenach wschodnich, dzisiejsze oskarżenia są w dużej mierze częścią narracji propagandowej, która stara się przedstawiać Polskę jako zagrożenie dla rosyjskiej tożsamości kulturowej i religijnej” – pisze prof. Marek Melnyk w artykule pt. “Polski prozelityzm. Fałszywe oskarżenia o nawracanie Rosjan przez polskich katolików”.

Teolog i religioznawca, zajmujący się historią Kościoła greckokatolickiego i dialogiem polsko-ukraińskim z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie zwraca uwagę, że “te działania będą się nasilać w miarę jak sytuacja w Rosji będzie się komplikować. Rosyjski Kościół Prawosławny, blisko związany z rosyjskim państwem, obawia się nie katolickiego prozelityzmu, czyli prób nawracania wiernych prawosławnych na katolicyzm, szczególnie na terenach tradycyjnie prawosławnych, lecz wzrostu liczby katolików oraz działalność Kościoła katolickiego na terenach postradzieckich. Rozwój Kościoła katolickiego jest postrzegany przez rosyjskie władze oraz biskupów prawosławnych jako zagrożenie dla dominującej pozycji prawosławia w Rosji. Kościół katolicki, mimo że nie stanowił poważnego zagrożenia liczebnego, jest postrzegany przez Rosji jako nośnik obcych, zachodnich wartości”.

Oto tekst artykułu:

20 listopada 2025 roku, po wizycie w październiku w Mińsku papieskiego legata, prefekta Dykasterii ds. Kościołów Wschodnich kardynała Claudio Gugerottiego władze Białorusi uwolniły dwóch katolickich duchownych: ks. Henryka Okołotowiczowicza i o. Andrzeja Juchniewicza OMI. Zostali ułaskawieniu przez prezydenta Białorusi, Aleksandra Łukaszenkę. Białoruskie i rosyjskie media przedstawiły to jako „akt łaski” ze strony Łukaszenki. 

Ks. Henryk Okołotowicz został zatrzymany w listopadzie 2023 roku. Według białoruskiej narracji miał szpiegować dla Polski i Watykanu. Jego proces był utajniony, a zarzuty – zdaniem obrońców praw człowieka – nie miały nic wspólnego z rzeczywistością. Podczas aresztowania i śledztwa ks. Okołotowicz miał problemy zdrowotne: m.in. przeszedł operację żołądka z powodu raka. 30 grudnia 2024 roku został skazany na 11 lat więzienia w kolonii karnej za zdradę państwa. Podobną drogę przeszedł oblat o. Andrzej Juchniewicz, zatrzymany 8 maja 2024 roku. Został obarczony oskarżeniami o „działalność wywrotową”, które później przerobiono na bliżej nieokreślone przestępstwa kryminalne. 30 kwietnia 2025 roku skazany na 13 lat więzienia. 

Historia obu duchownych – ks. Henryka Okolotowicza i o. Andrzeja Juchniewicza – mówi o czymś znacznie poważniejszym niż jednostkowe przypadki represji. Procesy odbywały się za zamkniętymi drzwiami, bez jawności, co budzi krytykę ze strony organizacji broniących praw człowieka. Obydwaj duchowni konsekwentnie utrzymywali, że są niewinni. Obydwaj stali się ofiarami politycznego teatru, w którym wyroki zapadają wcześniej niż cokolwiek zostanie udowodnione. Odsłania bowiem mechanizm, które od lat traktuje Kościół katolicki jak potencjalne zagrożenie, a polskie wpływy – jak pretekst do tworzenia wrogów wewnętrznych. W rzeczywistości jest to kalkulacja polityczna – sygnał wysłany na Zachód, próba ocieplenia wizerunku, odprężenia w relacjach z Watykanem. Nic nie wskazuje, że represje systemowe uległy zmianie. 

A jednak w Polsce ta historia przeszła niemal niezauważona. Nie było protestów pod ambasadą, nie było szerokiej debaty o wolności religijnej na Białorusi, nie było nawet wyraźnej refleksji nad losem dwóch polskich księży przetrzymywanych w obcym państwie pod politycznie motywowanymi zarzutami. Być może przywykliśmy już do medialnych doniesień o „oskarżeniach duchownych”, niezależnie od kontekstu i wiarygodności. A może – w epoce permanentnych kryzysów – straciliśmy zdolność reagowania na cudzą krzywdę, jeśli nie została podana w spektakularnym, głośnym formacie.

Represje wobec księży Okołotowicza i Juchniewicza zasługują na więcej niż kilkusekundowe wzruszenie ramion. Nie tylko dlatego, że są Polakami. Przede wszystkim dlatego, że ich przypadki pokazują, jak władza autorytarna potrafi wykorzystywać religię, narodowość i fikcyjne zarzuty, by budować fałszywy obraz zagrożenia. I jak łatwo nasze społeczeństwo może przeoczyć ważny sygnał z zewnątrz – sygnał o tym, że wolność sumienia, słowa i wiary nie jest dobrem danym raz na zawsze.

Polska od wielu lat jest poddawana ciągłej medialnej dyskredytacji przez Federację Rosyjską. Jednym z najwcześniejszych wykorzystanych narzędzi dyskredytacji Polski przez rosyjską propagandę było i jest nadal oskarżanie polskich duchownych o nawracanie Rosjan na katolicyzm. Oskarżenia te zaczęły się pojawiać już w momencie upadku ZSRR. Ich natężenie nastąpiło w 2000 roku. Było to związane z decyzją papieża Jana Pawła II o utworzeniu nowych diecezji katolickich w Rosji co wywołało wielkie wzburzenie w Kościele prawosławnym Patriarchatu Moskiewskiego.

W dzisiejszych czasach Rosja nadal oskarża Polskę o promowanie katolicyzmu i wartości prozachodnich. Prozelityzm może być w tym kontekście rozumiany szerzej – jako promowanie zachodnich wartości i idei, które są sprzeczne z ideologią władz rosyjskich. Ich oskarżenia o prozelityzm często wpisują się w szersze działania dezinformacyjne skierowane przeciwko Polsce i innym krajom zachodnim. Propaganda Kremla regularnie przedstawia Polskę jako kraj, który ingeruje w wewnętrzne sprawy Rosji i krajów ościennych, wspierając postawy antyrosyjskie i promując katolicyzm, a także wartości liberalne. Oto kilka jaskrawych tego przykładów najbardziej brutalnych działań strony rosyjskiej.

Zaginiony biskup

7 września 2000 r. pojawiła się niepokojąca informacja, że biskup elbląski Andrzej Śliwiński zaginął na trzy dni w czasie podróży do Irkucka na konsekrację miejscowej katedry, która miała się odbyć 8 września. Wywołało to spore zaniepokojenie w Polsce. W Moskwie miał przesiąść się z jednego samolotu na drugi, lecz na lotnisko nie dotarł i nie dawał żadnych znaków życia. Wiadomo także, że na Szeremietiewo-2 przeszedł odprawę paszportową. Na lotnisku bez skutku czekał na niego kierowca metropolity moskiewskiego abp Tadeusza Kondrusiewicza i dwóch księży.

Pierwsze doniesienia o zaginięciu biskupa Śliwińskiego pojawiły sią dopiero w środę 4 września wieczorem. Biskup został odnaleziony przez polskich dyplomatów. Poinformowali oni, że biskup zameldował się w poniedziałek wieczorem w hotelu Novotel, znajdującym się w pobliżu międzynarodowego lotniska Szeremietiewo-2. Agencja Reuters doniosła, że hierarcha udał się do hotelu Novotel dlatego, że źle się poczuł i nie wiedział, że jest poszukiwany. Według doniesień z tamtego czasu,  całe to wydarzenie wyjaśniono komplikacjami z transportem lub z powodu nieporozumienia związanego z organizacją podróży. Nie wytłumaczono jednak dlaczego: z biskupem  utracono kontakt; dlaczego został odnaleziony po trzech dniach. Całą sprawę wyciszono. Sugerowano, że nie doszło do żadnych poważnych wydarzeń, a zaginięcie było bardziej wynikiem niefortunnych okoliczności niż celowego działania.

Wydalenie biskupa Jerzego Mazura

Następnym wydarzeniem, które należy zwrócić uwagę to wydalenie biskupa Jerzego Mazura z Rosji w 2002 roku. Było ono jednym z kluczowych momentów w napiętych relacjach między Kościołem katolickim a Rosyjskim Kościołem Prawosławnym i władzami rosyjskimi. Oto podstawowe fakty. Biskup Jerzy Mazur, ordynariusz diecezji św. Józefa w Irkucku, został 19 kwietnia 2002 roku zatrzymany na lotnisku w Moskwie po powrocie z Polski do Rosji. Władze rosyjskie odmówiły mu wjazdu do kraju i cofnęły wizę, formalnie argumentując, że znajdował się on na „czarnej liście” osób, którym zakazano wjazdu do Rosji. Decyzja ta nie została szczegółowo uzasadniona przez rosyjskie władze, co wzbudziło duże kontrowersje i podejrzenia o polityczne podłoże tego kroku.

Wydalenie biskupa Mazura było interpretowane jako część szerszego problemu w stosunkach między Watykanem a Rosją, szczególnie w kontekście oskarżeń o prozelityzm i ekspansję Kościoła katolickiego na terenach postrzeganych jako tradycyjnie prawosławne. Patriarchat Moskiewski i część rosyjskich elit politycznych były niezadowolone z aktywności Kościoła katolickiego w Rosji, zwłaszcza po utworzeniu w lutym 2002 roku czterech nowych diecezji katolickich na terenie Rosji. Wydalenie biskupa Mazura spotkało się z krytyką ze strony Watykanu, a także międzynarodowej opinii publicznej. Stolica Apostolska wyraziła swoje zaniepokojenie tą sytuacją i dążyła do dialogu z władzami rosyjskimi, aby rozwiązać problem.

Ostatecznie biskup Mazur nigdy nie powrócił do pełnienia funkcji w Rosji, a diecezja w Irkucku musiała działać bez swojego biskupa. Ten incydent znacząco wpłynął na relacje katolicko-prawosławne w Rosji, a także na stosunki Watykanu z Moskwą, co jeszcze bardziej skomplikowało dialog ekumeniczny i polityczny między Kościołami. Decyzja o wydaleniu biskupa Mazura wywołała protesty zarówno w Polsce, jak i w Watykanie. Rząd polski próbował interweniować dyplomatycznie, aby umożliwić powrót biskupa do jego diecezji. Watykan również wyraził swoje niezadowolenie z decyzji władz rosyjskich, uznając ją za akt wrogości wobec Kościoła katolickiego. Papież Jan Paweł II wielokrotnie apelował o poprawę relacji między katolikami a prawosławnymi i o respektowanie praw katolików w Rosji.

Zatrzymanie metropolity Tadeusz Kondrusiewicza

W 2020 roku arcybiskup Tadeusz Kondrusiewicz znalazł się w centrum wydarzeń związanych z protestami przeciwko reżimowi Aleksandra Łukaszenki na Białorusi. W sierpniu 2020 roku, po krytyce brutalnych działań rządu wobec protestujących, Kondrusiewiczowi odmówiono wjazdu na Białoruś, co wywołało międzynarodowe oburzenie. Po kilku miesiącach, w grudniu 2020 roku, władze białoruskie ostatecznie zezwoliły mu na powrót do kraju.

Warto przypomnieć, że Arcybiskup Tadeusz Kondrusiewicz to ważna postać Kościoła katolickiego na terenach Rosji i Białorusi, który odegrał kluczową rolę w odradzaniu katolicyzmu w byłym Związku Radzieckim po upadku komunizmu. Jego działalność w Rosji, zwłaszcza w latach 1991-2007, była pełna sukcesów w budowaniu struktur katolickich w Rosji. W 1991 roku papież Jan Paweł II mianował Kondrusiewicza administratorem apostolskim dla katolików europejskiej części Rosji. Był to czas po upadku Związku Radzieckiego, kiedy otworzyły się możliwości dla odrodzenia życia religijnego na tych terenach. Jako administrator apostolski, a później arcybiskup Moskwy, Kondrusiewicz miał za zadanie odbudowę Kościoła Katolickiego w Rosji. Do jego zadań należało nie tylko organizowanie duszpasterstwa i odbudowa zniszczonych lub zamkniętych kościołów, ale także zapewnienie przestrzeni dla katolickich wiernych, których liczba była niewielka w porównaniu z dominującym prawosławiem.

W czasie jego posługi w Moskwie arcybiskup Kondrusiewicz starał się budować relacje z władzami państwowymi oraz z Rosyjskim Kościołem Prawosławnym. Jego praca była jednak trudna ze względu na podejrzenia ze strony władz i Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego, które obawiały się rozprzestrzeniania katolicyzmu na terenach tradycyjnie prawosławnych. Często pojawiały się oskarżenia o prozelityzm, czyli próby nawracania prawosławnych na katolicyzm, co było źródłem napięć w relacjach między Kościołem katolickim a Rosyjskim Kościołem Prawosławnym.

W 2007 roku arcybiskup Kondrusiewicz został przeniesiony z Moskwy do Mińska, gdzie objął urząd arcybiskupa metropolity Mińska-Mohylewa. Zmiana ta była postrzegana przez niektórych obserwatorów jako efekt trudnych relacji z rosyjskimi władzami i Rosyjskim Kościołem Prawosławnym, choć oficjalnie Watykan nie podał szczegółowych powodów tej decyzji. Kondrusiewicz sam przyznał, że odczuwał smutek z powodu opuszczenia Rosji, gdzie przez wiele lat pracował nad odbudową Kościoła katolickiego.

Komunikat agencji TASS

22 czerwca 2022 roku Agencji TASS informowała: „Kościół katolicki w Polsce chce wchłonąć [dosł. połknąć] arcybiskupstwo lwowskie w Ukrainie. Biuro prasowe Służby Wywiadu Zagranicznego Federacji Rosyjskiej poinformowało, że w praktyce proponuje się w tym celu „przeredagować” na nowo postanowienia konkordatu zawartego między Warszawą a Watykanem w 1993 r. i ratyfikowanego przez Sejm w 1998 r. MOSKWA, 22 czerwca. /TASS/. Kościół katolicki w Polsce rozważa sprawę wchłonięcia archidiecezji lwowskiej Kościoła rzymskokatolickiego na Ukrainie. Poinformowano o tym w środę w biurze prasowym Służby Wywiadu Zagranicznego (SWZ) Federacji Rosyjskiej.

„Jak się dowiadujemy, Konferencja Episkopatu Polski – centralny organ władzy Kościoła katolickiego w Polsce – poważnie omawia sprawę wchłonięcia arcybiskupstwa lwowskiego Kościoła rzymskokatolickiego na Ukrainie” – podkreślono w SWZ. Wyjaśniono, że w wymiarze praktycznym proponuje się w tym celu „przeredagowanie” na nowo postanowień konkordatu zawartego między Warszawą a Watykanem w 1993 r. i ratyfikowanego przez Sejm w 1998 r. W szczególności planowane jest wprowadzenie do artykułu szóstego tej umowy poprawek, zmierzających do zniesienia zakazu działalności katolików polskich poza granicami Polski. „Z kolei dla arcybiskupa lwowskiego przewidziano miejsce w Konferencji Episkopatu Polski” – dodała Służba Wywiadu Zagranicznego. Jej dyrektor Siergiej Naryszkin, którego słowa przytoczono w biurze prasowym, oświadczył, iż „według napływających informacji władze Polski konsekwentnie wcielają w życie plany zawłaszczenia zachodnich obwodów Ukrainy”. „Polskie kroki są coraz wyraźniej słyszalne nie tylko w korytarzach ukraińskich instytucji państwowych, ale także pod sklepieniami kościołów” – powiedział Naryszkin. Na podstawie uzyskanych danych, dodano w SWZ, sprawą pryncypialną dla władz i duchownych polskich jest „wymazywanie” z konkordatu wszelkich odniesień do uznania przez Polskę granic wschodnich, powstałych po II wojnie światowej.

Te „niesprawiedliwie wyznaczone rubieże”, jak twierdzi się w Warszawie, nie mogą być przeszkodą do powrotu „historycznych ziem polskich” na łono Kościoła macierzystego. „W Konferencji Episkopatu Polski liczą na to, że Kuria Rzymska poprze taki wariant «integracji» kościelnej, a w istocie – aneksji kościelnej. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że trzeźwo myślące siły w Watykanie nie zechcą uczestniczyć w tej grabieży” – stwierdzono w Służbie Wywiadu Zagranicznego. (1)

Odpowiedź Episkopatu

W Polsce całą sprawę potraktowano poważnie. Odpowiedziano na oskarżenia. Rzecznik Konferencji Episkopatu Polski ks. Leszek Gęsiak SJ jasno określił ocenił cele tej informacji: „rosyjskie służby przygotowują pewne materiały, która mają pokazać polski Kościół od nie najlepszej strony”. Miał być to zatem prób dyskredytacji Kościoła katolickiego. Następnie podkreślił irracjonalny charakter tych oskarżeń. Mówił: „Wczoraj pojawiła się informacja Rosyjskiej Agencji Informacyjnej TASS, że centralny organ władzy Kościoła katolickiego w Polsce – Konferencja Episkopatu Polski – omawia kwestię wchłonięcia archidiecezji lwowskiej Kościoła Rzymskokatolickiego na Ukrainie. Absurdalność tych informacja jest dosyć oczywista i trudno nawet to komentować

Rzecznik wskazał też na to czego nie życzy sobie Kościół katolicki w sytuacji działań wojennych. Twierdził, że  „Kościół także może się stać podmiotem gry politycznej związanej z interesami tej wojny”. Zamiast uwikłania w wojnę apelowała: „Dbajmy o interesy tych, którzy są w sposób szczególny tą wojną dotknięci, którzy cierpią: o ludziach, którzy zostali zmuszeni do wyjazdu, do przymusowej emigracji. Prośmy, żeby Bóg i dobrzy ludzie ich wspierali”. Wobec tej sytuacji poprosił również by dziennikarze przekazywali „tylko i wyłącznie prawdziwe informacje na temat tego konfliktu”. (2) 

Wiadomość agencji TASS z 22 czerwca 2022 roku jakoby „Kościół Katolicki w Polsce chciał wchłonąć archidiecezję lwowską na Ukrainie” oceniono jako „groteskową”. Rzecznik określił ją jako wojenną propagandęStanowczo odrzucił twierdzenia o planowaniu czy rozważaniu przez polskich biskupów katolickich zmian konkordatu w związku z sytuacja na Ukrainie. Na tym oświadczeniu całą sprawę uznano za zamkniętą i już nigdy nie wracano do niej. 

List metropolity Cyryla

Aby zrozumieć dlaczego polscy biskupi i księża są traktowani w Rosji i Białorusi jako zagrożenie należy zwrócić uwagę na patriarchę Cyryla I. Patriarchat Moskwy jednoznacznie postrzega obecność biskupów – Polaków jako zagrożenie dla jedności religijnej w Rosji, gdzie prawosławie ma silną pozycję historyczną i kulturową. 

Zostało to potwierdzone w jego specjalnym liście 1 lipca 2002 roku. Patriarcha był wówczas wówczas przewodniczącym Wydziału Zewnętrznych Kontaktów Kościelnych Patriarchatu Moskiewskiego. Formalnie był to list wystosowany do Watykanu oraz do przewodniczącego Konferencji Biskupów Katolickich Rosji, arcybiskupa Tadeusza Kondrusiewicza. Treść tego listu dotyczyła napięć, jakie istniały między Rosyjskim Kościołem Prawosławnym a Kościołem Katolickim. Metropolita wyrażał w nim swoje obawy i niezadowolenie w związku z działalnością Kościoła Katolickiego na terenie Rosji, która była postrzegana przez niektórych jako forma prozelityzmu.

W szczególności chodziło o tworzenie nowych struktur kościelnych i rozwój diecezji katolickich na terenach tradycyjnie prawosławnych, co wzbudzało w Patriarchacie Moskiewskim podejrzenia o próbę nawracania prawosławnych wiernych na katolicyzm. List metropolity był reakcją na przekształcenie przez Watykan w lutym 2002 roku administratur apostolskich w Rosji na pełnoprawne diecezje katolickie, co zostało odebrane jako prowokacja i ingerencja na terytorium kanonicznym Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego. To wydarzenie doprowadziło do zaostrzenia stosunków między Kościołem katolickim a prawosławnym w Rosji. Metropolita Cyryl napisał, że w lutym tego roku bez jakichkolwiek wstępnych konsultacji czy rozmów z prawosławnymi, potajemnie podjęto decyzję o przekształceniu administratur apostolskich w Rosji w diecezje i połączeniu ich w jednolitą strukturę – „prowincję kościelną” z ośrodkiem w Moskwie. Struktura w rodzaju tej utworzonej na terytorium Rosji jest uzasadniona w państwie z dużą liczbą ludności katolickiej. W wypadku Rosji działania Watykanu budzą zdziwienie i pozwalają sądzić, iż struktura ta została utworzona „na wyrost”, w nadziei na znaczne zwiększenie liczby katolików, czyli na owoce pracy misyjnej – ocenił Cyryl. Misję katolicką w Rosji jednoznacznie oceniamy jako prozelityzm, jest ona bowiem prowadzona nie wśród dzikich plemion, które nigdy nie słyszały o Chrystusie, lecz w kraju z tysiącletnią kulturą chrześcijańską i wielkim Kościołem prawosławnym – podkreślił metropolita. Cyryl dodał, że Rosyjski Kościół Prawosławny może przytoczyć przykłady działań ze strony katolickich struktur, duchowieństwa i przedstawicieli zakonów, które jednoznacznie kwalifikują się jako prozelityzm w stosunku do tradycyjnie prawosławnej ludności.

Terytorium kanoniczne rosyjskiego prawosławia

W Rosji zaczęto kampanię dezinformacyjną mającą na celu wzbudzenie obaw wobec polskich księży katolickich, którzy mieli rzekomo ignorować istnienie tzw. rosyjskiego terytorium kanonicznego. Jest to obszar gdzie ma dominować prawosławie. I nie wolno szerzyć misji.  Upadek Związku Radzieckiego zastał Kościół w znacznym stopniu osłabionym. Liczba wiernych regularnie uczestniczących w obrzędach jest nadal stosunkowo niewielka. Ocenia się, że ok. 15–20 proc. obywateli Federacji Rosyjskiej uważała się za prawosławnych. Polscy duchowni mieli być najpoważniejszą przeszkód na drodze rozwoju dialogu między prawosławiem i katolicyzmem. Rosyjskie oskarżenia wobec Polski o szerzenie prozelityzmu mają swoje korzenie w złożonej historii politycznej i religijnej relacji między tymi krajami. Prozelityzm, czyli aktywne nawracanie ludzi na swoją religię, jest często traktowany przez autorytarne rządy jako forma zagrożenia kulturowego lub politycznego wpływu z zewnątrz.

Relacje między Polską a Rosją, zarówno w kontekście politycznym, jak i religijnym, były napięte przez stulecia. Polska, jako państwo katolickie, miała długą historię wpływów w regionie, który obecnie obejmuje Białoruś, Ukrainę i Litwę – obszary o prawosławnym dziedzictwie religijnym, które na przestrzeni wieków były pod władzą zarówno Polski, jak i Rosji. Wielkie Księstwo Litewskie, z którym Polska stworzyła Unię Lubelską (1569), było pierwotnie obszarem o przewadze ludności prawosławnej, ale po unii religijnej z Rzymem w 1596 roku (Unia Brzeska) część prawosławnych przeszła na katolicyzm w formie greckokatolickiej. W okresie I Rzeczypospolitej Polska była również aktywna w promowaniu katolicyzmu na tych terenach. To wywoływało niechęć Rosji, która postrzegała się jako obrończyni prawosławia i zwolenniczka jedności wschodniego chrześcijaństwa.

Rosyjski Kościół Prawosławny odgrywa kluczową rolę w rosyjskiej tożsamości narodowej i jest blisko związany z władzą państwową. W tym kontekście wszelkie działania, które mogą być postrzegane jako „prozelityzm” katolicki, są traktowane jako zagrożenie dla jedności religijnej i kulturowej Rosji. Władze rosyjskie od lat oskarżają różne instytucje religijne, w tym Kościół katolicki, o próbę nawracania prawosławnych, zwłaszcza na terenach spornych, takich jak Krym czy wschodnia Ukraina. 

Polska, będąc krajem o silnych korzeniach katolickich, jest często postrzegana przez Rosję jako „kulturalny i religijny przeciwnik”, szczególnie w kontekście rywalizacji o wpływy w Europie Wschodniej. Wspieranie katolicyzmu, wolności religijnej i wartości demokratycznych w regionie może być postrzegane przez rosyjskie władze jako forma ingerencji w wewnętrzne sprawy Rosji i jej sąsiadów. W kontekście geopolitycznym, oskarżenia Rosji wobec Polski mogą być elementem szerszej narracji o „zagrożeniu ze strony Zachodu”.

Rosja wykorzystuje retorykę obrony przed zagranicznymi wpływami, by wzmacniać swoją pozycję wewnątrz kraju i legitymizować swoją agresywną politykę zagraniczną. Oskarżanie Polski o prozelityzm może być także próbą podważenia moralnej legitymacji polskich działań wspierających Ukrainę w jej walce o niepodległość. Kościół katolicki w Polsce, choć ma silne związki z państwem i społeczeństwem, nie prowadzi aktywnych działań prozelitycznych na terenie Rosji ani w krajach o prawosławnej większości. Współczesne zarzuty Rosji dotyczące polskiego prozelityzmu mają raczej charakter polityczny, niż są rzeczywistymi oskarżeniami o nawracanie na wiarę katolicką. Oskarżenia te służą przede wszystkim jako element budowania negatywnego wizerunku Polski w rosyjskich mediach i polityce zagranicznej. 

Zakończenie

Oskarżenia rosyjskiego prawosławia wobec Polski o szerzenie prozelityzmu są wynikiem historycznych napięć religijnych i politycznych, a także obecnej sytuacji geopolitycznej. Choć w przeszłości Polska rzeczywiście miała wpływy religijne na terenach wschodnich, dzisiejsze oskarżenia są w dużej mierze częścią narracji propagandowej, która stara się przedstawiać Polskę jako zagrożenie dla rosyjskiej tożsamości kulturowej i religijnej. Te działania będą się nasilać w miarę jak sytuacja w Rosji będzie się komplikować.

Rosyjski Kościół Prawosławny, blisko związany z rosyjskim państwem, obawia się nie katolickiego prozelityzmu, czyli prób nawracania wiernych prawosławnych na katolicyzm, szczególnie na terenach tradycyjnie prawosławnych, lecz wzrostu liczby katolików oraz działalność Kościoła katolickiego na terenach postradzieckich. Rozwój Kościoła katolickiego jest postrzegany przez rosyjskie władze biskupów prawosławnych jako zagrożenie dla dominującej pozycji prawosławia w Rosji. Kościół katolicki, mimo że nie stanowił poważnego zagrożenia liczebnego, jest postrzegany przez Rosji jako nośnik obcych, zachodnich wartości. 

Przypisy.

1. https://tass.ru//obschestvo/15000905 (Католическая церковь Польши хочет поглотить Львовскую архиепископию на Украине – ТАСС) [pobrane 03.07.2022].

2. Wypowiedź rzecznika Konferencji Episkopatu Polski ks. prof. Leszka Gęsiaka SJ,  https://www.ekai.pl/rzecznik-kep-reaguje-na-rosyjska-propagande-przeciw-polsce/

 

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.