Prof. Sigow: Ukraina odgrywa teraz ogromną rolę i płaci za to ogromną cenę
30 maja 2025 | 03:01 | mp, tom | Warszawa Ⓒ Ⓟ

– Myślę, że Ukraina powinna stać się jednym z priorytetów dla Kościoła katolickiego i wszystkich ludzi dobrej woli – mówi w wywiadzie dla KAI prof. Konstanty Sigow z Narodowego Uniwersytetu Akademii Kijowsko-Mohylańskiej w Kijowie. Znany ukraiński intelektualista wyjaśnia: „Rosyjskie deklaracje pokojowe nic nie znaczą. To dosłowne powtórzenie polityki sowieckiej, którą dobrze pamiętamy z czasów naszej młodości. NATO powinno dołączyć do negocjacji”.
Marcin Przeciszewski, Krzysztof Tomasik (KAI): Co raz pojawiają się, szczególnie ze strony prezydenta USA Donalda Trumpa, koncepcje zawieszenia broni i zakończenia wojny. Z drugiej strony nie ustają codzienne rosyjskie ataki na Ukrainę. Jak wygląda obecna sytuacja Ukrainy w niezwykle dynamicznie rozwijającej się rzeczywistości globalnego świata?
Prof. Konstanty Sigow: W sensie historycznym Ukraina odgrywa teraz ogromną rolę i płaci za to ogromną cenę. Co tak naprawdę to znaczy? Czy nie będziemy w stanie w najbliższych latach powstrzymać agresji i putinowskiego zła w ryzach?
Jestem zdumiony, jak wielu ludzi, na przykład w Brukseli, jeszcze dzisiaj myśli, że jest jakaś wojna, gdzieś tam, relatywnie rzecz biorąc daleko, że miasta i wsie są codziennie bombardowane, giną ludzie. To źle, ale co z tego wynika? W sumie Bruksela, Lizbona, Paryż czy Berlin nie zostaną w najbliższym czasie zbombardowane? Jest to w dużym stopniu przerażające. Tworzy się iluzję, że ludzie nie żyją w czasie rzeczywistym, ale w jakimś czasie utopijnym. To nawet nie jest utopia, ale po prostu coś innego, co przede wszystkim oznacza, że ludzie nie przygotowują się na zmiany, które z pewnością nadejdą. Jestem przekonany, że inaczej niż w Europie Zachodniej, w Europie Środkowej, w Polsce, krajach bałtyckich, ludzie naprawdę rozumieją, że już nigdy nie wrócimy do świata sprzed 2022 roku. W tym innym świecie ludzie będą musieli być obywatelami w inny sposób. Będą musieli uczestniczyć w obronie kraju, wolności i godności ludzi w inny sposób. A to oznacza zmianę priorytetów.
Byłem kilka dni temu w Brukseli, gdzie na przykład dyskutowano, aby ludzie mniej latali samolotami, a więcej podróżowali pociągami ponieważ to poprawi stan środowiska naturalnego. Wszystko to jest ważne i słuszne, ale pytanie brzmi: jeśli twój kraj zostanie zaatakowany, w którym kierunku pojedzie twój pociąg? Mój kraj od ponad trzech lat nie ma samolotów, nie działają lotniska. Przede wszystkim musimy zdać sobie sprawę, że jest to kwestia, która nie dzieje się na innym kontynencie, czy innej planecie.
Bruksela to zaledwie dwie godziny lotu samolotem do granicy z Ukrainą…
– Tak dokładnie. Wydaje mi się, że ten psychologiczny dystans jest sztuczny. Musimy mieć stale otwarte oczy i zamiast poznawać rzeczywistość dzięki fotografiom musimy postrzegać rzeczywistość taką jaka ona jest. Przede wszystkim młodzi ludzie powinni być w tym duchu kształceni na uniwersytetach. Niedawno w Kijowie byli przywódcy czterech państw: premier polskiego rządu Donald Tusk, prezydent Francji Emmanuel Macron, premier Wielkiej Brytanii, Keir Starmer i kanclerz Niemiec, Friedrich Merz. Z kolei do Lwowa przybyli ministrowie spraw zagranicznych większości państw Unii Europejskiej i innych państw europejskich. Można zadać sobie pytanie z czym oni przyjechali do Kijowa i Lwowa?
Właśnie z czym?
W tym kontekście podam przykład Skandynawowów, którzy od długiego czasu przygotowują się do sytuacji gdy wybuchnie wojna. Dlaczego zatem ludzie na zachodzie i południu Europy ciągle mają złudzenie, że zawsze będą na plaży a ich głównym pytaniem życiowym jest, gdzie spędzić wakacje. Musimy zrozumieć i zadać sobie pytanie, czy jednak nie żyjemy w czasie podobnym do tego jaki mieliśmy w 1938 r. tuż przed wybuchem II wojny światowej. Jedynym sposobem, aby to zmienić, jest zrozumieć w jakiej sytuacji się znajdujemy. Po prostu musimy trzeźwo spojrzeć rzeczywistości w oczy, wszyscy w Europie. Musimy o tym zaświadczyć. Ukraińcy nie mają wyboru i stawiają opór rosyjskiej agresji. Milion Ukraińców utrzymuje linię frontu na przestrzeni ponad tysiąca kilometrów. Jak długo to może trwać? Już czwarty rok. Podam przykład. Byłem w zeszłym roku na Targach Książki w Lipsku, jednych z największych na świecie. Zjadłem lunch z francuskim ambasadorem w Niemczech, który zapytał mnie: „Co Francja ma robić? Co powinien powiedzieć prezydentowi Macronowi? Odpowiedziałem krótko: „Potrzebujemy jego następnej wizyty samolotem do Lwowa”. Jeśli pewnego dnia samolot z premierem Tuskiem, czy prezydentem Macronem wyląduje na lotnisku we Lwowie, albo jeśli papież przyleci z Rzymu do Kijowa to zmieni to naprawdę historię.
Musimy podjąć takie kroki, żeby także ponad miliard katolików zrozumiało jak wygląda prawdziwa sytuacja w Ukrainie. Takim dobrym sygnałem było to, że pierwsza rozmowa papieża Leona XIV z przywódcą zagranicznym odbyła się z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim przez telefon i udzielił mu pierwszej audiencji. Myślę, że Ukraina powinna stać się jednym z priorytetów dla Kościoła katolickiego i wszystkich ludzi dobrej woli. Myślę, że to otwiera nową szansę i oby tak się stało. Nie zamierzam cofać się w czasie i komentować przeszłości, ale takie wydarzenia otwierają nową szansę.
Pytanie tylko, w jakim stopniu będziemy z niego korzystać, w jakim stopniu polskie elity polityczne i społeczne oraz media będą w stanie wyjaśnić Polakom i innym Europejczykom, dlaczego jest to ważne. Myślę, że wy, Polacy, wiecie to lepiej. Polacy potrafią to robić lepiej niż Ukraińcy. Polacy mogą mówić, że w Warszawie mamy taki sam stan pokoju jak w Brukseli czy Madrycie, ale z drugiej strony mamy wspólną historię i doświadczenie z Ukrainą i wiemy, z jakim reżimem mamy do czynienia, co naprawdę reprezentuje Rosja Putina.
Kościół katolicki i świat ma teraz nowego duchowego przywódcę, co daje nam legitymację i nową siłę, by iść naprzód, nie stać w miejscu, nie cofać się i iść naprzód w imię konfrontacji z agresorem. Jeśli pójdziemy do przodu, szanse na pokój w Ukrainie i na świecie wzrosną. Polacy mogą być realnym mediatorem w osiągnięciu sprawiedliwego pokoju. Świat nie może patrzeć na Ukrainę tylko z punktu widzenia prezydenta Trumpa. Z drugiej strony rosyjskie deklaracje pokojowe nic nie znaczą. To dosłowne powtórzenie polityki sowieckiej, którą dobrze pamiętamy z czasów naszej młodości. NATO powinno dołączyć do negocjacji.
Bardzo ważne jest też, abyśmy zrozumieli, w jakim sensie używamy słowa „negocjacje”. To jest tak jak z butelką dobrego wina, które wszędzie smakuje. Ale ta sama butelka wina może być użyta przez chuligana, żeby kogoś uderzyć i właśnie tego używa teraz Kreml. Nie chodzi o picie i smakowanie dobrego trunku. W negocjacjach chodzi zrozumienie, w jakim miejscu możemy się spotkać z konfliktami i problemami, gdzie nadal możemy być przy tym samym stole. W rzeczywistości Putin używając narzędzia negocjacji chce uderzyć jeszcze mocniej w Europę.
Bardzo ważne jest, aby wyjaśnić, że nie chodzi mu tylko o „małe interesy” – cztery regiony we wschodniej Ukrainie – ale jest zainteresowany dominacją w Europie. Chce „nowej Jałty”, aby zapewnić sobie większe miejsce w historii.
Putin myśli w duchu Józefa Stalina…..
– Tak. Myślenie Putina jest takie, że cztery regiony w Ukrainie to nie jest skala Józefa Stalina. Wydaje mi się, że jego celem jest stać się większym od Stalina. Przywraca stalinizm, czego symbolem jest przywrócenie hymnu z 1944 roku, którego tekst został zredagowany przez samego Stalina. To komiczne, że na początku pierwsze słowa radzieckiego hymnu brzmiały: „Związek niezniszczalnych republik wolnych republik”. Ale czy ta unia pozostała nieprzerwana? Nie, Związek Radziecki upadł, co oznacza, że Stalin popełnił stylistyczny i historyczny błąd. A Putin popełnia ten sam historyczny błąd, może nawet gorszy. Chce, by jego rządy były dłuższe niż Stalina. Chce, aby jego miejsce w podręcznikach historii było większe niż Stalina. To zarówno groteskowe, jak i przerażające, że dziś Rosjanie przynoszą kwiaty płaskorzeźbom Stalina w moskiewskim metrze. Stalin jest postacią historyczną o najwyższych notowaniach we wszystkich sondażach opinii publicznej w Rosji. Kierowcy ciężarówek od lat mają portrety Stalina w swoich kabinach. Teraz Putin chce zająć miejsce Stalina.
– Czy mu się to uda?
– Niedawno w Kijowie odbyła się prezentacja książki, w której wziąłem udział. Książka jest dedykowana Edycie Stein, Simone Weil i Hannah Arendt (1). Jest tam bardzo interesująca myśl Weil, która twierdzi, że to nasza wina, że Hitler zajął takie miejsce w naszej historii. Łudziliśmy się co do jego „wielkości”. Co się zmieniło od czasów Simone Weil? Niewiele. Oznacza to, że w naszej europejskiej kulturze panuje anachronizm – przyznajemy tyranom bardzo wysokie, przesadne miejsce. Dlatego bardzo ważne jest, abyśmy dziś zdali sobie sprawę z tego, jak przedstawiamy tyranów – Putina i jemu podobnych – w mediach. Pamiętacie, kiedy miesiąc temu opublikowano wywiad ze mną w Polsce, chciano dać zdjęcie Putina i Trumpa, ale ja poprosiłem o inne. Dla mnie to kwestia zasad. To kwestia filozofii. Jeśli uważamy, że ks. Jerzy Popiełuszko czy o. Aleksander Mień [wybitny rosyjski duchowny prawosławny, filozof i teolog zamordowany w niewyjaśnionych okolicznościach w 1990 r., przyp. KAI] mają ważniejsze miejsce w historii niż ci, którzy ich zabili, to musimy to zmienić. Musimy zmienić coś w naszych podręcznikach historii, w mediach, w naszych postawach i w nas samych. Od tego między innymi są sądy. Dlatego powstał Trybunał Specjalny ds. Zbrodni Agresji przeciwko Ukrainie. Uczestniczą w nim Polacy i ponad 30 innych krajów.
To coś więcej niż Unia Europejska, bo biorą w tym udział kraje Rady Europy. To tak ważna sprawa, że nie można jej zostawić tylko prawnikom. W proces ten należy zaangażować parlamenty, uniwersytety i środki masowego przekazu. Musimy zrobić wszystko, aby Europa zwyciężyła nie tylko na polu bitwy, ale także w przestrzeni jurysdykcyjnej oraz w zakresie kultury i edukacji. Wówczas głęboka myśl Simony Weil, którą przytoczyłem, będzie miała szansę stać się fundamentalną. Ukraińcy i Polacy powinni bronić nie fałszywej „wielkości”, ale godności każdego z nas. Nie zapomnieliśmy o rezonansie “Solidarności” i uwadze poświęcanej jej najlepszym przywódcom, a dziś ponownie potrzebna jest odwaga, aby mówić nie tylko o pokoju, ale także o godności, sprawiedliwości i zwycięstwie.
Jakich scenariuszy rozwoju wydarzeń możemy się spodziewać po Ukrainie?
– Jest ich kilka. Wydaje mi się, że ta prosta idea – możliwość latania do Lwowa i Kijowa – będzie oznaczała, że Europa będzie znacznie bardziej obecna we wszystkim, co dzieje się obecnie w naszym świecie. A Europa będzie znacznie bardziej obecna we wszystkim, co dzieje się na Ukrainie. Europa jest w stanie znacznie bardziej zaangażować się w ochronę prawa międzynarodowego i suwerenności Ukrainy, wykazując się większą skutecznością niż Korea Północna po stronie rosyjskiej agresji. Obecnie Korea Północna dostarcza do Rosji więcej broni niż cała Europa do Ukrainy. Należy zauważyć, że budżet państwa Korei Północnej jest mniejszy niż budżet Polski.
W portach belgijskich statki nadal przewożą pod różnymi banderami ropę naftową z Rosji. Oznacza to, że musimy przejść od słabych sankcji wprowadzonych na początku wojny Rosji z Ukrainą do naprawdę silnych restrykcji.
Musimy też mniej opierać się na Stanach Zjednoczonych. Nie chodzi tylko o dziś ani o jutro Europy. Chodzi o prawdziwą odpowiedzialność za przyszłość naszego kontynentu. Europa jest o wiele większa niż Stany Zjednoczone i Rosja razem wzięte. Nie chodzi o to, żeby Ukraina tylko broniła Europy, ale żeby Europa faktycznie była w Ukrainie. To znaczy, żeby ludzie faktycznie mogli swobodnie latać samolotami do Ukrainy a nasz kraj posiadał niezbędną broń, aby się bronić.
Siła Europy musi być odczuwana nie tylko przez rosyjskiego agresora, ale przez wszystkie inne kraje, przez Chiny, Amerykę Łacińską, żeby wszyscy czuli, że Europa stoi na własnych nogach, a nie leży na sofie, nie może z niej wstać, ale jest zdolna do działania. Francuski pisarz Romain Gary pytany dlaczego francuskie elity nie poszły walczyć z Hitlerem w czasie II wojny światowej powiedział, że byli bardzo przyzwyczajeni do swoich mebli. Wszyscy siedzieli w swoich meblach i myśleli, że nikt im ich nie zabierze, ale one zostały im zabrane. Jeśli chcemy siedzieć spokojnie i patrzeć na swój ogródek, musimy być o wiele bardziej zdeterminowani, o wiele bardziej odważni i musimy zainwestować o wiele więcej w wolność naszych dzieci i wnuków. Taka będzie rzeczywistość nadchodzących dziesięcioleci.
Wkroczyliśmy w okres, który ma ze wszech miar wymiar historyczny. Można go porównać do jazdy samochodem bez świateł. Wkroczyliśmy w mroczne czasy i jeśli nie znajdziemy własnego światła w tych ciemnych czasach, będziemy zgubieni. Książka o której wspomniałem o Edycie Stein, Simone Weil i Hannah Arendt nosi tytuł „Trzy kobiety w mrocznych czasach”.
Drugi autor, o którym chcę powiedzieć – pochodzi ze Stanów Zjednoczonych – Ilja Kamiński pochodzi z Odessy, pisze od dawna i zdobył ważne nagrody poetyckie. Jego książka „Deaf Republic” – „Republika Głuchych” jest moim zdaniem genialną książką i została przetłumaczona na wiele języków, także na polski (2). Wydaje mi się, że w mrocznych czasach musimy odkrywać autorów, którzy pomagają nam widzieć rzeczy bardzo wyraźnie, takimi jakimi one są, aby się nie zgubić się i nie umrzeć.
Wojna będzie tematem numer jeden na odbywającym się Międzynarodowym Festiwalu „Książkowy Arsenał” w Kijowie 29 maja – 1 czerwca.
– Tak. Będę tam moderował wydarzenia każdego dnia, czasami trzy wydarzenia jednego dnia, a wspomnę tylko o jednej prezentacji. Zaprezentujemy m. in. dwie książki. Jeden z autorów jest wspaniałym poetą i pisarzem, który przyjedzie z frontu tylko na jeden dzień. Drugi, wspomniany już, to Ilja Kamiński. Ci dwaj ludzie jeden z frontu, drugi są zza oceanu, spotkają się w Kijowie 31 maja. Będę moderował prezentację tych dwóch książek w kijowskim PEN Clubie. Na przykładzie targów widzimy, że Ukraina stara się żyć normalnie. Przyjdą dziesiątki tysięcy ludzi, będą ogromne kolejki, choć ludzie wiedzą, że nie ma wystarczająco dużo miejsca, aby ochronić wszystkich w przypadku ataku dronowego lub rakietowego. W rzeczywistości ludzie ryzykują życie, aby “spotkać się z książką”. Ukraińcy są takimi samymi Europejczykami jak Polacy i inni. W czasie wojny ryzykują i idą spotkać się z autorami, kupić książkę i wziąć autograf autora, który przyjechał z frontu.
Rozmawiali: Marcin Przeciszewski i Krzysztof Tomasik
Przypisy.
2. https://duh-i-litera.com/bookstore/gluxa-respublika
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.