Drukuj Powrót do artykułu

„Przełęcz ocalonych”, czyli jak być miłosiernym na wojnie

04 listopada 2016 | 15:28 | Michał Plewka / mz Ⓒ Ⓟ

Sample Fot. materiały prasowe

W piątek do polskich kin w chodzi najnowszy film Mela Gibsona „Przełęcz ocalonych”. Przez jednych nazwany arcydziełem, innym wydaje się zbyt mocny i drastyczny. Wysoko oceniana przez światowych recenzentów produkcja, to opowieść o amerykańskim szeregowcu Desmondzie Dossie, bohaterze II Wojny Światowej, który ze względu na swoją wiarę odmówił noszenia broni i zabijania przeciwników – pisze Michał Plewka.

Schyłek drugiej wojny światowej. Armia amerykańska toczy ciężkie walki z Japończykami o każdy skrawek lądu na Pacyfiku. Strategicznym celem jest wyspa Okinawa, której zdobycie może oznaczać ostateczną klęskę Japonii. Wśród setek tysięcy amerykańskich żołnierzy trafia tu Desmond Doss, sanitariusz, który ze względu na przekonania odmówił noszenia broni. Traktowany z nieufnością, oskarżany o tchórzostwo, wkrótce udowodni jak bardzo się wobec niego mylono. Podczas najcięższych starć, wielokrotnie ryzykując życiem, wydostaje z ognia walki ponad 70 rannych żołnierzy.

Desmond Doss zagrany z pasją przez Andrew Garfielda wychował się w doświadczonej I Wojną Światową rodzinie, w której wiara w Boga tożsama była z miłością do Ojczyzny. Złożony w młodości na skutek różnych trudnych doświadczeń ślub, że nie weźmie nigdy do rąk broni nie przeszkodził mu zachować honor i stanąć w obronie Ameryki.

„Przełęcz ocalonych” to historia człowieka, który stał się bohaterem jednej z najkrwawszych bitew II wojny światowej. To zdumiewająca, a momentami wręcz nieprawdopodobna legenda bohatera, którego jedyną bronią jest wiara, nadzieja i miłość.

Ten film przypadnie do gustu tym widzom, którzy stęsknili się za dobrym amerykańskim kinem – długo oczekiwany obraz Mela Gibsona czerpie bowiem z zapomnianej już trochę hollywoodzkiej klasyki budowania postaci i rozwinięcia akcji.

Warto uprzedzić, że nie jest to film krótki – trwa prawie dwie i pół godziny. Nie są to jednak godziny stracone, a co więcej – prawie wcale się nie dłużą… Prawie, bo przesadzona jest jednak dłużąca się scena wojny, która, jak to na Gibsona przystało, dobitnie, a nawet drastycznie pokazuje horror na wojennym froncie. Ten naturalistyczny obraz cierpienia i śmierci, znany z „Pasji” i „Apocalipto”, jest chyba najsłabszym punktem całej produkcji, choć rzeczywiście ustawia się w kontrze do nostalgicznego wątku miłości i heroicznych scen ratowania umierających na polu bitwy żołnierzy.

Oczywiście usprawiedliwieniem dla Gibsona jest to, że „Przełęcz ocalonych” jest filmem wojennym. I wojna, zdaniem byłego oficera jednostki GROM, ppłk. Krzysztofa Przepiórki, pokazana jest w tym filmie bardzo autentycznie.

To film, który naprawdę warto obejrzeć. Warto poznać historię tego miłosiernego samarytanina, którego wartość wiary wypróbowana została jak złoto w ogniu. I szkoda tylko, że reżyser uległ swojej słabości do upajania się pokazywaniem ludzkiego cierpienia. W tym może wydawać się mniej humanitarny, niż przypomniany przez niego Dessmond Doss.

„Przełęcz ocalonych”, reż. Mel Gibson, prod. USA, 2016, dystrybucja Monolit Films.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.