Drukuj Powrót do artykułu

Przemówienie Papieża do korpusu dyplomatycznego

13 stycznia 2004 | 21:18 | //mr Ⓒ Ⓟ

Publikujemy polski przekład przemówienia, jakie wygłosił Jan Paweł II podczas spotkania z korpusem dyplomatycznym.

Ekscelencje, Panie i Panowie!

Zawsze z przyjemnością spotykam się z Państwem na tradycyjnym składaniu życzeń na początku nowego roku. Jestem poruszony życzeniami, jakie Jego Ekscelencja ambasador Giovanni Galassi złożył mi w Państwa imieniu. Z całego serca dziękuję Państwu za szlachetne uczucia, jak również życzliwe zainteresowanie, z jakim codziennie śledzą Państwo działalność Stolicy Apostolskiej. Dzięki Państwa osobom czuję się bliski narodom, które reprezentujecie. Zapewniam je wszystkie o modlitwie i oddaniu Papieża, który zaprasza je do złączenia swych talentów i zasobów we wspólnym budowaniu przyszłości pokoju i pomyślności będącej udziałem wszystkich.

Spotkanie to jest dla mnie również szczególną okazją do spojrzenia na świat, taki jakim go tworzą mężczyźni i kobiety naszych czasów.

Świętowanie Bożego Narodzenia przypomniało nam o ukazanej w Jezusie czułości Boga wobec ludzkości i sprawiło, że jeszcze raz zabrzmiało ciągle nowe orędzie z Betlejem: „Pokój na ziemi ludziom, których Bóg kocha!”.

Orędzie to ponownie dociera do nas w tym roku, podczas gdy wiele narodów wciąż doznaje konsekwencji walk zbrojnych, cierpi z powodu ubóstwa, pada ofiarą krzyczącej niesprawiedliwości lub trudnych do opanowania pandemii. Jego Ekscelencja Pan Galassi wspomniał o tym z właściwą sobie ostrością. Ze swej strony chciałbym podzielić się z Państwem czterema przekonaniami, jakie na początku roku 2004 są przedmiotem mojej refleksji i modlitwy.

*1. Pokój wciąż zagrożony*

W ostatnich miesiącach był on zagrożony (MISE A MAL) przez następujące po sobie wydarzenia na Bliskim Wschodzie, który po raz kolejny jawi się jako region kontrastów i wojen.

Znane są liczne kroki podjęte przez Stolicę Świętą dla uniknięcia trudnego konfliktu w Iraku. Dziś najważniejsze jest, by wspólnota międzynarodowa pomogła Irakijczykom, uwolnionym od uciskającego ich reżimu, aby stali się zdolni do przejęcia w swe ręce rządów w swym kraju, umocnienia jego suwerenności, demokratycznego ustalenia systemu politycznego i ekonomicznego zgodnego z własnymi aspiracjami – aby w ten sposób Irak ponownie stał się wiarygodnym partnerem we wspólnocie międzynarodowej.

Brak rozwiązania problemu izraelsko-palestyńskiego nadal stanowi czynnik ciągłej destabilizacji w całym regionie, nie mówiąc już o niewymownych cierpieniach narzuconych ludności izraelskiej i palestyńskiej. Nie ustanę w powtarzaniu odpowiedzialnym za oba te narody: chwytanie za broń, uciekanie się z jednej strony do terroryzmu, a z drugiej do represji, poniżanie przeciwnika, propaganda nienawiści prowadzą donikąd. Jedynie poszanowanie uprawnionych aspiracji jednych i drugich, powrót do stołu rokowań i konkretne zaangażowanie wspólnoty międzynarodowej mogą doprowadzić do początku rozwiązania tego konfliktu. Prawdziwy i trwały pokój nie może się ograniczać do zwykłej równowagi stojących naprzeciw siebie sił. Jest on przede wszystkim owocem czynów moralnych i działań prawnych.

Można jeszcze wspomnieć o innych napięciach i konfliktach, szczególnie w Afryce. Ich wpływ na mieszkańców jest dramatyczny. Do bezpośrednich skutków przemocy dochodzą zubożenie i zniszczenie tkanki społecznej, pogrążając całe narody w rozpaczy. Trzeba też wspomnieć o zagrożeniu, jakie wciąż stanowi produkcja i handel bronią, obficie napływającą na te pozbawione bezpieczeństwa obszary.

Chciałbym dziś w sposób szczególny oddać hołd niedawno zamordowanemu arcybiskupowi Michaelowi Courtneyowi, nuncjuszowi apostolskiemu w Burundi. Podobnie jak wszyscy nuncjusze i wszyscy dyplomaci chciał on przede wszystkim służyć sprawie pokoju i dialogu. Podziwiam jego odwagę i troskę – okazywane ze względu na posługę biskupią i misję dyplomatyczną – o wsparcie narodu burundyjskiego na drodze do pokoju i większego braterstwa. Chciałbym również przypomnieć Pana Sergio Veira de Mello, specjalnego przedstawiciela ONZ w Iraku, zabitego w zamachu podczas swej misji. Chcę także wspomnieć wszystkich członków korpusu dyplomatycznego, którzy w ciągu ostatnich lat stracili życie lub musieli cierpieć z powodu wypełniania swego mandatu.

Jak nie wymienić międzynarodowego terroryzmu, który siejąc strach, nienawiść i fanatyzm, kompromituje wszystkie sprawy, którym ponoć chce służyć? Ograniczę się tylko do stwierdzenia, że każda cywilizacja godna tego miana zakłada kategoryczną odmowę stosunków opartych na przemocy. To dlatego – mówię to wobec dyplomatów – nigdy nie możemy biernie zgadzać się na to, by przemoc wzięła pokój w niewolę!

Bardziej niż kiedykolwiek naglący jest powrót do rzeczywistego bezpieczeństwa zbiorowego, które daje Organizacji Narodów Zjednoczonych należne jej miejsce i rolę. Bardziej niż kiedykolwiek trzeba nauczyć się wyciągać lekcje z odległej i niedawnej przeszłości. W każdym razie jedno jest pewne: wojna nie rozwiązuje konfliktów między narodami!

*2. Wiara: siła do budowania pokoju*

Nawet jeśli będę mówił tu w imieniu Kościoła katolickiego, to wiem, że różne wyznania chrześcijańskie i wierzący innych religii uważają się za świadków Boga sprawiedliwości i pokoju.

Gdy się wierzy, że każda osoba ludzka otrzymała od Stwórcy niepowtarzalną godność, że każdy z nas jest podmiotem praw i niezbywalnej wolności, że służyć drugiemu znaczy wzrastać w człowieczeństwie, co więcej – gdy się nazywa siebie uczniem Tego, który powiedział: „Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali” (J 13, 35), można łatwo zrozumieć jaki kapitał stanowią wspólnoty ludzi wierzących w budowaniu spokojnego i pokojowego świata.

W tym, co go dotyczy, Kościół katolicki daje wszystkim do dyspozycji przykład swej jedności i swej powszechności, świadectwo tylu świętych, którzy umieli kochać swych nieprzyjaciół, tylu polityków, którzy znaleźli w Ewangelii odwagę życia miłością pośród konfliktów. Wszędzie tam, gdzie pokój jest niepewny, są chrześcijanie potwierdzający słowami i czynami, że pokój jest możliwy. Taki jest – o czym Państwo dobrze wiecie – sens udziału Stolicy Świętej w dyskusjach międzynarodowych.

*3. Religia w społeczeństwie: obecność i dialog*

Wspólnoty wierzących są obecne we wszystkich społeczeństwach, stanowiąc wyraz religijnego wymiaru osoby ludzkiej. Wierzący słusznie więc spodziewają się możliwości udziału w dialogu publicznym. Niestety należy stwierdzić, że nie zawsze tak jest. W ostatnim czasie, w niektórych krajach Europy jesteśmy świadkami postawy, która może zagrażać rzeczywistemu poszanowaniu wolności religijnej. Jeśli wszyscy są zgodni co do poszanowania indywidualnych przekonań religijnych, nie może być inaczej w stosunku do „faktu religijnego”, to znaczy wymiaru społecznego religii, zapominając o zobowiązaniach podjętych w ramach procesu, który wówczas nazywał się Konferencją Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie.

Często przywołuje się zasadę świeckości, która jest słuszna sama w sobie, jeśli pojmuje się ją jako rozróżnienie między wspólnotą polityczną i religiami (por. „Gaudium et spes”, 76). Jednak rozróżnienie nie oznacza ignorowania! Świeckość nie jest laicyzmem! Jest ona poszanowaniem wszystkich przekonań przez państwo, które zapewnia wspólnotom ludzi wierzących swobodę działalności kultycznej, duchowej, kulturalnej i charytatywnej. W społeczeństwie pluralistycznym świeckość jest przestrzenią spotkania między różnymi tradycjami duchowymi narodu. Stosunki Kościół – państwo mogą i powinny dawać sposobność do pełnego szacunku dialogu, będącego nośnikiem doświadczeń i wartości owocnych dla przyszłości narodu. Zdrowy dialog między państwem i Kościołami – które są partnerami, a nie konkurentami – może niewątpliwie sprzyjać integralnemu rozwojowi osoby ludzkiej i harmonii w społeczeństwie.

Trudność w zaakceptowaniu faktu religijnego w przestrzeni publicznej ujawniła się w sposób emblematyczny przy okazji niedawnej dyskusji o chrześcijańskich korzeniach Europy. Niektórzy na nowo odczytali historię przez pryzmat redukcyjnych ideologii, zapominając to, co chrześcijaństwo wniosło do kultury i instytucji kontynentu: godność osoby ludzkiej, wolność, zmysł powszechności, szkołę i uniwersytet, dzieła solidarności. Bez niedoceniania innych tradycji religijnych pozostaje faktem, że Europa tworzyła się wtedy, gdy była ewangelizowana. Trzeba też w poczuciu sprawiedliwości pamiętać, że jeszcze niedawno chrześcijanie promując wolność i prawa człowieka, przyczynili się do pokojowej przemiany autorytarnych reżimów, jak również do przywrócenia demokracji w środkowej i wschodniej Europie.

*4. Jako chrześcijanie jesteśmy wspólnie odpowiedzialni za pokój i jedność rodziny ludzkiej*

Wiedzą Państwo, że zaangażowanie ekumeniczne jest jednym z głównych przedmiotów zainteresowania mojego pontyfikatu. Jestem przekonany, że gdyby chrześcijanie byli zdolni do przezwyciężenia swych podziałów, świat stałby się bardziej solidarny. Dlatego zawsze wspierałem wspólne spotkania i deklaracje, widząc w nich przykład i zachętę dla jedności rodziny ludzkiej.

Spoczywa na nas, jako chrześcijanach, odpowiedzialność za „Ewangelię pokoju” (Ef 6,15). Wspólnie możemy skutecznie przyczyniać się do szacunku dla życia, do obrony godności osoby ludzkiej i jej niezbywalnych praw, do sprawiedliwości społecznej i do ochrony środowiska. Ponadto praktykowanie ewangelicznego stylu życia sprawia, że chrześcijanie mogą pomóc swym towarzyszom w człowieczeństwie przezwyciężać instynkty, czynić gesty zrozumienia i przebaczenia, razem pomagać tym, którzy są w potrzebie. Nie dość docenia się pokojowy wpływ, jaki zjednoczeni chrześcijanie mogliby wywierać w łonie własnej wspólnoty, jak i w łonie społeczeństwa cywilnego.

Mówię o tym nie tylko, aby przypomnieć wszystkim przyznającym się do Chrystusa stanowczą potrzebę świadomego kroczenia drogą, która prowadzi do takiej jedności, jakiej chce Chrystus, lecz także aby wskazać odpowiedzialnym za społeczeństwa zasoby, z których mogliby czerpać w dziedzictwie chrześcijańskim i u tych, którzy nim żyją.

Można w tej dziedzinie przytoczyć konkretny przykład: wychowanie do pokoju. Rozpoznajecie tu Państwo temat mojego orędzia na 1 stycznia tego roku. W świetle rozumu i wiary Kościół proponuje pedagogię pokoju, aby przygotować lepsze czasy. Pragnie oddać do dyspozycji wszystkich swe siły duchowe, przekonany, że „sprawiedliwość musi znaleźć swe dopełnienie w miłości” (nr 10). Oto co pokornie proponujemy wszystkim ludziom dobrej woli, ponieważ „my, chrześcijanie, odczuwamy obowiązek zaangażowania się na rzecz wychowania do pokoju nas samych i innych, jako przynależący do samego geniuszu naszej religii” (nr 3).

Takie są myśli, którymi chciałem się podzielić z Państwem, Ekscelencje, Panie i Panowie, gdy jest nam dany nowy rok. Dojrzewały one przed żłóbkiem, przed Jezusem, który dzielił i kochał życie ludzi. Pozostaje on współczesny każdemu z nas i wszystkim narodom tu reprezentowanym. Powierzam Bogu w modlitwie ich projekty i realizacje, a zarazem wzywam nad Państwem i tymi, którzy są Państwu bliscy obfitości Jego błogosławieństw. Szczęśliwego Nowego Roku!

Jan Paweł II, papież

tłum. Paweł Bieliński (KAI)

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Drukuj Powrót do artykułu

Przemówienie Papieża do korpusu dyplomatycznego

08 czerwca 1991 | 00:00 | Ⓒ Ⓟ

Przemówienie Jana Pawła II do korpusu dyplomatycznego 8 czerwca 1991 r. w Warszawie.

Jan Paweł II
PRZEMÓWIENIE DO KORPUSU DYPLOMATYCZNEGO
Warszawa, 8 czerwca 1991

Ekscelencje, Panie, Panowie,
1. Dzisiejsze spotkanie z korpusem dyplomatycznym akredytowanym w Warszawie odbywa się w siedzibie Nuncjatury Apostolskiej, należącej do najstarszych w Europie. Już w 1555 r. przybył do Polski nuncjusz Luigi Lippomano. Od tego czasu Nuncjatura istniała w Polsce do roku 1796, kiedy to po trzecim rozbiorze Polski ostatni przedstawiciel Stolicy Apostolskiej musiał opuścić ten kraj. Po 122 latach, w maju 1918 r. po odzyskaniu niepodległości, zostało ponownie utworzone przedstawicielstwo Stolicy Apostolskiej. Kierował nim arcybiskup Achille Ratti, późniejszy papież Pius XI.
Po tragicznym wstrząsie II wojny światowej znów nastała, wskutek jednostronnego wypowiedzenia konkordatu z roku 1925, długa, trwająca kilkadziesiąt lat, nieobecność nuncjusza w Polsce. Owa nieobecność była dla społeczeństwa polskiego czymś bardzo upokarzającym i bolesnym, bo spowodował ją, wbrew woli narodu, narzucony Polsce totalitaryzm, wrogi Kościołowi system.
Wznowienie pełnych stosunków dyplomatycznych nastąpiło dopiero przed dwoma laty – 17 lipca 1989 r. – w następstwie zmian politycznych, jakie dokonały się w Polsce. Obecność reprezentanta Stolicy Apostolskiej w Warszawie jest znakiem odzyskanej suwerenności państwa opartego na pełni suwerennych praw żyjącego w nim społeczeństwa. Podobna sytuacja ma miejsce od niedawna w przypadku kilku innych państw tej części Europy, które odzyskując swą podmiotowość, również wznowiły oficjalne relacje dyplomatyczne ze Stolicą Apostolską.
Tak więc, szanowni Państwo, podczas tej czwartej pielgrzymki do Ojczyzny mogę się z wami spotkać po raz pierwszy tu, w Nuncjaturze. Korzystając z tej sposobności proszę was o przekazanie rządom i narodom, które reprezentujecie w Warszawie, wyrazy mojego głębokiego szacunku i życzenie wszelkiej pomyślności.
2. Troska o zabezpieczenie praw w każdym narodzie i społeczeństwie stanowi szczególnie ważną część samoświadomości współczesnego Kościoła. Świadczy o tym także fakt, że moje obecne spotkanie z członkami korpusu dyplomatycznego odbywa się w jednym z tych krajów, które na przestrzeni 1989 r. stały się niejako etapami długiej pielgrzymki ku wolności. Musi to skłaniać do refleksji nad przebytą drogą. Zgodnie ze swoim posłannictwem ewangelizacji Kościół stanął w obronie praw każdego człowieka i całej społeczności ludzkiej, praw opartych o wspólną wszystkim naturę ludzką i prawo naturalne, praw, które potwierdził Chrystus w Ewangelii.
Trudno nie podkreślić szczególnej pod tym względem roli Kościoła i chrześcijaństwa w tych krajach i społeczeństwach, w których nastąpił głęboki przełom.
Nie zapomnijmy, że w tej części kontynentu, nieraz po tysiącu lat obecności w danym kraju, Kościół stanął w obliczu wyzwania ze strony ideologii dialektycznego materializmu, wspieranej siłą totalitarnego państwa, który wszelką religię uważał za czynnik alienujący człowieka. To właśnie tutaj głoszenie elementarnych prawd o godności człowieka i jego prawach, o tym, że jest on podmiotem historii, a nie tylko „odbiciem stosunków społeczno-ekonomicznych”, musiało się łączyć nierozerwalnie, jak w przypadku polskiego Kościoła, z obroną praw przysługujących każdemu człowiekowi i całej narodowej wspólnocie. Służba ta wyrażała się między innymi w odważnym wypełnianiu funkcji krytycznej wobec narzuconego siłą modelu stosunków społecznych, w uwrażliwianiu sumień na różnego rodzaju zagrożenia w życiu publicznym, a także na wynikające stąd moralne powinności w zakresie narodowej kultury, oświaty, wychowania czy pamięci historycznej. To właśnie tutaj, w tej części Europy, Kościół stawał się często najbardziej wiarygodną instytucją życia zbiorowego, a religia – jedynym niezawodnym punktem odniesienia w sytuacji nieufności i zupełnego skompromitowania oficjalnego systemu wartości.
Symbolem takiej postawy Kościoła związanego z aspiracjami całego społeczeństwa stali się tacy ludzie Kościoła, jak: kard. Stefan Wyszyński, kard. Josef Beran, kard. Alojzije Stepinac, kard. József Mindszenty, żyjący w Pradze kard. František Tomášek i inni. Stał się nim również, jak się go zwykło określać, duchowy opiekun polskiego świata pracy, ks. Jerzy Popiełuszko, okrutnie zamordowany w 1984 roku.
Trzeba też z uznaniem podkreślić korzyści i pomoc, jakich sam Kościół doznawał od ludzi dobrej woli, od historii i współczesnych nam ruchów społecznych w swym dążeniu ku większej dojrzałości w realizowaniu własnych stosunków ze światem. Dlatego w tym właśnie duchu przytoczę słowa, jakie wkrótce po wydarzeniach w środkowowschodniej Europie skierowałem do członków korpusu dyplomatycznego akredytowanego przy Stolicy Apostolskiej:
„Winniśmy złożyć hołd tym narodom, które za cenę ogromnych ofiar odważnie weszły na tę drogę (…). W wydarzeniach, których byliśmy świadkami, najbardziej godne podziwu jest to, że do głosu doszły całe narody: kobiety, młodzież, mężczyźni; wszyscy pokonali strach. Ujawnione zostały niewyczerpane zasoby godności, odwagi i wolności osoby ludzkiej. W krajach, gdzie przez całe lata jedna partia dyktowała, w co należy wierzyć i jak interpretować historię, nasi bracia udowodnili, iż nie można odebrać człowiekowi najistotniejszych praw, nadających sens jego życiu: wolności myśli, sumienia, wyznania i słowa, pluralizmu politycznego i kulturowego” (13 I 1990 r.).
3. Rozpadły się mury, które do niedawna oddzielały od wolnego świata i zachodniej części naszego kontynentu te właśnie społeczeństwa i narody. Narody, które w swym samotnym nieraz podążaniu drogą ku wolności ożywiała świadomość, że ich zbiorowe biografie, tak okrutnie naznaczone piętnem historii, stanowią drugą stronę tej samej, europejskiej kultury. Stolica Apostolska z głębokim zadowoleniem powitała zniknięcie murów i otwarcie się bram. Nigdy wszak nie pogodziła się z „tragicznym paradoksem i przekleństwem naszych czasów”, jak nazwał skutki postanowień konferencji jałtańskiej Pius XII (por. Przemówienie radiowe w wigilię Bożego Narodzenia 1947 r.). To właśnie na lata pontyfikatu tego papieża przypadły najtrudniejsze zmagania Kościoła i społeczeństw w świecie ówczesnego terroru. Jego stałe, jednoznaczne w swej politycznej wymowie odwoływanie się bezpośrednio do zniewolonych narodów, do „Kościoła milczenia” budziło – w odróżnieniu od postawy większości ówczesnych mężów stanu Zachodu – wiarę w nieostateczność doczesnej historii i pojałtańskiego kształtu Europy.
Był to przez długie lata jedyny dostępny i mieszczący się w granicach zasadniczych kompetencji Kościoła, jakże ważny środek działania na rzecz europejskiej „integracji”. W czasach pontyfikatu Jana XXIII i Pawła VI działania dyplomatyczne podejmowane przez Stolicę Apostolską w odniesieniu do Europy Środkowej i Wschodniej zmierzały do częściowego przynajmniej złagodzenia napięć pomiędzy Kościołem a rządami komunistów.
Kiedy pojawiły się realne możliwości, jakie dawała epoka pewnego odprężenia politycznego, Stolica Apostolska aktywnie zaangażowała się w popieranie procesów przybliżających perspektywę europejskiej integracji.
Wybór papieża Słowianina sprawił, że Kościoły i narody Środkowej i Wschodniej Europy stały się jeszcze bardziej przedmiotem stałej troski i odpowiedzialności Stolicy Apostolskiej.
Nic więc dziwnego, że zwłaszcza teraz, kiedy zasadnicze zmiany polityczne w tej części kontynentu budzą nadzieję na budowanie „Europy ducha” także przy udziale i pomocy ze strony zniewolonych do niedawna narodów, Kościół jest w sposób szczególny świadom miejsca, które mu przypada w duchowej i ludzkiej odnowie „starego kontynentu”. Pragnie być świadkiem nadziei, ale i nieustępliwym rzecznikiem tych wartości i tradycji, które ukształtowały kiedyś Europę i które zdolne są dziś ją jednoczyć.
„Moją zatem powinnością jest stanowcze głoszenie prawdy, że gdyby religijne i chrześcijańskie podłoże kultury tego kontynentu zostało pozbawione wpływu na etykę i kształt społeczeństw, oznaczałoby to nie tylko zaprzeczenie całego dziedzictwa europejskiej przeszłości, ale i poważne zagrożenie dla godnej przyszłości mieszkańców Europy. I to wszystkich – wierzących i niewierzących” (Przemówienie w Parlamencie Europejskim w Strasburgu, 11 X 1988 r.).
Dlatego też właśnie teraz, w obliczu zwycięstwa, jakie w wytrwałym dążeniu do zbiorowej podmiotowości odniosły całe narody tej części kontynentu, Kościół nie może zrezygnować z głoszenia prawdy o integralnym charakterze podstawowych ludzkich wartości, których selektywne traktowanie podkopać może fundamenty porządku społecznego. Także państwa pluralistyczne nie mogą zrezygnować z norm etycznych w swoim prawodawstwie i w życiu publicznym, zwłaszcza tam, gdzie ochrony domaga się dobro podstawowe, jakim jest życie człowieka od momentu jego poczęcia aż po naturalną śmierć.
Właśnie tutaj, w stolicy kraju, który przed 52. laty stał się ofiarą straszliwej wojny – początku utrzymującego się przez długie dziesięciolecia rozdarcia Europy, nie można nie przypomnieć prawdy o etycznym przede wszystkim wymiarze trwałego pokoju. Zależy on, co tak trafnie zostało podkreślone przez helsińską Konferencję Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie, nie tylko od militarnego bezpieczeństwa, ale w pierwszym rzędzie od zaufania pośród obywateli danego kraju oraz od wzajemnego zaufania narodów względem siebie.
Stąd tak ważne staje się dzisiaj to wszystko, co służy budowaniu i umacnianiu zaufania w jednoczącej się Europie i co mogłoby przeciwdziałać zastępowaniu starych podziałów nowymi formami izolacji. Obok takich podstawowych wartości porządku społecznego, jak neutralność ideologiczna, godność człowieka jako źródła praw, prymat osoby przed społeczeństwem, szacunek dla demokratycznie uznanych norm prawnych, pluralizm struktur społecznych, trzeba dziś także podkreślać ważność takich postaw i dążeń, które wydają się szczególnie potrzebne na samym wstępie powstawania nowego, sprawiedliwszego świata i nowej, nie podzielonej Europy. Chodzi zwłaszcza o wypracowywanie i na Wschodzie, i na Zachodzie wizji Europy jako duchowo-materialnej całości, wymagającej właśnie jako całość rozwoju i gwarancji bezpieczeństwa. Chodzi o umiejętność budowania porozumienia w wymiarach także regionalnych; o wysiłek w kierunku przełamywania historycznych uprzedzeń i lęków, likwidowanie takich pozostałości po życiu w społeczeństwach zamkniętych, jak wybujały nacjonalizm i nietolerancja. Chodzi o myślenie o przyszłej Europie, mimo zaskakującej niezwykłości, politycznego przede wszystkim wymiaru wydarzeń, także jako o „kontynencie kultury”. Chodzi wreszcie o umiejętność dostrzegania z wdzięcznością wszystkich inicjatyw i dowodów międzynarodowej solidarności, które sprzyjają dziś dziełu duchowej i gospodarczej integracji Europy.
W tym dziele szczególnie odpowiedzialna rola przypada obecnie ludziom polityki. Ale stanowi ono historyczne wyzwanie dla wszystkich mieszkańców kontynentu. Także dla chrześcijan, którzy po zakończeniu II wojny światowej wnieśli tak wielki wkład do cywilizacyjnego rozkwitu zachodniej Europy.
Koncentruję się przede wszystkim na problemach, które odnoszą się do Europy, ale pragnę z mocą podkreślić to, co napisałem w ostatniej encyklice: „Wydarzenia 1989 r. są równie ważne dla krajów środkowej i wschodniej Europy, jak i dla krajów tak zwanego Trzeciego Świata, poszukujących drogi swego rozwoju” (Centesimus annus, 26).
4. W wysiłkach na rzecz nowej, szczęśliwszej Europy ważne miejsce przypada również wam, reprezentującym w Polsce rządy i narody ze wszystkich kontynentów. I choć należy do was przede wszystkim troska o interesy waszego kraju, przywilejem tego szlachetnego urzędu jest szczególna szansa współdziałania w tworzeniu duchowego klimatu wzajemności, solidarności i międzynarodowej współpracy. To właśnie od was, od stylu sprawowania waszej odpowiedzialnej misji zależy w tej części Europy wiele, gdy chodzi o ugruntowanie się tak potrzebnego zaufania do instytucji życia międzynarodowego, do języka międzynarodowych umów i gwarancji. To od wielu z was oczekuje się dziś udziału w budowaniu mostów autentycznego porozumienia i współpracy pomiędzy tymi narodami postkomunistycznej Europy, które do niedawna pozbawione były możliwości bezpośredniego i nieskrępowanego komunikowania się z sobą.
Życzę Państwu, by towarzyszyło wam przeświadczenie, że wypełniając swą misję dyplomatyczną w Polsce, właśnie teraz, w momencie jakże fascynujących przeobrażeń w tej części kontynentu, osobiście wnosicie cenny wkład także w przygotowanie świata bardziej ludzkiego, bardziej godnego ludzi i Boga, którego proszę, by błogosławił wam i waszym rodzinom, waszej pracy oraz krajom i narodom, które tu reprezentujecie.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.