Drukuj Powrót do artykułu

Przewodniczący Yad Vashem: Polska jest istotnym partnerem w upamiętnianiu Holokaustu

21 listopada 2025 | 11:11 | Dani Dayan | Warszawa Ⓒ Ⓟ

Sample fot. Dariusz Sienkiewicz/ Towarzystwo Jana Karskiego

„Polska jest istotnym partnerem w upamiętnianiu Holokaustu. Przeszłość, którą dzielimy, jest złożona. Prawdziwa przyjaźń między narodami wymaga prawdy, a nie mitu; uczciwości, a nie wygody. Szanujemy polskie bohaterstwo tam, gdzie istniało – niezwykłe bohaterstwo – i w razie potrzeby mierzymy się z bolesnymi rozdziałami. Jedno i drugie jest częścią odpowiedzialnej pamięci” – powiedział Dani Dayan przewodniczący Instytutu Pamięci Męczenników i Bohaterów Holocaustu Yad Vashem (Jad Waszem). Wczoraj podczas uroczystości „Jan Karski. Dziedzictwo pamięci” w Teatrze Polskim w Warszawie Instytut otrzymał Nagrodę Orła Jana Karskiego . Została ona przyznana za: „Dawanie świadectwa, że dobro pamięci zawsze tryumfuje nad złem śmierci”.

Publikujemy tekst wystąpienia Dani Dayana.

Stoję dziś przed Państwem z głębokim zaszczytem, ​​odbierając Nagrodę Jana Karskiego w imieniu Yad Vashem, Światowego Centrum Pamięci o Holokauście w Jerozolimie. Ta dostojna i ważna ceremonia, upamiętniająca dwadzieścia pięć lat od śmierci Jana Karskiego, ma dla nas wszystkich głębokie znaczenie. Jesteśmy dumni, że dołączamy do grona wybitnych osób, instytucji i organizacji, które w przeszłości otrzymały to wyróżnienie.

Próby innych instytucji lub rządów, by nadać podobne uznanie bez niezbędnej historycznej rygorystyce, grożą podważeniem integralności samego tytułu, a tym samym pamięci o postaciach takich jak Jan Karski.

W tym wspólnym krajobrazie pamięci ważne jest, aby uznać, że Polska jest kluczowym partnerem w upamiętnianiu Holokaustu. Przeszłość, którą dzielimy, jest złożona. Prawdziwa przyjaźń między narodami wymaga prawdy, a nie mitu; uczciwości, a nie wygody. Szanujemy polski heroizm tam, gdzie istniał – niezwykły heroizm – i w razie potrzeby mierzymy się z bolesnymi rozdziałami. Jedno i drugie jest częścią odpowiedzialnej pamięci.

W obliczu rosnącego antysemityzmu na całym świecie szukamy dobrych wiadomości – małych promyków światła w coraz bardziej mrocznym krajobrazie. I rzeczywiście, jest jedna dobra wiadomość, choć przyznaję, niewiele: jawne negowanie Holokaustu jest dziś marginalne. Istnieje, jak wszyscy wiemy, na obrzeżach mediów społecznościowych, w anonimowych zakamarkach zamieszkiwanych przez zwolenników teorii spiskowych i ekstremistów. Prawda jest jednak taka, że ​​w roku 2023, a tym bardziej dzisiaj, żaden poważny przywódca, żaden szanowany intelektualista, żaden wiarygodny dziennikarz ani osoba wpływowa spoza reżimu w Iranie nie odważyłby się publicznie oświadczyć, że w Auschwitz nie było komór gazowych dla Żydów ani dołów strzeleckich dla nich w Babim Jarze.

W Yad Vashem spoczywa na nas ogromna odpowiedzialność za pamięć, badania, dokumentowanie i edukację na temat Zagłady. Uświadamianie sobie zarówno ogromu naszej wspólnej straty, jak i godności każdego ludzkiego życia leży u podstaw pamięci o Holokauście. Nakazuje nam pamiętać o każdym imieniu, każdej twarzy, każdej historii życia. Opowiadając historię Zagłady, opowiadamy historie jej ofiar i ocalałych, o zniszczonych rodzinach i o światach, które zniknęły.

Jednak w obliczu tych okropności, Yad Vashem ma również za zadanie identyfikować potencjalnych kandydatów, badać ich historie i dokumentować historie osób nominowanych do tytułu Sprawiedliwych wśród Narodów Świata – zaszczytu przyznawanego przez Państwo Izrael tym wyjątkowym mężczyznom i kobietom, którzy w najciemniejszych chwilach ludzkości nie chcieli pozostać biernymi obserwatorami. W tym świętym zadaniu Yad Vashem ponosi odpowiedzialność za dogłębne zbadanie i wierne udokumentowanie każdej historii.

Nie dlatego, że ludzkość nagle dojrzała, ale dlatego, że dowody są przytłaczające, niezaprzeczalne, niepodważalne. Dowody – dokumenty, fotografie, świadectwa, ślady materialne – są tak obszerne, że całkowite ich zaprzeczenie stało się po prostu nie do utrzymania dla każdego, kto chce zachować pozory powagi lub wiarygodności.

Jednak wraz z ustępowaniem negacji pojawiło się na ich miejscu znacznie subtelniejsze i być może bardziej podstępne zjawisko: zniekształcanie Holokaustu. I niestety, to zniekształcenie nie ogranicza się do marginesów. Rozkwita. Jest powszechne. I w zbyt wielu przypadkach jest świadomie projektowane, wspierane lub promowane przez rządy, instytucje oraz wpływowych aktorów politycznych i społecznych we własnych krajach.

Zniekształcanie Holokaustu nie jest, jak niektórzy mogą sądzić, „mniejszym złem” w porównaniu z negacją. Może być nawet bardziej niebezpieczne. Ponieważ zniekształcenie nie jest frontalnym atakiem na prawdę historyczną, który można łatwo zignorować – to przekształcenie, przeformułowanie, naginanie faktów historycznych, które manipuluje pamięcią, jednocześnie zachowując pozory szacunku dla niej. To próba uhonorowania ofiar przy jednoczesnym oczyszczeniu roli sprawców; upamiętnienia Holokaustu bez konfrontacji z niewygodną odpowiedzialnością, która się z nim wiąże.

W Yad Vashem, w IHRA i w naszych partnerstwach na całym świecie widzimy ten schemat wielokrotnie. Motywacją do zniekształcania obrazu rzadko jest pomniejszanie ogromu cierpienia Żydów. Raczej jest to przytłaczająca próba rozgrzeszenia, wybielenia lub po prostu ukrycia skali lokalnej kolaboracji z nazistowską machiną mordu.

I tutaj musimy mówić wprost. Ponieważ historia mówi jasno. W niemal każdym kraju europejskim, z nielicznymi wyjątkami, było o wiele więcej kolaborantów niż ratowników. O wiele więcej było osób, które – czynnie lub biernie – pomagały w prześladowaniach i eksterminacji swoich żydowskich sąsiadów, niż tych, które wyciągały rękę, by ich ratować. A jeśli kolaborantów było wielu, to obojętnych było jeszcze więcej. Większość nie była ani bohaterska, ani mordercza. Po prostu milczeli, odwracając wzrok, podczas gdy ich współobywatele byli upokarzani, pozbawiani majątku, deportowani i mordowani.

Ta prawda jest bolesna. Jest trudna. Zderza się z mitami narodowymi, z patriotyczną edukacją, z narracjami o zbiorowej odwadze i oporze. A jednak jest niezbędna. Bo bez uznania pełnej złożoności tej historii – w tym jej najciemniejszych rozdziałów – nie ma prawdziwej pamięci, prawdziwego upamiętnienia, a ostatecznie – żadnej znaczącej lekcji dla naszych czasów.

Zniekształcanie Holokaustu dotyczy nie tylko przeszłości – dotyczy teraźniejszości. Kiedy narody odmawiają zmierzenia się ze swoją historią, osłabiają swoją moralną obronę przed ekstremizmem, ksenofobią, rasizmem i antysemityzmem dzisiaj. Kiedy gloryfikują kolaborantów z przeszłości, wzmacniają dzisiejszych nienawistników. A kiedy relatywizują zło, tworzą żyzny grunt dla jego powrotu.

Szanowni Państwo, nasz obowiązek jest jasny. Musimy domagać się pełnej prawdy: niezakłamanej, niewygodnej i kompletnej. Musimy wspierać i zachęcać kraje, które mają odwagę uczciwie zmierzyć się ze swoją przeszłością. I musimy rzucić wyzwanie – stanowczo, z szacunkiem, ale jednoznacznie – tym, którzy próbują ją zniekształcać.

Bo pamięć bez prawdy to nie pamięć. To mitologia. A mitologia nie może nas uchronić przed niebezpieczeństwami, z którymi mierzymy się dzisiaj. W duchu uczciwości i pamięci wspominamy Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata, ludzi, którzy podejmowali inicjatywę, gdy inni odwracali wzrok, działali pomimo niebezpieczeństwa i ryzykowali wszystko – swoje bezpieczeństwo, rodziny, a nawet życie, by ratować Żydów. Wśród tych niezwykłych postaci znajduje się Jan Karski.

Rabin Tarfon, jeden z wielkich żydowskich mędrców, naucza:

לא עליך המלאכה לגמור, ולא אתה בן חורין ליבטל ממנה

„Nie jest waszym obowiązkiem dokończenie dzieła, ale nie macie też prawa się od niego powstrzymać”. Niewiele żyć oddało te słowa tak prawdziwie, jak życie Jana Karskiego.

Jan Karski był nie tylko bohaterem polskiego podziemia, ale także jednym z najwybitniejszych świadków moralnych największej tragedii, jaka dotknęła ludzkość, w czasach, gdy tak wiele osób na świecie z trudem pojmowało, co dzieje się w Europie Wschodniej. Kierując się niezachwianym kompasem moralnym, na początku 1940 roku, działając w polskim podziemiu, Karski ostrzegał, że narastający antysemityzm w Galicji Wschodniej zatruwa polskie społeczeństwo i podważa jego moralny fundament. Był to jeden z pierwszych przejawów jasności, z jaką pojmował nadchodzącą katastrofę.

W sierpniu 1942 roku podjął się niebezpiecznej misji infiltracji pozostałości getta warszawskiego, kierowany przez członków żydowskiego podziemia. Wkrótce potem trafił do obozu przejściowego działającego pod nadzorem obozu zagłady w Bełżcu. To, czego był świadkiem w tych miejscach, naznaczyło go do końca życia.

Profesor Yehuda Bauer, jeden z najwybitniejszych uczonych Yad Vashem i intelektualna siła założycielska Międzynarodowego Sojuszu na rzecz Pamięci o Holokauście, któremu miałem zaszczyt przewodniczyć podczas prezydencji Izraela w ubiegłym roku, podkreślił, że Karski wszedł do getta i miejsca tranzytu nie jako ktoś, kto miał wcześniej powiązania ze społecznością żydowską, ale jako ktoś, czyje sumienie nakazywało mu stawić czoła ludzkiemu cierpieniu. Kiedy zobaczył, co się dzieje, nie mógł się od tego odwrócić.

Żydowscy przywódcy, których spotkał w getcie, przemawiali do niego z pilnością i jasnością. Błagali go, aby obudził świat, aby naciskał na mocarstwa alianckie do działania, aby prawda stała się nie do zignorowania. Rozumieli, że może być jednym z ich nielicznych głosów poza kurczącymi się murami, które ich otaczały.

To tragiczna ironia, że ​​żydowskie podziemie w Warszawie posiadało jedną z najpełniejszych wiedzy na temat ludobójstwa w tamtym czasie, podczas gdy znaczna część świata zewnętrznego z trudem pojmowała ogrom tego, co się działo. Ich świadectwo ukształtowało pojmowanie sytuacji przez Karskiego i pogłębiło jego determinację.

Po tych wstrząsających spotkaniach Jan Karski wyniósł swoje przesłanie z okupowanej Polski i przekazał je z taką samą precyzją i pilnością, z jaką zostało mu powierzone. Karski czuł osobiste zobowiązanie wobec żydowskich przywódców, których spotkał w Warszawie. Dzieląc się swoją historią publicznie, pragnął oddać im hołd, utrwalić ich słowa i zapewnić, że ich cierpienie nie zostanie zapomniane.

Świadectwo Karskiego pomogło w podjęciu kluczowych decyzji i stało się częścią rosnącego zbioru dowodów, które uniemożliwiły wolnemu światu udawanie niewiedzy. Danie świadectwa w takiej chwili i zapewnienie, że prawda dotarła do Londynu i Waszyngtonu, było samo w sobie monumentalnym osiągnięciem moralnym, kształtującym polityczny i moralny obraz tamtych czasów.

Ale nawet po tym wszystkim, co uczynił, Karski dźwigał ciężki ciężar. Jego misja zderzyła się z niedowierzaniem, obojętnością i polityczną wygodą. Później powiedział z głębokim smutkiem: „Poniosłem porażkę”. Ale historia uczy czegoś przeciwnego. On nie poniósł porażki. To świat go zawiódł.

W ten sposób Karski realizował zasadę, którą przywołał rabin Tarfon. Wiedział, że nie może powstrzymać zagłady Żydów w Europie, ale nie chciał odwracać wzroku od ich cierpień ani porzucić ich ostatniej prośby. Zrobił wszystko, co mógł zrobić człowiek, a nawet więcej.

2 czerwca 1982 r. Yad Vashem uznało Jana Karskiego za Sprawiedliwego wśród Narodów Świata. Chociaż nie uratował on bezpośrednio poszczególnych Żydów, Komisja ds. Uznawania Sprawiedliwych uznała, że ryzykował życie, aby zwrócić uwagę świata na mordowanie Żydów. W przemówieniu wygłoszonym w 1994 r., kiedy Karski otrzymał honorowe obywatelstwo Izraela, powiedział: „To najdumniejszy i najbardziej znaczący dzień w moim życiu. Dzięki honorowemu obywatelstwu państwa Izrael dotarłem do duchowego źródła mojej wiary chrześcijańskiej. W pewnym sensie stałem się również częścią społeczności żydowskiej. A teraz ja, Jan Karski, z urodzenia Jan Kozielewski, Polak, Amerykanin, katolik, stałem się również Izraelczykiem”.

Taka jest dzisiejsza spuścizna Karskiego. Człowiek historycznej prawdy, który wkroczył w otchłań, który patrzył prosto w oczy systematycznej zagłady narodu i który niósł tę prawdę przez kontynenty, aby inni nie mogli odwrócić wzroku. Człowiek, który wierzył, że poniósł porażkę, ale którego odwaga pomogła ukształtować moralną pamięć ludzkości. Człowiek, który swoim przykładem nauczył nas, że nawet gdy możliwość powstrzymania zła jest poza zasięgiem, odpowiedzialność za przeciwstawienie się mu nigdy nie jest poza zasięgiem.

W imieniu Yad Vashem dziękuję Towarzystwu Jana Karskiego za ten wyjątkowy zaszczyt. Przyjmując tę nagrodę w jego imieniu, Yad Vashem potwierdza swoje zaangażowanie w kontynuowanie misji Jana Karskiego: bez strachu stawiać czoła prawdzie, bez wahania bronić godności ludzkiej i zapewnić, że głosy, które on przekazywał, będą słyszalne na zawsze.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.