Drukuj Powrót do artykułu

Radom: historyk sceptycznie nt. wykrycia sprawców pobicia ks. Kotlarza

31 maja 2016 | 10:06 | rm Ⓒ Ⓟ

Sceptycyzm wobec wykrycia sprawców pobicia ks. Romana Kotlarza, wyraził historyk ks. Szczepan Kowalik, który wieczorem, 30 maja wygłosił prelekcję w ramach trwającego Tygodnia Społecznego w Radomiu. Spotkanie odbyło się w oratorium księży filipinów przy ulicy Grzybowskiej.

Ks. Kotlarz to symbol walki radomskich robotników w czerwcu 1976 roku, którzy domagali się chleba i godności w trudnych czasach PRL-u. Po wydarzeniach Czerwca ’76 ks. Kotlarz modlił się w parafii w Pelagowie wraz z wiernymi w intencji pobitych, aresztowanych i usuwanych z pracy robotników. W kazaniach domagał się szacunku dla człowieka i jego pracy, piętnował kłamstwo i brak sprawiedliwości w PRL. Wzywany na przesłuchania, przechodził „ścieżki zdrowia”, kilkakrotnie w okrutny sposób został pobity do nieprzytomności przez „nieznanych sprawców”.

– Jestem dość sceptyczny wobec wykrycia sprawców pobicia ks. Romana Kotlarza, bowiem wszelkie ślady zostały już zatarte. Nie zmienia to faktu, że postać tego niezłomnego kapłana jest ważna dla Radomia i Kościoła. Dobrze, że jego osoba weszła do tej historii – mówił ks. Kowalik.

Prelegent mówił, że ks. Kotlarz będąc 25 czerwca 1976 roku w Radomiu, stanął przed kościołem Trójcy Świętej i pobłogosławił wiernych. Potwierdzają to dokumenty SB i zeznania jednego świadka. – Nie ma z kolei ani jednego zdjęcia z 25 czerwca z jego udziałem w proteście. Niedługo potem ks. Kotlarz wrócił do swojej parafii. Temat protestu radomskich robotników podjął w swoich późniejszych kazaniach, na co zareagowały władze PRL – mówił ks. Kowalik.

Dalej mówił, że kapłan z Pelagowa był świadomy, że jest podsłuchiwany, o czym mówił w jednej z homilii. – 12 lipca w prokuratura w Radomiu wezwała ks. Romana jako świadka. Zastraszano go, sugerując, że ma zaprzestać swojej działalności. Powstała specjalna notatka służbowa w której jest dopisek, że tow. ppłk Zenon Płatek jest adresatem tych wiadomości. Zenon Płatek to szef grupy „D” w departamencie IV MSW zajmującą się dezintegracją Kościoła poprzez szantażowanie, uprowadzenia i zabójstwa. Nie rejestrowała jednak dokumentów dotyczących swojej działalności, bowiem była nielegalna. Chodziła m.in. na pielgrzymki, podrzucając np. butelki po alkoholu, prezerwatywy, aby skompromitować pątników. Grupa ta odpowiedzialna była także za śmierć ks. Jerzego Popiełuszki – wyjaśniał dalej ks. Kowalik.

O wydarzeniach Czerwca 1976 roku mówił natomiast prof. Marek Wierzbicki z radomskiej delegatury IPN. Wyjaśnił okoliczności, które przyczyniły się do protestu robotniczego. Mówił o nagłej podwyżce cen oraz dyskryminowaniu Radomia przez komunistów. Wyjaśnił, że robotnicy zmusili do rozmów I sekretarza KC PZPR Prokopiaka, który ich oszukał obiecując, że w ciągu 2 godzin Warszawa podejmie decyzję o wycofaniu podwyżek. – Prokopiak bojąc się o własne życie ewakuuje się tylnym wyjściem do Warszawy, nie spełniając obietnic. Robotnicy, zaniepokojeni, szturmują budynek. Wchodzą m.in. do stołówki w Komitetu Wojewódzkiego, gdzie znajdują drogie wędliny, czy alkohole. Rozpoczyna się ostateczna faza protestu. Do Komitetu wchodzą pozostali robotnicy. Tymczasem władze, pozorując dialog z rządem, ściąga do Radomia ZOMO, wojsko, które początkowo formuje się na lotnisku na Sadkowie. Dochodzi do starć. Są regularne walki uliczne, które trwają kilka godzin – wspominał naukowiec.

Wobec mieszkańców, którzy protestowali używano gazu łzawiącego i pałek. Ostatecznie aresztowano 630 osób. – Niemal wszystkie z nich były brutalnie pobite podczas tzw. ścieżek zdrowia. Stosowano perfidne metody, jak np. ustawiony szpaler milicjantów, którzy pojedynczo bili przechodzących wzdłuż nich aresztowanych robotników. Były także represje sądowe. 255 osób zostało osądzonych, a 212 na kolegiach do spraw wykroczeń. – Skazywano ich na kary od kilku miesięcy do kilku lat więzienia. Najbardziej eksponowani otrzymali 10 lat więzienia. Władze PRL przedstawiało robotników jako „warchołów”. To mieli być chuligani, skazywani w wyrokach sądowych. Kilkaset osób następnie zwalniano z pracy, w tym 250 osób z zakładów im. Waltera – wskazywał prof. Wierzbicki.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.