Drukuj Powrót do artykułu

Radom: połowa kościołów z lat 80. nielegalna

12 maja 2005 | 14:59 | rm //mr Ⓒ Ⓟ

Około 50 procent kościołów wybudowanych w latach 1981-89 w diecezji sandomierskiej, a następnie w sandomiersko-radomskiej, było wybudowanych bez pozwolenia ówczesnych władz. Tylko w samym Radomiu w tym czasie wybudowano 20 „nielegalnych” świątyń.

Ordynariuszem diecezji sandomierskiej, a następnie sandomiersko-radomskiej był bp Edward Materski. Za jego rządów do roku 1992, czyli do powstania diecezji radomskiej, wybudowano w sumie 109 kościołów. Połowa z nich powstała bez pozwolenia władz.
Bp Materski wspomina, że niezwykle trudno było uzyskać od władz pozwolenie na budowę kościoła. Istniało prawo, że budynek wybudowany bez zgody władz, mógł zostać przeznaczony przez państwo na inne cele.
– Nie chcieli nam dać pozwolenia na budowę drewnianej kaplicy na terenie obecnego seminarium duchownego w Radomiu. Jednak budowę rozpoczęliśmy 22 lipca. Wówczas były dwa-trzy wolne dni. Urzędy nie pracowały, więc nie było nikogo, kto mógłby wstrzymać prace. Kaplica powstała bardzo szybko. To była wielka odwaga i świadectwo wiary wielu ludzi – wspomina bp Materski.
Natomiast budowa kościoła Matki Odkupiciela w Radomiu rozpoczęła się od postawienia krzyża na miedzy. – Potem pytali się, czy gospodarz się zgodził. My odpowiadaliśmy, że nie, bo nie było takiego gospodarza, bo krzyż stał na granicy działek – wspomina bp Materski.
W wielu przypadkach księża otrzymywali pozwolenie na budowę punktów katechetycznych, które w późniejszych latach „zamieniały” się w murowane kościoły. – Wiele przykrości spotykało nas ze strony władz. Odcięto nam światło w kościele świętych Cyryla i Metodego. Wierni przynieśli akumulatory i światło znów było – mówi bp Materski.
Interesujące były również początki obecnego sanktuarium Matki Bożej Miłosierdzia w Skarżysku-Kamiennej. Na początku był tam zwykły kiosk, w którym odprawiano Msze święte. Potem powstały kolejne obiekty, aż w końcu parafia otrzymała pozwolenia na budowę kościoła.
Problemy z wybudowaniem kościoła mieli także księża filipini, którzy przybyli do Radomia pod koniec lat 50. Całe życie duszpasterskie skupiało się w małej kaplicy przy ulicy Siennej.
– Władza państwowa odpowiadała, że nie widzi potrzeby budowy kościoła – wspomina ks. Adam Maj, który był proboszczem filipińskiej parafii w latach 1983-94. – Chcieli nas przenieść do parafii garnizonowej. Po powstaniu „Solidarności” otrzymaliśmy w końcu pozwolenie na budowę kościoła i utworzenie nowej parafii. Wszyscy odczuwaliśmy, że brak takiej decyzji był walką ideologiczną państwa, dążącego do ateizacji społeczeństwa – dodaje ks. Maj.
W połowie lat 80. biskup Edward Materski w porozumieniu z filipinami zdecydował o utworzeniu nowej placówki duszpasterskiej w okolicach Sadkowa, obok wojskowego lotniska. – Miała to być kaplica filialna naszej parafii. Rozpoczęliśmy starania o budowę, jednak bezskutecznie. W końcu ruszyliśmy z nielegalną budową. Od tego momentu rozpoczęły się działania władz, ścigano z urzędu proboszcza domagając się rozbiórki kaplicy, były szykany ze strony milicji i SB. Prasa nie zostawiała na nas suchej nitki. W czasie jednej rozmów w Urzędzie ds. Wyznań usłyszałem, że nie może powstać kaplica, ponieważ byłaby zbyt blisko lotniska, zaś sama kaplica mogłaby być miejscem podsłuchu dla obcych wywiadów – wspomina ks. Maj.
Niektórzy ze świeckich, którzy czynnie uczestniczyli w dziele budowy kościołów, byli prześladowani, wielu z nich musiało zmienić pracę, niektórzy ją utracili w wyniku prześladowania przez SB. Wśród nich był Piotr Kozakiewicz. – Wiele razy jeździliśmy do Urzędu ds. Wyznań w Kielcach. Traktowano nas niezbyt mile, żądano legitymowano nas, a potem już wiedzieli jak nas dręczyć, mając nasze dane – wspomina Kozakiewicz.
Również trudne były początki tworzenia dzisiejszej parafii Matki Miłosierdzia w Radomiu. Sama parafia powstała w latach 60., ale pozwolenie na budowę świątyni przyszło dopiero pod koniec lat 70. Na początku była drewniana kaplica.
Jednak z upływem lat zwiększała się ilość odprawianych Mszy świętych. Ludzie nie mieścili się w środku. Warunki były ciężkie. – Mijało niejedno Boże Narodzenie, a lud naszej wspólnoty czekał, kiedy zaświeci Gwiazdka i modlił się na mrozie o nową świątynię – wspomina ks. infułat Adam Stanios. Dodaje, że wielu ludzi zaangażowanych w budowę kościoła było potem prześladowanych. – I ja, i świeccy byliśmy wielokrotnie wzywani do urzędu bezpieczeństwa na przesłuchania – podkreślił ks. Stanios.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.