„Religia, wiara i zwątpienie” – 150 lat temu urodził się Tomasz Mann
05 czerwca 2025 | 21:15 | Krzysztof Tomasik, tom | Lubeka Ⓒ Ⓟ

Życie i twórczość Tomasza Manna przesiąknięte są najgłębszymi pytaniami egzystencjalnymi, a religia, wiara i zwątpienie często spotykają się w dziełach noblisty. Autor „Czarodziejskiej góry” swoich książkach przyglądał się światu filozoficznie i religijnie – czasem ironicznie, a czasem z uroczystą powagą. Jeden z najważniejszych pisarzy XX wieku i w historii literatury urodził się 150 lat temu, 6 czerwca w Lubece w Niemczech.
Przyjęło się określać styl opowiadania ludzkich historii przez Tomasza Manna mianem ironii. Czy odnosi się to również do religijności Tomasza Manna? Kim on jest naprawdę, czy mamy do czynienia z niepraktykującym protestantem, anonimowym chrześcijaninem, wierzącym w przebraniu, a nawet poszukiwaczem Boga? Jakie są religijne motywy w jego twórczości? I jak można postrzegać jego życie w świetle religii?
Obraz relacji Tomasza Manna z religią w jego twórczości i życiu był zróżnicowany. Patrząc wstecz na przestrzeni dziesięcioleci, wyłaniają się trzy różne fazy. Po pierwsze, krytycyzm i obojętność religijna w jego twórczości aż do zakończenia I wojny światowej. Po drugie, wyraźnie nasilający się związek z religią na poziomie literackim do końca II wojny światowej, z religijnymi motywami w późnej powieści „Wybraniec”. I po trzecie: praktyczne zaangażowanie Manna w życie religijne w Pierwszym Kościele Unitariańskim Los Angeles na wygnaniu w Kalifornii.
Religijność mieszczańska
Tomasz Mann został ochrzczony w Lubece w 1875 roku w protestanckim Kościele Mariackim i dorastał w pobożnym środowisku mieszczańskim. W szkole Katharineum uczył się na pamięć słów biblijnych, katechizmu i historii. W swojej pierwszej powieści napisanej w latach 1897-1900 pt. „Buddenbrookowie. Dzieje upadku rodziny” opisuje, jak ślady życia religijnego charakteryzują codzienne życie rodziny kupców zbożowych. Praktyki religijne z pokolenia na pokolenie stają się coraz bardziej powierzchowne, są jedynie zewnętrznym dodatkiem i nie są przejawem prawdziwej wiary. Pisarz opowiada o tym, jak świat staje się pusty, a to, co mogłoby wyrosnąć na nowo: sztuka i filozofia, nie znajduje miejsca. Rytuały religijne są również częścią starego świata jasnych zasad i hierarchii. Poprzez powtarzanie, które jest podyktowane kalendarzem, a nie skłonnością, stają się powierzchowne, wydrążone. Rodzina stara się zachować pozory porządku i pobożności.
Wiara? Niewiara?
W 1894 roku, w wieku 19 lat, Mann opuścił gimnazjum Katharineum w Lubece i przeniósł się do Monachium, gdzie jego matka mieszkała z czwórką rodzeństwa przez rok po śmierci ojca w 1891 roku. Monachium stało się jego domem na prawie połowę życia. W 1929 zostaje laureatem Literackiej Nagrody Nobla.
Swój stosunek do religii sformułował w 1931 roku: „Wiara? Niewiara? Prawie nie wiem, czym jest jedno, a czym drugie. Naprawdę nie wiem, czy uważam się za wierzącego, czy niewierzącego. Najgłębszy sceptycyzm wobec jednego i drugiego jest całą moją identyfikacją, kiedy jestem „katechizowany”. Dla Manna aspekt religijny to przede wszystkim konfrontacja ze śmiercią przez całe życie: „Widziałem, jak umiera mój ojciec, wiem, że umrę, i ta myśl jest mi najbardziej znana; stoi za wszystkim, co myślę i piszę”.
W powieści „Czarodziejska góra” ironicznie obraca się wokół Boga i świata – oraz diabła. W dziele, które uważał za „książkę religijną”, jego bohater Hans Castrop przechodzi przez „krzyż, grób i śmierć” w luksusowym alpejskim sanatorium, bierze udział w seansach spirytystycznych i dyskutuje o roli religii i kultury w polityce i społeczeństwie. Sanatorium jest miejscem gdzie „człowiek zobowiązuje się do moralnego dobra, do miłości ludzkości, do służby życiu”.
Rok 1933 to dojście nazistów do władzy i początek nowej ery dla rodziny Mannów. Ich dom w Monachium zostaje przeszukany i skonfiskowany przez bawarską policję polityczną. Przenoszą się najpierw do Francji i Szwajcarii, a ostatecznie trafiają na wygnanie do USA. Pisarz ostro krytykował nazistowskie Niemcy z Ameryki, pozostał w pewnym sensie „zbuntowanym patriotą”. Zapytany przez reportera, czy wygnanie odczuwa jako ciężar, odpowiedział: „Gdzie jestem ja, tam są Niemcy! Noszę moją kulturę w sobie i nie uważam się za upadłego człowieka”.
W USA Mann zwrócił się do Pierwszego Kościoła Unitarian w Kalifornii, który zakładał harmonijny porządek rzeczy z nieosobowym Bogiem. Duchowny unitariański poślubił najmłodszą córkę Manna i pochował jego brata Heinricha; jego czworo wnuków zostało ochrzczonych. Mann pisał do kościelnego biuletynu i przemawiał gościnnie z ambony.
Religia – „nić przewodnia”
Motywy religijne przewijają się przez jego twórczość jako „nić przewodnia” i odgrywają coraz większą rolę w późniejszych latach życia. Na wygnaniu dokończył czterotomowy epos pt. „Józef i jego bracia” (1933-1943), w którym przekształcił biblijną historię Józefa w dramat o winie, przebaczeniu i współczuciu. Mann podchodzi do religii z perspektywy humanistycznej, w której centralną rolę odgrywa „wieczny człowiek”. Ujawnia to głęboką refleksję teologiczną, w której próbuje zrozumieć mit jako uniwersalną narrację, która przekracza granice wyznaniowe. Jak wyznał, ten sposób wyrwał „żydowski mit […] z rąk faszyzmu” i przekształcił go dla ludzkości.
W swoim 2000-stronicowym dziele Mann opowiada historię ze Starego Testamentu i stawia pytanie, czy Bóg stworzył człowieka, czy też człowiek wymyślił Boga. Główny bohater, Józef, przeżywa swoje skomplikowane życie z niezachwianą „błogosławioną ufnością”.
Oprócz opowieści o korzeniach narodu izraelskiego interesował go również związek między judaizmem a chrześcijaństwem w historii ludzkości. Chciał przedstawić jedność ludzkiego ducha, nierozerwalność kultury żydowskiej, chrześcijańskiej i europejskiej. Mann udał się do ojczyzny swojego bohatera Józefa, Jaakoba i Raheli w 1930 roku, aby móc opisać tamtejsze życie. Sympatia do tego kraju pozostała z nim do końca jego dni. Był zaangażowany w organizację wspierającą Palestynę, spotykał się z działaczami syjonistycznymi w Tel Awiwie i wielokrotnie wypowiadał się na ten temat. Nie można zrozumieć jego zaangażowania w syjonizm bez uwzględnienia odrazy do antysemityzmu. Mann zdecydowanie odrzucał antysemityzm zanim przerodził się on w Holokaust. „Upolitycznienie” postawy Manna od wczesnych lat dwudziestych było upolitycznieniem przeciwko prawicy, przeciwko wzrostowi narodowego socjalizmu, a także przeciwko antysemityzmowi.
Później, z Ameryki, nagłaśniał i potępiał zbrodnie Holokaustu. Był jednym z pierwszych, którzy mówili czym była „Zagłada”. Ze swojego wygnania w Kalifornii przemawiał bezpośrednio do Niemców za pośrednictwem brytyjskiej BBC. Im bardziej stawało się pewne, że Żydzi są wrogą i eksterminowaną mniejszością w Niemczech, tym bardziej Mann prowadził kampanię na rzecz “żydowskiej ojczyzny” w Ziemi Świętej. Po wojnie z zadowoleniem przyjął powstanie państwa Izrael w 1948 r.
Grzech, wina i łaska w „Doktorze Faustusie”
W swojej powieści „Doktor Faustus” z 1947 r. w Mann nie tylko wykorzystuje postacie Arnolda Schönberga, Friedricha Nietzschego i Theodora Adorno w fikcyjnej biografii „niemieckiego kompozytora Adriana Leverkühna” na tle losów Niemiec, ale także przeplata ją koncepcjami teologicznymi. Chodzi o grzech, winę i łaskę, w których ludzkie serca potrzebujące odkupienia rezonują obok muzyki i dialektyki.
Narrator powieści Serenus Zeitblom mówi o „negatywności religii” w odniesieniu do ostatniego dzieła swojego przyjaciela Leverkühna, które przeciwstawia się „pozytywności świata”, „kłamstwu jego pobożności”, „tępej boskiej burżuazji” i przychylnemu zapewnieniu o łasce. „Mroczny ten poemat muzyczny aż do końca nie dopuszcza do żadnej pociechy, przebaczenia, rozjaśnienia. Lecz – kto wie?” – ten sam paradoks artystyczny, który sprawił, że z tak totalitarnej konstrukcji rodzi się ekspresja – ekspresja jako skarga – odpowiada może paradoksowi religijnemu, według którego z najgłębszego potępienia wykiełkować może, choćby tylko jak najcichsze pytanie – nadzieja? Byłaby to nadzieja poza beznadziejnością, transcendencja rozpaczy – nie zdrada jej, lecz cud, który wiarę przynosi” (tłum. Maria Kurecka i Witold Wirpsza) – stwierdza Zeitblom.
Mann przywoływał słowa o „nadziei ponad beznadzieją”, „transcendencji rozpaczy”, „cudzie, który wiarę przynosi”, gdy chrześcijańscy krytycy zarzucali mu z goryczą, że jego powieść przedstawia „świat bez transcendencji”. On natomiast wielokrotnie podkreślał, że jego powieść jest kolejną „książką religijną”.
W ostatnich latach życia Tomasza Manna, aż do jego śmierci w 1955 roku, kwestie polityczne i duchowe zajmują centralne miejsce. Po wojnie Mannowie nadal mieszkali w Pacific Palisades w Kalifornii, gdzie prowadzili kampanię przeciwko faszyzmowi i stawali się coraz bardziej krytyczni wobec wydarzeń w Stanach Zjednoczonych, takich jak “era McCarthy’ego”. Polityczne wyobcowanie przyczyniło się do tego, że Mann wrócił do Szwajcarii w 1952 roku, gdzie pozostał w Kilchberg niedaleko Zurychu aż do śmierci. Odmówił powrotu do Niemiec na stałe, choć w 1949 r. wystąpił publicznie ze słynnym przemówieniem na cześć Goethego we Frankfurcie nad Menem i wyraził swoje „pojednanie z niemiecką kulturą”.
Myśliciel religijny
Do końca swojego życia Mann pozostał poważnym myślicielem religijnym. Nie interesowało go żadne wyznanie, ale raczej duchowość wiary jako temat ludzkości – postawa ponadwyznaniowa, która mogłaby również przezwyciężyć wojny jako postawa ponadpolityczna. Do tego dochodzi koncepcja łaski – najwyraźniej widoczna w późnym dziele „Wybraniec” (1951). Temat zaczerpnął z średniowiecznego eposu o świętym grzeszniku. Syn poczęty w wyniku kazirodztwa, który z kolei poślubia swoją matkę, ostatecznie po wielu latach pokutniczego życia zostaje papieżem. Z największego grzechu wyłania się coś dobrego. Mann wychodzi w powieści od podstawowego przekonania, że człowiek nigdy nie jest całkowicie zły, nigdy całkowicie zdeprawowany, świat nigdy nie jest całkowicie bezlitosny. Wciąż i na nowo można mówić o pojednaniu, zaufaniu i duchowości.
Z innej strony ta „papieska” powieść znajduje szczególny kontekst w życiu Manna. Rzym, 29 kwietnia 1953 r. Tomasz Mann zostaje przyjęty na audiencji przez papieża Piusa XII w Watykanie. Niedługo potem 77-letni, wysoko ceniony pisarz opisuje „najbardziej wzruszające i potężne doświadczenie” w swoim dzienniku: „Biała postać papieża stanęła przede mną. Uklęknąłem ze wzruszeniem i wyraziłem wdzięczność za łaskę. Trzymał moją dłoń przez długi czas… Nie klęczałem już przed człowiekiem i politykiem, ale przed białym, duchowo łagodnym idolem, który uosabia dwa tysiąclecia zachodniej cywilizacji… Wyciągnął do mnie rękę. 'Czy to pierścień rybaka? Czy mogę go pocałować?’ Zrobiłem to”.
Po II wojnie światowej Mann pokładał nadzieję we współpracy różnych religii. Jego zdaniem światowe religie muszą połączyć się w religijny humanizm, który stworzy podstawowy duchowy nastrój tej uniwersalnej społeczności. Uważał, że jest nadzieja, że siły ducha i religii razem mogą pokonać zło lub przynajmniej utrzymać je w ryzach. W Piusie XII widział „symbol orientacji, stabilności, miłosierdzia i łaski”.
Moje życie w łasce
W czasie wielkich kryzysów politycznych i społecznych oraz punktów zwrotnych pierwszej połowy XX wieku Mann wielokrotnie poruszał w swojej twórczości fundamentalne kwestie ludzkiej egzystencji. Na wygnaniu wykorzystał swoje zasoby do walki o judeochrześcijański etos jako siłę oporu i orientacji przeciwko brutalizacji życia przez faszyzm, rasizm i militaryzm. Poza mieszczańskim chrześcijaństwem szuka własnego podejścia do mówienia o Bogu dla swojego humanizmu opartego na religii. Dla wielu będzie to zaskoczeniem. Łaska jest kluczowym słowem w jego późnej twórczości – dla niego „najbardziej suwerenną siłą” w życiu osobistym i narodowym. „Znam łaskę, moje życie jest całe w łasce i jestem tym zachwycony” – wyznał. Tomasz Mann opisuje upadek religii, a także niezniszczalną „ideę chrześcijaństwa” i jej trwały potencjał zabezpieczenia liberalnej demokracji.
Karl-Josef Kuschel, literaturoznawca i teolog, w swojej książce pt. „Sumienie świata. Humanizm religijny w życiu i twórczości Tomasza Manna” podkreśla: „Tomasz Mann wyraźnie odróżnia się od cienko racjonalnej i optymistycznie uogólnionej miłości ludzkości XVIII wieku”. Jego nowy humanizm jest nowy, ponieważ wchłonął i przekształcił głębokie warstwy ludzkiej natury, a tym samym osiągnął pojednanie człowieczeństwa i religijności.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.