Drukuj Powrót do artykułu

Rocznica chrztu Rusi Kijowskiej w Polsce

13 września 2013 | 11:44 | tom (KAI) / pm Ⓒ Ⓟ

Odpust Narodzenia Przenajświętszej Bogurodzicy w Białym Borze w dniach 14-15 września z udziałem zwierzchnika Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego będzie zwieńczeniem obchodów jubileuszu 1025. rocznicy Chrztu Rusi Kijowskiej Ukrainy w Polsce – przypomina ks. Piotr Baran.

Proboszcz greckokatolickiej parafii Narodzenia Przenajświętszej Bogurodzicy w Białym Borze w rozmowie z KAI opowiada m. in. o swojej pracy, religijności i zaangażowaniu parafian oraz relacjach polsko-ukraińskich. ”Jesteśmy w pełni lojalnymi obywatelami Polski, ale też mamy świadomość naszej ukraińskiej tożsamości, podobnie jak Polacy i inne narodowości żyjące poza granicami swojego kraju. Staramy realizować przede wszystkim swoje oświatowe i kulturowe ambicje i dajemy jak najlepsze świadectwo w miejscu, w którym żyjemy” – zaznaczył ks. Baran.

KAI: Tegoroczne obchody odpustu Narodzenia Przenajświętszej Bogurodzicy w Białym Borze mają charakter szczególny…

– W tym roku obchody odpustu Narodzenia Przenajświętszej Bogurodzicy w Białym Borze mają wymiar szczególny, gdyż obchodzimy rocznicę 1025. chrztu Rusi Kijowskiej Ukrainy z udziałem zwierzchnika Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego, arcybiskupa większego kijowsko-halickiego Światosława Szewczuka. Przypomnijmy, że wielki jubileusz, 1000-lecia Chrztu Rusi Kijowskiej Ukrainy, świętowaliśmy w 1988 r. na Jasnej Górze w Częstochowie. Było to wydarzenie niezwykle doniosłe dla naszego Kościoła. Odbywało się w czasach panowania systemu komunistycznego, a nasz Kościół nie miał jeszcze przywróconego statusu prawnego. Wówczas jako 18-letni chłopak, który m.in. przygotowywał program kulturalno-artystyczny, bardzo przeżyłem nocne czuwanie, Drogę Krzyżową na wałach jasnogórskich, Liturgię z udziałem ówczesnego zwierzchnika naszego Kościoła kard. Myrosława Ivana Lubacziwskijego, biskupów, pielgrzymów z wielu krajów, w tym z Ukrainy. Miało to tym większy wydźwięk gdy się weźmie pod uwagę cały kontekst polityczny i religijny tamtych czasów, gdy UKGK był nadal prześladowany. Od 1958 r. w Białym Borze odbywa się, co roku tradycyjnie 21 września, nasze święto Narodzenia Bogurodzicy i w tym roku wpisuje się w nie ostatni etap obchodów 1025. rocznicy Chrztu Rusi Kijowskiej Ukrainy w Polsce.

KAI: Arcybiskup większy przyjeżdża do was pierwszy raz?

– Będzie to pierwsza wizyta arcybiskupa większego kijowsko-halickiego Światosława w Białym Borze i w ogóle w tej części Polski. Był już we Wrocławiu, Legnicy, Przemyślu, Warszawie i Górowie Iławeckim a u nas jeszcze nie. Będzie to zwieńczenie jubileuszu a dla nas też niezwykle doniosła wizyta w parafii i regionie. Cieszy się ona wielkim zainteresowaniem władz województwa zachodnio-pomorskiego, władz powiatowych i miejskich oraz mediów. Uroczystość będzie retransmitowana w I programie TVP we wtorek, 17 września. Ponadto w tym roku mija 55 lat od czasu pielgrzymek z okazji święta Narodzenia Najświętszej Bogurodzicy mieszkających w naszym regionie i Polsce grekokatolików do Białego Boru.

KAI: Pierwotnie dokąd pielgrzymowaliście? Do 1997 r. mieliście tu tylko do dyspozycji cmentarną kapliczkę…

W czasie postalinowskiej odwilży w 1957 r. mieszkający tutaj grekokatolicy zaczęli się gromadzić na liturgiach i uroczystościach kościelnych w tej odremontowanej kaplicy cmentarnej. Nazywaliśmy to pielgrzymowaniem, gdyż był to wyraz wielkiej potrzeby spotkania się na wspólnej modlitwie, w ogóle spotkania się ludzi, którzy zostali wysiedleni i świadomie rozproszeni do różnych miejscowości w ramach akcji Wisła. Nasze pielgrzymowanie białoborskie zaczęło się od 1958 r. po roku od ustanowienia parafii jesienią 1957 r. Pierwszą liturgię odprawiliśmy w święto Chrystusa Króla, w małym kościółku rzymsko-katolickim św. Michała. Po 1956 r. złagodniała też polityka wobec naszego nieistniejącego Kościoła i dlatego mogliśmy otwierać swoje parafie a Biały Bór był jedną z pierwszych. Wtedy 61 proc. mieszkańców miasteczka stanowili grekokatolicy. Było to ok. 500 rodzin, w sumie ponad 1500 osób. Była to wspólnota prężna, świadoma i zaangażowana mimo, że wcześniej przez 10 lat pozbawiona była opieki duszpasterskiej. Pierwszym proboszczem był ks. Stefan Dziubina, który do 1977 r. sprawował swój urząd. Swoją charyzmą i zaangażowaniem przyciągną do Białego Boru wiele osób, co było jego wielką zasługą, gdyż duże odległości i brak księży nie pozwalał na rozwinięcie duszpasterstwa. Na wielkie uroczystości Narodzenia, czy Zmartwychwstania Pańskiego oraz inne święta przybywali ludzie nawet z bardzo odległych miejscowości. Odpust na święto Narodzenia Bogurodzicy pozostał największym liczebnie, świętem grekokatolików w tym regionie i w całej Polsce.

KAI: Ilu grekokatolików liczy sobie obecnie parafia?

– Obecnie sama parafia w Białym Borze liczy ok. 480 osób, a gdy się weźmie parafie z okolicznych miejscowości znajdujących się w promieniu kilkunastu kilometrów to jest nas ok. 1 tys. Są to osoby praktykujące i mocno związane z Kościołem.

KAI: Po odzyskaniu przez UKGK statusu prawnego, po 40 latach postanowiliście
wybudować cerkiew…

– Na początku lat 90. XX w. rada parafialna wraz z proboszczem ks. Józefem Ulickim postanowiła wybudować cerkiew. O jej projekt zwrócili się do prof. Jerzego Nowosielskiego, który chyba spełnił swojej marzenie. W latach 80. w jednym z wywiadów powiedział, że jego wielkim marzeniem jest zaprojektowanie od początku do końca świątyni. Po wielu burzliwych dyskusjach zaakceptowano wizję prof. Nowosielskiego i przystąpiono do budowy, którą zakończono w 1997 r. Rok później z ks. Bogdanem Drozdem rozpoczęto budowę domu parafialnego, który z czasem rozwinął się w projekt diecezjalnego domu rekolekcyjnego, który dzisiaj prężnie funkcjonuje. Przyjeżdża do nas młodzież z całej Polski a także z Ukrainy.

KAI: Cerkiew zaprojektowana przez Nowosielskiego stała się też symbolem Białego Boru..

– Nowosielski zrealizował swoją wizję przy minimalnych nakładach materialnych wkładając w nią maksimum teologicznej treści a także swego talentu. Cerkiew ma bardzo prostą formę i nawiązuje do początków chrześcijaństwa bizantyjskiego, z jego stylem bazylikowym. Zachowany został podział trójnawowy z prezbiterium. Oryginalny jest fronton cerkwi z ikonami Archaniołów Gabriela i Michała. Świątynia ma dwie dzwonnice, które skierowane na cztery strony świata. Bryła cerkwi nawiązuje do Arki Noego. Ma kwadratowe i okrągłe okna i jest „ miejscem-okrętem”, w którym człowiek ma się „ratować” przed światem zewnętrznym. Wnętrze tonie w symbolicznych barwach: ciemnozielonej mającej nastrajać do ciszy i kontemplacji oraz czerwonej – Ducha Świętego, który ma ożywiać naszą duchowość.

KAI: Parafia jest już dobrze przygotowana do uroczystości…

– Od roku trwają intensywne przygotowania. Ze względu na wcześniejsze zobowiązania abp
Światosława uroczystości odbędą się na tydzień wcześniej przed świętem Narodzenia Bogurodzicy, które jest obchodzone corocznie 21 września. Przybędą biskupi z Ukrainy i Polski, m. in. metropolita przemysko-warszawski abp Jan Martyniak, biskup wrocławsko-gdański Włodzimierz, metropolita iwano-frankowski abp Wołodymyr Wijtyszyn oraz zwierzchnik Słowackiego Kościoła Greckokatolickiego abp Jan Babiak.

KAI: Przygotowywaliście się także duchowo i kulturalnie…

– Od strony kulturalnej ciężar przygotowań spoczął głównie na chórze parafialnym. Przez cały czas podwyższał swoje umiejętności wokalno artystyczne, ale i dużo modlono się. Szczególny akcent stawiamy na liturgię, która jest tak ważna w obrządku wschodnim. Dlatego pragniemy , aby życie modlitewno-duchowne było na jak najwyższym poziomie. W uroczystościach wezmą także udział trzy inne chóry: Syntagma, 1000-lecie, i Szczeciński Chór Kameralny, które wezmą udział w wieczornym czuwaniu modlitewnym i koncercie oraz w liturgii i koncercie niedzielnym. Z okazji jubileuszu 1025. Chrztu Rusi Kijowskiej Ukrainy przygotowaliśmy też niespodziankę. W 1987 r. powstał chór ukraińskiej młodzieży „1000-lecie”, który działał przez sześć lat. W roku ubiegłym stwierdziliśmy, że po tylu latach nic po nas nie zostało, żadnych nagrań, i dlatego spotkaliśmy się. Założycielem i długoletnim dyrygentem był Jan Polański z chóru „Żurawie”, reprezentacyjnego zespołu Związku Ukraińców w Polsce. Pod jego kierownictwem w ciągu roku nagraliśmy płytę z 10 utworami muzyki cerkiewnej kompozytorów ukraińskich. Mamy nadzieję, że płyta jeszcze „ciepła” od wydawcy trafi na nasze białoborskie uroczystości. Będzie to na pewno cenna pamiątka dla pielgrzymów. W zeszłym roku z okazji 55-lecie istnienia parafii odbyły się misje parafialne i przez cały rok trwały modlitwy. Okolicznościowy list wystosował bp Włodzimierz Juszczak ukazujący wagę uroczystości jubileuszowych. Ponadto cały ciężar przygotowań „technicznych” wzięli jak co roku, na siebie parafianie.

KAI: Ilu pielgrzymów się spodziewacie?

– Co roku przybywa na odpust 21 września ok. 3 tys. osób. W tym roku z okazji jubileuszu, obecności zwierzchnika UKGK a także szerokiej informacji w mediach, zaproszeń i plakatów, spodziewamy się znacznie większej ilości osób.

KAI: Jak ocenia Ksiądz religijność swoich parafian?

– Mogę ocenić religijność wiernych i ich potrzeb duchowych choćby poprzez ubiegłoroczne misje parafialne. Trwały tydzień i odbywały się dwa razy w ciągu dnia, rano i wieczorem. Ku mojemu zaskoczeniu i radości cerkiew była pełna. Nie spodziewałem się, że wierni tak się zaangażują. Także podczas niedzielnych liturgii do świątyni w Białym Borze przychodzi ponad 200 osób, co też świadczy o duchowej aktywności parafian. Pozostałe niedzielne trzy liturgie odprawiamy w okolicznych miejscowościach w Bobolicach, Międzyborzu i Bielicach. Podczas większych uroczystości kościelnych liczba wiernych sięga do ponad 300 osób.

KAI: A jak wygląda zaangażowanie młodzieży w życie parafii?

– To zależy od jej wychowania w rodzinach. Ale w większości młodzi ludzie angażują się w życie parafii, w czasie nabożeństw śpiewają w chórze. Prowadzimy katechezę w szkołach i mamy komfortową sytuację, gdyż w Białym Borze jest szkoła z ukraińskim językiem nauczania. Wśród naszych wiernych wyczuwa się potrzebę solidarności i współdziałania. W dwóch wioskach, w których na niedzielnych liturgiach bierze udział ok. 60 osób budujemy cerkwie. Wszyscy dziwią się jak nam się to udaje. Budowy finansują wierni z własnych kieszeni bądź z dochodów zdobywanych podczas różnych imprez. Sam czasami zastanawiam się jak to się dzieje.

KAI: Od lat jesteście podziwiani, że udało się wam stworzyć wspólnotę z osób, rodzin głęboko doświadczonych w niedawnej historii, wypędzonych i pochodzących z różnych stron a do tego tak rozproszonych…

– Udało się nam stworzyć wspólnotę z ludzi pochodzących z różnych regionów i parafii wschodniej Polski. Można ich porównać do współczesnych migrantów, którzy próbują odnaleźć korzenie w swojej religijności. Dzieje się to przede wszystkim dzięki naszej wschodniej liturgii. Nieocenioną rolę odegrali nasi pradziadkowie, dziadkowie i rodzice. Największe zasługi mają ci, którzy po II wojnie światowej w latach 1947-1957 nie mogli praktykować swojej wiary a mimo to pozostali wierni i zachowali tradycję oraz przekazali ją dalej. Ich postawa jest przykładem dla nas obecnie żyjących.

KAI: Kościół greckokatolicki podtrzymuje także waszą ukraińską tożsamość…

– Kościół greckokatolicki zawsze przywiązywał wagę do podtrzymywania i kultywowania ukraińskości. Język ukraiński używany w liturgii stanowi największy zwornik naszej tożsamości narodowej i kulturowej. To przyczynia się również do zachowania języka i tradycji w życiu codziennym. Ponadto język narodowy uzyskuje swój najwyższy status właśnie w liturgii i modlitwie. Życie parafii ściśle jest też związane ze szkołą, która nosi imię narodowego poety i pisarza Ukrainy Tarasa Szewczenki. Mamy też jego pomnik, dar z Ukrainy dla naszej miejscowości. W sumie udało się nam stworzyć prężnie działający kompleks religijno-oświatowo-kulturalny.

KAI: Powiedział Ksiądz o zaangażowaniu władz w organizację uroczystości. Jak wyglądają relacje cerkwi z władzami na co dzień?

– Od czasu mojego przybycia do Białego Boru relacje układają się dobrze. Nie mieliśmy problemu z uzyskaniem terenu pod budowę świątyni i domu rekolekcyjnego, czy pomocy w organizacji corocznego odpustu. Miasto zawsze staje na wysokości zadania i nam pomaga.

KAI: Biały Bór liczy ponad 2,2 tys. mieszkańców, gmina ponad 5 tys. Jesteście tutaj religijną i narodową mniejszością. Jak jesteście po tylu latach traktowani, jako swoi czy nadal obcy?

– Osobiście nie słyszałem aby ktoś mi wytykał, że należę do mniejszości ukraińskiej. Chyba już jestem „swój”. Relacje międzyludzkie są raczej głębokie i ścisłe tak jak to ma miejsce w małżeństwach mieszanych. Jesteśmy w pełni lojalnymi obywatelami Polski, ale też mamy świadomość naszej ukraińskiej tożsamości, podobnie jak Polacy i inne narodowości żyjące poza granicami swojego kraju. Staramy realizować przede wszystkim swoje oświatowe i kulturowe ambicje i dawać jak najlepsze świadectwo w miejscu, w którym żyjemy.

KAI: A jak układają się relacje z parafią rzymskokatolicką?

– Są dobre. Od lat organizujemy w czasie Bożego Narodzenia wspólne kolędowanie na przemian w cerkwi i kościele i jest to bardzo dobrze przyjmowana przez wszystkich tradycja.

KAI: Jakie największe wyzwania stoją przed parafią?

– Cały czas dużym problemem jest rozproszenie wiernych. Mimo lepszej komunikacji nadal z dotarciem do cerkwi mają problem głównie osoby starsze i chore. Te ostatnie staramy się odwiedzać choć raz w miesiącu. Kolejnym problemem jest emigracja młodych ludzi do miast. Po zdobyciu wykształcenia większość nie wraca i zostaje, gdyż tam ma pracę. Tym samym zmniejsza się liczba wiernych. Zresztą jest to problem wszystkich parafii wiejskich i w małych miastach. Inną kwestią są małżeństwa mieszane. Często się zdarza, że ich potomstwo znajduje swoje miejsce w Kościele rzymskokatolickim. Ale są też małżeństwa mieszane, które praktykują swą wiarę u nas. Mamy Polaków, którzy uczęszczają do naszych świątyń, i to tacy którzy przy zawarciu związku małżeńskiego nie zadeklarowali formalnie przejścia do naszego Kościoła. Zdradzę, że podczas wizyty abp Światosława w imieniu tych Polaków powita go po polsku osoba, którzy praktykuje w cerkwi greckokatolickiej.

KAI: Słyszałem o dyskusji na temat ewentualnego użycia języka polskiego w liturgii…

– Prowadzimy dyskusję związaną z sytuacją wiernych, którzy nie posługują się językiem ukraińskim, gdyż nie mieli możliwości jego nauczenia się. Na przykład w naszej parafii wierni polskojęzyczni stwierdzili, że nie chcą zmiany języka. Cieszą się i mówią, że rozumieją ukraiński a poza tym cerkiew jest jedynym miejscem gdzie mogą go usłyszeć. Dyskusja trwa. W niektórych przypadkach staramy się używać polskiego kiedy na przykład w czasie pogrzebów, ślubów, chrzcin widzimy, że część obecnych nie zna języka ukraińskiego.

KAI: Na ile grekokatolicy i mają świadomość, że stanowią z Kościołem rzymskokatolickim jeden Kościół?

– Ze strony greckokatolickiej taka świadomość istnieje. Nasz związek z papieżem, następcą św. Piotra jest oczywisty. Świadczy o tym choćby to, że w większości domów obok ikon znajdziemy zdjęcie papieża. Powszechna jest świadomość, że jesteśmy związani z Kościołem rzymskokatolickim i stanowimy jedność. Wydaje się jednak, że nie zawsze jesteśmy rozumiani przez łacinników. Często słyszy się opinię: po co jeździcie tak daleko do swoich cerkwi kiedy tutaj na miejscu macie kościół katolicki albo po co budujecie cerkiew kiedy tu macie już świątynię, w której możecie się modlić. Nie rozumie się odrębności obrządku i tradycji. Jedność traktuje się w ten sposób, że jeśli mamy jeden Kościół to już nie potrzeba innych obrządków czy własnego uświęconego tradycją liturgicznego czasu. Niektórzy z naszych wiernych poddają się temu. Czasami wstydzą się. Myślą, że deklarowanie swej przynależności do Kościoła greckokatolickiego i ukraińskości może zaszkodzić dziecku w karierze.

KAI: Ksiądz nie miał pokusy przejścia widząc, że przez lata i jako Ukraińcy i jako grekokatolicy podlegaliście różnego rodzaju dyskryminacji?

– Nie. Myślę, że to w dużym stopniu zasługa bezkompromisowej postawy moich rodziców. Mocno trzymali się swojej tradycji religijnej i narodowej, choć zostali wypędzeni z rodzinnych stron jako kilkunastoletnie dzieci. W szkole podstawowej jeszcze chodziłem na religię do Kościoła rzymskokatolickiego. Jak powstała parafia greckokatolicka w Słupsku to zaczęliśmy chodzić do swojej cerkwi. W szkole raczej nie przyznawaliśmy się do ukraińskości baliśmy się trochę bo jeszcze funkcjonowały różne negatywne stereotypy na temat Ukraińców.

KAI: W domu mówiło się o Tragedii Wołyńskiej?

– Nie, gdyż wcale nie wiedziano, że doszło tam do zbrodni. Jeśli ktoś mówił o tym to uważano, że jest to kolejny przykład antyukraińskiej fałszywej propagandy, aby poróżnić Polaków i Ukraińców.

KAI: Czego Ksiądz życzyłby sobie najbardziej dla siebie i dla swojej parafii?

– Pragnąbym, aby zaangażowanie w życie parafii dawało ludziom dużą satysfakcję duchową. Abyśmy jako kapłani też dawali naszym wiernym jak najwięcej w sensie duchowym modlitewnym, integracji naszej wspólnoty, w sensie społecznym, kulturalnym i sportowym. Chcielibyśmy też większego zrozumienia dla naszych potrzeb i naszych działań na rzecz naszej parafii i całej społeczności naszego regionu. By było to rozumiane jako nasz wkład w życie Białego Boru i całej gminy. A także żebyśmy mogli jak najszybciej ukończyć budowę cerkwi w Bielicy i Międzyborzu.

Rozmawiał Krzysztof Tomasik

Ks. Piotr Baran urodził się w Słupsku w 1969 r. w rodzinie ukraińskiej i greckokatolickiej. Po ukończeniu liceum ogólnokształcącego z językiem ukraińskim i szkoły muzycznej w Legnicy studiował na Akademii Muzycznej w Gdańsku. Po trzech latach studiów na wydziale wokalno-aktorskim wstąpił do seminarium duchowne w Lublinie. Studiował na KUL w latach 1991-1997. Po święceniach kapłańskich z rąk bp Teodora Majkowicza, pierwszego ordynariusza diecezji wrocławsko-gdańskiej został skierowany do pracy w Białym Borze jako wikariusz. Po przejściu ks. Bogdana Drozda do Szczecina został w 2001 r. proboszczem. Skończył także roczne podyplomowe studia ekonomiczne i podjął studia doktoranckie na wydziale teologicznym Uniwersytetu Opolskiego. Na parafii wspomaga ks. Barana jako wikariusz ks. Jarosław Roman.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.