Rosja wykorzystuje mniszki prawosławne do szerzenia swej wojny hybrydowej
24 czerwca 2025 | 11:41 | o. jj, kg | Tallin Ⓒ Ⓟ
Fot. SOPA Images/SIPA/SIPA/East NewsKreml wykorzystuje mniszki z prawosławnego klasztoru Pühtitsa we wschodniej Estonii do szerzenia prorosyjskiej propagandy, w ramach wojny hybrydowej przeciwko Europie – ostrzega rząd w Tallinie. Urzędnicy estońskiego MSW w rozmowie z londyńskim dziennikiem „The Telegraph” oświadczyli, że „klasztor, który zapewnia, że wyrzekł się wszelkich spraw świeckich, w rzeczywistości wspiera prorosyjski punkt widzenia pod pozorem neutralności religijnej”. Według sióstr „wolność religijna na Zachodzie jest zagrożona”.
Obecnie toczą one spór prawny z władzami estońskimi w związku z nowym ustawodawstwem w tym kraju, które domaga się zerwania więzi z grupami popierającymi agresję przeciw Estonii. Dotyczy to Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego (RKP) i jego zwierzchnika, patriarchy moskiewskiego Cyryla, który jest zagorzałym zwolennikiem wojny na Ukrainie. Klasztor w Pühtitsy, mający status tzw. stauropigialnego, czyli podlegającego bezpośrednio głowie Kościoła, a nie miejscowemu biskupowi, ze swej strony odmówił takiego zerwania, powołując się na obowiązujące kanony kościelne oraz oskarżył Tallin o wywieranie na niego nacisków politycznych.
Jednakże minister spraw wewnętrznych Estonii Martin Tulit zaprzeczył, jakoby klasztor pozostawał neutralny politycznie. Podkreślił, iż jest on częścią subtelnej „rosyjskiej wojny informacyjnej”, która przedstawia Zachód jako prześladowcę niewinnych mniszek prawosławnych i zarzuca władzom estońskim, jakoby nowe przepisy dążyły do zamknięcia ich placówki.
„Klasztor należy postrzegać nie tylko jako instytucję religijną, ale również jako ośrodek ideologii «ruskiego świata» na ziemi estońskiej – ideologii promowanej przez państwo rosyjskie i Patriarchat Moskiewski, łączącej religię, nacjonalizm i nostalgię za imperialną przeszłością” – powiedział minister w wywiadzie dla „The Telegraph”. Zauważył, że nowa ihumenia (przeorysza) tej wspólnoty Filareta (Kałatczowa), mianowana na ten urząd przez patriarchę Cyryla w 2011 roku, wypowiadała się o historii Estonii w sposób bardzo zbliżony do oficjalnego stanowiska Rosji.
W rozmowie z dziennikiem angielskim stanowczo zaprzeczyła, jakoby jej klasztor miał jakiekolwiek powiązania z działaniami prorosyjskimi i podkreśliła, że jej współsiostry pragną jedynie żyć modlitwą i kontemplacją. „Nasze życie w klasztorze jest bardzo proste: modlimy się i pracujemy. Przyszłyśmy tutaj, by opuścić świat doczesny i służyć jedynie Bogu” – zapewniła przełożona wspólnoty.
Zapytana o poparcie Patriarchatu Moskiewskiego dla wojny, np. o błogosławienie przez biskupów broni przed jej użyciem na Ukrainie, odpowiedziała, że klasztoru nie można rozliczać za wypowiedzi patriarchy Cyryla i innych hierarchów. Potępiła wszelkie wojny, odmówiła jednak oceny, czy rosyjska agresja przeciw Ukrainie jest uzasadniona.
„Każda wojna to tragedia, to ogrom śmierci, to wielki ból dla nas. Podczas niej giną nie tylko żołnierze, ale również wielu zwykłych ludzi: dzieci, kobiety, starcy. Pociski i granaty nie rozróżniają, czy mają przed sobą niemowlę czy żołnierza. Każdy rozsądny człowiek wie, że wojna to ogromna tragedia. Jedyne, o co prosimy, to żeby pozwolono nam żyć naszym życiem mniszym. Jeśli jako siostry pozwolimy sobie na wejście w świat świecki, przestajemy być mniszkami” – dodała Filareta.
Na pytanie, dlaczego jej klasztor nie może przejść pod jurysdykcję innego Kościoła prawosławnego, np. Konstantynopola, odpowiedziała, że byłoby to naruszeniem kanonów. Podkreśliła, że „głównym założeniem tej ustawy [wprowadzonej przez rząd estoński – KAI] jest zerwanie więzi kanonicznych z Rosyjskim Kościołem Prawosławnym, co oznaczałoby grzech rozłamu”.
Ihumenia zapowiedziała, że jej klasztor nie zamierza podporządkować się nowemu prawu. „Jeśli będziemy musiały wybierać: albo dobrowolnie zerwać więzi [z Patriarchatem Moskiewskim], albo pozostać przy Chrystusie, to mogę zapewnić, że wybierzemy to drugie. (…) Nigdy nie złamiemy żadnych ślubów zakonnych” – oświadczyła Filareta.
Estońskie prawo, będące przedmiotem sporu, zabrania Kościołom i wspólnotom religijnym utrzymywania więzi z organizacjami, które „podżegają, wspierają lub finansują działania zmierzające do siłowej zmiany niepodległości, integralności terytorialnej lub porządku konstytucyjnego Republiki Estońskiej”. Za taką organizację jest uznawany Patriarchat Moskiewski ze względu na swoje jawne poparcie inwazji na Ukrainę.
Prezydent Estonii Alar Karis początkowo zawetował ustawę z 9 kwietnia 2025, jako zbyt ogólną, ale poprawiona wersja została właśnie przyjęta przez parlament — 68 głosami za i 17 przeciw. Nowe prawo jest podobne do działań podejmowanych na Ukrainie w celu ograniczenia wpływów RKP, ze względu na obawy, że może on szerzyć prorosyjskie wpływy i pomagać w szpiegostwie.
Należy zauważyć, że w styczniu br. istniejący dotychczas Estoński Kościół Prawosławny (Patriarchatu Moskiewskiego; EKP), wychodząc naprzeciw miejscowym wymogom prawnym, zmienił nazwę na Estoński Chrześcijański Kościół Prawosławny. Zmiana nastąpiła na żądanie wydziału rejestracyjnego Sądu Powiatowego w Tartu. Poza tym w Estonii działa od 1992 (ale powstały jeszcze przed wojną) mniej liczny Estoński Apostolski Kościół Prawosławny, podlegający Patriarchatowi Konstantynopoplskiemu.
Władze w Tallinie stanowczo zaprzeczają, jakoby nowe przepisy łamały wolność religijną i odrzucają obawy klasztoru, że może on zostać zamknięty, jeśli utrzyma więzi z Patriarchatem Moskiewskim. „Stwierdzenie to, podobnie jak sugestia, że państwo zmusza klasztor do przejścia spod Moskwy do Konstantynopola, odzwierciedla narrację rosyjskiej wojny informacyjnej. Nowelizacja prawa oznacza jedynie, że klasztor nie będzie już mógł działać jako podmiot prawny z przywilejami religijnymi, jeśli pozostanie podporządkowany Moskwie“ – powiedział min. Tulit.
Obecny spór religijny stawia Estonię w trudnej sytuacji. Kraj ten postrzega Rosję jako zagrożenie dla swego istnienia i należy do największych sojuszników Ukrainy w UE, ale jednocześnie mieszka w nim około 300 000 obywateli rosyjskojęzycznych.
Od początku inwazji na Ukrainę Rosja stara się przedstawiać Kijów i jego europejskich sojuszników jako reżimy autorytarne, które prześladują mniejszości rosyjskojęzyczne. Taktyka ta jest częścią szerszej kampanii wojny hybrydowej, w ramach której Rosja stosuje sabotaż, cyberataki i próby zamachów, by karać państwa NATO za zbrojne wspieranie Ukrainy.
Twierdzenia, że mniejszości rosyjskie w byłych republikach sowieckich wymagają ochrony ze strony Moskwy, były kluczowym elementem uzasadnienia napaści reżymu Putina na Ukrainę w latach 2014 i 2022. Politycy zachodni obawiają się, że tego rodzaju narracja może być wykorzystana wobec państw bałtyckich w celu usprawiedliwienia ewentualnej przyszłej agresji przeciw nim.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.

