Drukuj Powrót do artykułu

Roszkowski: dać się zniszczyć islamowi w imię wolności?

06 listopada 2001 | 13:03 | bl //mr Ⓒ Ⓟ

– Cywilizacja zachodnia nie może dać się zniszczyć islamowi w imię wolności – mówi w rozmowie z KAI prof. Wojciech Roszkowski.

*Czy dzień 11 września 2001 r. zapisze się w historii świata jako początek trzeciej wojny światowej? Jaki Pan przewiduje dalszy rozwój tego konfliktu?*
– Bardzo to trudno przewidzieć. Jeśli Stanom Zjednoczonym uda się ograniczyć cel ataków do siatki terrorystycznej Osamy bin Ladena i osłaniającego ją rządu talibów oraz sprawnie i skutecznie zlikwidować te źródła zagrożenia dla świata, to można będzie uniknąć konfliktu na skalę globalną. Jeśli zaś ataki na Afganistan będą się przedłużać bez widocznych efektów, wywołując rosnące fale protestów i nienawiści do USA w świecie muzułmańskim, to niczego nie można wykluczyć.

*Kim są terroryści, którzy zaatakowali USA? Dlaczego wydali wojnę zachodniemu światu? Dlaczego przyjmują takie metody, jakie są ich motywacje, co chcą osiągnąć?*
– Zrozumienie motywacji terrorystów to klucz do powodzenia jakichkolwiek akcji przeciw nim. Al Qaeda wydaje się połączeniem współczesnej technologii i motywacji politycznej z najbardziej wojowniczą częścią tradycji islamu. Samobójcy islamskiej „świętej wojny” spenetrowali instytucje zachodnie i uderzyli w ich czułe punkty. Jako swe motywy podają amerykańskie poparcie dla Izraela, ale także stacjonowanie wojsk USA w Arabii Saudyjskiej, a więc „skalanie świętych miejsc islamu”.
Ten ostatni motyw trudno doprawdy przyjąć w kategoriach rozumowych. Obecność Amerykanów w Arabii Saudyjskiej, przecież za zgodą rządu tego państwa, była konieczna w związku z akcją obrony muzułmańskiego Kuwejtu przed muzułmańskim Irakiem w 1991 r.
Islamscy wojownicy zapomnieli też, że Ameryka pomagała muzułmańskim Afgańczykom w walce z najeźdźcą sowieckim. „Baza” kierowana jest zresztą nie przez Afgańczyków, ale Saudyjczyka bin Ladena i Egipcjan. Ich cele idą dalej niż doraźna polityka. Z tego co wiemy o ich drodze życiowej, im chodzi głównie o zwycięstwo islamu nad światem.
Terroryzm rodzi się między innymi z poczucia bezsilności, z niemożności zrealizowania celów innymi metodami. W przypadku „Bazy” bin Ladena i talibów mamy jednak do czynienia z czymś więcej niż cele polityczne. Trudno może nazwać je pretekstem, bo one są autentycznie ważne, ale obawiam się, że spełnienie postulatów terrorystów niewiele by dało.

*Część obserwatorów uważa, że rozwój światowego terroryzmu i atak na USA mają źródło w konflikcie izraelsko-palestyńskim. Czy zgadza się Pan z twierdzeniem, że klucz do zwalczenia terroryzmu leży w rozwiązaniu tego konfliktu?*
– Zachód, a zwłaszcza amerykańskie supermocarstwo, dały się uwikłać w konflikt bliskowschodni, konflikt między Izraelem i światem muzułmańskim, oferując siłę militarną i ekonomiczną oraz frazesy o pokoju i sprawiedliwości. USA nie wykorzystywały jednak swych możliwości, by zagwarantować na Bliskim Wschodzie minimum sprawiedliwości. Gwałt rodzi się nie tylko z fanatyzmu, ale i z poczucia krzywdy. Nie można abstrahować od żadnego z tych dwóch aspektów.
Przy tym wszystkim niepokoić musi postawa Izraela. Gdy Stany Zjednoczone i ich zachodni sojusznicy głowią się, jak rozwikłać powstałą sytuację, premier Ariel Sharon przyjmuje postawę uciśnionej niewinności i wypowiada się tak, jakby Izrael był tylko ofiarą konfliktu. Nie wchodząc w prehistorię konfliktu bliskowschodniego, w której racje były podzielone, nie można przecież zapominać, że ostatnie nasilenie walk na terenach okupowanych wynikło z nieustępliwego wspierania przez rząd izraelski osadników żydowskich na tych terenach. Jeśli ten rząd nie zmieni swej polityki i nie wróci do negocjacji w duchu „pokój za ziemię”, to intifada będzie trwała, a Biały Dom będzie musiał przewartościować swój stosunek do problemów Bliskiego Wschodu. Wydaje się zresztą, że już to robi.

*Słowa premiera Włoch Silvio Berlusconiego o wyższości cywilizacji zachodniej nad islamską wywołały burzę i pewną konsternację koalicji antyterrorystycznej, która nie chce przenosić walki z terroryzmem na płaszczyznę konfliktu cywilizacji i religii. Czy można porównywać kulturę zachodnią i islamską? Czy pokusiłby się Pan o taką ocenę?*
– Słowa Berlusconiego były podwójnie niefortunne. Po pierwsze, rozkładają rodzącą się koalicję antyterrorystyczną, wbijają klin między jej muzułmańskich i niemuzułmańskich członków, są więc politycznie szkodliwe. Po drugie, porównywanie tak złożonych zjawisk jak kultura zachodnia i islam jest bardzo ryzykowne. Tak jak w islamie widzimy schorzenia groźne dla ludzkości, tak i w cywilizacji zachodniej nasilają się zjawiska niepokojące. To są rzeczy raczej nie porównywalne.
W islamie religia i polityka są nierozerwalnie powiązane, ale w każdym kraju muzułmańskim mamy do czynienia z nieco inną wersją tego związku, od umiarkowania występującego w Maroku czy Egipcie, przez skostniały, ale skłonny do współpracy międzynarodowej tradycjonalizm Arabii Saudyjskiej, aż do skrajnego fanatyzmu afgańskich talibów.
Chrześcijaństwo jest najwspanialszą religią, opartą na Chrystusowym przesłaniu miłości, ale mam spore wątpliwości, czy cywilizację zachodnią można jeszcze nazwać chrześcijańską.

*Cywilizacje można również oceniać pod kątem stosunku do innych, odmiennych kultur. Muzułmanie są przyjmowani na Zachodzie z pełną otwartością, budują meczety, ich kultura jest szanowana, nie muszą przejmować wzorów Zachodu. Z drugiej strony znaczna część
muzułmanów żyjących na Zachodzie nawet nie ukrywa swojej pogardy do „niewiernych”, nie szanuje naszej cywilizacji, wprost dąży do jej zniszczenia. Bardzo ostro postawiła ten problem włoska pisarka Oriana Fallaci w kontrowersyjnym artykule „Wściekłość i duma”, opublikowanym w „Corriere della Sera”. Czy w imię wolności mamy pozwolić, aby nas zniszczono?*
– Nie. I dotykamy tu tego, co budzi moją nieufność do islamu. O ile bowiem mieszkańcy świata zachodniego, a nawet chrześcijanie różnych wyznań, na ogół deklarują tolerancję i oddzielenie wiary od polityki, a nawet rzadko mówią, co to znaczy być chrześcijaninem w życiu publicznym, o tyle w świecie islamu takich wątpliwości nie widać, a spora część duchowieństwa muzułmańskiego przyjmuje postawę zaczepną.
Cywilizacja zachodnia nie może się dać zniszczyć w imię wolności. Ale powstaje pytanie kto ma jej bronić i w imię jakich zasad? Jest ona bowiem dramatycznie rozdarta. Wolę, żeby kobiety mogły decydować o swym losie, tak jak się to dzieje na Zachodzie, ale to islam ma rację broniąc rodziny. Nie chciałbym, żeby przed islamem bronił mnie dr Jack Kevorkian, fanatyk eutanazji, uczestnicy gejowskich demonstracji przeciw Papieżowi, czy zwolennicy satanistycznego rocka. Zresztą, czy widzowie „Big Brothera” będą chcieli czegokolwiek bronić? Więc wściekłość Oriany Fallaci można zrozumieć, ale bez głębszej refleksji czego właściwie mamy bronić, pozostanie tylko wściekłość.

*Talibowe przenoszą konflikt z USA na płaszczyznę religijną. Po ataku koalicji antyterrorystycznej na Afganistan ogłosili świętą wojnę i oczekują poparcia krajów islamskich. Fundamentalizm występował w większości religii, jednak współcześnie tylko w islamie przyjmuje tak skrajne formy. Jakie są jego źródła?*
– Nie jestem ekspertem od islamu, ale wydaje mi się, że korzenie fundamentalizmu tkwią w początkach tej religii, gdy była ona przesłaniem dla wojowniczych koczowników podbijających otaczający ich świat. Kiedy islam stał się religią panującą, zaczął być bardziej tolerancyjny, ale dziś, ze względów politycznych, społecznych i gospodarczych coraz częściej sięga on do tradycji „świętej wojny”.

*Atak na USA skłania do refleksji nad przyszłością naszego globu. W 1996 r. amerykański politolog Samuel Huntington napisał książkę, w której stwierdził, że XXI wiek będzie czasem wojen między cywilizacjami, szczególnie cywilizacją zachodnią z islamem. Czy jego przewidywania się spełniają?*
– Jeszcze chyba nie w pełni, ale widać już wyraźnie takie niebezpieczeństwo. Konfrontacja taka byłaby dla Zachodu niezwykle trudna. Nie tylko fałszywe interpretacje jego zasad bardzo go osłabiają moralnie, ale i linia frontu ukształtowana jest nieproporcjonalnie. Państwa islamskie są nieprzeniknionymi bastionami tej religii, gdzie na przykład surowo się karze prozelityzm chrześcijański, natomiast Zachód otworzył się na islam, a w niektórych miastach Zachodniej Europy istnieją wielomilionowe skupiska muzułmanów.

*Ryszard Kapuściński stawia tezę, że Zachód sam jest winny wydarzeń z 11 września, które ujawniają frustrację zmarginalizowanej, choć 80-procentowej, części ludzkości, która widzi, że nie ma dla niej miejsca w zachodnim świecie konsumpcji. Czy może się spełnić scenariusz wojny biednego Południa z bogatą Północą, a więc niekoniecznie konfliktu różnych kultur?*
– Jest w tej obserwacji Kapuścińskiego sporo racji. Amerykanów i w ogóle białych nienawidzi się na światowych peryferiach za arogancję, ale także za samo bogactwo, nie zawsze zasłużone i często fatalnie wykorzystywane. Na przykład, jak mają reagować „tubylcy” na białych, którzy za psi pieniądz kupują sobie „usługi seksualne” ich kobiet? Jeśli się widzi, jak żyją dziś Afgańczycy, cofnięci przez ponad dwadzieścia lat wojen do warunków sprzed setek lat, to przechwałki nowojorczyków, że odbudują World Trade Center jeszcze większy, muszą budzić zażenowanie.

*Komentując atak terrorystów na USA Prymas Polski zauważył, że to wydarzenie powinno być memento dla cywilizacji zachodniej i stwierdził, że u podstaw tej tragedii leży brak szacunku dla życia. Jaka jest kondycja cywilizacji zachodniej, która obok takich osiągnięć jak wolność, czy demokracja, dopuszcza aborcję, eutanazję, czy bezczynnie przygląda się umierającym z głodu w Afryce?*
– Dostrzegł to prezydent Bush oferując uchodźcom afgańskim pomoc humanitarną. Ale czy nie pozostanie ona tylko doraźnym gestem w walce z terrorystami? Przecież nie chodzi tu tylko o dokarmienie głodujących, ale o cały system gospodarki światowej, w którym bogaci stają się bogatsi, a biedni jeszcze biedniejsi. Jeśli zabraknie poważnej refleksji na ten temat, to 11 września może okazać się początkiem konfliktu Południa z Północą.
Widzę tu ogromną rolę mediów zachodnich. Niestety, na razie pokazują one nędzę i desperację Południa, bo ona się dobrze „sprzedaje” na wizji, ale nie inspiruje decydentów do głębszej refleksji nad tym, do czego zmierzamy. Przeciwnie, „globalizm” stał się nowym wyznaniem wiary, a „antyglobaliści” nowymi wrogami mediów. Gdzie tu refleksja o sprawiedliwości?

*Przy rozwiązywaniu zaistniałego konfliktu stosowane są przede wszystkim środki militarne. Niedostrzegany jest na przykład głos Jana Pawła II, który przecież już kilka dni po zamachu wzywał w Kazachstanie chrześcijan i muzułmanów do pokoju i mówił, że „religia nigdy nie może służyć jako uzasadnienie konfliktu”. Czy odpowiedzi na pytanie, w jakim kierunku powinna pójść nasza ziemska cywilizacja, jak rozwiązać ujawniony 11 września konflikt, można znaleźć w pontyfikacie i nauczaniu Jana Pawła II? Czy chrześcijaństwo daje odpowiedź na problemy współczesnego świata?*
– Jednym z najbardziej wstrząsających dokumentów, jakie ostatnio czytałem, są notatki Mohamada Atty, który nie tylko spisał szczegółowe instrukcje dla porywaczy, ale także wznosił modły do Boga, który miał mu rzekomo błogosławić w ludobójczej akcji. Wziął najwyraźniej Stwórcę za herszta bandy terrorystów.
Kościół ma oczywiście wielki problem, jak określić metody rozwiązania konfliktu, kiedy przybrał on takie rozmiary jak 11 września. Ale Papieża trzeba słuchać wtedy, gdy wskazuje on źródła konfliktów. Te są zawsze podobne: niesprawiedliwość, nienawiść, złe korzystanie z wolności czy nadużywanie słów. Papieskich ostrzeżeń nie można bezkarnie puszczać mimo uszu.

*Prof. Wojciech Roszkowski* ma 53 lata, jest autorem m.in. wydanej w podziemiu pod pseudonimem Andrzej Albert „Najnowszej historii Polski 1918-1990”, a także „Historii politycznej świata po 1945 r.”. Ukończył studia na SGPiS, jest doktorem habilitowanym, od 1994 r. dyrektorem Instytutu Studiów Politycznych Polskiej Akademii Nauk. Obecnie przebywa na stypendium w USA.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.