Drukuj Powrót do artykułu

Rozważanie abp. Pizzaballi na XXXII Niedzielę Zwykłą (7 listopada 2021 r.)

04 listopada 2021 | 18:33 | st (KAI) | Jerozolima Ⓒ Ⓟ

Jezus zaprasza nas, byśmy wystrzegali się (Mk 12, 38) tych, którzy szukają naszego spojrzenia, i przeciwnie, zaprasza nas, byśmy patrzyli (Mk 12, 41, 43) na tych, którzy nie szukają niczego innego, jak tylko spojrzenia Boga, ponieważ to oni są prawdziwymi mistrzami, którzy uczą nas drogi życia – stwierdza w rozważaniu na XXXI Niedzielę Zwykłą roku B łaciński patriarcha Jerozolimy abp Pierbattista Pizzaballa OFM.

Tłem dzisiejszego fragmentu Ewangelii (Mk 12, 38-44) jest świątynia, w której Jezus naucza. Tutaj spotykał się z różnymi grupami ludzi i prowadził z nimi dialog, który niekiedy przeradzał się w polemikę.

Jesteśmy na końcu rozdziału dwunastego; rozdział trzynasty zajmuje mowa eschatologiczna, a począwszy od rozdziału czternastego rozpoczyna się opis Męki Pańskiej.

Obraz, który widzimy dzisiaj w naszym fragmencie, jest zatem obrazem podsumowującym, ostatnim obrazem, jaki Jezus pozostawia nam w swoim nauczaniu, i z tego powodu jest on szczególnie ważny.

W istocie są to dwa obrazy, w dwóch zestawionych ze sobą kadrach.

Pierwszy (Mk 12, 38-40), jeśli tak można powiedzieć, zajmują postacie, które potrzebują dużo miejsca, ze swoimi postawami egocentrycznymi: wszystko w nich dąży do tego, żeby być dostrzeżonym i podziwianym, dlatego pragną dużej widzialności.

Drugi obraz pozwala pojawić się innej postaci: ubogiej wdowie. Nie zajmuje ona żadnego miejsca i nikt jej nie widzi, oprócz Jezusa (Mk 12, 41-44).

W czym różnią się owa pierwsza grupa osób i ta druga osoba?

Kluczem do interpretacji może być miejsce, w którym rozgrywa się ta scena: świątynia jest bowiem w najwyższym stopniu miejscem, w którym można spotkać Boga, miejscem do którego człowiek wstępuje, żeby zobaczyć Boga.

Cóż, uczeni w Piśmie zdaje się, właściwie nikogo nie widzą, bo są zbytnio zajęci pragnieniem, żeby ich widziano. Wszystko, co czynią, w tym ich uczynki religijne, nie wynoszą ich poza siebie. W Ewangelii św. Marka są oni obrazem anty-uczniów w najpełniejszym tego słowa znaczeniu.

Wdowa, przeciwnie, widzi i to widzi jedynie jedno. Jej spojrzenie na Boga jest tak prawdziwe, tak konkretne, że powierza Jemu wszystko, co posiada, całe swoje życie. Czyni to poprzez gest tak mocny, że wydaje się to absurdalne, z co najmniej dwóch powodów.

Po co dawać wszystko i pozostać w ten sposób bez środków do życia? Czy Bóg może doprawdy tego żądać? I po co to czynić w świątyni i dla świątyni, skoro dokładnie dwa wersety później Jezus powie, że ze świątyni nie pozostanie ani jeden kamień na kamieniu (Mk 13,2)?

Tak więc owa kobieta, już sama w sobie uboga, jeśli odda wszystko co jej pozostało, czyż nie stanie się jeszcze uboższa? W istocie tak nie jest. Dając wszystko, owa kobieta staje się bogata. Bo jeśli ktoś kocha i daje wszystko drugiemu, to w momencie dawania wcale nie czuje się zubożony. Wręcz przeciwnie, czuje się ubogacony tą relacją, w którą angażuje się całym sobą, odnajduje się w pełni w darze, który ofiarował. Właśnie to dobro, które dajemy, czyni nas bogatymi.

I właśnie ta logika jest czymś, co się nie kończy, co nigdy nie przemija. Świątynia przemija, i rzeczywiście zostanie zburzona, ale pozostaje relacja, w którą owa kobieta włożyła całą swoją miłość. Jest to prawdziwa relacja, bo nie ma prawdziwej relacji, jeśli nie angażuje się całego swego życia. Ta kobieta to dobrze zrozumiała.

Uczeni w Piśmie w swą relację z Bogiem angażują jedynie pozory, podczas gdy owa kobieta całą siebie. Jest to logika ewangeliczna, mówiąca, że tylko ten, kto traci swoje życie, odnajduje je w pełni. Jest to logika, z którą zapoznawała nas krok po kroku Ewangelia św. Marka, zanurzywszy nas w nią, a którą obecnie na kilka chwil przed Męką, sam Jezus widzi ucieleśnioną w ubogiej, owdowiałej kobiecie.

Jej obecność wyznacza nadejście chwili sposobnej. Zaprasza Jezusa do ufnego wejścia w tę tajemnicę śmierci, ponieważ wszystko, co straci ze względu na miłość, zostanie w pełni odnalezione.

I to w przeciwieństwie do logiki uczonych w Piśmie. Ten, kto pokłada swój zysk w byciu podziwianym, podobnie jak świątynia, w ostateczności zostanie spustoszone, bezużyteczne i koniec końców, bez życia.

Wreszcie zadajemy sobie ostatnie pytanie: cóż takiego zobaczyła ta kobieta, że wykonała ów gest?

Myślę, że możemy powiedzieć, iż ta kobieta widziała istotę Boga. To znaczy niewątpliwie widziała, że Bóg jest darem z siebie samego, aż do końca. Jest nieskończonym darem z siebie samego, tracąc siebie bez reszty, darmo danym, nie licząc na zysk. Dlatego jedyną drogą do spotkania z Nim jest oddanie się Jemu, ofiarowanie się, zatracenie się w Nim. Jest to jedyna wymiana dozwolona w świątyni, jedyna, dla której istnienie świątyni ma sens, i która w pełni dokona się w nowej świątyni, to znaczy w ciele Pana, wydanym za wszystkich.

W dzisiejszej Ewangelii toczy się gra spojrzeń: Jezus zaprasza nas, byśmy wystrzegali się (Mk 12, 38) tych, którzy szukają naszego spojrzenia, i przeciwnie, zaprasza nas, byśmy patrzyli (Mk 12, 41, 43) na tych, którzy nie szukają niczego innego, jak tylko spojrzenia Boga, ponieważ to oni są prawdziwymi mistrzami, którzy uczą nas drogi życia.

A w tym celu musimy mieć nowe i uzdrowione oczy, jak oczy Bartymeusza (Mk 10, 46-52). Bez tego, naszemu spojrzeniu, choremu na egoizm, grozi to, że nic nie zobaczymy i nie zrozumiemy logiki miłości. Grozi jemu, że będziemy oceniali te absurdalne logiki według naszych ludzkich kryteriów.

+ Pierbattista Pizzaballa

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.