Drukuj Powrót do artykułu

Śmierć co trzy minuty

04 listopada 2009 | 14:52 | tk / maz Ⓒ Ⓟ

Chcielibyśmy, żeby idea pomocy cierpiącym chrześcijanom dotarła do każdego wierzącego – mówi ks. dr. Waldemar Cisło z Kirche in Not. Z inicjatywy tej organizacji 8 listopada obchodzony będzie w Polsce po raz pierwszy Dzień solidarności z Kościołem prześladowanym. Hasłem obchodów będą „Indie”.

Czy dałoby się powiedzieć, ilu chrześcijan jest obecnie prześladowanych czy represjonowanych z uwagi na wyznawaną wiarę?

– Szacujemy, że 350 mln chrześcijan żyje w sytuacji, w której poddawani są mniej lub bardziej dokuczliwym represjom, z czego 200 mln żyje w sytuacji zagrożenia życia.

Jaka jest skala tych prześladowań w ciągu roku?

– Monitorujemy sytuację chrześcijan na świecie – efektem jest coroczny raport „Prześladowani i zapomniani”. Niestety, w statystykach panuje status quo, to znaczy około 170 tys. chrześcijan ginie każdego roku za wiarę.

Nie słychać jednak, by możni tego świata, politycy wielkich państw czy organizacje międzynarodowe alarmowały w tej sprawie.

– Trafił pan w sedno, które nas niepokoi. Zestawmy np. dwa wydarzenia, w których zginęła podobna liczba ludzi – około dwustu: zamieszki w stanie Orisa (owszem, rozciągnięte w czasie, bo trwały ok. półtora roku) z zamachem sprzed pół roku w Bombaju. Zainteresowanie mediów prześladowaniami indyjskich chrześcijan było nieporównanie mniejsze. Z Bombaju CNN czy TVN nadawały relacje na żywo, z Orisy – wcale.

Znamienna dysproporcja?

– Bardzo. Tematyka prześladowania chrześcijan pada często ofiarą poprawności politycznej. Weźmy przykład Chin, gdzie podczas olimpiady kraje takie jak Niemcy czy USA, w imię – trzeba to jasno powiedzieć – interesów gospodarczych nie zabrały głosu. Pani Hillary Clinton, która była w Indiach, o prześladowaniach nawet nie wspomniała. Tymczasem Stany Zjednoczone kreują się na arenie międzynarodowej na pierwszego strażnika praw człowieka.

Czyli są kraje, którym łamanie praw się wypomina i takie, wobec których się milczy?

– Oczywiście. Przecież z tej racji, że USA miały nadzieję na podpisanie z Indiami dużego kontraktu na sprzęt wojskowy, temat prześladowań został zmarginalizowany. Widać jasno, co w tej polityce ma charakter priorytetowy: nie prawa człowieka, ale gospodarka i finanse. To jest, niestety, brutalna prawda. Proszę zauważyć, że podczas olimpiady, na skutek działań dyplomacji chińskiej i wpływów gospodarczych tego kraju, praktycznie przemilczano sytuację chrześcijan.

A przecież władze chińskie przyznały niedawno, że tolerowały tzw. turystykę transplantacyjną. To znaczy: przyjeżdżał sobie ktoś z dużą sumą pieniędzy po organ, który pozyskiwano od zabijanego w tym celu więźnia. Wiemy, że kara śmierci jest w Chinach stosowana dosyć powszechnie, także wielu chrześcijan przebywa w więzieniach. Na okładce naszego najnowszego raportu mamy zdjęcie biskupa, który przebywał w chińskim więzieniu 35 lat! To są fakty – tymczasem reakcja świata jest prawie żadna.

Czy wynika to z tego, że świat przyzwyczaił się do prześladowań chrześcijan, czy może nie chce o nich wiedzieć?

– Każde życie jest jednakowo ważne, bo człowiek został stworzony na obraz i podobieństwo Boga. Ale zauważmy pewną prawidłowość – oto sprawa muzułmanki, która, zgodnie z prawem koranicznym, miała zostać ukamienowana za to, że zaszła w ciążę przed ślubem. Temat podjęły światowe media. Jednocześnie świat milczy w sytuacji, gdy co 3 minuty ginie za wiarę chrześcijanin.

Z podobnych obserwacji można wysnuć smutną konstatację, że niektóre środowiska starają się wykreować pogląd, iż mordowanie chrześcijan jest właściwie czymś naturalnym, wpisanym w ich życie i misję. Oczywiście, Chrystus nigdy nie obiecywał swoim uczniom łatwego życia. Przeciwnie, mówił: kto chce pójść za mną, niech zaprze się samego siebie, weźmie swój krzyż i mnie naśladuje. Ale nie możemy pozostawać obojętni, bo jeśli z taką wrażliwością podchodzimy do wyznawców innych religii, to podobna powinna towarzyszyć losowi chrześcijan.

Ale właściwie dlaczego reakcja jest tak nikła? Czy można to tłumaczyć wyłącznie polityczną poprawnością?

– Myślę, że także my, chrześcijanie za mało o tym mówimy. A jeśli my nie będziemy o tym mówić, to kto zechce? Kiedy przy okazji różnych konferencji pytam ludzi, czy wiedzą ilu chrześcijan jest w naszych czasach prześladowanych, to okazuje się, że są to dla nich nowe, przerażające fakty. Dzień solidarności z Kościołem prześladowanym stanowi doskonałą okazję byśmy poważnie zastanowili się nad tym tematem.

Pokażmy, że jako mistyczne Ciało Chrystusa chcemy wiedzieć, co dzieje się z innymi, którzy Kościół stanowią. Bo trudno nam żyć w komforcie i samozadowoleniu wtedy, gdy nasze siostry i bracia wychodząc do kościoła nie wiedzą, czy wrócą do domu. Mając takie postaci, jak kard. Wyszyński czy ks. Popiełuszko, mamy specjalne prawo upominać się o tych, którzy nie mogą swobodnie wyznawać wiary w Chrystusa.

Bo różni „Popiełuszkowie” żyją tu i tam, w różnych prześladowanych wspólnotach chrześcijan?

– Tak, mamy takich księży w Sudanie czy Chinach. Idąc do chorych z Najświętszym Sakramentem mogą skończyć w więzieniu.

Co to znaczy dla Kirche in Not prześladowanie za wiarę? Jakie przyjęto kryteria?

– Prześladowanie to sytuacja, w której ktoś zostaje zamordowany, uwięziony lub represjonowany za wiarę. Nie włączamy tu np. napadu rabunkowego na plebanię. Mamy bardzo jasne kryteria. W dzisiejszym świecie są trzy główne źródła prześladowań. Pierwsze to radykalny islam. Dotyczy to sytuacji chrześcijan w takich krajach jak Irak, Sudan, wiele krajów afrykańskich, Afganistan, Pakistan. Drugi nurt pochodzi od bojówek partyjnych radykalnego hinduizmu.

Wydaje nam się, że hinduizm to Gandhi, tymczasem w Indiach ostatnimi czasy księża katoliccy byli paleni żywcem na oczach tłumu… Nie można tego rozciągać na wszystkich hinduistów, ale fakty są faktami. Trzecia dziś siła antychrześcijańska to reżimy komunistyczne, np. na Kubie czy Wenezueli. Także w tym kraju Kościół spotykają coraz większe ograniczenia.

Wedle tych jasno sformułowanych kryteriów oceniamy – bardzo ostrożnie – że 170 tys. chrześcijan rocznie oddaje życie za wiarę, co oznacza, że taka śmierć zdarza się co 3 minuty… Do tego dochodzą przejawy dyskryminacji spotykane w Europie, jak choćby sprawa stewardesy „British Airways” zagrożonej zwolnieniem z pracy za noszenie krzyżyka, czy afera jaka wybuchła po tym, jak pielęgniarka w Wielkiej Brytanii zaproponowała chorej osobie, że się za nią pomodli… Mamy tu do czynienia z oczywistymi przejawami chrystianofobii, dyskryminacji choć, rzecz jasna, nie możemy mówić o prześladowaniach.

Na terenie b. ZSRR do prześladowań już nie dochodzi, chociaż też nie jest tak różowo; np. katoliccy księża pracujący na Białorusi spotykają się z różnymi ograniczeniami dotyczącymi odmowy wiz wjazdowych itp.

– Rzeczywiście, trudno to nazwać prześladowaniem, może bardziej złośliwością, ale nie można takich sytuacji zestawiać z realiami Sudanu czy Indii. Skala prześladowań jest oczywiście różna. Publikujemy systematycznie specjalną mapę, na której stopień natężenia koloru odzwierciedla skalę prześladowań.

Obudzicie sumienie świata?

– Idziemy metodą trzech kroków: informacja, a więc rozpropagowanie w mediach idei pomocy Kościołowi jej potrzebującemu, modlitwa w jego intencji, a po trzecie – pomoc materialna. Biskupi z krajów dotkniętych prześladowaniami proszą inne Kościoły, aby nie zapominały o wymiarze modlitewnym. Mówią nam: oddajemy za was życie jako Kościół lokalny, jesteśmy prześladowani, a wy macie obowiązek wspierać nas modlitwą. Kirche in Not od lat udziela także pomocy materialnej Kościołom – np. w Indiach czy Sudanie. Jestem wdzięczny piętnastu biskupom diecezjalnym, którzy włączyli się w tę pomoc zarządzając na 8 listopada zbiórkę do puszek.

Jak na tematykę prześladowań reaguje polska opinia publiczna?

– Trzeba powiedzieć, że dzięki zainteresowaniu polskich mediów katolickich problematykę tę udało się nagłośnić. Chcielibyśmy, żeby idea pomocy cierpiącym chrześcijanom dotarła do każdego wierzącego. Episkopat przychylił się do naszej prośby, by co roku druga niedziela listopada poświęcona była solidarności z Kościołem prześladowanym.

Ma Ksiądz nadzieję, że Dzień solidarności zmieni świadomość?

– Tak. Szczególnie jest to ważne w tym Kościele, który złożył tyle ofiar, których symbolem jest ks. Jerzy Popiełuszko. Kościół w Polsce jest też bardzo ofiarny. Przeprowadziliśmy udaną akcję pomocy chrześcijanom w Ziemi Świętej, Czadzie czy innych krajach, w których pracują polscy misjonarze.

Czy jest nadzieja na to, że skala przemocy wobec chrześcijan osłabnie?

– Może nie od razu, ale nie traćmy nadziei. Proszę zwrócić uwagę co stało się po krwawych zamieszkach w stanie Orisa. Indyjski arcybiskup Raphael Cheenath powiedział, że jeszcze nigdy tak wielu dorosłych nie prosiło go o chrzest jak obecnie, a więc po wszystkich tych zamachach, mordach, ofiarach. O czym to świadczy? O wiarygodności chrześcijaństwa. Przypominają się pierwsze wieki tej religii i słowa Tertuliana, iż krew męczenników jest zasiewem chrześcijaństwa.

Drugi efekt pogromów jest taki, że radykalne partie hinduistyczne przegrały w wyborach. Podobna sytuacja miała miejsce w Sudanie, gdzie koncerny zarówno europejskie, jak chińskie i amerykańskie dawały pieniądze rządowi, który mordował chrześcijan zamieszkujących roponośne tereny. Koncerny te – na skutek bojkotu niektórych ich produktów – z dotkniętych prześladowaniami terenów się wycofały.

Mamy więc formę nacisku, ale potrzebna jest większa świadomość. Jeśli będziemy o represjach mówić, to jest szansa na zmianę pewnego stylu myślenia. Mamy prawo żądać podstawowych praw – prawo do wyznawania religii do nich należy.

Rozmawiał Tomasz Królak

 

W niedzielę 8listopada Kościół w Polsce obchodzić będzie po raz pierwszy Dzień Solidarności z Kościołem prześladowanym. Tematem przewodnim będą Indie, gdzie w ostatnich czasach doszło do brutalnych prześladowań chrześcijan przez hinduistycznych ekstremistów. Ofiary represji będą wspominane w modlitwach, przeprowadzone zostaną także zbiórki do puszek z przeznaczeniem na wsparcie dla indyjskich chrześcijan.

Decyzję o ustanowieniu Dnia Solidarności z Kościołem prześladowanym podjęli biskupi na plenarnym zebraniu w listopadzie ub.r. Organizatorem jest stowarzyszenie „Kirche in Not” – Pomoc Kościołowi w Potrzebie – założona w 1947 r. w Niemczech międzynarodowa dziś organizacja, pomagająca cierpiącym i prześladowanym katolikom na różnych kontynentach.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.