Drukuj Powrót do artykułu

Sobór scalił naukę o Kościele

20 października 2012 | 10:36 | pb / br Ⓒ Ⓟ

Spojrzenie ojców soborowych na Kościół pochodzi od Ducha Świętego. Sami ludzie, obarczeni brzemieniem grzechu, na to by się nie zdobyli – mówi KAI abp Edward Ozorowski, metropolita białostocki, profesor nauk teologicznych.

KAI: Mija 50 lat od rozpoczęcia obrad Soboru Watykańskiego II. Niektórzy wyrażali wtedy wątpliwość, czy po ogłoszeniu sto lat wcześniej na Soborze Watykańskim I dogmatu o prymacie i nieomylności papieża jest w ogóle potrzebny jeszcze jakiś sobór?

– Obawy takie pojawiły się już w trakcie Soboru Watykańskiego I i doprowadziły do powstania Kościoła starokatolickiego. Wynikały one z niezrozumienia, czym jest prymat i nieomylność papieża. Życie usunęło tę wątpliwość i pokazało potrzebę zarówno tego dogmatu, jak i nowego soboru. Społeczność bowiem bez ośrodka jedności i gwaranta prawdy zawsze będzie kulała.

KAI: Otwierając obrady bł. Jan XXIII wskazał, że celem soboru ma być wyrażenie niezmiennego depozytu wiary w sposób zrozumiały dla współczesnego człowieka. Tymczasem w przypadku konstytucji dogmatycznej o Kościele „Lumen gentium” mówiło się wręcz o rewolucji w nauczaniu Kościoła o sobie samym. Czy słusznie?

– Jan XXIII dokonał jednocześnie kapitalnego rozróżnienia, że czym innym jest depozyt wiary, a czym innym sposób jego wyrażania. Stwierdzenie to znalazło się w konstytucji duszpasterskiej o Kościele w świecie współczesnym „Gaudium et spes” (nr 62). Chrystus głosił Ewangelię wszystkim ludziom. Kierował ją za pośrednictwem słuchaczy sobie współczesnych, w ich języku. Podobnie postępowali apostołowie. Depozyt wiary jest niezmienny, ale jego szatę przywdziewają konkretni ludzie.

Konstytucja „Lumen gentium” zebrała elementy eklezjologii w jedną całość. Przedtem były one rozproszone, teraz zostały scalone. Wszystkie razem i osobno pochodzą z Objawienia. Rewolucją można by ewentualnie nazwać położone akcenty, nigdy natomiast treści wiary dotyczące Kościoła.

Sobory zwoływane są z trzech przyczyn: „causa fidei” (wiary), „causa unionis” (jedności), „causa reformationis” (reformy). Jan XXIII użył słowa „aggiornamento”, co praktycznie oznaczało uwspółcześnienie Kościoła.

KAI: Vaticanum II było pierwszym w dziejach soborem o Kościele. Dlaczego potrzebne było podjęcie właśnie takiej tematyki?

– W tym, co się mówi, ważne jest, kto mówi. Gdy ludzie Kościoła zabierali głos w sprawach wiary, zawsze mówili o Kościele. W „Credo” artykuł o Kościele występuje po wyznaniu wiary w Ducha Świętego. Hierarchia prawd wiary jest trynitarna: Bóg Ojciec, Syn Boży, Duch Święty. Wszystko inne w wierze katolickiej bądź wypływa z tego źródła, bądź do niego wraca. Potrzebę zajęcia się Kościołem na soborze wywołały okoliczności, w jakich znalazł się świat po II wojnie światowej. Dostrzegł to charyzmatyczny Jan XXIII.

KAI: Przed soborem definiowało się Kościół bardziej od strony prawnej jako społeczność doskonałą (słynna definicja kard. Roberta Bellarmina!). Tymczasem sobór dostrzegł w nim Bosko-ludzkie misterium. Skąd wzięła się ta zmiana?

– Nie tyle prawnej, ile instytucjonalnej. Podana przez Bellarmina (+1620) definicja brzmi: „Kościół jest zgromadzeniem wiernych, złączonych ze sobą wyznawaniem tej samej wiary i uczestnictwem w tych samych sakramentach, pozostających pod zarządem prawowitych pasterzy, a zwłaszcza jedynego wikariusza Chrystusa na ziemi, biskupa rzymskiego”. Definicja ta, chociaż przejrzysta, nie mówi o pierwiastku Boskim w Kościele. Sobór Watykański II zrezygnował z podawania definicji Kościoła, świadom tego, że to, co Boskie, nie daje się zamknąć w nawet najszerszych ramach (definitio), a poprzestał na kapitalnym określeniu Kościoła jako rzeczywistości złożonej (realitas complexa), w której pierwiastek Boski i ludzki tworzą jedną komplementarną całość.

KAI: Kościół katolicki zawsze utożsamiał siebie (na wyłączność) z Kościołem założonym przez Jezusa Chrystusa. Ludzie należący do innych wspólnot chrześcijańskich byli nazywani heretykami lub schizmatykami. A Vaticanum II przyznało, że mogą one zawierać „elementy” tego Kościoła Chrystusowego, a nawet prowadzić swych wyznawców do zbawienia… Dziś są oni nazywani braćmi i wzajemnie uznajemy swój chrzest. Jak doszło do tej zmiany w samoświadomości Kościoła, która otworzyła katolikom drogę do ekumenizmu?

– Terminy „heretycy”, „schizmatycy” są słownictwem polemik bez miłości. Występowały one nie tylko w Kościele katolickim, lecz również w innych wspólnotach chrześcijańskich. Kościoły prawosławne w Grecji i Rosji do dziś nazywają katolików heretykami i zabraniają wspólnej modlitwy z nimi. Sobór Watykański II zdołał wydostać się z tej cuchnącej atmosfery i wyakcentował to, co łączy inne wyznania i religie z Kościołem katolickim. Stwierdził jednocześnie, że „Kościół (Chrystusowy) ustanowiony i zorganizowany na tym świecie jako społeczność, trwa (subsistit) w Kościele katolickim, rządzonym przez następcę Piotra oraz biskupów pozostających w komunii, chociaż i poza jego organizmem znajdują się liczne pierwiastki uświęcenia i prawdy” (KK, 8). Takie spojrzenie ojców soborowych na Kościół pochodzi od Ducha Świętego. Sami ludzie, obarczeni brzemieniem grzechu, na to by się nie zdobyli.

KAI: Jak ma się ta zmiana do głoszonej przez wieki formuły, że „poza Kościołem nie ma zbawienia”? Poza Kościołem katolickim czy może poza Kościołem Chrystusowym?

– Nieporozumienia wynikają z utożsamiania Kościoła z instytucją i z zapomnienia, iż jest on Ciałem Chrystusa. Nie ma Głowy bez ciała i ciała bez Głowy. Kościołem jest ta społeczność, która jest Ciałem Chrystusa. Jeżeli Chrystus jest jedynym pośrednikiem między Bogiem a ludźmi (1Tm 2,5), a Kościół jedynym Jego Ciałem, wtedy zbawienie, idące od Chrystusa, idzie także przez Kościół. Wszędzie, gdzie znajdują się elementy Kościoła Chrystusowego, biorą one udział w realizującym się zbawieniu. Do Boga prowadzą drogi zwyczajne i nadzwyczajne, o których nieraz zapominamy.

KAI: „Lumen gentium” wyraźnie odróżnia przynależność do Kościoła i przyporządkowanie do niego. Tymczasem często teologowie wrzucają do jednego worka katolików, innych chrześcijan, wyznawców innych religii i twierdzą, że wszyscy oni należą do Kościoła, tylko niektórzy jeszcze o tym nie wiedzą, będąc „anonimowymi chrześcijanami”…

– Jeżeli to czynią, dają dowód nieznajomości nauki soborowej. Karl Rahner, pisząc o „anonimowych chrześcijanach”, nawiązał do wywodów św. Justyna (+165), który pisał, że gdziekolwiek znajduje się prawda, jest ona zawsze prawdą Logosu. Jak prawdziwa miłość jest zawsze z Boga, tak źródłem prawdy jest Boski Logos, który dla nas i naszego zbawienia stał się człowiekiem. Zacieranie granicy między przynależnością do Kościoła a przyporządkowaniem do niego jest błędem, jak też lekceważenie przyporządkowania z tytułu przynależności jest niewytłumaczalną pychą. Przed Bogiem zawsze trzeba schylać głowę i zginać kolana, prosząc jednocześnie o miłosierdzie.

KAI: Konstytucja o Kościele przyznała większą władzę biskupom w diecezjach. Mówiąc obrazowo, z terenowych wikariuszy papieża, stali się oni pełnoprawnymi wikariuszami Chrystusa…

– W stwierdzeniu tym brzmi nuta progresistów, którym się wydawało, że gdy umniejszają władzę papieża odnowią Kościół. Historia jednak tego nie potwierdziła. Łączność biskupów z papieżem była przed soborem i istnieje nadal. Tam, gdzie ją naruszono, nie wychodziło to Kościołowi na dobre. Wszyscy, również biskupi, są wolni w czynieniu dobra. Natomiast nikomu nie wolno czynić zła. Jeżeli gdzieś traktowano biskupów jako wikariuszy papieża, a nie Chrystusa, było to błędem dyscyplinarnym. Nauka Chrystusowa na ten temat nie może ulec zmianie i Sobór to przypomniał.

KAI: Sobór postawił na kolegialność sprawowania władzy w Kościele. Zaczęto zwoływać Synody Biskupów, na całym świecie powstały konferencje episkopatu… Jaka jest jednak faktyczna rola kolegialności? Jaką ją Ksiądz Arcybiskup osobiście przeżywa i wykonuje jako metropolita białostocki? Czy obecna praktyka kolegialności jest na miarę zamierzeń Soboru?

– Kolegialność biskupów dochodzi do głosu głównie na zebraniach metropolitalnych i konferencjach episkopatu. Synody biskupów są w pewnym sensie kontynuacją soborów. Zbierają się bowiem na nich przedstawiciele wszystkich episkopatów, a także obserwatorzy z innych gremiów kościelnych z całego świata. Doświadczyłem tego na synodzie o Eucharystii, którego byłem czynnym uczestnikiem.

Władzę biskupów w Kościele normuje kodeks prawa kanonicznego i z tym nie ma kłopotu. Natomiast w obrębie lokalnych episkopatów wypracowuje się głównie kierunki działalności duszpasterskiej, roczne programy duszpasterskie i metody reagowania na nieprzewidziane zagrożenia. Kolegialność nie znosi indywidualnej odpowiedzialności biskupa ani też nie umniejsza władzy papieża.

KAI: Wbrew polskiemu episkopatowi, który chciał osobnego dokumentu o Maryi, w „Lumen gentium” znalazł się rozdział o Matce Bożej. To włączenie Jej w nauczanie o Kościele sprawiło, że chyba po raz pierwszy znalazła się nie ponad ludem Bożym, zdobna w przywileje, nieosiągalne zwykłym śmiertelnikom, ale w jego wnętrzu, jako jedna z nas, pierwsza chrześcijanka… Czy nie był to kopernikański przewrót w mariologii?

– Rozdział ósmy w „Lumen gentium” jest rzeczywiście dołączony do niej. Strukturalnie wieńczy tę konstytucję rozdział siódmy. Po soborze wiele napisano na ten temat. Nie znaczy to wcale, że Sobór pomniejszył mariologię. Rządzi się ona nadal zasadami: „De Maria nunquam satis” (O Maryi nigdy dosyć) i „Maria non indiget falso honore” (Maryja nie potrzebuje fałszywej czci). Wykazał to wyraźnie i przekonywująco Jan Paweł II, który za hasło pontyfikatu wziął słowa „Totus Tuus”, a pierwszą encyklikę rozpoczął od słów „Redemptor hominis”.

KAI: Sobór zakończył się w 1965 r., a życie Kościoła toczyło się dalej, podobnie jak i rozwój teologii. Dwadzieścia lat po Vaticanum II nadzwyczajne zgromadzenie Synodu Biskupów jak gdyby zebrało i zinterpretowało z perspektywy czasu soborowe nauczanie o Kościele, zamykając je w formule: „Kościół jest komunią”. Jak ją rozumieć?

– Słowo „komunia” posiada trzy główne desygnaty: Eucharystię, Kościół i małżeństwo. Jan Paweł II wiele razy wyjaśniał, że komunia to coś więcej niż wspólnota. O ile bowiem ta druga opiera się na związkach zewnętrznych, to ta pierwsza tworzy jedność wynikającą z udziału w misterium Boga i człowieka. Właściwe widzenie Kościoła jako komunii pozwala lepiej zobaczyć cel Kościoła i środki do jego osiągania, pokazuje również jak należy widzieć swoją przynależność do Kościoła. Ci, którzy są w nim tylko zewnętrznie są bardziej widzami niż jego budowniczymi. Komunię trzeba zdobywać każdego dnia, bo tylko wtedy będzie można ją posiadać. Kto żyje w komunii z Bogiem, ten jest żywym członkiem komunii Kościoła.

KAI: A dziś, po pół wieku, jak wygląda realizacja Soboru w parafii, diecezji, Kościele w Polsce, Kościele powszechnym? Co się udało wprowadzić w życie, a co jest jeszcze przed nami?

– W Polsce realizacja soboru przebiegała właściwie. Jest to głównie zasługą prymasa tysiąclecia, kard. Stefana Wyszyńskiego. Liturgię sprawuje się w języku polskim bez nadużyć. Jeżeli gdzieś takie się zdarzają, szybko są eliminowane. Także wierni świeccy aktywnie uczestniczą w życiu Kościoła. Starzy komuniści i nowi ateiści pomagają katolikom utrzymać się na właściwym poziomie. Polacy na zeświecczałym Zachodzie są promotorami Ewangelii. Zachód natomiast za szybko zachłysnął się soborowymi zmianami i za daleko poszedł w ich interpretacji. W następstwie tego spadły powołania, opustoszały kościoły, zlekceważono wartości chrześcijańskie. Dowartościowanie świeckich kończyło się wyeliminowaniem duchownych, a poszerzanie kręgów wolności przeradzało się w libertynizm. Naprawianie szkód będzie wymagało dużo czasu.

KAI: Sobór zazwyczaj zwoływano, gdy trzeba było sprecyzować wiarę całego Kościoła wobec jakiejś herezji. Wyjątkiem było Vaticanum II, które raczej chciało wskazać miejsce Kościoła w szybko zmieniającym się świecie i spojrzeć na ten świat w świetle Bożego objawienia. Dziś te zmiany przebiegają jeszcze szybciej. W czasach Vaticanum II nie było mowy o rzeczywistości wirtualnej, internecie, modyfikacjach genetycznych, wprowadzaniu do prawodawstwa tzw. małżeństw homoseksualnych. Wszystkie te zjawiska zmieniają nasz sposób postrzegania świata. Poza tym większość katolików mieszka dziś w dawnych krajach misyjnych. Punkt ciężkości życia Kościoła przesuwa się coraz dalej od Europy. Czy wobec tego nie byłby potrzebny Sobór Watykański III?

– Zmieniają się okoliczności życia, lecz Ewangelia pozostaje ta sama. Św. Paweł pisał: „Innej Ewangelii nie ma, są tylko jacyś ludzie, którzy sieją wśród was zamęt i którzy chcieliby przekręcić Ewangelię Chrystusową” (Ga 1,7). W Polsce także znajdują się tacy ludzie. Jedni występują jawnie, drudzy w ukryciu. Posuwają się oni nieraz do agresji i gwałtu. Kościół jednak wierzy, że ostatecznie zwycięstwo należy do Chrystusa. Ostatnio wysiłki Kościoła katolickiego w Polsce poparł prawosławny patriarcha Cyryl. Soboru zwoływać nie trzeba, należy tylko właściwie rozumieć naukę Vaticanum II i roztropnie wprowadzać ją w życie.

Rozmawiał Paweł Bieliński

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.