Specjalista katolickiej nauki społecznej krytykuje ustawę o parytetach
02 lutego 2011 | 09:47 | rm Ⓒ Ⓟ
Realizacja postulatu feministycznych, lewicowych ugrupowań o parytetach, nie tylko nie służy promocji kobiet w polityce, ale w jakimś sensie je poniża, sugerując, że kobiety bez dodatkowego, sztucznego wsparcia w ordynacji nie są w stanie w polityce skutecznie konkurować z mężczyznami – uważa ks. Andrzej Jędrzejewski, krytykując podpisaną 31 stycznia przez prezydenta Bronisława Komorowskiego ustawę o parytetach. Specjalista katolickiej nauki społecznej i felietonista Radia Plus Radom wskazuje przykłady wielu kobiet m.in. Angeli Merkel, Condoleezzy Rice i Hanny Gronkiewicz-Waltz, którym nie były potrzebne parytety.
Ks. Jędrzejewski ustawę nazywa absurdem, wedle której płeć ma mieć istotne znaczenie w decydowaniu o szansach wyborczych, choć nie ma ona żadnego znaczenia gdy idzie o jakość uprawianej polityki. – Można przecież, i w Polsce, i na świecie, pokazać wybitnych polityków wśród kobiet i wśród mężczyzn oraz fatalnych wśród jednych i drugich. Płeć nie ma tu nic do rzeczy, dlaczego ma więc być czynnikiem wpływającym na szanse wyborcze? – zauważył ks. Jędrzejewski.
Duchowny nie zgadza się, że celem ustawy jest zwiększenie roli kobiet w polityce. – Kobiety, które chcą angażować się w politykę, a jednocześnie mają predyspozycje, by być dobrymi politykami doskonale poradzą sobie bez parytetów. Na czele rządu najpotężniejszego państwa w Europie już drugą kadencję stoi kobieta – kanclerz Angela Merkel. Do dziś za najwybitniejszego premiera powojennej Wielkiej Brytanii uznaje się kobietę, panią Margaret Thatcher. Co prawda w USA nie było jeszcze kobiety prezydenta, ale w trzech z czterech ostatnich kadencji politykę amerykańską z pozycji sekretarza stanu kształtowały kobiety: pani M. Albright, Condoleezza Rice a obecnie Hilary Clinton. Żadnej z tych pań nie były potrzebne parytety – powiedział ks. Jędrzejewski.
Zwrócił także uwagę, że bez parytetów radzą sobie kobiety w polskiej polityce, zajmując często bardzo ważne stanowiska. Przywołał przykład premier Hanny Suchockiej i Hanny Gronkiewicz-Waltz, która stała na czele NBP, Rady Polityki Pieniężnej, a obecnie już drugą kadencję jest prezydentem stolicy. Wymienił także Zytę Gilowską, która kształtowała finanse państwa i miała bardzo duży wpływ na politykę gospodarczą poprzedniego rządu, czy wreszcie kobiety, które stanęły na czele nowego ugrupowania PJN, mającego – jak mówi ks. Jędrzejewski – chyba jako jedyne szansę na naruszenie, jak się zdawało, "zabetonowanej" sceny politycznej. Dodał, że dla większości z tych pań parytety nie tylko nie były potrzebne, ale byłoby dla nich upokarzające twierdzenie, że potrzebują jakichś sztucznych przywilejów w ordynacji wyborczej, by osiągnąć polityczny sukces.
"Mimo nazwisk kobiet znaczących nie da się zaprzeczyć, że polityka wciąż jest zdominowana przez mężczyzn, może więc parytety trochę by to zmieniły" – zastanawiał się duchowny. "Dlaczego w sztuczny sposób to zmieniać, skoro mężczyźni wciąż o wiele bardziej i częściej interesują się polityką niż kobiety, chętniej w nią się angażują, a i wyborcy dokonują takich właśnie wyborów, zapewne nie kierując się płcią, o oceną poglądów, kompetencji i programów" – odpowiedział ks. Jędrzejewski.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.