Drukuj Powrót do artykułu

25 stycznia sąd wyda wyrok

23 stycznia 2013 | 10:50 | lk / br Ⓒ Ⓟ

6 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na 2 lata, zakaz prowadzenia pojazdów na 4 lata oraz 2,4 tys. zł grzywny i 4 tys. zł na fundusz pomocy postpenitencjarnej – to wymiar kary uzgodnionej w środę przez biskupa Piotra J. z prokuratorem.

Biskup jest oskarżony o prowadzenie samochodu w stanie nietrzeźwym. Wyrok w tej sprawie ma zapaść 25 stycznia.

20 października ub. roku biskup Piotr J., prowadząc samochód po pijanemu, spowodował kolizję drogową. Do zdarzenia doszło na jednej z warszawskich ulic. 57-letni biskup pomocniczy archidiecezji warszawskiej stracił panowanie nad autem i uderzył w latarnię. Badanie na zawartość alkoholu w organizmie wykazało ponad 2,5 promila.

Dwa dni po zdarzeniu biskup przeprosił wszystkich, których zgorszył swoim czynem, w szczególności wiernych archidiecezji, których – jak napisał w specjalnym oświadczeniu – „zaufanie zawiódł”. Oddał się też do dyspozycji papieża i zapewnił, że chce jak najszybciej skorzystać ze specjalistycznej pomocy.

Ostatniego dnia października warszawska prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia wobec biskupa, wraz z wnioskiem o skazanie bez przeprowadzenia rozprawy.

Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia nie zaakceptował jednak tego wniosku i postanowił, że sprawa będzie toczyła się w normalnym trybie, gdyż brak jest podstaw do uwzględnienia wniosku o poddanie się karze.

Podczas dzisiejszej rozprawy sąd wysłuchał zeznań oskarżonego oraz dwojga świadków – strażników miejskich, którzy pierwsi przybyli na miejsce wypadku. Sąd wyłączył jednak na ten czas jawność rozprawy.

Podczas części niejawnej biskup Piotr J. w porozumieniu z prokuratorem zaproponował nowy wymiar kary: sześć miesięcy pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem na dwa lata, zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych na 4 lata, a także 2,4 tys. zł grzywny i 4 tys. zł na fundusz pomocy pokrzywdzonym i pomocy postpenitencjarnej. Wcześniej biskup wnioskował o osiem miesięcy prac społecznych i 4-letni zakaz prowadzenia pojazdów.

Za kierowanie pojazdem w stanie nietrzeźwości grozi kara grzywny, ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do dwóch lat.

Uzasadniając swój wniosek prokurator Tomasz Dems tłumaczył, że „kara musi być adekwatna do stopnia społecznej szkodliwości czynu, który się oskarżonemu zarzuca”. W przypadku biskupa Piotra J. ocenił tę szkodliwość jako „znaczną”, gdyż spowodowaną takimi okolicznościami jak jazda w znacznym stanie nietrzeźwości po długim odcinku drogi, kolizja drogowa, wyrządzenie szkody w chwili wypadku i tym samym spotęgowanie zagrożenia dla innych uczestników ruchu drogowego.

„Tylko dany układ nieprzewidywalnych okoliczności: przypadek, los, czy Opatrzność Boska w zależności od przyjętego światopoglądu spowodowało, iż na tej drodze stała latarnia, a nie inny człowiek” – stwierdził prokurator.

Biskup Piotr J. miał ponadto świadomość konsekwencji, jakie może wywołać jazda samochodem w stanie nietrzeźwości. – Decydując się na jazdę po alkoholu rażąco naruszył te wszystkie reguły, mogąc od tego odstąpić – dodawał prokurator.

Zdaniem prokuratora, oskarżony w pełni zrozumiał już naganność swojego postępowania, a w świetle prewencyjnego charakteru wymiaru wnioskowanej kary zdarzenie, w jakim brał udział biskup Piotr J. należy rozumieć „jedynie jako incydent w jego życiu”. Istotna jest nie surowość kary celem odstraszenia potencjalnych sprawców podobnych przestępstw, a jej nieuchronność – wyjaśnił.

Jak dodał na zakończenie, biskup Piotr J. poniósł jeszcze jedną karę. – Biorąc pod uwagę piastowaną przez niego funkcję, posługę kapłańską, a wreszcie dotychczas szeroko rozumianą działalność publiczną wydaje mi się, że swoim występkiem całkowicie albo w znaczącej części stracił zaufanie społeczne, jakim był wcześniej obdarzony. Długi przed nim okres i ciężka praca, aby to zaufanie odzyskać – powiedział prokurator.

Adwokat biskupa Piotra J. Michał Skwarzyński argumentował, że należy w tym przypadku
”sądzić nie biskupa, jak próbują to przedstawić media, ale sądzić człowieka, który popełnił błąd”. – Dlatego wyrok powinien zapaść takim sam, jak w sprawie każdego innego obywatela tego kraju – mówił.

„Fakt, że ktoś pełni jakikolwiek zawód, nawet zawód zaufania publicznego, nie może być elementem obciążającym w taki sposób, jak przedstawiają to media. W tej sprawie media żądają kary bardzo surowej nie ze względu na czyn, tylko ze względu na kapłaństwo mojego klienta. A na tym polega państwo neutralne światopoglądowo, że taka okoliczność nie jest rozpatrywana ani korzystnie, ani niekorzystnie” – stwierdzał mec. Skwarzyński.

„Oskarżony popełnił błąd, przyznał się do czynu i zachował się jak nikt inny dotąd. Proszę wskazać jeszcze jeden przypadek osoby publicznej, która zachowała się w ten sposób; która publicznie przeprosiła za to, co się stało.

Jak mówił obrońca bp. Piotra J. „takie przestępstwa popełniali adwokaci, posłowie, prokuratorzy i sędziowie, i nikt nigdy w Polsce nie zachował się tak jak mój klient”. – To jest standard, który powinien być stosowany i media powinny to docenić, a tego nie zrobiły – ubolewał mec. Skwarzyński.

Obrońca nie zgodził się z tezą prokuratora, że czyn oskarżonego miał znaczny stopień szkodliwości społecznej. – Nie można budować argumentacji, że mógł tam stać człowiek, bo w prawie karnym nie odpowiada się za to, co się mogło stać, tylko za to, co się stało – argumentował.

Na stopień tej szkodliwości wpływa także zachowanie po popełnieniu zabronionego czynu – przypominał obrońca. – Mój klient zrozumiał swój błąd, naprawił go swoją późniejszą postawą, pokazał jak należy się w tego typu sprawach zachowywać, co także powinno mieć wpływ na orzeczenie w tej sprawie – wyjaśniał. Poinformował, że podtrzymuje w całości zaproponowaną odpowiedzialność oskarżonego.

Głos zabrał też bp Piotr J. „Kryzys, który przeżywam ma konsekwencje prawne i dlatego te konsekwencje ponoszę. Chcę, żeby ten kryzys był kryzysem wzrostu; żeby mi pomógł rozwinąć się w swoim człowieczeństwie, w kapłaństwie i biskupstwie. Odczuwam już i zauważam ten proces, oby zakończył się on pozytywnym efektem” – powiedział na zakończenie rozprawy.

Wyrok ma zapaść w piątek 25 stycznia.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.