Drukuj Powrót do artykułu

Św. Brunon z Kwerfurtu – mniej znany męczennik

20 czerwca 2009 | 06:45 | im / ju. Ⓒ Ⓟ

W swoich czasach był znaną na kilku dworach osobistością, przyjaźnił się z Ottonem III, pertraktował z cesarzem Henrykiem II, był świadkiem wyboru papieża i stał się elementem politycznej gry władców państw słowiańskich, w tym aspiracji do korony Bolesława Chrobrego.

Jednocześnie był benedyktyńskim mnichem eremitą, żyjącym w ascezie oraz biskupem misjonarzem, który szedł do pogańskich ludów, znanych z nieprzewidywalnych zachowań wobec chrześcijan. Ochrzcił wielu ówczesnych Węgrów, Pieczyngów i Jaćwingów – którzy ostatecznie go zgładzili. Mimo męczeńskiej śmierci, szybkiej kanonizacji i niewątpliwych zasług, także dla ówczesnej literatury, jest dziś postacią mało znaną i niedocenioną przez współczesnych jego czasom kronikarzy dziejów Polski.

Dojrzewanie do misyjnej drogi

Przyjmuje się, że Brunon urodził się prawdopodobnie w 974 roku, imię otrzymał po ojcu, Brunonie, grafie kwerfurtskim. Jego rodzina spokrewniona była z Ludolfingami. Zgodnie z ówczesnym zwyczajem, jeden z synów przeznaczany był do stanu duchownego – do tej drogi wybrano Brunona. Trafił on w wieku nie więcej niż 10 lat do szkoły w Magdeburgu, gdzie kilka lat wcześniej uczył się św. Wojciech. Śladami tego misjonarza Brunon podążał przez całe swoje życie. „Kolegą” szkolnym Brunona był też m.in. kronikarz Thietmar, który opisał potem śmierć męczennika. Szkoła w Magdeburgu była nastawiona misyjnie na Wschód, była więc pierwszym etapem wędrówki przyszłego męczennika. Po ukończeniu szkoły 21-letni Brunon trafił na dwór także młodego Ottona III. Według historyków zażyłość między cesarzem a kapelanem wykraczała poza zwykłą życzliwość. Otton III darzył Brunona zaufaniem, przyjaźnią, a zdaniem kronikarzy, zwracał się do niego słowami „duszo moja”. Wysokie urodzenie Brunona, jego wykształcenie w cenionej szkole magdeburskiej, a także jego pobożność były dla cesarza – który marzył o uniwersalnej monarchii opartej na chrześcijaństwie a nawet planował w przyszłości oddać się życiu zwyczajnego mnicha – cennymi przymiotami przyjaciela. Podążając ze świtą Ottona III, Brunon trafił do Rzymu i zapoznał się z opactwem benedyktyńskim na Awentynie. To było drugie miejsce łączące Brunona ze św. Wojciechem, który przebywał wcześniej w murach tego klasztoru. Przyjmuje się, że wieść o męczeńskiej śmierci Wojciecha wpłynęła na decyzję Brunona o porzuceniu kariery dworskiej. Tuż po tym, jak w 998 roku Otton III obalił antypapieża Jana XVI, Brunon opuścił dwór i wstąpił do klasztoru świętych Aleksego i Bonifacego, przyjmując imię tego drugiego.

Klasztor był jednak zbyt blisko dworu i świata polityki, dlatego Brunon zdecydował się przystać do grupy eremitów, których duchowym przywódcą był św. Romuald – wymagający asceta. W 1001 roku mnisi udali się do Rawenny i założyli erem w Pereum, w bagnistej i podmokłej okolicy. Eremici ćwiczyli się w ascezie, pokorze i wyrzeczeniu się świata. Post, modlitwa, surowe warunki mieszkalne, wstawanie w nocy na modlitwę – tak wyglądała codzienność Brunona. Jednak mnisi nie mogli długo cieszyć się spokojnym życiem. Cesarz Otton III sam tęsknił za życiem pustelniczym, miał nawet sekretny plan zrzeczenia się cesarstwa i zostania zakonnikiem, ściągnął dwór w pobliże Pereum i odwiedzał często mnichów – wg relacji samego Brunona o różnych porach dnia i nocy. I właśnie cesarz przyniósł do eremu wiadomość o prośbie Bolesława Chrobrego o misjonarzy. Być może Otton usłyszał o tym podczas swojej pielgrzymki do grobu św. Wojciecha w 1000 roku, a może Bolesław przysłał później poselstwo.

Kręta droga do ziemi Słowian

W tym czasie Brunon zmagał się z dylematem – z jednej strony życie pustelnicze wymagało wyrzeczenia się świata, pozostania na jednym miejscu, z drugiej zaś strony dręczyła go myśl o obowiązku głoszenia Ewangelii. W swoich rozterkach znalazł towarzysza i przyjaciela – mnicha Benedykta, który także zastanawiał się nad wyruszeniem na misje do Słowian. Obu eremitów wspierał Otton III, lecz ich przewodnik duchowy, Romuald, był przeciwny. Miał bowiem plany co do Benedykta, widząc go w roli opata w Pereum. Wybrany już dzięki aprobacie pozostałych mnichów Benedykt odmówił przyjęcia funkcji, tłumacząc się pokorą. Romuald jednak dowiedział się kto stoi za odmową Benedykta i, wg relacji samego Brunona, kazał wysmagać rózgami obu eremitów w obecności konwentu. Opatem został inny mnich. Mimo otrzymanych razów, niepokorni eremici nie zrezygnowali z misyjnych planów. Jako pierwszy wyruszył Benedykt z drugim pustelnikiem, Janem. Brunon miał do nich dołączyć po pewnym czasie, zatrzymywały go bowiem jakieś „zobowiązania” wobec Ottona III. Pod koniec 1001 roku Brunon nadal był w Pereum – którego nie lubił ze względu na klimat i mokradła – bez przyjaciela Benedykta, bez Romualda, który także opuścił klasztor, a nawet bez cesarza, który udał się do Rzymu. W styczniu 1002 roku przyszłego męczennika doszła wieść o nagłej śmierci Ottona III. Przez kilka następnych miesięcy mnich zmagał się z kryzysem duchowym i dopiero latem poszedł pieszo do Rzymu, by prosić papieża o pozwolenie na działalność misyjną. Po jego uzyskaniu wrócił do Ratyzbony, by otrzymać sakrę biskupią. Na czele misyjnych wypraw musiał bowiem stać biskup – to on udzielał sakramentu chrztu oraz w razie potrzeby wyświęcał kapłanów. Brunon został biskupem misyjnym dopiero w 1004 roku – historycy nie wiedzą dlaczego od uzyskania pozwolenia papieskiego do przyjęcia sakry minął niemal rok. Być może w międzyczasie przyszły święty odbył podróż na Węgry z polecenia następcy Ottona III – Henryka II. Jednak długa zwłoka w wypełnieniu obietnicy dołączenia do Benedykta w Polsce uratowała wówczas Brunonowi życie. Pustelnicy zginęli z rąk rabusiów jesienią 1003 roku.

Nie od razu męczeństwo

Droga do męczeństwa samego Brunona była jeszcze długa. Odbył drugą podróż do Węgier oraz do Polski, gdzie na miejscu zbierał informacje o śmierci Benedykta i jego towarzyszy. Dzięki temu powstał „Żywot pięciu braci męczenników” – źródło informacji także o faktach z życia samego Brunona. Następnie pojechał z misją do Rusi Kijowskiej, nieść Ewangelię Pieczyngom – najprawdopodobniej na prośbę Chrobrego. Musiał jednak najpierw uzyskać zgodę księcia ruskiego Włodzimierza, który nie chciał przepuścić misjonarza przez swoje ziemie. Dopiero pod wpływem widzenia, po którym książę nabrał przekonania, że Brunon zginie podczas wyprawy, Włodzimierz odprowadził biskupa do wałów granicznych. Tam misjonarze dostali się w ręce Pieczyngów, którzy obchodzili się z nimi źle, poniewierając nimi przez tydzień, bijąc i grożąc śmiercią, co opisał sam Brunon. Po tygodniu zebrał się wiec, podczas którego możnowładcy uznali, że przyjęcie chrztu zapewni im pokój z księciem Włodzimierzem. Pozwolili więc Brunonowi szerzyć chrześcijaństwo wśród plemion pieczyńskich. W ciągu 5 miesięcy misjonarz ochrzcił 30 osób. Wyprawa nie przyniosła imponujących efektów a pokój między Rusią a Pieczyngami okazał się nietrwały, ale na misji Brunona skorzystał Bolesław Chrobry zyskując nowych sojuszników.

Kolejną misją, którą przygotował Brunon była misja szwedzka, zorganizowana również na prośbę Bolesława Chrobrego. Święty wysłał tam biskupa misyjnego.

Przyszły męczennik miał jeszcze czas na zajęcie się pisaniem. Już wcześniej napisał „Żywot św. Wojciecha” oraz „Żywot pięciu braci męczenników”. Dzięki temu zachowały się informacje o życiu samego Brunona „z pierwszej ręki”, opisywane przez niego samego. Na ziemiach polskich powstał słynny list Brunona do Henryka II, w którym próbował mediować między cesarzem a Bolesławem Chrobrym, chwaląc słowiańskiego władcę i wypominając cesarzowi sprzymierzanie się z poganami przeciw niemu.

Na pewno św. Brunon nauczył się języka, jakim posługiwali się ówcześni poddani Bolesława Chrobrego. Świadczy o tym chociażby fakt, że sam zbierał informacje, które posłużyły mu potem do napisania „Żywota pięciu braci męczenników”. Historycy zwracają też uwagę, że przygotowując się do pracy misyjnej, na pewno nie zaniedbał podstawowej umiejętności – porozumiewania się z ludem, do którego szedł. Także napomnienia ze strony Benedykta – przyjaciela i misjonarza – o to, by uczył się języka Słowian, świadczą o trudzie, jaki w tej kwestii podjął przyszły męczennik. Najprawdopodobniej jednak nauczył się mowy Piastów dopiero ok. 1001 roku. Być może uczył się od mnicha-Słowianina w Pereum, źródła mówią bowiem o Słowianinie, który przyjął habit z rąk Romualda.

Śmierć poprzedzona cudem

Na początku roku 1009, Brunon na czele 18-osobowej grupy misyjnej, wyruszył do Prusów z misją o którą poprosił Bolesław Chrobry. I choć udało mu się ochrzcić „rzesze”, wyprawa nie zakończyła się dla niego szczęśliwie.

Istnieją trzy relacje śmierci św. Brunona – z kroniki Thietmara (szkolnego kolegi Brunona), z „Żywota św. Romualda” włoskiego kronikarza Piotra Damianiego i z „Relacji Wiperta”, czyli jedynego misjonarza ze świty Brunona, który pozostał przy życiu, lecz został oślepiony. Brunon dotarł wiosną do dużego grodu Jaćwingów. Miał przekonać do wiary chrześcijańskiej tamtejszego księcia za pomocą cudu. Początkowo bowiem możnowładca, przyjmując bosego i ubogo wyglądającego mnicha, podejrzewał go o żebractwo. Postanowił poddać misjonarza próbie ognia. Według różnych relacji było to przejście przez dwa płonące stosy lub wytrwanie w ogniu przez określony czas. Wipert twierdził też, że próba ognia została sprowokowana przez samego Brunona, który w obecności księcia (Wipert podaje jego imię: Nethimer, czyli Niedamir) wrzucił do ognia czczone na tych terenach posążki bożków. Misjonarz chciał w ten sposób pokazać niemoc idolów, które spłonęły nie wyrządzając mu krzywdy. Rozgniewany władca nakazał w odpowiedzi poddać próbie ognia misjonarza. Św. Brunon przebrał się najpierw w szaty biskupie, które zrobiły wrażenie na świadkach wydarzenia. Według jednej relacji przeszedł szczęśliwie przez płonące stosy, według innej ustawił w ogniu swój tron biskupi i trwał na nim pośród płomieni przez czas potrzebny do odśpiewania siedmiu psalmów. Wychodząc zwycięsko z próby ognia, Brunon przekonał do chrześcijaństwa samego księcia, jak i jego lud. Do chrztu garnęły się tak liczne rzesze, że misjonarz udzielał im sakramentu każąc zanurzyć się w jeziorze. Niestety, możnowładców u Jaćwingów było kilku i nie wszyscy byli świadkami cudu ani w niego uwierzyli. Jeden z braci ochrzczonego nie zgodził się na chrzest – źródła mówią nawet o tym, że zginął w zamieszkach, jakie powstały z tego powodu. Konflikt między braćmi zakończył się tragicznie dla samego Brunona. Ścięto mu głowę, zabito także jego towarzyszy, pozostawiając przy życiu jednego, oślepionego mnicha. Św. Brunon w chwili śmierci miał 35 lat.

Zaniedbana pamięć

Co ciekawe, o św. Brunonie z Kwerfurtu nie piszą ani Gall Anonim, ani Wincenty Kadłubek, ani Jan Długosz. Współcześni historycy snują jedynie domysły dlaczego postać tak wybitna i znacząca, misjonarz podążający śladami św. Wojciecha, który zginął podobną śmiercią, nie doczekał się takiego kultu i pamięci jak poprzednik. Wiadomo, że jego ciało zostało wykupione przez Bolesława Chrobrego, ale nie zachowały się informacje gdzie zostało złożone. Nie jest też dokładnie znane miejsce męczeńskiej śmierci św. Brunona – tradycyjnie przyjmuje się, że jest to wzgórze koło Giżycka. Historyk Piotr Cywiński stawia hipotezę, że święty wędrował wzdłuż zachodnich brzegów Biebrzy, przeszedł granicę na rzece Ełk w Kamiennym Brodzie, niedaleko na północ od dzisiejszego mostu za Grajewem lub 20 km na południe przez „Przełaźną Górę” i dotarł do Rajgrodu. Zdaniem historyka, było to potężne grodzisko, leżące nad jeziorem (w opisach męczeństwa Brunona jest wzmianka, że ochrzcił setki osób w jeziorze) i na wzgórzu. Sporna jest też data śmierci świętego – 14 lutego lub 9 marca. Na pewno Brunon wyruszył zimą – choć zwyczajowo misjonarze zaczynali swoje wyprawy wiosną, by chrzcić pogan w okresie Wielkanocy. Jednak wyprawa „pruska”, jak sam o niej pisał Brunon, rozpoczęła się gdy bagna i mokradła były skute lodem, by misjonarzom łatwiej było podróżować.

Przez kilka wieków mylono Brunona z innym świętym – Bonifacym, bo takie imię zakonne przyjął wstępując do zakonu benedyktynów. Nie jest znana dokładna data ani miejsce kanonizacji świętego męczennika, nie zachowały się bowiem dokumenty o tym mówiące. Istnieje podejrzenie, że nie miała miejsca w Rzymie – gdzie panował w owym czasie chaos a sam papież Benedykt VII często musiał uciekać i szukać schronienia u cesarza. Ponieważ do XII wieku biskupom przysługiwało prawo kanonizacji, być może wyniesiono go na ołtarze w Niemczech między 1019 a 1025 rokiem, prawdopodobnie na terenie regionu kwerfurckiego, skąd pochodził. Wiadomo na pewno, że na kanonizację przybył sam cesarz Henryk II i złożył bogate dary.

Kult św. Brunona rozwijał się głównie w Kwerfurcie oraz w opactwach benedyktyńskich i kamedulskich. W Niemczech zaczął zanikać w okresie Reformacji. W średniowiecznej Polsce św. Brunon został niemal zapomniany. Nie zachowały się nawet informacje o tym, gdzie Bolesław Chrobry umieścił ciało męczennika po jego wykupieniu od Jaćwingów. Polacy przypomnieli sobie o Brunonie dopiero w XVI wieku, ikonografia pochodzi z XVII w. a pierwsze kaplice i kościoły pod jego wezwaniem dopiero z XIX wieku. Obecnie święty jest patronem diecezji łomżyńskiej, ełckiej i warmińskiej.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.