Drukuj Powrót do artykułu

Szkoda, gdybyśmy uznali, że kwestię synodu już zamknęliśmy

26 sierpnia 2022 | 20:13 | Dorota Abdelmoula/ lk | Rzym Ⓒ Ⓟ

Sample Fot. Ben White / Unsplash

Szkoda, gdybyśmy uznali, że kwestię synodu już zamknęliśmy, a wnioski, jakie dotrą do nas w przyszłym roku z Watykanu, potraktowali jako kolejną „opcję do wyboru”. Oby ten wielki wysiłek, jaki włożyliśmy w szukanie wspólnego języka i troski o Kościół widziany z różnych perspektyw, był początkiem potrzebnych zmian w skali „mikro”, m.in. w parafiach, oraz rozbudzał potrzebę poznawania Kościoła w skali „makro” i angażowania się w jego sprawy – pisze w komentarzu dla KAI Dorota Abdelmoula, b. rzeczniczka Światowych Dni Młodzieży 2016 w Krakowie, obecnie pracująca w watykańskiej Dykasterii ds. Świeckich, Rodziny i Życia.

Czytając zarówno syntezę polskiego etapu konsultacji synodalnych, jak i jej medialne omówienia, myślę o tym, jak bardzo potrzeba nam w Polsce troszczyć się o osobiste doświadczenie Kościoła powszechnego, wykraczające poza granice lokalnej wspólnoty czy poczucie odpowiedzialności jedynie za to, co u nas w Polsce. Nawet jeśli ta uwaga wydaje się zupełnie „obok” tematów, jakie zostały nam zaproponowane na etapie lokalnych prac synodalnych.

Po pierwsze, doświadczenie to może pomóc nam zrozumieć, że prośby, które w imieniu Kościoła kieruje do nas Ojciec Święty, nawet jeśli wydają się nieadekwatne do tego, czym aktualnie żyjemy w naszych wspólnotach, nie są ewentualnym „dodatkiem” do codziennych (czy też niedzielnych) praktyk, ale wspólną drogą do podjęcia. Są zadaniami, o pomoc w realizacji których prosi Piotr naszych czasów – brzmi tyleż górnolotnie co staroświecko, ale jednak przypomina, że żyjemy poniekąd w „kolejnych rozdziałach” Dziejów Apostolskich, a nasza odpowiedzialność za Kościół nie jest mniejsza od tej, jaka spoczywała na chrześcijanach z pierwszych wieków. Jeśli więc z jednej strony papież wielokrotnie powtarza, że „droga synodalności jest drogą, której Bóg oczekuje od Kościoła trzeciego tysiąclecia”, a z drugiej, po wielu miesiącach zachęt i wyjaśnień czytamy w syntezie, że „synod w Polsce był wydarzeniem mniejszościowym” a także, że „w proces synodalny nie włączyła się zarówno większość wiernych świeckich, jak też duża liczba księży”, to być może warto postawić sobie pytanie: jak rozumiemy bycie częścią Kościoła powszechnego? Z jednej strony z dużą hojnością odpowiadamy przecież na zaproszenia, które wybijają nas z rytmu codzienności: udział w Światowych Dniach Młodzieży, posługa na misjach, zagraniczne pielgrzymki, szczodrość względem najbardziej potrzebujących chrześcijan na świecie, może nawet nabożeństwo do świętych, pochodzących z odległych nam miejsc, dają nam przekonanie uczestniczenia w życiu Kościoła nie tylko w wymiarze lokalnym.

Z drugiej jednak strony, liczba 100 tys. osób zaangażowanych w proces synodalny, w porównaniu do choćby 39 proc. Polaków deklarujących się jako regularnie praktykujących pokazuje, jak wiele jest jeszcze do zrobienia. Tym bardziej, że w tym konkretnym przypadku włączenie się w tę wspólną inicjatywę Kościoła nie wymaga przewartościowania priorytetów, ani wygospodarowania dodatkowych środków, ale zatroszczenia się o rzeczywistość, którą mamy na wyciągnięcie ręki.

Po drugie, choć owe „obrazy, marzenia, impresje” – posługując się definicją abp. Stanisława Gądeckiego co do głosów zebranych w syntezie – rzeczywiście imponują szczerością, a często także precyzją, z jaką punktujemy obszary, w których widzimy potrzebę zmiany, wydaje mi się jednak, że ważne, abyśmy – my, uczestnicy konsultacji i czytelnicy wniosków – potrafili spojrzeć na nie w perspektywie tego, jak wygląda dziś wspólnota Kościoła także poza Polską. Nie po to, aby porównywać się z innymi, „równać w dół”, albo tłumić postulaty, co do których wierzymy, że są opowiadane przez Ducha Świętego, ale aby równolegle z nimi nie zatracić wdzięczności za to, co mamy, ani poczucia obowiązku; aby towarzyszyć także tym wspólnotom Kościoła, na których potrzeby umiemy choćby częściowo odpowiedzieć. Tak też rozumiem znaczenie owych syntez, które teraz zostaną przekazane do prac na poziomie kontynentalnym, aby ostatecznie posłużyły obradom w Rzymie. Kościół lokalny nie wystawia sobie „laurki” (ale też nie jest „linczowany” przez „zniecierpliwionych świeckich”, jak widzą to autorzy niektórych nagłówków), ale staje w prawdzie o swoich słabościach i niedoskonałościach, które już teraz mogą stać się przestrzenią, w której, jako Kościoły lokalne, będziemy służyć sobie nawzajem doświadczeniem, pocieszeniem czy przestrogą, „nosząc wzajemnie swoje ciężary”, w nawiązaniu do słów św. Pawła.

Dlatego tak ważna jest dla mnie znajomość Kościoła powszechnego, którą możemy pogłębiać jeszcze bardziej przy okazji różnego rodzaju spotkań, forów, kongresów czy międzynarodowych rekolekcji. Zapobiega ona pokusie myślenia o naszej duszpasterskiej „samowystarczalności”, ale też pozwala zobaczyć w nowym świetle to, co wydaje nam się oczywiste. Z rzymskiej perspektywy myślę choćby o naszych warsztatach muzyczno-liturgicznych, o adwencie z roratami, o zbiórkach ministranckich, oazach, pieszych pielgrzymkach, materiałach formacyjnych, wieczorach dla zakochanych, codziennie odprawianej Mszy św. w kościołach, czy nabożeństwie majowym przy kapliczkach – a przykładów jest przecież znacznie więcej.

Szkoda, gdybyśmy w oddolnych środowiskach uznali, że kwestię synodu już zamknęliśmy, a wnioski, jakie dotrą do nas w przyszłym roku z Watykanu, potraktowali jako kolejną „opcję do wyboru”, mniej lub bardziej przystającą do naszej lokalnej rzeczywistości. Oby ten wielki wysiłek, jaki włożyliśmy w szukanie wspólnego języka i wspólnej troski o Kościół widziany z różnych perspektyw, stał się początkiem potrzebnych zmian w skali „mikro” – w naszych parafiach, grupach i wszędzie tam, gdzie pozostał niedosyt – a zarazem rozbudzał naszą potrzebę poznawania Kościoła w skali „makro” i angażowania się w jego sprawy, które, jako jedną rodzinę, dotyczą także nas.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.