Drukuj Powrót do artykułu

Szkoła (cz.3)

24 czerwca 2011 | 13:14 | Zapiski tunezyjskie / ju. Ⓒ Ⓟ

100% uczniów to muzułmanie. Wiele razy od rozpoczęcia roku szkolnego widziałem starszych chłopców, wkuwających na pamięć modlitwy i wersety Koranu w czasie przerw szkolnych. To właśnie islam jest wykładany w naszej szkole! No to co my tu właściwie robimy?

Moja praca to szkoła prywatna. Jeśli ktoś zapyta, dlaczego muzułmanie z okolic Manouby i Tunisu posyłają swoje dzieci do chrześcijańskich szkół (takich tutaj jest 7), to powiem, że też próbowałem dać sobie odpowiedź na to pytanie. Może dzieci są posyłane do takiej szkoły jak nasza dlatego, że szkoły państwowe są prowadzone na niskim poziomie, a prywatne dają pewność dobrego wykształcenia; może też dlatego, że prowadzący szkołę zakonnik ma nieformalny zakaz jakiegokolwiek ewangelizowania w duchu katolickim, więc miejscowi nie widzą zagrożenia w tym, że ich dzieci uczą się w naszej szkole. Koszt nauki w szkole to w przeliczeniu na polskie pieniądze 1800 zł rocznie (panie sprzątające szkołę zarabiają u nas 700 zł miesięcznie). Szkoła w całości utrzymuje się z pieniędzy rodziców, teren szkoły jest własnością państwa, które w żaden sposób nie wspiera jej finansowo, natomiast kontrole systemu nauczania są prawie codziennie. Personel szkoły liczy 65 osób: 42 nauczycielki i administracja oraz obsługa szkoły.

O wydarzeniu, które miało zainicjować moje wejście w życie szkoły, wiedziałem prawie od pół roku – było nim rozpoczęcie roku szkolnego. Wiele razy rozmyślałem, jak będzie to wyglądało. Przyznam się, że to, co zobaczyłem, odbiegało całkowicie od moich wcześniejszych wyobrażeń.

Obraz ze zdjęcia portretującego owo wydarzenie wyglądałby w sposób następujący: kobiety okryte chustami – znak, że na pewno nie jest to szkoła europejska, oraz dzieci przebrane w niebieskie mundurki, ciągnące za sobą tornistry – nie jest to przenośnia, bo one nie są wcale takie jak w Polsce, ale na kółkach jak wózek na zakupy, który ostatnio zafundowało rodzeństwo z Anglii naszej mamie, by jej ulżyć w dźwiganiu wielkich ciężarów. Właśnie podobne ciężary targały na pierwszy swój dzień i na każdy następny dzieciaki uczące się w naszej szkole. System wychowawczy nie oszczędził im fizycznego wysiłku – biorąc do ręki tornister można dojść do wniosku, że jest on cięższy od niejednego pierwszoklasisty.

Wchodząc na dziedziniec szkolny dziecko ma zajęte obie ręce: jedną ciągnie tornister, a w drugiej niesie przed sobą cenny skarb – pudełeczko z jedzeniem, często ślicznie zdobione. Takiego swojego pierwszego wychowanka zobaczyłem w drzwiach szkoły – ręce zajęte, posuwa się wolno jak ciuchcia, szuka swojego miejsca, a gdy lekko rozbity znajdzie je, oddycha z satysfakcją, po czym uwalnia ręce, a potem zaczyna oszalały bieg, który dobiega kresu zaskakująco szybko. Po wielkim wyścigu tornistrów oraz uwolnionych od nich rąk i nóg, nagle cały dziedziniec szkoły zamarł w bezruchu, a rozbrykane do niedawna dzieci poustawiane zostały w śliczne rzędy, nucące nieśmiało hymn państwowy – będzie on im towarzyszył każdego kolejnego poranka nauki w szkole wraz zawieszaną flagą powiewającą dumnie na środku placu. (…)

Flaga zawieszona, list prezydenta przeczytany, klasy przekazane nauczycielkom i – o zgrozo! przeżegnałby się polski uczeń – od razu w dzień inauguracji roku szkolnego na dobre zaczęły się lekcje. Stąd te tornistry i śniadanie niesione w ręku. Nie ma zmiłuj się – dzieciaki musiały wziąć się ostro do roboty. Lekcje ruszyły w pełnym wymiarze godzin, inaczej niż w ramadanie – tenże przypada tym razem na przełom września i października. Trzeba to zaznaczyć, gdyż dzieciaki poza ramadanem uczą się: od 8.00 do 16.15 – młodsi, do 17.00 – starsi. W czasie ramadanu, proszę się nie dziwić, który oznacza dla muzułmanina brak posiłku przez cały dzień, lekcje są nieco skrócone, dzieciaki opuszczają szkołę po godzinie 15.00.

Jedna lekcja to około 2 godziny zegarowe – to byłby dopiero dramat dla naszych polskich pociech! Są trzy przerwy: dwie po 10 minut, a jedna – tu już radośniejsza wiadomość – trwająca aż 75 minut.

Przerwa krótka to czas jedynie biegania, długa – to czas zarówno biegania i grania – dzieciakom udostępniane są piłki, a trzy boiska – do piłki nożnej, do koszykówki oraz wielgachny plac zabaw – zapełniają się dziećmi i… kurzem, bo mimo zraszania wodą przed samą przerwą, trudno przy temperaturze 35 stopni sprawić, by nawierzchnia, po której biegają dzieciaki, była wilgotna. (…)

100% uczniów to muzułmanie. Wiele razy od rozpoczęcia roku szkolnego widziałem starszych chłopców, wkuwających na pamięć modlitwy i wersety Koranu w czasie przerw szkolnych. To właśnie islam jest wykładany w naszej szkole! No to co my tu właściwie robimy?

Tak najprościej – uczymy dzieci arabskie, to pewne. Pozostaje jednak sprawa mojego kapłaństwa. Jak wypełniam wypływające z wiary w Jezusa Chrystusa powołanie, które w moim życiu oznacza być księdzem? Odpowiedź, jaką mogę dać na dzień dzisiejszy, jest jedna: moje zadanie to modlić się w wąskim gronie zakonnej wspólnoty za tych, do których jestem posłany, a na zewnątrz dawać przykład życia inspirowany Ewangelią. Zarówno modlitwa jak i dawanie świadectwa to sprawy wymagające wbrew pozorom wysiłku, pewnego odzwyczajenia się od tego, co było w katolickiej Polsce i nauczenia się obcowania z zupełnie innym światopoglądem religijnym i stylem bycia, jaki panuje w Tunezji. Nie jest to łatwe, ale jakoś na razie daję radę.

***

Książkę można nabyć w Salezjańskim Ośrodku Misyjnym. Można zadzwonić: 22 644 86 78, napisać mailem: misje@salezjanie.pl, albo zamówić przez sklepik internetowy: www.adopcja2.salezjanie.pl/sklep/

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.