Tarnów: proces przeciwko rzecznikowi Episkopatu odroczony

Tarnowski sąd odroczył proces o ochronę dóbr osobistych, jaki poseł Sławomir Kopyciński kiedyś z SLD, a obecnie z Ruchu Palikota, wytoczył rzecznikowi Konferencji Episkopatu Polski ks. Józefowi Klochowi.

W sądzie stawił się tylko pełnomocnik pozwanego księdza mec. Maciej Bednarkiewicz. Poseł Kopyciński nie pojawił się w Tarnowie, nie wysłał także swojego pełnomocnika. Pełnomocnik ks. Klocha złożył wniosek o przeprowadzenie postępowania dowodowego. Oświadczył, że jego klient deklaruje uczestnictwo w pertraktacjach ugodowych pomiędzy stronami. Do 1 lipca ma poinformować sąd o ustaleniach tych pertraktacji.

Pozew dotyczył ochrony dóbr osobistych i zawierał żądanie opublikowania przeprosin w "Gazecie Wyborczej" i "Rzeczpospolitej" za wypowiedziane 14 października 2010 r. podczas konferencji prasowej w Episkopacie Polski słowa "naruszające jego dobra osobiste, mogące poniżyć go w oczach opinii publicznej i narazić na utratę zaufania niezbędnego do wypełniania mandatu posła".

Sprawa dotyczy podawanych przez posła Kopycińskiego danych dotyczących efektów działania Komisji Majątkowej. Jak twierdzi, podawał on m.in. na podstawie własnych ustaleń, że Komisja Majątkowa przekazała kościelnym osobom prawnym majątek o wartości łącznej wycenianej na kwotę 24 mld zł, na który składało się ponad 60 tys. ha nieruchomości gruntowych (a według niektórych danych ponad 76 tys. ha); blisko 500 obiektów budowlanych, w tym wiele budynków użyteczności publicznej oraz kwota odszkodowawcza 107,5 mln zł. Treść informacji – zdaniem posła – była jednoznaczna i oczywista dla każdego.

Tymczasem 14 października 2010 roku organizatorzy konferencji prasowej w Episkopacie – jak podaje poseł w pozwie – celowo niewłaściwie przedstawili treść informacji udostępnionej przez niego, nieprawdziwie i w celu pomówienia go o ujemne właściwości wskazując, jakoby twierdził on, że w wyniku działalności Komisji Majątkowej Kościół otrzymał odszkodowanie w kwocie 24 mld zł.

Według posła, rzecznik Episkopatu szydził z niego mówiąc, iż ogłaszając dane o wartości mienia nie umiał zastosować prostego rachunku ekonomicznego w związku z denominacją złotówki.