Drukuj Powrót do artykułu

Ukraiński Kościół Greckokatolicki na „frontach” wojny. Reportaż – część 3

30 października 2022 | 06:00 | Krzysztof Tomasik (KAI) | Kijów Ⓒ Ⓟ

Sample Fot. Олександр Савранський / UGCC

Boska Liturgia i spotkania z wiernymi parafii Wszystkich Świętych Narodu Ukraińskiego, modlitwa za żołnierzy poległych w wojnie z Rosją od 2014 r., odwiedzenie rannych żołnierzy w szpitalu, spotkanie z dyrektorem generalnym Południowoukraińskiej Elektrowni Jądrowej i jego pracownikami oraz z władzami lokalnymi w Jużnoukraińsku oraz wizyta w parafii Opieki Najświętszej Bogarodzicy w Bałcie, złożyły się na ostatni etap duszpasterskich odwiedzin arcybiskupa większego kijowsko-halickiego Światosława Szewczuk i zwierzchnika Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego (UKGK) w egzarchacie odeskim (diecezji odeskiej).

Druga część reportażu dostępna jest TUTAJ.

Jużnoukraińsk

18 października 2022 roku – 237. dzień rosyjskiej agresji na Ukrainę. Codzienny raport abp Szewczuka: „Wczorajszego dnia i minionej nocy mieliśmy na Ukrainie do czynienia z rosyjskim terroryzmem. Nieprzyjaciel odpalił na cały nasz kraj 10 rakiet i przeprowadził 58 ataków lotniczych, 60 bombardowań systemami artyleryjskimi różnych typów. 35 naszych osiedli zostało trafionych. A przez większość ostatniej doby Ukraina cierpiała z powodu tzw. samobójczych dronów. Poważne rany odniósł nasz Kijów. W centrum miasta, w dzielnicy Szewczenki nieprzyjaciel zadał ciosy tymi dronami, w tym zabił ciężarną kobietę, która zginęła w ramionach męża. Celem ataków były także Odessa i Dniepr. Dziś w nocy został zbombardowany dwukrotnie nasz udręczony Mikołajów. W tej chwili potwierdzono, że co najmniej jedna osoba nie żyje. Wczoraj dotarła do nas dobra wiadomość: 108 ukraińskich kobiet zostało uwolnionych z rosyjskiej niewoli”

Położony na północy obwodu mikołajowskiego Jużnoukraińsk jest miastem szczególnym, gdyż tutaj mieści się Południowoukraińska Elektrownia Jądrowa. Jest jedną z czterech na Ukrainie, obok m. in. zaporoskiej elektrowni jądrowej, która znajduje się pod rosyjską okupacją, gdzie istnieje stale niebezpieczeństwo wybuchu atomowego. Wokół niej wyrosło 40 tysięczne miasto. Większość mieszkańców pracuje w elektrowni, która została zbudowana w latach 70. XX w. Przyjechali tu ludzie z republik ówczesnego Związku Sowieckiego. Obecnie 60 proc. mieszkańców miasta to Ukraińcy, reszta to Rosjanie. Dla zwierzchnika UKGK wizyta w mieście energetyków jest szczególnie ważna w czasie kryzysu energetycznego, który przeżywa dziś Ukraina spowodowanego codziennymi atakami rakiet i dronów na infrastrukturę krytyczną miast. Tylko 10 października doszło do zmasowanego uderzenia, podczas którego zniszczono 30 proc. ukraińskich elektrowni. „Dlatego można zrozumieć, jak ważna jest ta elektrownia dla utrzymania dostaw energii elektrycznej na Ukrainie. Z drugiej strony ta elektrownia sama w sobie jest zagrożona. We wrześniu Rosjanie uderzyli w nią rakietami. Jedna spadła 400 metrów od reaktora atomowego. Dziś miasto jest dumne z tego, że Rosjanie byli 40 km od tego miasta i zaproponowali dyrekcji zakładu, władzom miasta poddanie się. Wszyscy odmówili, razem z wojskiem i miejscową ludnością zaczęli się bronić. Miasto przetrwało. Dzięki Bogu Jużnoukraińsk i okolice nie są dziś objęte strefą działań wojennych” – mówi abp Szewczuk.

Spotykamy się w miejscowym Domu Kultury z dyrektorem generalnym elektrowni, Igorem Polowiczem i jego pracownikami oraz z władzami lokalnymi. W rozmowie zwraca się uwagę, że Ukraina już któryś z kolei dzień stanowi cel upartych, strasznych ataków terrorystycznych Rosji właśnie na infrastrukturę energetyczną. Podkreśla się, że bycie dzisiaj energetykiem na Ukrainie oznacza niebezpieczeństwo dla życia. Wielu specjalistów tej gałęzi przemysłu, którzy radzą sobie obecnie ze skutkami rosyjskich ostrzałów rakietowych, zginęło bohaterską śmiercią w miejscu pracy.
„Przyjechałem, aby wyrazić wdzięczność i szacunek dla tytanicznej pracy tych wszystkich, którzy zapewniają nam na Ukrainie możliwość życia w bezpieczeństwie, tym bardziej w bezpieczeństwie energetycznym” – mówi arcybiskup. Przypomina niepokojący incydent, gdy rosyjski pocisk spadł 400 metrów od reaktora atomowego elektrowni. „Odwołaliśmy się wtedy do sumienia całego świata. Bo tak jak Rosja uprawia szantaż atomowy w elektrowni atomowej w Zaporożu, tak samo chce to zrobić tutaj. Myślę jednak, że moc Boża na to nie pozwoli” – mówi.

Rozmawiając z żołnierzami, którzy strzegą miasta arcybiskup pyta, czy mają jakieś potrzeby i prośby. Pierwszą rzeczą jaką wymieniają to bezpieczeństwo, aby społeczność światowa zrozumiała niebezpieczeństwo działań wojsk rosyjskich, szczególnie wokół elektrowni jądrowych na Ukrainie. Zwracają uwagę, że intensywnie komunikują się ze swymi kolegami którzy pozostali w elektrowni na okupowanych terytoriach w Zaporożu. Z przerażeniem opowiadają o tym, co się tam dzieje. Każdy pracownik elektrowni, który opuszcza terytorium okupowane i szuka zatrudnienia ma je zapewnione w Jużnoukraińsku. Podczas spotkania dyplomy uznania za pomoc w organizacji służby społecznej przy parafii Wszystkich Świętych Ukraińców otrzymują trzy osoby.

Odwiedzamy rannych żołnierzy, którzy są leczeni na oddziale chirurgicznym w miejscowym szpitalu. Wśród nich nie ma poważnych przypadków. Są to żołnierze poszkodowani przez odłamki i lekko ranni. Rozmowa z lekarzami. Arcybiskup ściska żołnierzom dłonie, błogosławi. Szczególne wrażenie robi na abp Szewczuku rozmowa z żołnierzem, który przeżył dwie poważne kontuzje. Odważnie opowiada o swoich przeżyciach i urazach. „Przestrzegł mnie, że ci, którzy przeżyli dramat wojny, ci, którzy byli na froncie, naprawdę mają poważne trudności z powrotem do normalnego życia. W rzeczywistości bardzo łatwo iść na wojnę, ale trudno z niej wrócić. Wydawało mu się, że nawet w szpitalu jest otoczony przez nieprzyjaciół. Ile ran zadała ta wojna nawet tym, którzy są najbardziej odporni, najsilniejsi” – mówi abp Szewczuk i dodaje: „Ważne jest, aby ich zauważać, modlić się za nich o powrót do zdrowia. Dziś weterani wracający z wojny są podzieleni na dwie kategorie: tych, którzy wiedzą, że są ranni i potrzebują pomocy i mają rany psychiczne oraz tych, którzy o tym nie wiedzą. Wracając do domu, będą nadal podejrzliwi, że są otoczeni przez wrogów, czuć strach przed innymi. Stajemy przed dużym wyzwaniem, aby odpowiednio przyjąć tych chłopaków.”

Fot. Олександр Савранський / UGCC

Miasto od początku wojny przyjmuje uchodźców, do dzisiaj ok. 5 tys., co na 40 tys. mieszkańców miasta jest dużą liczbą. Zapewnia się im wszystko, czego potrzebują. Kluczową rolę w pomocy uchodźcom i żołnierzom odgrywa parafia Wszystkich Świętych Narodu Ukraińskiego, której proboszczem jest ks. Igor Worona oraz klasztor sióstr św. Józefa Oblubieńca. Gdy wybuchła wojna trzy razy dziennie parafia karmiła gorącymi posiłkami wojskowych, którzy podjęli się obrony i nie wpuścili do miasta rosyjskich czołgów. Teraz stała się ośrodkiem pomocy humanitarnej, nie tylko dla miasta, ale okolicznych zniszczonych w wyniku wojennych działań wiosek.

Modlimy się za żołnierzy poległych w wojnie z Rosją od 2014 r. przy pomniku położonym przy Muzeum Historycznym Miasta Jużnoukraińska. Na pomniku zdjęcia młodych chłopców 18-19 lat pochodzących z tego miasta. Wszyscy obecni na modlitwie milczący i wzruszeni.

Fot. Олександр Савранський / UGCC

Zwracając się podczas Boskiej Liturgii do wiernych zwierzchnik UKGK dziękował ks. Woronie za to, że nie opuścił swojej parafii, swojego kościoła i wiernych. „Dziękuję za to, że nawet wtedy, gdy do zajętego przez okupantów Wozniesieńska było dosłownie kilka kilometrów, nasza wspólnota tutaj, nasza parafia, to miasto walczyło, robiło wszystko, żeby wróg nie przeszedł. A ty, księże, pokazałeś przykład dobrego pasterza” – mówi arcybiskup.
Dziękuje, że parafia stoi na czele „frontu humanitarnego”, aby „służyć wszystkim tym, którym ta wojna zabrała domy, a nawet życie i przyszłość”. „Ale przyjąłeś ich, ogrzałeś, dałeś im nadzieję i wiarę, że mamy przyszłość. Powiem więcej: jeśli nasza greckokatolicka parafia stoi w Jużnoukraińsku, to Ukraina jest i będzie. W twoich oczach widzę przyszłość” – mówił abp Szewczuk przypominając również o kapłanach i zakonnikach UKGK na terenach okupowanych w Chersoniu, na południu Zaporoża, na Krymie i w Donbasie.

Fot. Олександр Савранський / UGCC

„Nasza parafia jest młoda i żywa, gdzie przychodzi do nas niewielka grupa Rosjan, którzy stali się prawdziwymi Ukraińcami i kochają Ukrainę. Jestem z nich dumny, bardzo wdzięczny, że dziś wspierają nasz kościół. Kocham moją parafię i ludzi” – mówi ks. Worona. którego żona, Maria od prawie 16 lat pracuje w jednostce wojskowej i jest żołnierzem. Ma dwie córki: Weronię i Sołomiję. Jest współzałożycielem fundacji charytatywnej „Pokojowe Niebo”, która działa od 2014 roku, kiedy zaczęła się aneksja Krymu i wojna w Donbasie. „Wtedy zaczęliśmy pomagać naszemu wojsku w różnych obszarach, przede wszystkim psychologicznie rodzinom. Do dziś pomagamy wojsku. Gdy wybuchła wojna nasza parafia stała się też kuchnią, w której gotujemy jedzenie dla obrony terytorialnej, robimy gorące śniadania, kolacje i obiady dla wszystkich potrzebujących” – mówi ks. Worona.

Dotychczas parafia wraz z wolontariuszami od początku wojny rozprowadziła ok. 60 ton pomocy humanitarnej: żywności, ubrań, leków, termowizorów. Od Caritas Barcelona otrzymała nowy ambulans dla wojska. Obecnie w obliczu zbliżającej się zimy jego ośrodek potrzebuje ciepłych ubrań dla wojska, skarpet i kurtek, a także suchą żywność oraz leki przeciwgrypowe i przeciwwirusowe. Potrzebne są też używane samochody.

Odpowiadając, czego sobie życzy na przyszłość mówi: „Chciałabym, żeby ludzie zmienili swoją mentalność, zrozumieli, że nie będzie już tego, co było kiedyś. Dziś musimy budować nową Ukrainę. Nowy organizm, czyli taki, który jest zrestartowany. Sukces Ukrainy będzie miał ogromny wpływ na Europę, w tym na Polskę. Chciałbym podziękować wszystkim Polakom, którzy pomagają naszemu narodowi, humanitarnie i wojskowo. Przyjęli naszych ludzi i razem z nami przeżywają radości i nieszczęścia. Dziękuję”.

Fot. Олександр Савранський / UGCC

Bałta

„Niezłomność Chrystusa może sprawić, że nawet ból i cierpienie staną się źródłem chrześcijańskiej mądrości” – mówi podczas modlitewnego nabożeństwa abp Szewczuk w powstałej w 2015 r. parafii Opieki Najświętszej Bogarodzicy w Bałcie, 19 tysięcznym mieście nad rzeką Kodymą. Parafią kieruje ks. Andrij Sirko. W modlitwie uczestniczy również Roman Montecki ze wsi Agafiwka.

Zwraca się do parafian i mieszkańców Bałt mówiąc, że „chciał ich odwiedzić, bo wiele o nich słyszał, o ludziach, którzy płoną wiarą w Boga i miłością do ojczyzny oraz o ich odważnym proboszczu. „Jeśli Ukraina będzie miała takich ludzi jak wy tutaj w Bałcie to wróg nas nigdy nie pokona. Prośmy Pana Boga, aby pozwolił nam być prawdziwymi. Cokolwiek robicie zawsze róbcie to naprawdę. Skoro jesteś uczniem, bądź prawdziwym uczniem – ucz się. Jako ojciec lub matka rodziny, bądź prawdziwą matką, prawdziwym ojcem. Skoro jesteś księdzem, bądź prawdziwym kapłanem. Ale przede wszystkim bądźmy prawdziwymi chrześcijanami. Chrześcijanin to ten, kto żyje zgodnie ze swoją wiarą” – wzywa zwierzchnik UKGK.

Przypomina o znaczeniu modlitwy za Ukrainę i broniących jej żołnierzy: „Modlimy się żywym różańcem, który jednoczy. Dołącz do tej modlitwy! Gdy nadejdzie godzina 20:00, zatrzymaj się, zwróć oczy ku niebu i wspólnie módlmy się za Ukrainę” – zachęca arcybiskup.

Abp Szewczuk wskazuje na paczki żywnościowe z patriarchalnej Fundacji „Mądra Sprawa”, które są rozprowadzane w parafii i dziękuje egzarchatowi apostolskiemu w Niemczech i Skandynawii za ich finansowanie, a także za pomoc jaka przychodzi z eparchii z całego świata: Kanady, Wielkiej Brytanii, Francji, a zwłaszcza z Polski.

Na zakończenie abp Szewczuk zauważa, że „zwycięstwo Ukrainy widzimy w przerażonych oczach wrogów, którzy nie wiedzą, dlaczego zostali tu zapędzeni na śmierć. A my wiemy, bo walczymy o wolność naszej Ojczyzny”. „Niech moc Bożego błogosławieństwa, moc Ducha Świętego, moc Słowa Bożego pomoże każdemu z was znaleźć stabilizację w tych trudnych okolicznościach. Bo ta niezłomność Chrystusa może sprawić, że nawet ból i cierpienie staną się źródłem chrześcijańskiej mądrości” – zapewnia zwierzchnik UKGK.

Fot. Олександр Савранський / UGCC

Po modlitwie za Ukrainę przy kościele zasadzono drzewka pokoju

Następnie abp Szewczuk odwiedza Podolsk, gdzie spotka się z lokalnymi władzami, które zapewniają o otwartości mieszkańców miasta na utworzenie parafii i gotowość do pomocy w budowie kościoła.

Ks. Montecki z bólem wyznaje: „Moja rodzina jest w Polsce. Jest ciężko. Jest rozłąka. Rzadko się widujemy. Nie widzieliśmy się sześć miesięcy. Dwie córki: Maryna i Marta 15 i 12 lat tęsknią za tatą. Żona Ola pracuje jako pomocnik nauczania języka angielskiego w szkole. Dzieciom trudno jest wniknąć w polskie środowisko”.

Zwraca uwagę, że często widzi ludzką biedę i nie może zaradzić. Sam pomaga uchodźcom kupując im to, co sobie życzą w granicach sumy tysiąca hrywien. „To nie jest duża suma, ale ważne jest to, że kimś się zainteresujesz, porozmawiasz i to dla tej osoby jest ważne. Często widzę łzy w oczach i sam się przy tym rozczulam. Na szczęście żyję w regionie, gdzie nie widzę jeszcze dużej biedy. Natomiast gdzie indziej ludzie opowiadają straszne rzeczy. Dotykają śmierci. Nie mieści to się w głowie. To trudno zrozumieć. Nawet nie chce się tego rozumieć. To dotyka nas wszystkich. Coraz częściej mamy pogrzeby wojskowych. Ale dobrze, że mamy wsparcie z Polski” – mówi kapłan.

Kończąc swoją wizytację odeskiej eparchii abp Szewczuk w jednej ze swych refleksji mówi, że przy całym tragizmie wojennej sytuacji Ukraińcy codziennie potrzebują humoru, który może stać się bronią. „Kiedy człowiek potrafi żartować nawet ze swoich wad, wtedy okazuje pokorę. Nasze zdrowie psychiczne i duchowe potrzebuje humoru. Może być również niszczącą bronią przeciwko naszemu wrogowi. Bo kiedy nie będziemy się go bali, będziemy z niego żartować, wtedy zniknie, bo nie będzie mógł nas inspirować swoimi lękami. Dlatego humor i radość odnawiają duszę. Humor to broń, która uczy nas jak wygrywać” – przekonuje abp Szewczuk.

Podkreśla też jak w czasie wojny ważne jest duchowe dziedzictwo kulturowe. Przytacza słowa Winstona Churchilla, premiera rządu Wielkiej Brytanii w czasie II wojny światowej, który mówił: «Jeśli podczas wojny nie podtrzymujemy kultury, to o co wówczas walczymy?!». „Wśród tego chaosu wojny mamy wielką potrzebę harmonii i piękna, które przywraca harmonię naszych dusz, a tym samym ukazuje piękno człowieka, będącego ukoronowaniem Bożego stworzenia, nawet w tak strasznych okolicznościach” – mówi zwierzchnik UKGK.

Fot. Олександр Савранський / UGCC

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.