Drukuj Powrót do artykułu

Uśmiercenie to żadna pomoc

10 stycznia 2013 | 12:43 | lk / br Ⓒ Ⓟ

Przed nami jako społeczeństwem jeszcze potężne zadanie solidnego przepracowania zagadnienia eutanazji. Prócz wskazania powodów dlaczego trzeba jej mówić zdecydowane „nie”, trzeba się po prostu nauczyć jej odmawiać. Uśmiercenie to żadna pomoc – uważa ks. prof. Franciszek Longchamps de Bérier.

Znany prawnik i członek Zespołu Konferencji Episkopatu Polski ds. Bioetycznych skomentował dla KAI podane wczoraj przez CBOS opinie Polaków m.in. na temat dopuszczalności eutanazji.

Według przeprowadzonych przez CBOS badań, z eutanazją kojarzone są przede wszystkim takie sytuacje, w których chory w sposób świadomy wyraża swoją wolę zakończenia życia. Najwięcej respondentów (66%) za eutanazję uznaje „podanie przez lekarza środków przyspieszających śmierć ciężko i nieuleczalnie choremu, cierpiącemu pacjentowi, jeśli jest w pełni świadomy i sam o to prosi”.

Ponad połowa ankietowanych (56%) uważa, że o eutanazji można mówić wtedy, gdy następuje „odłączenie specjalnej aparatury podtrzymującej funkcje życiowe pacjenta po wypadku, jeśli jest w pełni świadomy i sam o to prosi”.

Blisko połowa (46%) za eutanazję skłonna jest uznać wspomagane samobójstwo, a więc „pozostawienie przez lekarza ciężko i nieuleczalnie choremu, cierpiącemu pacjentowi środków umożliwiających jemu samemu bezbolesne zakończenie życia”.

Ponad połowa ankietowanych (53%) skłonna jest akceptować eutanazję w jej najbardziej powszechnym rozumieniu, czyli jako „podanie przez lekarza środków przyspieszających śmierć ciężko i nieuleczalnie choremu, cierpiącemu pacjentowi, jeśli jest w pełni świadomy i sam o to prosi”. Liczna jest jednak grupa przeciwników takiego postępowania (39%).

Dużo wątpliwości budzi eutanazja rozumiana jako „odłączenie specjalnej aparatury podtrzymującej funkcje życiowe pacjenta po wypadku, jeśli jest w pełni świadomy i sam o to prosi”: tyle samo respondentów dopuszcza takie postępowanie, co je potępia (po 45%).

Trzecią wspomnianą przez respondentów definicję eutanazji – pomoc lekarza w samobójstwie pacjenta – dopuszcza 43% badanych, a potępia 48%.

Respondenci zostali ponadto poproszeni o wyrażenie swojego ogólnego stosunku do eutanazji – rozumianej tu jako spełnienie przez lekarza woli cierpiących, nieuleczalnie chorych, którzy domagają się podania im środków powodujących śmierć. 43% ankietowanych zgadza się z takim poglądem, a 41% jest przeciwnego zdania.

Poniżej publikujemy komentarz ks. prof. Franciszka Longchamps de Bérier:

Próby odpowiedzi na pytania o eutanazję pokazują, że chodzi znacznie bardziej o poglądy moralne niż przekonania religijne. I w przypadku chrześcijan myśl o dopuszczalności eutanazji to nie zawsze wyraz braku wiary czy braku szacunku dla świętości życia. Po pierwsze między wyrażanymi poglądami, abstrakcyjnymi deklaracjami a dokonaniem konkretnych wyborów w tej dziedzinie – zwłaszcza względem osób najbliższych – często jeszcze długa droga. Na szczęście długa, bo daje szansę zmiany zapatrywań tym, którzy mają wątpliwości co do jednoznacznego odrzucenia eutanazji.

Po drugie wyniki badań w kwestii eutanazji są zazwyczaj typowe: młodsi deklarują dla niej większą akceptację. Im ludzie starsi, im konkretniej widzą kres, tym rzadziej chcą ryzykować, że ktoś mógłby ich zabić nawet z litości. Typowe są też powody dla rozważania dopuszczalności eutanazji: emocje, współczucie, chęć pomocy na wezwanie cierpiącego: „bo prosi”.

Wszystko to pokazuje, że zagadnienie eutanazji tak naprawdę nie zostało jeszcze poważniej przemyślane lub brakuje doświadczenia – zwłaszcza w kontaktach z osobami ciężko chorymi. Przed nami więc, jako społeczeństwem, jeszcze potężne zadanie solidnego przepracowania zagadnienia. Wiele zależy od sformułowania pytania, wiele też jest kwestii wokół. Prócz wskazania powodów dlaczego trzeba eutanazji mówić zdecydowane nie, trzeba się po prostu nauczyć jej odmawiać. Uśmiercenie to żadna pomoc.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.