Drukuj Powrót do artykułu

Wartości nie są przestarzałe! – KAI w rozmowie z Agnieszką Kieniewicz-Duverge

09 listopada 2016 | 10:35 | Anna Rasińska / bd Ⓒ Ⓟ

Sample Fot. pixabay.com

Wartości wcale nie są przestarzałe czy passé, można nimi pięknie żyć. Można też je wypromować w sposób inteligentny, nowoczesny, dostosowany do odbiorcy – powiedziała w rozmowie z KAI Agnieszka Kieniewicz-Duverge, Polka mieszkająca na Mauritiusie, zajmująca się promowaniem czystości przedmałżeńskiej i wierności w ramach fundacji L’action Familiale.

Anna Rasińska (KAI): Skąd wziął się pomysł, by zająć się promocją czystości seksualnej na Mauritiusie?

Agnieszka Kieniewicz-Duverge: W latach 60′ na Mauritiusie pojawili się eksperci, którzy stwierdzali, że wyspie grozi przeludnienie i nie można dopuścić, żeby do tego doszło, dlatego najlepiej wprowadzić sterylizację kobiet.

Kard. Jean Margéot, stwierdził, że to nie jest sposób kierowania płodnością godny kobiety, że istnieją lepsze metody. Dlatego zaprosił na Mauritius francuskich lekarzy z prośbą, by nauczyli mieszkańców naturalnych metod planowania rodziny. Wokół nich powstało środowisko edukatorów, którzy chodząc od domu do domu, przekazywali tę wiedzę dalej i tak jest do dziś.

Nauczamy metody objawowo-termicznej, opartej na obserwacji śluzu i monitorowaniu temperatury, oczywiście za darmo. Małżeństwo, które decyduje się na to, jest prowadzone przez okres sześciu miesięcy. Taka edukatorka jest na zawołanie.

W ten sposób staramy się zachwycić innych tą metodą, pokazując jak pięknie funkcjonuje kobiece ciało i jak przepiękna jest sfera przekazywania życia, jak jest dobra i popierana przez Boga. Nic nikomu nie narzucamy.

Często pary muszą uporządkować pewne swoje praktyki w zakresie seksualności. Problemem jest uprzedmiotowianie żon i traktowanie ich jak bar szybkiej obsługi. Dotyczy to zwłaszcza kultur muzułmańskich i hinduskich.

Nasze przesłanie brzmi: to nie lekarz musi sterować waszą płodnością, nauczcie się swojej płodności. Nigdy nie mówiliśmy, że ludzie mają nie mieć dzieci.

Każda edukatorka jest perełką. To trudna praca, a pensje są symboliczne, ale edukatorki się nie poddają i pracują w naprawdę ciężkich warunkach. Widać, że jest to strzał w dziesiątkę, bo ten przekaz trafia w sedno kobiecości.

A jakie są skutki rozpowszechniania naturalnych metod rodziny? Czy wpływa ona na jakość relacji damsko-męskiej?

– Przede wszystkim widać, że jakość relacji mąż-żona bardzo się polepszyła. To nie tylko metoda kontrolowania płodności, to styl życia, prowadzenia dialogu w małżeństwie.

Podpowiadamy również parom jak dbać o relację. Np. mówimy żeby w czasie fazy niepłodnej, podczas gdy para nie planuje dzieci, kobieta szczególnie zadbała o swój wygląd, żeby była atrakcyjna dla męża. Mężczyznom podpowiadamy, by zaczęli randkować ze swoimi żonami. Mówimy – zabierz żonę do kina, żeby tę piękną energię, którą masz w sobie spożytkować również na randkę.

To jest fenomenalne, że naturalne metody planowania rodziny tak polepszają atmosferę w rodzinie. Małżeństwa zaczęły wychodzić z domu.

Są różne organizacje, które np. organizują konferencje w drogich hotelach i mówią o planowaniu rodziny poprzez antykoncepcję, ale te organizacje nie mają takiego pozytywnego przekazu, brakuje im tej głębi.

Dlaczego rząd na Mauritiusie zdecydował się wspierać rozpowszechnianie tych metod?

– My jesteśmy organizacją pozarządową, która od 1963 r. dostaje dość dużo pieniędzy, jak na grant, chociaż pensje i tak są symboliczne.

Na Mauritiusie funkcjonują też inne organizacje, jak np. Family Planning związane z Planned Parenthood, które inwestują w antykoncepcje. Zdarza się, że ich wolontariusze chodzą po wioskach i rozdają prezerwatywy.

Na szczęście nasza organizacja jest bardziej dynamiczna, mamy najwięcej edukatorów. Rząd chce, żeby te metody się rozpowszechniały, żeby ludzie kierowali się nimi w planowaniu rodziny.

Czy świadczy to o zaufaniu ze strony rządu?

– To dobre pytanie, bo nawet w Polsce, kraju katolickim, metody naturalne nie są tak popularne. Co prawda Kościół katolicki jest tam w mniejszości, ale nie rozpowszechnialiśmy tej metody jako sposób, który wymyślił Kościół, tylko jako taką, którą kościół zaadoptował, jako dobrą i godną człowieka.

Na Mauritiusie autorytet kościoła jest duży, chociaż katolicy stanowią zaledwie 20 proc. To hindusów jest etnicznie więcej, ale ludzie mają zaufanie, że w tym, co proponuje Kościół jest rzetelność, naukowość oraz że dobrze to działa na małżeństwa.

Rząd wprowadził również kursy przedmałżeńskie na wzór Kościoła katolickiego, widać, że jest on inspiracją dla rządzących.

Być może to ze względu na hindusów, którzy mają ogromny szacunek do przekazywania życia. W tej religii istnieje przekonanie, że podłość jest dobrem, którego nie należy chemicznie czy mechanicznie ograniczać. Dla nich płodność jest czymś, czym należy się zaopiekować, rozwijać, a nie wygaszać sztucznie na jakiś czas.

Fundacja do której Pani należy prowadziła również kampanię „Szczoteczka do zębów”, na czym ona polegała?

– Nasza fundacja ma także osobny departament młodzieży, który działa w szkołach promując czystość przedmałżeńską i wierność w małżeństwie. Wiadomo, że taka postawa jest także ochroną przed wszelkimi chorobami przenoszonymi drogą płciową, toteż nasze postulaty poparła Światowa Organizacja Zdrowia (WHO), ponieważ działania fundacji wpisują się w program walki z HIV. Z tej racji dostaliśmy ogromne dofinansowanie, na 6 miesięcy, na kampanię społeczną.

Z pieniędzmi udaliśmy się do agencji reklamowej, prosząc by pomogła nam w promowaniu tych wartości. Nie było to dla nich łatwe, bo nie jest to zwykły produkt, jak proszek do prania. Przez 6 miesięcy mieliśmy „sprzedać” wartości.

Agencja podeszła do tego bardzo profesjonalnie. Zrobili wywiad środowiskowy, zapytali się grupy młodzieży o to, co jest dla nich najbardziej prywatne, intymne, czym nie chcieliby się z nikim podzielić. Ponad połowa ankietowanych stwierdziła, że szczoteczka do zębów.

Na tej bazie powstała kampania pod hasłem „Twoja szczoteczka do zębów zbyt intymna by pożyczyć. A Twoje ciało? Pomyślałeś o tym?”. Pojawiło się też pytanie „Czy jesteś prywatny czy publiczny”. To bardzo podziałało.

Akcja obejmowała też quizy w mediach społecznościowych na ten temat, które mogły dać młodzieży do myślenia i przekonać, że może czas zmienić coś w swoim zachowaniu. Były też billboardy i kubki ze szczoteczką, nawiązujące do głównego hasła kampanii oraz krótkie wypowiedzi młodych nt. co myślą o abstynencji, puszczane w radiu. W akcję włączyli się też młodzieżowi artyści, którzy śpiewali piosenki na ten temat.

Agencja reklamowa z którą współpracowaliśmy dostała nawet nagrodę za tę kampanię, a jej pracownicy przyznali, że na nich również zadziałał ten przekaz i sami zmienili swoje podejście.

Jak widać, wartości wcale nie są przestarzałe czy passé, można nimi pięknie żyć. Można też je wypromować w sposób inteligentny, nowoczesny, dostosowany do odbiorcy.

Prowadzi Pani edukację szkolną z zakresu przygotowania do życia w rodzinie, jak wygląda ta praca?

– W szkołach również promujemy abstynencję. Mówimy też o antykoncepcji, ale podkreślamy jej negatywne skutki uboczne, popieramy to badaniami. Nie robimy żadnych demonstracji w stylu – jak posługiwać się prezerwatywą, to nie jest nasz przekaz.

Nakłaniamy młodzież do refleksji, by np. dziewczynki zastanowiły się, czy już teraz chcą zostać mamami. Mówimy o konsekwencjach przedwczesnych relacji seksualnych, chorobach przenoszonych drogą płciową. Niestety prawda jest taka, że ta młodzież bardzo eksperymentuje w tej sferze.

Nasze nauki obejmują 5 spotkań. Dotyczą m.in. godności osoby ludzkiej, rozwoju psycho-emocjonalnego, przygotowania do prawdziwej miłości, mówimy też o tym, że czasem jest pewien etap, w którym młody człowiek może czuć pociąg do osoby tej samej płci, ale tłumaczymy, że jest to tylko przejściowy etap w dojrzewaniu do prawdziwej heteroseksualnej miłości.

Staramy się też, aby kobiety zachwyciły się sobą, polubiły siebie, zaakceptowały. Metoda jest taka – im bardziej one się sobą zachwycą, tym lepsze będą decyzje w ich życiu.

Czyli nauka Kościoła, którą my jako katolicy powinniśmy żyć, świetnie funkcjonuje również w oderwaniu od wiary w Chrystusa?

– Tak, to jest uniwersalna teologia ciała. Inspirujemy się Janem Pawłem II i jego nauczaniem, chociaż nie możemy mówić wprost o Chrystusie. Wyznawcy wszystkich religii się w tym doskonale odnajdują.

Tylko muszę zawsze pamiętać, że dostaję pieniądze od rządu i kiedy jestem w college’u hinduskim, to nie mogę mówić o Chrystusie, ale przekaz jest Jego. Przekaz jest Jezusa Chrystusa.

Nikt nam nigdy nie uciął grantów. To się świetnie przyjmuje. Nawet rodzice naszych wychowanków mają wobec nas ogromne zaufanie. Tylko trzeba to przekazywać mądrze, nowoczesnymi metodami, żeby dostosować się do młodzieży, nasze edukatorki muszą być ładnie ubrane, znać język młodzieży, ich praktyki. Oni uwielbiają te edukatorki! Z naszym przekazem nikt nie polemizuje, bo my zachwycamy, a nauczyciele zostają na naszych lekcjach i sami się uczą!

A co na to konkurencyjne organizacje?

– Nasza konkurencja propagująca antykoncepcje wyprasza nauczycieli z sali, bo pokazują dzieciom różne krępujące rzeczy. Jak mówią o akcie seksualnym, to pokazują ten akt seksualny, a to jak wiadomo może jeszcze rozbudzić ciekawość i apetyt. Rozdają też prezerwatywy.

Te organizacje zagraniczne promujące antykoncepcje i aborcje są często obecne w szpitalach i np. wysyłają swoich przedstawicieli do kobiet zaraz po porodzie, proponując im antykoncepcję lub sterylizację.

To jest walka o dusze – kto pierwszy znajdzie się przy łóżku takiej pacjentki, żeby dotrzeć do niej i powiedzieć, że jest inny sposób, naturalny, bezpieczny dla zdrowia. To kobieta podejmuje decyzję, ale jeśli nas nie będzie, to wygra chemia.

Rozmawiała Anna Rasińska

***

Agnieszka Kieniewicz-Duverge – kierownik wydziału ds. młodzieży w organizacji pozarządowej L’action Familiale, która zajmuje się nauczaniem metod naturalnego planowania rodziny oraz przygotowaniem do życia w rodzinie. Fundacja propaguje czystość przedmałżeńską i wierność.

L’action Familiale to organizacja pozarządowa, będącą partnerem rządu na Mauritiusie oraz Ministerstwa Edukacji, Zdrowia i Polityki Społecznej.

Została założona w 1963 roku. To organizacja świecka, powstała z inicjatywy kardynała Jean’a Margéot, z myślą, by nauczyć małżeństwa kierowania swoją płodnością, by w ten sposób polepszyła się jakość relacji małżeńskiej.

 

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.