Drukuj Powrót do artykułu

Większa wina Rosjan

01 lipca 2011 | 10:32 | Rzeczpospolita, PAP / ms Ⓒ Ⓟ

Część winy za katastrofę smoleńską spoczywa na Rosjanach, ale poważne zaniedbania były także po stronie polskiej – wynika z raportu parlamentarzystów.

Fragmenty z „białej księgi”, stanowiącej część raportu o katastrofie smoleńskiej, ujawnili Jarosław Kaczyński i Antoni Macierewicz z PiS. Raport jest odpowiedzią na opublikowany w styczniu dokument Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK), który winą za katastrofę obarczył Polaków.

Autorzy księgi sugerują, że już kilka miesięcy przed uroczystością w Katyniu Rosjanie z Kancelarią Premiera pracowali nad rozdzieleniem wizyt Donalda Tuska i Lecha Kaczyńskiego. Uznano, że wizyta prezydenta RP nie została odpowiednio zabezpieczona i m.in. zlekceważono informację o nieprzygotowaniu lotniska Smoleńsk Siewiernyj na przyjęcie samolotu z prezydentem.

W raporcie winą za katastrofę obarcza się przede wszystkim Rosjan. Polacy nie otrzymali od Rosjan wymaganych danych meteorologicznych, a karty podejścia do lądowania były błędne – uważa Antoni Macierewicz. Ponadto poseł wyraził przekonanie, że personel wieży kontroli lotów na lotnisku Siewiernyj świadomie wprowadzał w błąd załogę Tu-154M. Od momentu zejścia na poziom 100 metrów samolot był fałszywie naprowadzany – wynika z raportu. Brakowało ciągłego kontaktu radiowego z załogą oraz nie wskazano lotniska zapasowego. Strona rosyjska podjęła decyzję o odesłaniu na inne lotnisko statku powietrznego Ił-76 wiozącego rosyjskich funkcjonariuszy i pancerny samochód. O tym fakcie Biuro Informacyjne Rządu nie zostało poinformowane. Rosjanie nie przekazali polskim służbom informacji o ewentualnych rezerwowych miejscach lądowania samolotu z prezydentem RP, choć te zostały wyznaczone już 8 kwietnia, a chodziło o Mińsk, Witebsk i Moskwa-Domodiedowo. Autorzy raportu nie przesądzają o tym, czy wina Rosjan za katastrofę była „intencjonalna”.

Po katastrofie, miejsce wypadku nie zostało odpowiednio zabezpieczone, ekipa ratunkowa dotarła na miejsce dopiero po 17 minutach. Doszło do celowego niszczenia wraku samolotu przez Rosjan. W celu zmylenia opinii publicznej sfałszowano zapisy rozmów z kabiny pilotów, aby uwiarygodnić tezę o naciskach prezydenta na kpt. Arkadiusza Protasiuka, aby samolot lądował. Część zapisów została celowo „zaszumiona”, aby nie było możliwe ich odczytanie. Próbowano usunąć komendę „odchodzimy”, wskazującą, że załoga samolotu nie zamierzała lądować. Antoni Macierewicz uważa, że „w rzeczywistości samolot nie lądował w Smoleńsku, ale usiłował wyrwać się ze śmiertelnej pułapki i uratować prezydenta i przywódców Polski”.

Poseł Macierewicz twierdzi, że „do katastrofy smoleńskiej doszło nie na skutek tego, że obezwładniony samolot uderzył w ziemię”. Jego zdaniem „w rzeczywistości katastrofa nastąpiła już na wysokości 15 metrów nad poziomem pasa, kiedy przestało działać zasilanie”. Wojciech Łuczak, ekspert ds. lotnictwa tę tezę uważa za absurdalną.

Raport podejmuje kwestię odpowiedzialności rządu za katastrofę. Zabezpieczenie wizyty Lecha Kaczyńskiego przez BOR było niezgodne z obowiązującymi przepisami. Pod adresem szefa MSWiA Jerzego Millera pada zarzut powierzenia rosyjskiej stronie ochrony prezydenta RP, bez zapewnienia polskiej stronie koordynacji tych działań.  Jeden z funkcjonariuszy BOR przyznał, że nie posiadał wiedzy o możliwości lądowania samolotu na innym lotnisku niż lotnisko w Smoleńsku. Uważa, że nieprzekazanie tej informacji agentom ochrony prezydenckiej było błędem. Szef MON Bogdan Klich wiedział o złym stanie statków powietrznych eksploatowanych przez 36. Specjalny Pułk Lotnictwa, które nie zapewniały wymaganego poziomu przewozów VIP-ów. Mimo tego Szef MON wydał zgodę na lot na pokładzie jednego samolotu najważniejszych osób w państwie. Przytoczono decyzję nr 40/MON z 3 lutego 2010 r., w której stwierdzono, że flota 36. specpułku nie ma możliwości zapewnienia bezpieczeństwa przewozów. Tak wynika z raportu.

Ponadto Antoni Macierewicz wymienia inne zaniedbania bądź działania zmierzające do zatajenia prawdy o przyczynach katastrofy. Poseł zwraca uwagę, że polski rząd przez miesiąc podtrzymywał wersję, iż wypadek miał miejsce o godz. 8.56 (czasu polskiego), choć prokuratorzy polscy i rosyjscy już 10 kwietnia ustalili, że ta informacja jest błędna. Ponoć premier Donald Tusk został o tym poinformowany w nocy z 10 na 11 kwietnia. Zespół parlamentarny ds. wyjaśnienia przyczyn katastrofy posiada zapis narady prokuratorów z 10 kwietnia, na której ustalono, że katastrofa miała miejsce o 8.41 czasu polskiego, a więc 15 minut wcześniej niż podawano. Według Macierewicza ministra Radosława Sikorskiego obciąża wycofanie rosyjskiego nawigatora, który miał poprowadzić prezydencki samolot. Na konto ministra Bogdana Klicha poseł PiS zapisuje zablokowanie zakupu nowych samolotów dla VIP-ów. W raporcie zwraca się uwagę, że błędem było powierzenie organizacji wizyty prezydenta w Smoleńsku Tomaszowi Turowskiemu z Ambasady RP w Moskwie – jednemu z najgroźniejszych agentów SB, który w okresie PRL szpiegował m.in. Jana Pawła II.

Konieczność wyboru konwencji chicagowskiej to także – zdaniem autorów raportu – wymysł rządu. Przez pierwsze trzy dni po katastrofie postępowano zgodnie z porozumieniem polsko-rosyjskim z 1993 r., dotyczącym ruchu samolotów wojskowych i wspólnego wyjaśniania katastrof. Odstąpienie od tego porozumienia przez stronę polską spowodowało przejęcie całej kontroli nad śledztwem przez stronę rosyjską. To sprawia, że nie jest możliwe odwołanie się od raportu MAK. Twierdzenia dotyczące starannego przeszukania miejsca wypadku także były bezpodstawne, bo jeszcze miesiąc po katastrofie można było znaleźć szczątki samolotu, ofiar i rzeczy osobiste.

Według Macierewicza „przedstawiciele rządu premiera Donalda Tuska kłamliwie zniesławiali oficerów, ofiary katastrofy”. „Brak obrony honoru gen. Błasika, kpt. Protasiuka, całej załogi polskiej, która z poświęceniem i zgodnie z najlepszymi możliwościami i heroicznie ratowała polski samolot jest być może najbardziej ponurym aspektem działania rządu w sprawie katastrofy” – podsumował poseł Antoni Macierewicz.

W „Białej księdze” znajduje się konkluzja, że rząd utajnił przed opinią publiczną posiadane dowody odpowiedzialności rosyjskiej, a w szczególności rozmowy kontrolerów z wieży w Smoleńsku z centralą w Moskwie i między sobą.

Poseł PSL Eugeniusz Kłopotek uważa, że raportu nie należy lekceważyć, a w dokumencie jest pokazanych wiele faktów, które świadczą o skali „potężnych zaniedbań po naszej stronie”, a także po stronie rosyjskiej.

Edmund Klich, były akredytowany przy MAK, uważa, że zdarzenia opisane w raporcie – nawet, gdy są prawdziwe – zostały „dobrane tendencyjnie”. MAK odwołuje się do własnego dokumentu, który uważa za wiarygodny. Władze BOR nie chcą komentować wersji przedstawionej przez polityków PiS. Macierewicz nigdy nie napisał prawdy w swoich raportach i nie warto się tym zajmować – powiedział w imieniu PO Tomasz Tomczykiewicz, szef klubu Platformy Obywatelskiej. Wkrótce zostanie ujawniony raport komisji Jerzego Millera, ministra spraw wewnętrznych i administracji w rządzie Donalda Tuska. Jeden z formalnych członków tej komisji, prof. Marek Żylicz, już przesądził o winie załogi. Zaskoczeni tym są pełnomocnicy rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej i wojskowi. Rosjanie zarzucają Macierewiczowi, że kieruje się swoim prywatnym stosunkiem do Rosjan. Takie przekonanie wyraził komentator rosyjskiego dziennika „Izwiestia”, który uważa, że dla posła PiS „dobry Rosjanin to martwy Rosjanin”. Trzeba podkreślić, że w obliczu śmierci 96 osób – obywateli państwa polskiego, taka odpowiedź jest co najmniej niestosowana.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.