Wilczy Jar: modlitwa za ofiary katastrofy autobusowej sprzed 36 lat

Mieszkańcy Żywiecczyzny pamiętali o górnikach – ofiarach katastrofy autobusowej w Wilczym Jarze nad Jeziorem Żywieckim sprzed 36 lat. W tej jednej z największych katastrof drogowych w historii Polski śmierć poniosło trzydzieści osób jadących wcześnie rano do pracy w kopalniach.

14 listopada br. przedstawiciele kopalni węgla kamiennego „Brzeszcze”, NSZZ „Solidarność” wspólnie z władzami Żywca, powiatu żywieckiego, rodzinami ofiar i przedstawicielami służb mundurowych, złożyli kwiaty i zapalili znicze pod pamiątkową tablicą przy moście w Oczkowie. Przy odnowionej tablicy, zawierającej nazwiska ofiar tragedii, modlitwę poprowadzili w piątek proboszcz parafii konkatedralnej w Żywcu, ks. infułat Władysław Fidelus, który poświęcił tablicę, oraz proboszcz żywieckiej parafii św. Floriana, ks. prałat Stanisław Kozieł.
Kapłani wspominali też uroczystości pogrzebowe 14 ofiar wypadku, którym przewodniczył ówczesny bp krakowski Stanisław Smoleński.

Jak przypomina Tomasz Terteka z żywieckiego magistratu, 15 listopada 1978 r., tuż po godzinie 4:50 nad ranem dwa autobusy PKS, w których jechali górnicy do kopalni KWK „Brzeszcze”, KWK „Mysłowice” oraz KWK „Ziemowit” w Lędzinach, wpadły w poślizg, po czym runęły z wysokości 18 metrów z mostu w Wilczym Jarze wprost do Jeziora Żywieckiego. Śmierć poniosło trzydzieści osób, dziewięć udało się uratować.

Tragedię w Wilczym Jarze upamiętnia tablica, postawiona tuż przy moście nad Jeziorem Żywieckim. Została odnowiona przez NSZZ „Solidarność” z kopalni Brzeszcze oraz władze spółki węglowej. Uwidocznioną na niej listę zabitych otwierają i zamykają kierowcy. Prowadzącym pierwszy autobus był Józef Adamek – ojciec znanego boksera Tomasza Adamka, drugi pojazd prowadził Bolesław Zoń. Trzy najmłodsze ofiary miały po 18 lat, najstarsza – 48.