Drukuj Powrót do artykułu

Wojna pięciu rebelii

08 kwietnia 2013 | 14:50 | tom (KAI) / br Ⓒ Ⓟ

Konflikt w Republice Środkowoafrykańskiej jest zlepkiem pięciu rebelii. Powstaje wielkie ryzyko, że wszystkie strony konfliktu zaczną walczyć między sobą, a wtedy już nikt nad nimi nie zapanuje – pisze w relacji z Bouar o. Piotr Michalik OFMCap.

Polski misjonarz zwraca uwagę, że 95 proc. rebelii w Afryce, a pewnie i gdzie indziej również, tak wygląda. „Mocodawca daje broń i mówi swoim podwładnym, żeby sami sobie „wypłacili” żołd w miastach i wioskach przez które będą przechodzić. Co skwapliwie robią, a że wysoko cenią swoją „pracę” więc grabią, ile się da. Mówiąc krótko „szychy” bawią się w wojenkę, a rachunek za nią każą płacić maluczkim” – napisał o. Michalik.

Tak relacjonuje o. Piotr Michalik:

W Republice Środkowoafrykańskiej utworzono już nowy rząd, ale wszystko na razie jest pisane palcem na wodzie. Rebelianci w większości to muzułmanie z Czadu i Sudanu, od wieków kierujący się mentalnością „razzia” – wypraw po niewolników i bogactwa. Teraz niewolników może i nie biorą, ale łupy biorą gdzie popadnie i jak tylko nadarzy się okazja. Oczywiście, cały czas, mając usta pełne pięknych sloganów.

Zdaje się, że 95 proc. rebelii w Afryce, a pewnie i gdzie indziej również, tak wygląda. Mocodawca daje broń i mówi swoim podwładnym, żeby sami sobie „wypłacili” żołd w miastach i wioskach przez które będą przechodzić. Co skwapliwie robią, a że wysoko cenią swoją „pracę” więc grabią, ile się da. Mówiąc krótko „szychy” bawią się w wojenkę, a rachunek za nią każą płacić maluczkim. Tragiczne jest także to, że w rebeliach bierze udział sporo dzieci. Żołnierze RPA, którzy odpierali atak na stolicę kraju, 300 przeciwko 2 tys. i wytrzymali 13 godzin, byli zszokowani, gdy się zorientowali, że strzelają do dzieci. Jedno z nich, ranne, wołało: „Mamo!”

U nas, w Sant Laurent rebelianci byli trzy razy. Raz po paliwo i dostali pół beczki, drugi raz po lekarstwa, gdyż jeden z nich zachorował. Podczas tych dwóch „wizyt” zachowywali się w miarę kurtuazyjnie i znośnie. Trzeci raz już tak nie było. Ledwo wróciłem z obchodów liturgii Wielkiej Soboty to już przyjechali. Jeden z rebeliantów był chyba pod wpływem narkotyków. Dwóch mówiło tylko i wyłącznie po arabsku, trzeci tłumaczył ich na język w sango. Zażądali dwóch beczek paliwa, potem dwóch samochodów i na końcu 5 mln franków środkowoafrykańskich. Agostino Bassani i ja ponad godzinę spędziliśmy na pertraktacjach. W pewnym momencie chcieli nas związać i uprowadzić. Szczęśliwie skończyło się na skromnej sumie. Gdy poszedłem im pomoc popchać ich samochód, aby ruszył, to jeden z nich prosił, aby się nie gniewać, gdyż są głodni, od miesiąca w drodze itp… Samo życie.

Przez ostatnie dni raczej nas nie nękają. W piątek w czasie sjesty przyjechali nagrać jakiś komunikat w naszym radiu diecezjalnym. Wiadomo, od razu człowiek ma niepokojące myśli. Najgorsze jest to, że sporo rządowego wojska uciekło do buszu. Nie wiadomo, co tam „zmajstrują”. Pewnie nic dobrego.

Kolejna sprawa, która nas niepokoi to to, że konflikt w Republice Środkowoafrykańskiej jest zlepkiem pięciu rebelii. Powstaje wielkie ryzyko, że wszystkie strony konfliktu zaczną walczyć między sobą, a wtedy już nikt nad nimi nie zapanuje.

W mieście jeszcze nie funkcjonują urzędy, mimo że od minionego wtorku miały rozkaz działać. Nie działają, gdyż po pierwsze sporo urzędników uciekło, po wtóre jak otworzą to przyjdą rebelianci i zażądają haraczu. Udają się do wszystkich, którzy mają choć trochę pieniędzy. Na nasze misje też. Jeśli znajdą jakiś magazyn, bank, siedzibę urzędu, które są zamknięte i nie ma nikogo to się włamują i biorą, co się da.

Wielu misjonarzy, jeszcze przed przybyciem rebeliantów, co nowsze samochody wywieźli do Kamerunu i sąsiednich krajów. Niestety ja byłem w buszu, a inny brat w Banguii i nie zdążyliśmy. Teraz staramy się, aby nie rzucały się one w oczy. Zobaczymy, czy uda nam się je zachować.

W pierwszych dniach rebelii wiele sióstr: klaryski, pasterzanki, szarytki zamieszkało u nas. I tak, nasz klasztor nagle stał się w większości klasztorem żeńskim. Wcześniej spałem w klasztorze klarysek, aby był tam ktoś zdolny do negocjacji w przypadku „wizyty”. Teraz siostry już powróciły do siebie, ale jeden ze współbraci cały czas jeździ do klarysek na noc, gdyż nadal większość z nich bardzo się boi.

Tuż przed ta rebelią udało mi się zakończyć „małe konferencje” w każdej z wiosek z okazji Roku Wiary. Natomiast „wielkie konferencje” wszystkich wiosek mają się odbyć na początku maja i niestety z powodu obecnej sytuacji je odwołałem. Mam nadzieję, że wszystko się jak najszybciej uspokoi i na koniec Roku Wiary w październiku, listopadzie uda mi się je przeprowadzić. Powoli przeprowadzam egzaminy z katechezy i sakramentów. W Wielkanoc udało mi się to zrobić w jednej z wiosek, a w minioną niedzielę w dwóch kolejnych. W międzyczasie przytrafiła mi się malaria i gorączka tyfoidalna. Powoli z tego wychodzę, a co najważniejsze nie musiałem położyć się do łóżka, choć choroba odebrała mi to wiele sił.

Proszę wszystkich: Módlcie się za nasz kraj!!!. Na koniec, aby dopełnić obraz sytuacji w kraju to podczas ostatniej „małej konferencji” w Niedzielę Palmową obok wioski, gdzie byłem przeszła uzbrojona grupa. Wszyscy mówili, że byli to rebelianci. Później się okazało, że było to siedmiu kłusowników na koniach z Sudanu oddalonego od nas aż 2 tys. km!!!! Każdy z nich miał dwie strzelby. Tacy jak oni w ciągu ostatnich kilku lat wybili prawie wszystkie słonie na naszym obszarze. Ostatnio, jakiś watażka, utworzył swoją partię, gdyż nie podoba mu się ani poprzedni prezydent, ani obecna władza i zapowiedział, że użyje wszystkich środków politycznych i militarnych, aby ich obalić. To pokazuje też, że w naszym kraju każdy może robić, co mu się żywnie podoba.

•••

Br. Piotr Michalik od 20 lat jest na misjach. Przez wiele lat zajmował się formacją młodych zakonników w Republice Środkowoafrykańskiej – w małej miejscowości Ndim. Biegle mówi w języku narodowym sango i w języku francuskim. Jego zainteresowania to wędrówki rowerowe po dzikich terenach Afryki, koszykówka i piłka nożna. W swojej pracy misyjnej otwarty na nowe zadania jakie życie stawia przed nim. Wybudował kilka boisk do kosza, pomagał przy budowie kaplic, reperuje studnie, a obecnie jest przełożonym największego domu zakonnego w Bouar.

Prześladowania, tortury, 500 tys. uchodźców, głód, śmierć, brak jakiejkolwiek administracji państwowej, ucieczka prezydenta, kradzieże, zastraszenia, szaleją rebelianci – tak przedstawiają sytuację w Republice Środkowoafrykańskiej pracujący tam polscy misjonarze. W kraju tym rebelianci z muzułmańskiego ugrupowania Seleka dokonują rabunków także w ośrodkach katolickich. Po ostatnim fiasku negocjacji z rządem ugrupowanie Seleka siłą przejęło władzę w kraju i zajęło stolicę. Lider separatystów Michel Djotodia ogłosił się prezydentem, rozwiązał parlament i rząd, zawiesił konstytucję, wprowadził też godzinę policyjną. Nie przeszkadza to jednak tamtejszym grupom przestępczym w bezkarnym kontynuowaniu grabieży.

 

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.