Drukuj Powrót do artykułu

Wołyń: trzeba zastosować miarę pojednania

11 lipca 2003 | 16:13 | pb, jw, im //per Ⓒ Ⓟ

W Pawliwce na Ukrainie odbyły się obchody 60. rocznicy mordów na Wołyniu. Uczestniczyli w nich prezydenci Polski i Ukrainy: Aleksander Kwaśniewski i Leonid Kuczma.

Przed Mszą św. odegrano hymn polski i ukraiński. Eucharystię sprawowano przy ołtarzu polowym w miejscu, gdzie stał niegdyś kościół, w którym Ukraińcy zamordowali 157 Polaków, 11 lipca 1943 roku. Obecnie znajduje się tu cmentarz polski z kilkoma grobami, a także z metalowymi i kamiennymi krzyżami oraz tablicami, które upamiętniają ofiary mordu.

Mszy św. przewodniczył metropolita lwowski kard. Marian Jaworski, w koncelebrze z biskupem łuckim Markijanem Trofimiakiem, biskupem polowym WP Sławojem Leszkiem Głódziem i biskupem pomocniczym Lwowa Leonem Małym. Obecny był także kard. Lubomyr Huzar, zwierzchnik Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego oraz przedstawiciele Kościoła prawosławnego.

*Cmentarz poświęcił kard. Jaworski*, który podkreślił, że uroczystości sprawowane są „nie przeciw dzisiejszym mieszkańcom tej ziemi znajdującej się w granicach niepodległej Ukrainy, ale przez szacunek dla przeszłości i ludzi, wobec których jesteśmy tak bardzo zobowiązani”. Dodał, że dopiero po 60 latach „na miejscu męczeńskiej śmierci naszych rodaków, możemy pochować w godny i chrześcijański sposób w podniosłej atmosferze i z należnymi im honorami wypełniamy religijny obowiązek, narodową powinność”.

Kard. Jaworski odczytał list Jana Pawła II w języku polskim oraz ukraińskim, nawołujący do pojednania Polaków i Ukraińców. Po odczytaniu posłania kardynał podziękował obecnym na uroczystości prezydentom Aleksandrowi Kwaśniewskiemu i Leonidowi Kuczmie za „to dzisiejsze historyczne wydarzenie”, które – jego zdaniem – „jest milowym krokiem w stosunkach między naszymi narodami”.

Teksty liturgiczne tej Mszy św. dotyczyły miłości: Hymn o Miłości z pierwszego Listu do Koryntian i Ewangelia św. Mateusza o Przykazaniu miłości Boga i bliźniego.

Homilię wygłosił biskup polowy WP Sławoj Leszek Głódź. – Nie byłoby tych mogił – powiedział – gdyby przed sześćdziesięciu laty nie zdeptano prawa miłości i przykazania: Nie zabijaj! O przestrzeganie tego przykazania upominał się wówczas metropolita greckokatolicki Lwowa Andrzej Szeptycki, lecz nie został posłuchany.

*- Nie byłoby tej mogiły, gdyby nie zaślepienie*, gdyby nie pycha, gdyby nie zgubne przekonanie, że przyszłość narodu można budować na prawie siły i przemocy. A także to przekonanie, że naród jest wartością większą niż Boże prawa, niż porządek sumienia, niż chrześcijańska etyka – kontynuował. – Naród nie jest wartością wyższą niż prawo Boże – podkreślił.

– Przykazanie miłości bliźniego – mówił bp Głódź. – dotyczy nie tylko swoich, ale także ludzi innych narodów i wyznań, a nawet nieprzyjaciół.

Przypomniał, że w latach powojennych zamykano oczy na zbrodnię ludobójstwa, jaka dokonała się w 1943 roku na Wołyniu. – Czyniono wysiłki, aby dramat Wołynia usunąć ze świadomości powojennych generacji, a niekiedy przedstawiać w krzywym zwierciadle, czynić z kata ofiarę, zamykać oczy na zbrodnię ludobójstwa. Nie zbuduje się niczego dobrego, na przemilczeniach, półprawdach, fałszach, manipulowaniu historią – podkreślił.

– Tylko prawda, choćby tragiczna, jak ta, może być podstawą do budowania lepszej przyszłości – stwierdził. – Musimy podjąć i my Polacy i Wy Ukraińcy wspólny trud, wspólny wysiłek, aby ocalić i utrwalić pamięć o tym tragicznym epizodzie naszej historii. Uczynić to w imię sprawiedliwości i zadośćuczynienia wobec tych tysięcy męczenników Wołynia. Tylko taka postawa jest godna obywatela nowego tysiąclecia, świata bez granic, jednoczącej się Europy i prawdziwego chrześcijanina.

Jego zdaniem, „trzeba zastosować miarę pojednania, miarę ręki wyciągniętej w braterskim geście i otwartego serca, które przebacza”. Wezwał Polaków i Ukraińców do utrwalania pamięci o męczennikach Wołynia. Poinformował, że jest to dopiero pierwszy z wołyńskich cmentarzy, który uroczyście otwieramy.

– *Ukraińsko-polska przyjaźń to jedyna szansa dla naszego sąsiedztwa* – stwierdził biskup polowy. Jego zdaniem „znakiem nowej przyszłości jest polsko-ukraińskie braterstwo broni, wyrażające się we wspólnym batalionie strzegącym pokoju w Kosowie”.

– Znakiem wspólnoty między nami jest też wspólna wiara w Chrystusa. Wezwał na zakończenie do „przekazania sobie przy mogiłach wołyńskich znaku pokoju i zaniesienia go niepodległej Ukrainie i niepodległej Polsce”.

Bp Głódź uważa, że należy modlić się także o to, aby o tamtym dziejowym wydarzeniu trwała pamięć. – Nie po to, aby dzieliła, jątrzyła, ale po to, aby poprzez przezwyciężenie złej przeszłości, poprzez świadomość popełnionego zła, poprzez wyznanie win, przygotować grunt pod zasiew nadziei, jaką przynosi Chrystus – powiedział.

Na zakończenie streścił swoją homilię po ukraińsku.

Po Mszy św. przejmujące świadectwo złożył Stanisław Filipowicz, dawny mieszkaniec tej miejscowości. Opowiedział o życiu w przedwojennym Porycku (dzisiejszej Pawliwce). Dwa i pół tysiąca Polaków, Ukraińców i Żydów żyło tu w zgodzie i w duchu tolerancji dla odmiennej wiary i tradycji. Nienawiść do Polaków zaczęła się dopiero po 1939 roku.

– *Do dziś staje mi przed oczyma obraz sprzed 60 lat* – mówił Filipowicz. – Nie zapomnę go do końca moich dni gdy w niedzielę 11 lipca 1943 roku oddział ukraińskich nacjonalistów otoczył kościół pod wezwaniem Trójcy Świętej i Michała Archanioła.

Filipowicz był w kościele. Nacjonaliści strzelali i rzucali granaty, a potem dobijali rannych. Następnie kościół został podpalony, a uciekający z niego ludzie byli zabijani. – Ocalało zaledwie kilkanaście osób. Ja także dostąpiłem cudu ocalenia – mówi Filipowicz. – Zginęła moja matka, dwie siostry oraz siostrzeniec.

Mieszkaniec Porycka przypomniał, że w 1943 roku zginęli także Ukraińcy, którzy sprzeciwiali się mordowaniu Polaków. – Tacy ludzie na zawsze pozostaną w naszej pamięci – deklarował Filipowicz.

Wyznał, że nie był w swej rodzinnej miejscowości przez prawie 50 lat. Po raz pierwszy przyjechał 11 lat temu. Nie było już wtedy ani kościoła, ani katolickiego cmentarza, ani dworu, ani części domów. – Najważniejsze dla mnie było jednak to, że zastałem bardzo życzliwych ludzi, którzy pomogli mi uporządkować dawny cmentarz, ustawić na nim trzy wielkie krzyże i złożyć na nim w zeszłym roku szczątki ofiar ekshumowanych z różnych miejsc.

– *Dziś jesteśmy tu po to, by dać świadectwo prawdzie*, bo tylko prawda pozwoli ukoić ból po stracie najbliższych – mówił Filipowicz. – Tylko prawda pozwoli zbudować fundament pod lepszą wspólną przyszłość Polaków i Ukraińców.

Następnie odbyły się modlitwy ekumeniczne na cmentarzu. Głos zabrali i modlili się bp Miron Chodakowski, prawosławny ordynariusz Wojska Polskiego, ks. por. Kornel Undas z Ordynariatu Ewangelickiego, a także rabin Warszawy i Łodzi, Michael Szudrich.

Po modlitwach ekumenicznych głos zabrali prezydenci Polski i Ukrainy. Leonid Kuczma zadeklarował, że chcemy dziś zamknąć jedną z najtragiczniejszych kart w stosunkach narodu polskiego i ukraińskiego. – Tragedia na Wołyniu odebrała życie przedstawicielom trzech narodów: polskiego, ukraińskiego i żydowskiego. Szczególne straty poniósł jednak naród polski. Powinno to być bólem nie tylko Polaków, ale i ukraińskiego narodu – stwierdził prezydent.

– *Były też ofiary wśród ludności cywilnej po stronie ukraińskiej*: na chełmszczyźnie, ziemi tomaszowskiej i hrubieszowskiej. Powinniśmy razem oddać im cześć. Musimy sprzeciwiać się terrorowi niezależnie od etnicznego pochodzenia jego sprawcy – uważa prezydent Ukrainy. – Uderzenie w ludność cywilną, zwłaszcza w kobiety i dzieci, nie znajduje moralnego usprawiedliwienia, nawet, gdy jego sprawcy kierują się szczytnym celem wyzwolenia narodowego i niepodległości.

Zdaniem Kuczmy, Ukraina i Polska są dziś otwarte na dialog dotyczący bolesnych faktów ze swej historii. – Chcemy działać w duchu pojednania, opierając się na wartościach humanistycznych, chrześcijańskich i tolerancji. Tam, gdzie spoczęły ofiary konfliktów polsko-ukraińskich powinny stać dwa krzyże: jeden dla Polaka i jeden dla Ukraińca – uważa Kuczma.

– Modlimy się za wszystkich, którzy przelali krew w bratobójczych konfliktach polsko-ukraińskich. Wyrażam współczucie wszystkim skrzywdzonym Polakom – stwierdził prezydent.

Podziękowanie za słowa współczucia wyraził prezydent Polski Aleksander Kwaśniewski. – Stoimy u podnóża krzyży, znaku wiary i nadziei – mówił. – Chcemy dziś uczynić krok ku pojednaniu.

*Jego zdaniem, za masakrę Polaków na Wołyniu nie można winić narodu ukraińskiego*, nie ma bowiem narodu winowajców, a za zbrodnie odpowiadają zawsze konkretni ludzie. – Krew, ból i łzy polskie i ukraińskie były takie same – stwierdził Kwaśniewski – dlatego nie może być żadnego usprawiedliwienia dla odwetu. Bardzo chciałbym, aby z obu stron zostały wypowiedziane słowa przebaczenia i pojednania.

– Zachęca nas do tego Jan Paweł II w swoim przesłaniu, zaś wczoraj słowa pojednania wypowiedzieli parlamentarzyści Ukrainy i Polski. Budujmy świat, w którym człowiek będzie człowiekowi bratem – apelował Kwaśniewski. – Dobro jest silniejsze od zła – zakończył prezydent Polski po ukraińsku.

Następnie prezydenci Polski i Ukrainy złożyli wieńce i zapalili znicze na grobach poległych Polaków, po czym udali się na położony naprzeciw cmentarz prawosławny, gdzie odbędą się modlitwy ekumeniczne.

*Nieliczni członkowie rodzin osób pomordowanych* w 1943 roku na Wołyniu zapalili znicze na często bezimiennych mogiłach swoich bliskich. Uwagę zwracają szczególnie dwie, na jednej z nich napisane jest: „Świętej pamięci Katarzyna Filipowicz, żyła lat 50; Józefa Filipowicz, żyła lat 18; Genowefa Filipowicz, żyła lat 13; Jadwiga Piątkowska, żyła lat 5. Zginęły tragicznie w kościele w Porybsku dnia 11 lipca 1943 r.”.

Tuż obok znajduje się druga mogiła z napisem: „Tu spoczywają: moja ukochana Mama, Siostry i Brat. Stefania Ziemiańska, lat 31; Weronika Ziemiańska, lat 11; Adam Ziemiański, lat 9 Helena Ziemiańska, lat 5; Albina Ziemiańska, lat 2. Zginęli śmiercią tragiczną dnia 12 lipca 1943 r. w Zagajach. Boże, Sędzio Sprawiedliwy, ulituj się nad nimi”.

Przy jednej z mogił modliła się i zapalała znicze pani Krystyna Olech. Przyjechała tu po raz pierwszy od kilkunastu lat. Kiedy odbywały się masakry na Wołyniu miała 8 lat. Mieszkała 3 kilometry od Pawliwki, wówczas zwanej Porybskiem. 13 lipca Ukraińcy wymordowali jej prawie całą rodzinę: matkę i 5 sióstr. Ojciec zdołał uciec. Ona sama z drugą siostrą uratowały się, bo akurat w tym czasie były u ukraińskich sąsiadów, po drugiej stroni drogi.

Do niedawna, grób jej bliskich znajdował się na nie należącym już do nich terenie czarnego gospodarstwa. Niedawno został przeniesiony na cmentarz, na którym odbywają się dzisiejsze wołyńskie uroczystości.

Pytana o to, czy przebacza, pani Krystyna Olech mówi, iż pomimo że to bardzo trudne i ciężkie, powinno się przebaczyć. Dziwi się tym, którzy mówią, że to tylko Polacy powinni przepraszać Ukraińców za to, co się stało. Jej zdaniem, oba narody powinny się nawzajem przeprosić.

*11 lipca 1943 r.* oddziały Ukraińskiej Powstańczej Armii zaatakowały Polaków jednocześnie w 78 miejscowościach powiatów Horochów i Włodzimierz Wołyński. Według różnych szacunków, podczas trwającej do 1944 roku rzezi w ponad tysiącu miejscowościach zamordowano kilkadziesiąt tysięcy Polaków.

Instytut Pamięci Narodowej nazywa te wydarzenia ludobójstwem, gdyż – jak wynika dotychczasowych ustaleń – morderstwa polskiej ludności cywilnej Wołynia i Galicji Wschodniej były zaplanowane i prowadzone metodycznie w celu uzyskania terenów czystych etnicznie, na których mogłaby powstać niepodległa Ukraina. Według ustaleń IPN wśród osób podżegających do ludobójstwa byli także duchowni greckokatoliccy.

– Polacy ginęli tylko dlatego, że sprawcy rozpoznali ich jako należących do narodu polskiego, co czyni te zabójstwa nieulegającą przedawnieniu zbrodnią przeciwko ludzkości – twierdzi szef pionu śledczego IPN prof. Witold Kulesza.

Podkreśla jednocześnie, że naród, w którego imieniu nacjonaliści dopuścili się zabójstw i okrutnych prześladowań, nie ponosi odpowiedzialności za te czyny. Nie można obarczać winą ani ówczesnego pokolenia, ani, tym bardziej, późniejszych pokoleń. – Wyjaśnienie prawdy jesteśmy winni ofiarom – powiedział Kulesza, podkreślając, że nie chodzi o próbę wyrównania krzywd, co byłoby niemożliwe i niedopuszczalne.

*IPN prowadzi obecnie 51 śledztw* w sprawie zbrodni nacjonalistów ukraińskich na Polakach i 9 dochodzeń w sprawach morderstw na Ukraińcach w ramach akcji odwetowych.

Jak szacują prokuratorzy, w wyniku zbrodniczych działań Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA) na Wołyniu i w Galicji Wschodniej zginęło 75-100 tys. Polaków. Kolejne kilkaset tysięcy zostało zmuszonych do wyjazdu.

Dochodzenia w tych sprawach są jeszcze dalekie od ukończenia, a prokuratorzy nie mają dostępu do dokumentów z archiwów ukraińskich, jednak już teraz wydaje się najbardziej prawdopodobne, że w 1942 r. kierownictwo Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów-Ukraińskiej Powstańczej Armii (OUN-UPA) podjęło decyzję o wymordowaniu i wypędzeniu Polaków z ziem uważanych przez nich za ukraińskie.

W latach 1942-1945 ten rozkaz wykonywały oddziały partyzanckie przy pomocy podburzonej ludności cywilnej, uzbrojonej w widły, siekiery i kosy. Kulminacja zbrodni przypadła na lipiec i sierpień 1943 r., kiedy na Wołyniu zginęło 17 tys. Polaków.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.