Drukuj Powrót do artykułu

Z prasy: 250 dolarów za głowę księdza

26 listopada 2008 | 05:56 | ter/hel/a. Ⓒ Ⓟ

„Wychodzą na jaw coraz mroczniejsze kulisy pogromów chrześcijan w Indiach. Okazuje się, że ekstremiści hinduistyczni płacą gotówką, żywnością lub alkoholem za zabicie wyznawcy Chrystusa albo zniszczenie jego domu” – podaje Nasz Dziennik, powołując się na brytyjską gazetę „The Times”.

„The Times” napisał, że za głowę księdza można dostać 250 dolarów.

Mająca swoją siedzibę w USA chrześcijańska organizacja prowadząca w indyjskim stanie Orisa liczne sierocińce ujawnia kulisy ataków na wyznawców Chrystusa. Według informacji podanych przez „The Times”, osoby, które stały na czele wspólnot chrześcijańskich, były namierzane przez hinduskich bojowników, a za ich głowy wyznaczano nagrody. – Cena za zabicie duszpasterza to 250 dolarów – poinformował Faiz Rahman z organizacji Good News of India, zajmującej się pomocą dzieciom. Również rzecznik prasowy Ogólnoindyjskiej Rady Chrześcijan poinformował, że ludziom oferowane są nagrody za zabijanie chrześcijan oraz niszczenie należących do nich kościołów i ich prywatnej własności. – Oferuje się im zagraniczne napoje alkoholowe, kurczaki, barany i broń. Daje się im benzynę i naftę – wyliczał. Chociaż rzecznik Rashtriya Swayamsevak Sangh (RSS), największej z hinduskich radykalnych grup, zaprzeczył tym zarzutom, określając je mianem „absolutnie fałszywych”, to jednak trzeba zauważyć, że naoczni świadkowie pogromów od początku zwracali uwagę na dosyć dobre zorganizowanie napastników, którzy doskonale wiedzieli w kogo, gdzie i kiedy uderzyć. To już wcześniej dawało dużo do myślenia.

Artykuł w londyńskiej gazecie o tym, że na pogromach chrześcijan w Indiach niektórzy mogą zarobić, został też zauważony przez Radio Watykańskie. Papieska rozgłośnia zwróciła m.in. uwagę na informację, że rząd Gordona Browna nie zgodził się na nałożenie restrykcji na przyjeżdżających do Wielkiej Brytanii członków ekstremistycznych organizacji hinduistycznych, odpowiedzialnych za prześladowanie chrześcijan. Uzasadniając tę decyzję, minister stanu Malloch-Brown powiedział, że organizacje te nie są zakazane ani w Wielkiej Brytanii, ani w Indiach, a indyjski rząd nie uważa ich za ugrupowania terrorystyczne.

Taka reakcja władz Wielkiej Brytanii potwierdza tylko przekonanie i smutną prawdę, że prześladowanym chrześcijanom mogą i powinni pomóc sami chrześcijanie. Tylko wspólna i zdecydowana reakcja społeczności katolickiej, czy ogólniej chrześcijańskiej, w poszczególnych krajach jest w stanie zmusić ich władze do jakiegokolwiek działania. Hinduscy chrześcijanie nie mogą zostać sami, chociaż w miarę możliwości starają się ubiegać o swoje prawa. W zorganizowanym w ubiegłym tygodniu w Bombaju międzyreligijnym wiecu pokoju wzięło udział ponad 100 tys. osób. Wśród nich byli m.in. dwaj biskupi pomocniczy z Bombaju.

Dramat chrześcijan w stanie Orisa spotyka się z solidarnością innych mieszkańców Indii – pisze Nasz Dziennik. W miejscowości Madras 22 bm. ponad 2000 osób z różnych wyznań, wśród których większość stanowiły kobiety, wzięło udział w marszu będącym wyrazem potępienia przemocy antychrześcijańskiej w stanie Orisa. Protestowano głównie przeciw aktom gwałtu, których doświadczyły chrześcijanki z Orisy, wśród których były też siostry zakonne. Uczestniczki marszu podkreślały, że przeciwko uwłaczaniu godności kobiet w Indiach protestować powinny wszystkie kobiety. Liczne indyjskie organizacje kobiece, które zorganizowały marsz, wezwały Federalne Biuro Śledcze, aby zbadało szczególnie przypadek gwałtu na siostrze zakonnej, do którego doszło w sierpniu. Za wsparcie protestującym podziękował arcybiskup Malayappan Chinnappa z Madras-Mylapore. Zachęcał do „czujności wobec takiej przemocy i nienawiści”, które mogłyby zniszczyć naród. W marszu wzięli udział aktorzy, pisarze, studenci, a także siostry zakonne.

Dokładna liczba ofiar ostatnich pogromów chrześcijan w Indiach nadal jest wielką niewiadomą. Różne źródła szacują liczbę zabitych na od kilkudziesięciu do kilkuset osób. Zniszczone zostały także tysiące domów i kilkaset kościołów. Kilkadziesiąt tysięcy mieszkańców dotkniętych prześladowaniem wiosek musiało uciekać i chronić się w lasach lub obozach dla uchodźców. Strach przed kolejnymi prześladowaniami połączonymi ze zmuszaniem do przejścia na hinduizm powstrzymuje ich przed powrotem do splądrowanych i spalonych domostw. Władze Orisy zgodziły się wypłacić jakieś odszkodowania za utracone domy. Niedawno zadeklarowały też symboliczną pomoc przy odbudowie kościołów i budynków instytucji kościelnych. Zaprotestowała przeciw temu Vishwa Hindu Parishad, hinduska organizacja międzynarodowa, która skądinąd łączona jest z wydarzeniami, do których doszło w tym roku w Orisie. Sekretarz generalny tej organizacji w Orisie Gouri Prasad Rath powiedział, że rząd nie miał prawa wydawać pieniędzy podatników na pomoc wspólnocie chrześcijańskiej. – Kościoły chrześcijańskie i ośrodki szkoleniowe są promotorami konwersyjnej aktywności. Jeśli rząd chce przywrócić społeczną harmonię w Kandhamal, to musi zatrzymać udzielanie jakiejkolwiek finansowej pomocy na odbudowę kościołów – stwierdził cytowany na przez agencję SAR News Rath.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.