Drukuj Powrót do artykułu

Zakończył się „Dziedziniec Dialogu”

12 października 2013 | 20:15 | am, aw, awo, is, lk, opr. tk / pm Ⓒ Ⓟ

W Warszawie zakończył się „Dziedziniec Dialogu” – cykl debat z udziałem wierzących i niewierzących na temat relacji między wiarą a – kolejno – nauką, kulturą i społeczeństwem.

W dyskusjach prowadzonych w rożnych miejscach stolicy uczestniczyli m.in. kard. Gianfranco Ravasi z Watykanu, prezydent Bronisław Komorowski, ks. prof. Michał Heller, Aleksander Smolar i prof. Krzysztof Pomian.

Wydarzenie było elementem odbywającego się na całym świecie od dwóch lat cyklu spotkań pod hasłem „Dziedziniec pogan”, którego inicjatorem był papież Benedykt XVI. Zgodnie z intencją metropolity warszawskiego kard. Kazimierza Nycza, wydarzenie to ma być początkiem stałego dialogu Kościoła z reprezentującymi różne światopoglądy ludźmi nauki, kultury i życia społecznego.

Do źródeł dziedzińca

„Dziedziniec” zainaugurowała 10 października debata na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego. W spotkaniu zatytułowanym „Do źródeł dziedzińca” uczestniczyli o. dr Wiesław Dawidowski, prof. Andrzej Eliasz, prof. Zbigniew Stawrowski oraz Hanna Wróblewska. Debatę poprowadził dr Michał Łuczewski z Centrum Myśli Jana Pawła II.

O. Dawidowski skupił się na wyjaśnieniu pojęcia „dziedziniec”. – Nigdy nie było łatwo żyć wiarą chrześcijańską – zauważył. – W swoje historii Kościół przeżył wiele kryzysów. Wyznając jedyną prawdę absolutną jaką jest osoba Jezusa Chrystusa, sam Kościół wielokrotnie popełniał i popełnia nadal błędy. Niemniej, ten Kościół ma świadomość, że nie jest samotną wyspą ani zamkniętą twierdzą. Żyje w świecie, w którym fenomenem jest ruch i zmiany kulturowe, którym sam podlega – mówił.

Zakonnik zwrócił uwagę na fakt, że w dobie cywilizacji medialnej Kościół staje przed światem, w którym niczego nie da się już „zamknąć przed zaryglowanymi drzwiami”. – 50 lat temu Kościół sam podjął powolny, trudny i nieodwracalny proces odkurzenia własnego obrazu, zlikwidowania zmarszczek swojej starości. Nie po to, aby dokonać medialnego liftingu, ale żeby podjąć wysiłek ukazania się światu jako prawdziwa oblubienica Chrystusa, bez zmarszczki czy skazy.

O. Dawidowski zauważył, że dziś już nie tylko katolicy wychodzą naprzeciw niewierzącym ale sami niewierzący zadają im niewygodne pytania. – W przestrzeni publicznej pojawia się coraz więcej pytań o Boga. Co więcej, pytania o Boga zdają się dzisiaj zmieniać ludzi i społeczeństwa.

Jak powiedział o. Dawidowski, jeżeli dziś doświadczamy jakiegoś przebudzenia religijnego to mamy świadomość, że dzieje się to często niezależnie od instytucji kościelnych. – Nawet dla ludzi niewierzących kwestią otwartą pozostaje pytanie o Boga. Nie można podejmować dialogu w przestrzeni, która nas dzieli, czyli w świątyni. Stąd idea spotkania się w przedsionku. Przedsionek świątyni zwany potocznie dziedzińcem pogan miał być przestrzenią stworzoną po to, by niewierzący mogli zbliżać się do Boga – wyjaśnił o. Dawidowski.

Większość ważnych nauczań Jezusa miało miejsce na dziedzińcu pogan. Poganie, choć to pojęcie pejoratywne, oznacza ludzi żyjących bez Boga – wyjaśnił panelista. Skąd obawy przed dialogiem? – Być może jest to obawa o to, że dialog to lansowanie jakiejś nowej religii. A nie chodzi przecież o relatywizowanie prawd wiary, ale o odnalezienie Boga w kulturze ludzkiej – powiedział o. Dawidowski.

Z kolei Prof. Zbigniew Stawrowski zwrócił uwagę na samą definicję dialogu. – Dialog to w potocznym języku rozmowa, dyskusja, debata. Rdzeń wskazuje na obecność słowa, rozumu, myśli, które są pomiędzy osobami – mówił. Żeby dobrze uchwycić to, czym jest dialog profesor zaproponował zwrócenie uwagi na to, czym dialog nie jest. – Na pewno nie jest monologiem, bo w nim nie ma słuchania, jest tylko mowa – powiedział. – A żeby był dialog musi być otwarcie na drugiego.

Jest jeszcze ważniejszy wymiar dialogu, kiedy pytamy nie o świat i przedmioty tego świata, ale gdy pytamy o osoby, kiedy druga osoba objawia mi swoje wnętrze – kontynuował prof. Stawrowski. W relacjach międzyludzkich dialog jest jedyną metodą, która prowadzi nas do poznania siebie. To z kolei prowadzi nas do pytania o mojego Boga, z którym jestem w relacji dialogicznej. Wiemy, że Bóg nie tylko rozmawia z człowiekiem, ale w Bogu jest zawarta relacja dialogiczna, Bóg jest dialogiczny. W Nowym Testamencie czytamy, że Bóg sam ze sobą rozmawia. Św. Jan pisze, że na początku było słowo. A może na początku był dialog? – tym pytaniem zakończył swoje wystąpienie prof. Zbigniew Stawrowski.

Psycholog, prof. Andrzej Eliasz zauważył, że owocem dialogu jest wzajemne poznanie. – Ale już na poziomie tego podstawowego rozumienia są poważne różnice np. dobry monolog musi być dialogiem, bo musi uwzględniać to, co inni myślą na ten temat – mówił. Według psychologa pojęcie dialogu jest naznaczone różnymi wartościami. – Najprostsze warunki dialogu to słuchanie. Ludzie są szalenie różni – w doświadczeniach, wykształceniu, cechach osobowości. To sprawia, że pojmują to samo pojęcie w różny sposób. Stąd trudności – wyjaśnił prof. Eliasz.

Prof. Eliasz przedstawił konsekwencje braku rozmowy z drugim człowiekiem, mówiąc, że w każdej działalności człowieka konfrontacja poglądów jest ważna, bo inaczej zaczynamy żyć we własnej wyimaginowanej rzeczywistości. – Nie wystarczy rozmawiać z podobnie myślącymi, trzeba dążyć do kontaktu z ludźmi, którzy mają inne od moich poglądy. Przyjmując pozycję innej osoby dużo zyskujemy – jest to niezbędna gimnastyka umysłu, zjawisko tak zwanej empatii poznawczej.

Hanna Wróblewska, dyrektor „Zachęty”, rozpoczęła swoje wystąpienie od pytania czy sztuka może być miejscem dialogu? – Sztuka to dla mnie przedmiot negocjacji między artystą i społeczeństwem – mówiła. Tak się dzieje co najmniej od połowy XIX wieku, kiedy sztuka oderwała się od pewnej użyteczności i trafiła przez salony mieszczańskie do otwartej przestrzeni publicznej. Jeśli więc jest formą negocjacji to jest też formą dialogu.

Jak powiedziała Wróblewska, skutek jest taki, że dzisiaj sztuki nie da się utożsamić z jednym słusznym medium – malarstwem, rzeźbą czy grafiką. – Nie jest już tylko obiektem ale może być też gestem. Z taką formą dialogu jest związany konflikt, który wydaje się być wpisany w ideę sztuki. Jeśli zgadzamy się więc na dialog, musimy uznać obecność konfliktu – zakończyła dyrektor „Zachęty”.

Wiara i nauka – konflikt czy uzupełnianie

Czy wiara i nauka są w konflikcie, czy też uzupełniają się i wzajemnie wzbogacają? – na to pytanie szukano odpowiedzi podczas pierwszej z trzech głównych debat „Dziedzińca Dialogu”. 11 października na Uniwersytecie Warszawskim dyskutowali: kardynał, ksiądz – naukowiec oraz dwaj fizycy i biolog. Była to, zorganizowanych w ramach Dziedzińca Dialogu – spotkania ludzi, wywodzących się z różnych środowisk i o różnych światopoglądach.

Przewodniczący Papieskiej Rady ds. Kultury i główny realizator papieskiej idei Dziedzińca, kard. Gianfranco Ravasi mówił o trzech modelach relacji między nauką a wiarą. Pierwszy określił jako fundamentalistyczny. Z jednej strony reprezentowany był przez teologów, którzy używali Biblii jako narzędzia do naukowej interpretacji.

Postawę fundamentalistów można spotkać także wśród naukowców, pozytywistów. Był nim zwłaszcza August Comte, który postulował by zanegować prawdziwość każdego pytania poza fizyką. Tylko to, co jest doświadczalne można uznać za prawdę. To formuła scjentystyczna, ale też fundamentalistyczna – stwierdził kard. Ravasi

Kolejny model określił jako metoda dwóch równych poziomów. Zakłada on, że nauka i teologia nie wchodzą w konflikt ze sobą, bo są niemierzalne, mają różne gramatyki, stosują różne sposoby wyrazu. Jest to przekonanie, sformułowane przez filozofa Stevena Golda – że sposoby poznania nie nakładają się na siebie, wiedza ludzka jest polimorficzna, człowiek ma kilka kanałów poznawczych, np. naukowy, ale i estetyczny, artystyczny.

Malarz Paul Klee twierdził, że sztuka pokazuje to, czego nie widać, ale co jest widoczne. – To inna próba poznania rzeczywistości. Na poziomie egzystencjalnym – poznanie przez zakochanie nie jest racjonalnym poznaniem, ale jest uprawnione. Nauka interesuje się zjawiskiem, zadaje pytanie „jak”? Natomiast filozofia, estetyka i teologia interesują się fundamentami, wartościami, pytają „skąd”, „dlaczego”.

Nie wolno wyłączyć nauki ani teologii – podkreślił, przypominając cytat z Pascala, którzy pisał, że nie wolno dopuścić do dwóch nadmiarów. Przypomniał też myśl Maxa Planka. Był on przekonany, że nauka i religia, jeżeli są autentyczne, potrzebują siebie nawzajem, uzupełniają się w umyśle człowieka, który chce myśleć w sposób symboliczny i mieć kompletną wizję świata.

Fizyk, profesor Łukasz Turski, przewodniczący Rady Programowej Centrum Nauki Kopernik, powiedział, że dialog między nauką a wiarą często przybiera kształt demagogii i pozbawiony jest wartości. Spór wybucha po odkryciach w naukach biologicznych i medycznych, a także społecznych.

Naukowiec zwrócił uwagę, że Krzysztof Kolumb, nim wypłynął w poszukiwaniu nowych lądów, odbył debatę z ekspertami nawigacji Uniwersytetu w Salamance. Oni twierdzili, że obliczenia Kolumba są błędne, a ekspedycja skazana na zagładę. Bronili więc ludzkiego życia. Ci z uczestników ekspedycji, którzy nie wrócili z Kolumbem, byli ofiarami eksperymentu naukowego, który zmienił świat na lepsze – mówił prof. Turski. Na jednego uczestnika – odkrywcę nowych światów – kilkunastu straciło życie. Rozwój nauk to zmienił – dziś pasażerowie mogą bezpiecznie lecieć z Portugalii do Dominikany nie ryzykując życiem.

– Powinniśmy o tym pamiętać, rozważając konflikt nauka – religia – dowodził profesor dodając, że chodzi tu także o konflikt wokół in vitro. Krytyka procedur wielozarodkowych jest zapewne krytyką nawigatorów, którzy się pomylili. I tak jak z podróżami Kolumba, trzeba przejść przez ten trudny okres postępu, by za ileś lat in vitro nie było związane z wytworzeniem wielu zarodków a stało się rutynową procedurą laboratoryjną. I wtedy pacjentki nie będą oskarżane o naruszanie jakichkolwiek norm religijnych – mówił naukowiec dodając, że tak było ze szczepionką na chorobę Heinego-Medina. Dziś, podczas debaty „Wiara – nauka” trzeba pamiętać i o ofiarach wyprawy Kolumba i o ich korzyściach – stwierdził prof. Turski.

Filozof i kosmolog ks. prof. Michał Heller mówił w swoim wystąpieniu o obcości świata nauki i teologii. Obie dziedziny mają odrębne metody badań i dowodzenia, a typowy przedstawiciele tych światów mają słabe pojecie o tych drugich. Uczeni mają niewielkie pojęcie o teologii, zaś teologowie o rozmaitych dyscyplinach naukowych. Jest to powód przede wszystkim do nieporozumień, ich geneza sięga zaś kształcenia, i to już na szczeblu podstawowym – naukowcy przypominają sobie o lekcjach religii, zaś teologowie o tym, czego uczyli się w szkole.

Obecnie dużym zainteresowaniem cieszą się kierunki badające relacje między nauką i wiarą – przypomniał ks. Heller. Jego zdaniem potrzebna jest praca organiczna nastawiona na długofalowe skutki, by przedstawiciele tych światów poznali się i mogli dostrzec swoiste dopełnienie obu dziedzin. A także to, że nauka jest racjonalna, jest wartością, ale religia pokazuje źródło tej wartości, zaś obie są obroną racjonalności w świecie, w którym narasta irracjonalizm. Potrzebna jest teologia na nasze czasy, wypracowanie właściwego stosunku do nauki, potrzeba ludzi „pomostowych” – postulował ks. prof. Heller, który ubolewał, że brakuje np. popularnych książek teologicznych. – Niech będzie wzajemne zainteresowanie – zachęcał.

Fizyk z UW prof. Karol Meissner powiedział, że od czasów Oświecenia nauka została podniesiona do rangi absolutu, który jest w stanie odpowiedzieć na każde pytanie. O ile w XIX w. fizykom mogło się wydawać, że to prawda, wiek XX, mechanika kwantowa i teoria względności ujawniły obszary dla naszego poznania niedostępne. Pytania należące do meta-fizyki, a nie do fizyki, na które nauka nie odpowie, z konieczności są „religijne” – stwierdził uczony.

Zwrócił on uwagę także na rolę religii w rozwoju nauki. Nauki przyrodnicze rozwinęły się wyłącznie w obrębie chrześcijaństwa, gdzie oddzielono sacrum od profanum. W kręgu cywilizacji chińskiej, w Egipcie czy Indiach, choć ich twórcy mieli cenne osiągnięcia, nie sformułowano praw naukowych. Dopiero dziedzictwo Grecji, wchłonięte później przez chrześcijaństwo, zaowocowało powstaniem nauki. Chrześcijaństwo w rozwoju nauki odegrało rolę ważną, być może kluczową – stwierdził prof. Meissner.

Zdaniem genetyka prof. Piotra Węgleńskiego z UW w przypadku nauk o życiu, religia wywierała szkodliwy wpływ na ich rozwój. Negowała teorię Darwina, sprzeciwiała się szczepieniom, transplantacji, zapłodnieniu in vitro. Uczony podkreślił, że znalazł tylko jeden przykład na dofinansowanie badań przez Watykan – było to badanie komórek macierzystych, na które przeznaczył milion euro. Znacznie więcej środków płynie na wsparcie stowarzyszeń religijnych i finansowanie ruchu kreacjonistycznego – ubolewał.
Debatę prowadził prof. Piotr Gutowski.

Wzywanie wielokulturowości

Pomimo wielkich przemian na przestrzeni wieków, chrześcijańska wizja człowieka wciąż pozostaje dla świata ważnym punktem odniesienia – mówił podczas debaty na temat relacji wiary i kultury kard. Gianfranco Ravasi. Podczas dyskusji zastanawiano się m.in. czy możliwe jest dziś pokojowe współistnieje różnych kultur.
Organizatorzy debaty, która odbywała się 11 października w Teatrze Polskim zwracali uwagę, że kultura pozostaje wciąż miejscem spotkania tego co święte i tego co świeckie, zaś nawet kwestionowanie sacrum przez artystów może skłaniać odbiorców do stawiania sobie najważniejszych pytań – o istnienie Boga, sens czynienia dobra o skandal zła.

Kard. Ravasi nawiązał m.in. do głośnej tezy Huntingtona o zderzeniu cywilizacji, jako jednym z głównych wyzwań współczesnego świata. Pojawia się pytanie o dialog w świecie multikulturowości – wskazywał gość z Watykanu. Dodał, że chrześcijanie znają praktykę inkulturacji, to znaczy „wpisania” chrześcijaństwa, które narodziło się w świecie semickim, po czym przeszło przez grekę i łacinę – w realia kultury chińskiej czy japońskiej.

Kard. Ravasi zwrócił też uwagę, że w dzisiejszych czasach niechętnie wypowiada się słowo „prawda”, tymczasem kultura ma do czynienia z prawdą. Problem polega na tym, że mamy dziś do czynienia z różnymi koncepcjami prawdy, podczas gdy koncepcja klasyczna, wskazana przez Platona mówi odkrywaniu coraz dalszego jej horyzontu.

„Prawda jest przed nami, prawda nas wyprzedza, jest ponad wszystko, jest obiektywna” – tłumaczył watykański hierarcha. Niestety obecnie, wskazywał, każdy buduje swoją koncepcję prawdy. „Powoli dochodzimy do subiektywizmu prawdy, do czegoś co Benedykt XVI nazywał relatywizmem” – przypomniał kardynał dodając, że prawda musi być zdobywana poprzez „podróż w prawdę”.

Krytyk literatury i antropolog prof. Andrzej Mencwel wskazywał, że tradycja europejska i chrześcijańska – które, jak wskazywał, są w gruncie rzeczy tożsame – prowadzi nas do relatywizmu kulturowego. Jego zdaniem ów relatywizm jest „jedynym ubezpieczeniem przed jakąkolwiek racjonalizacją eksterminacji”. Zastrzegł przy tym, że mówiąc o relatywizmie kulturowym nie ma na myśli relatywizmu moralnego, z więc akceptacji dla np. kazirodztwa czy kanibalizmu.

Relatywizm oznacza tylko świadomość, że każda kultura jest pewną całością, która posiada pewien spójny system wartości i dąży do jakiejś pełni – tłumaczył antropolog. Żyjemy dziś w świecie odradzających się fundamentalistów i powstaje pytanie, jak do tej rzeczywistości ma się postulat „wszechrozumienia” innych kultur – zastanawiał się prof. Mencwel.

Człowiek patrząc przez krzywe zwierciadło podstawione przez diabła, widzi skrzywione oblicze drugiego człowieka, tego 'innego’, i jeżeli uzna to za prawdę to wówczas zaczyna się „straszliwy, diabelski taniec” – przekonywała z kolei dr Anna Karoń-Ostrowska. Dodała, że konsekwencje fałszywego spojrzenia na drugiego człowieka przekłada się na różne poziomy życia: społeczne, polityczne, rodzinne.

Z opinią tą polemizował Andrzej Seweryn. „Czy wola dominacji, chęć zawłaszczenia, władza, to też bierze się z fałszywego obrazu czy po prostu ze zła, które w nas istnieje?” – pytał znany aktor.

Dyrektor Teatru Polskiego spróbował też odpowiedzieć na pytanie o to, czy i w jaki sposób przekazywane na scenie treści – np. filozoficzne czy religijne – wpływają na egzystencję aktorów. Wyznał, że nie jest optymistą, bowiem wiedza o człowieku jaką aktor może posiąść przez lata pracy nad Sofoklesem, Szekspirem czy Molierem nie oznacza, że „automatycznie” aktorzy stają się lepsi. „Nie wydaje mi się, byśmy jako słabi ludzie, egocentrycy potrafili z tego korzystać. Nie wiem czy stajemy się bardziej otwarci na innych” – przyznał dyrektor Teatru Polskiego.

Seweryn powiedział też, że im częściej spotyka się z zarzutami, iż wystawiając „Zwiastowanie” Claudela, jednego z największych dramaturgów katolickich, a także „Quo vadis” czy „Irydiona” spotyka się z zarzutami, że prowadzi rekolekcje wielkanocne – tym większą ma ochotę ma je prowadzić.

Pisarz Jacek Dukaj zwracał uwagę, że na poziomie „hollywoodzkiej popkultury” narzuconej światu za sprawą globalizacji „dominuje model opowieści, archetypu oparty w dużej mierze na kulturze chrześcijańskiej”.

Pytany o to, czy Kościół nie tęskni niekiedy za czasami średniowiecznej christianitas, kiedy to porządek świata urządzony był wedle zasad wskazywanych przez Kościół kard. Ravasi wskazywał, że nie jest to możliwe m.in. dlatego, że obecny świat jest już zupełnie inny choćby przez swoją multikulturowość. Jednocześnie zwrócił uwagę, że antropologia chrześcijańska pozostaje dla świata bardzo ważnym punktem odniesienia, o czym przekonuje się choćby podczas debat z intelektualistami na całym świecie.
Takie postacie jak św. Tomasz, św. Augustyn, Pascal czy Kierkegaard są wciąż obecne w kulturze – wskazywał gość z Watykanu.
Debatę poprowadził publicysta i pisarz Jerzy Sosnowski.

Prezydent: Kościół ważnym elementem społeczeństwa obywatelskiego

Postrzegam Kościół jako ważny element społeczeństwa obywatelskiego, ważny punkt odniesienia dla większości obywateli – powiedział prezydent Bronisław Komorowski, otwierając 12 października ostatnią debatę Dziedzińca” zatytułowaną „Wiara a społeczeństwo”. Podczas spotkania w Galerii Porczyńskich prezydent wskazał, że polskie doświadczenie przyjaznego, a nie wrogiego rozdziału państwa i Kościoła, zobowiązuje wszystkich wierzących i wszystkich niewierzących.

Wiara jest doświadczeniem osobistym, ale wierni to wspólnota. Współtworzą oni społeczeństwo, żyjąc w nim według zasad, które często czerpią z nauk społecznych swoich Kościołów – przypomniał prezydent.

Prezydent odniósł się także do postaci papieża Franciszka. – Jego Kościół ubogi, jego otwartość na cierpienie, jego skromność a zarazem wielka umiejętność komunikowania są ogromnie cenne. Budzą nadzieję wielu wiernych czekających na dobre zmiany – mówił dalej prezydent.

Bronisław Komorowski wyraził przekonanie, że Kościół za pontyfikatu papieża Franciszka „ma ogromną szansę odpowiedzieć na potrzeby tych, którzy pragną pozostać we wspólnocie wiernych, ale w zgodzie i z akceptacją dla dynamiki współczesnego świata”. „Widać to także w tym mocnym akcencie – w kwestii szeroko dziś omawianej, wywołującej emocje debaty na temat bolesny, jakim jest pedofilia, przecież obejmująca nie tylko Kościół, ale całość społeczeństwa” – podkreślił prezydent.

Następnie Bronisław Komorowski przypomniał postać bp. Juliana Wojtkowskiego, biskupa seniora archidiecezji warmińskiej, znanego z postawy, która zdaniem prezydenta była i jest bardzo zbieżna z postawą papieża Franciszka. „Biskup-pielgrzym, nie korzystający z samochodu, wizytujący pociągiem i osobiście spowiadający wiernych” – charakteryzował bp. Wojtkowskiego prezydent.

Źródłem nadziei dla Kościoła w Polsce, zdaniem prezydenta, będzie także zbliżająca się kanonizacja bł. Jana Pawła II. – Miejmy nadzieję i działajmy na rzecz tego, by ta kanonizacja utrwaliła w naszych sercach i umysłach jego otwartą postawę wobec świata, jego dzieło pojednania Kościołów, pracę nad ekumenicznym dialogiem, a przede wszystkim wprowadzony przez niego kult Bożego miłosierdzia, nadziei na przebaczenie – przypominał prezydent.

Przekonania, że najważniejsze rzeczy trzeba mówić w prosty sposób, potrzeba nam także dzisiaj – argumentował Bronisław Komorowski. – Nasz papież ma we Franciszku wiernego naśladowcę i kontynuatora – dodał.

Dalej podkreślił, że w relacji między wiarą a społeczeństwem – wierzących, niewierzących i poszukujących – ważne jest otwarcie na wszelkie grupy ludzi wykluczonych ze wspólnoty wiary. Nawiązał przy tym m.in. do duszpasterstw ludzi niewierzących, par niesakramentalnych.

„Bardzo sobie cenię duchownych, którzy są otwarci na problemy ludzi, którzy – choć rozwiedzeni według prawa cywilnego – przez nowe związki są wykluczeni z Kościoła. (…) Ten problem dotyczy niestety coraz większej części społeczeństwa, także polskiego; dotyczy coraz częściej liczącej się części wiernych” – zaznaczył prezydent.

Zdaniem Bronisława Komorowskiego, trudno nie dostrzec zagrożeń związanych z tempem zmian cywilizacyjnych, „za którymi czasami trudno nadążyć tak ogromnej instytucji”. Za zagrożenie dla Kościoła katolickiego prezydent Komorowski uznał „złą komunikację, nieostrożne słowo i brak dialogu”.

„Przez 150 lat niewoli wspólnota wiary i wspólnota kultury zastępowały w Polsce instytucję państwa. Zagrożeniem jest, z jednej strony, zmarnowanie tego wielkiego mandatu zaufania, tego wielkiego dorobku; z drugiej strony koniecznością jest przełamanie relacji wtedy, w tych szczególnych warunkach, ukształtowanych między państwem a Kościołem” – mówił dalej Bronisław Komorowski. – Wierzę, że Kościół polski zdoła go jednak [mandat zaufania – przyp. KAI] w dialogu z wiernymi, z korzyścią dla siebie, dla wiernych i dla całego społeczeństwa – niekoniecznie składającego się z ludzi wiary – wykorzystać – dodał prezydent.

Kościół jest katolicki, czyli powszechny i dobre zmiany możemy uważać za nasze zmiany – kontynuował prezydent. Jak przypomniał, był czas, gdy do wspólnoty Kościoła to Polacy, za sprawą papieża Jana Pawła II, męczeństwa ks. Jerzego Popiełuszki, czy „solidarności sumień” oraz dialogu z niewierzącymi w czasach komunizmu i np. działalności Prymasowskiego Komitetu Pomocy Osobom Internowanym, wnosili najwięcej.- Te wielkie dzieła polskiego Kościoła powinny być w jakimś wymiarze kontynuowane – uznał prezydent Komorowski. „Drogę widzę w nowoczesnych duszpasterstwach akademickich i wielkim dziele wspierania potrzebujących. Chodzi tu o ośrodki wspierania dla ubogich, dla samotnych matek, dla uzależnionych, ośrodki prowadzące terapię rodzin, mediacje rodzinne, duszpasterstwo świeckich, ośrodki informacji o sektach” – dodał.

„Najważniejsze dla mnie pytanie na dzisiaj, to pytanie na ile wiara może wspierać nowoczesne społeczeństwo w Polsce po 25 latach jego transformacji; na ile moralny autorytet Kościoła może np. nie tylko tworzyć dobry klimat dla rodziny, ale także uczyć szacunku dla państwa, dla prawa, nie tylko w symbolicznym wymiarze poczucia obowiązku obywatelskiego płacenia podatków; na ile dzieło Solidarności i sukces przeobrażeń w Polsce możemy przekazać innym wspólnotom świata, które dopiero uczą się demokracji?” – zastanawiał się Bronisław Komorowski.

Prezydent podkreślił, że Kościół w Polsce, w najtrudniejszych latach był sojusznikiem demokracji i wolności. Kościół potrzebny jest także w szybkim i chaotycznym świecie do formowania sumień, czy do wewnętrznego rozwoju – takiego, który wzmacnia wiarę w siebie.

Rzetelny dialog wyrasta z założenia, które musi być przyjęte przez obie strony. Trzeba uczyć się wzajemnego szacunku przy istniejących różnicach, trzeba ludzi życzliwie zainteresować sobą nawzajem, pomimo naturalnych i oczywistych różnic – mówił prezydent, nawiązując do słów ks. Józefa Tischnera. Wspólnota polityczna i Kościół są – każde na własnym terenie – od siebie niezależne i autonomiczne – przypominał.

Jednak i państwo, i Kościół, choć z różnego tytułu, służą osobistemu powołaniu tych samych ludzi – podkreślał prezydent. Będą mogły pełnić tę służbę dla dobra wszystkich „tym skuteczniej, im lepiej będą ze sobą prowadzić zdrową współpracę i stały dialog”.„Warto nie tylko pamiętać, ale i kontynuować budowę relacji Kościół-państwo, państwo i społeczeństwo, w zgodzie z zasadą wzajemnego poszanowania, autonomii i przyjaznego rozdziału” – powiedział Bronisław Komorowski. – To nasze, polskie doświadczenie przyjaznego, a nie wrogiego rozdziału, którego też doświadczyliśmy w czasach PRL, zobowiązuje wszystkich wierzących i wszystkich niewierzących – dodał na zakończenie prezydent RP.

Wiara a społeczeństwo

Następnie, podczas debaty zastanawiano się czy i gdzie w społeczeństwie tak podzielonym jak polskie istnieje choćby niewielki konsensus między wyznawcami krańcowo odmiennych stylów życia, w tym między wierzącymi a niewierzącymi.

Punktem wyjścia do dyskusji było stwierdzenie, że w polskim społeczeństwie dochodzi do coraz większych podziałów na różnym tle. Czy w tak podzielonej wspólnocie możliwe jest spotkanie, lub przynajmniej pewien minimalny konsensus między wyznawcami krańcowo odmiennych stylów życia, w tym między wierzącymi a niewierzącymi? Jeśli tak, to co może być wspólną przestrzenią dla tych dwóch postaw?

Przewodniczący Papieskiej Rady ds. Kultury kard. Gianfranco Ravasi podkreślił, że budowanie relacji między wiarą a polityką, między ludźmi wierzącymi a resztą społeczeństwa, są dla chrześcijaństwa konieczne. – To nie jest element marginalny, ale fundamentalny, także włączając w zakres tych relacji wszelkie napięcia i momenty dramatyczne – mówił purpurat.

Kard. Ravasi tłumaczył dalej, że w koncepcji chrześcijańskiej państwo, gospodarka, czy polityka są autonomiczne, mają swoje prawa, które nie zostały stworzone przez inną władzę, także religijną. Inaczej niż np. w islamie, gdzie model teokratyczny państwa uznaje się za najbardziej idealny, a prawo religijne staje się tożsame z kodeksem karnym i cywilnym.

Istnieje czasem pokusa z obydwu stron: Kościół chciałby wkroczyć na poziom zarezerwowany dla państwa czy gospodarki, a państwo wejść na obszary przynależne Kościołowi. Niemniej, obydwie strony muszą szukać wzajemnego porozumienia, człowiek bowiem szuka dialogu tak ze sobą samy, jak i z Bogiem – tłumaczył przewodniczący Papieskiej Rady ds. Kultury.

Zdaniem kard. Ravasiego, należy widzieć w drugim człowieku, nawet we wrogu, brata. Również chrześcijanie są wezwani do tego, by w innej osobie dostrzec „wspólne oblicze ludzkości”.

Prof. Krzysztof Pomian stwierdził, że społeczeństwa ludzkie nie mogą istnieć bez wierzeń, czyli bez uznania, że to co postrzegamy ”tu i teraz” jest jakąś inną rzeczywistością, obecnie niewidzialną i nieuchwytną dla naszych zmysłów, ale która może się ukazać nielicznym wybranym (albo wszystkim), a nawet zastąpić tę, w jakiej obecnie przebywamy.

Społeczeństwo bez takich wierzeń nie może istnieć, gdyż „narzuca je samo posługiwanie się mową i zmiana pokoleń”, ale ich treść zależy każdorazowo m.in. od stosunków międzyludzkich, dostępnej technologii, warunków ekonomicznych, systemu władzy i hierarchii społecznej panujących w danej zbiorowości ludzkiej.

Religia jest tylko jednym z wierzeń zbiorowych, a w społeczeństwach współczesnych dominującą formą wierzeń są ideologie – mówił prof. Pomian.

Większość ludzi oczekuje od religii w osobach jej prawomocnych przedstawicieli wskazań dotyczących może nie tyle tego, jak żyć, choć tego również, ile tego, jak sprostać nieprzewidywalnym sytuacjom, z którymi każdy może się nagle zderzyć w sferze zawodowej i publicznej, czy w życiu osobistym.

Jak tłumaczył filozof, religia nie pełni we współczesnych społeczeństwach roli politycznej. Kościoły przestały być instytucjami politycznymi, gdyż nie współorganizują całokształtu życia zbiorowego. – I właśnie dlatego żąda się od nich bardziej stanowczo niż kiedykolwiek, by stały się instytucjami zaufania publicznego i wzorami przestrzegania norm etycznych – dodawał prof. Pomian.

Prof. Jerzy Kłoczowski zwrócił uwagę na problem rozwijającej się w krajach Zachodu (czy też bogatej europejskiej Północy) rewolucji kulturalnej, która aby osiągnąć swoje cele chce wpierw zwalczyć religie, zwłaszcza monoteistyczne, gdyż to one odpowiadały do tej pory za usystematyzowanie sfery moralnej w społeczeństwie.

Zdaniem prof. Kłoczowskiego, chodzi o wprowadzanie zasady, że „liczy się tylko nasza osobista przyjemność, a żaden przymus – religijny czy państwowy – nie jest ważny. Człowiek musi żyć według własnych instynktów, przyjemności, tylko wtedy będzie się rozwijał”. Podał przykład traktowania w tej narracji małżeństwa jako przymusu, niewoli, której podawane są kobiety oraz promowania swobody seksualnej.

Określający się jako agnostyk prof. Andrzej Zybertowicz zastanawiał się, czy w najbliższych dekadach Kościół katolicki jako jeden z wielkich, zorganizowanych podmiotów życia społecznego zostanie zredukowany jedynie do roli wehikułu obiecującego ludzkości drogę do zbawienia, czy też uzyska zdolność odmieniania świata tego, który jest.

Zybertowicz ubolewał, że Kościół być może będzie musiał przyjąć formułę „Bądź sobą, wybierz Jezusa Chrystusa” (na podobieństwo jednego ze sloganów reklamowych), by być zdolnym do konkurowania z ofertami tak wielkich korporacji, jak i ideologiami państwowymi, czy formułowanymi przez świeckie ruchy społeczne, a także przez przekazy innych religii. Nadzieję może przynieść „program ubóstwo”, który dzięki papieżowi Franciszkowi niesie w sobie potencjał istotnej zmiany społecznej, ale nie wiadomo, czy i on nie upadnie pod ideologicznym naporem doczesnych instytucji.

Rzecznik Praw Obywatelskich Irena Lipowicz stwierdziła, że jesteśmy świadkami rozpadu wspólnego konsensusu moralnego, które integrowały społeczeństwa. Nie wiadomo, co tę wspólną podstawę zastąpi w przyszłości, wiadomo jednak, że już niemal tylko prawo – a nie np. wartości formułowane przez religię – jest dla wielu ludzi ostatnim gwarantem porządku społecznego i więzi międzyludzkich, choć tak być nie powinno, gdyż odwoływanie się do prawa oznacza, że możliwość porozumienia na inne sposoby zawiodła.

Prof. Lipowicz przestrzegała jednak przed zbytnią ufnością do system prawa jako „ostatniej siatki bezpieczeństwa”. – Polacy po odzyskaniu niepodległości bardzo wierzą prawu i wypatrują w nim nadziei. W moim przekonaniu jest to niewłaściwe, prawo nie tylko buduje harmonię społeczną, ale może też ją niszczyć, nie pamiętamy o tym – mówiła rzecznik praw obywatelskich. Jak przekonywała, należy odbudowywać inne więzi tak, jak do tego zachęcają wspólnoty wyznaniowe. To one, a nie prawo, proponując określony system wartości, pozwolą lepiej odnajdywać np. poczucie godności i sprawiedliwości, której wyegzekwowania żądamy od prawa.

Zdaniem Aleksandra Smolara, prezesa Fundacji im. Stefana Batorego, dialog wierzących i niewierzących najlepiej realizowany był w czasach PRL, gdy sprzymierzone ze sobą przeciwko władzy komunistycznej były opozycyjne środowiska inteligencji laickiej i Kościół.

Obecna rozmowa katolików z ludźmi, którzy „inaczej myślą i wierzą lub też nie wierzą wcale” powinna uwzględniać wyjątkowe doświadczenia tamtego dialogu lat 70. i 80. ub. wieku. Konieczna jest też refleksja nad przyczynami jej dramatycznego przerwania po 1989 r., gdy pojawiło się wiele konfliktów światopoglądowych m.in. na temat aborcji, a obecnie in vitro czy związków partnerskich.
Debatę prowadził Zbigniew Nosowski, redaktor naczelny kwartalnika „Więź”.

Koncerty, wystawy, medytacje

Głównym debatom towarzyszyło szereg wydarzeń: koncerty, spotkania, wystaw, happeningi. Wraz ze startem cyklu spotkań na 1Piętrze, na Salonie24 ruszyła blogosfera, w której młode, opiniotwórcze środowiska polskich intelektualistów debatują na tematy światopoglądowe, religijne czy etyczno-społeczne.

W blogosferze pojawiły się wypowiedzi przedstawicieli m.in. duszpasterstwa dominikanów, portalu Rebelya, środowisk ludzi niewierzących, naukowców oraz publicystów czasopism „Kontakt”, „Dywiz”, „Christianitas”, „Fronda”, „Nowe Peryferie”, „Nowy Obywatel”, „Tygodnik Powszechny”.

Na skwerze im. ks. Twardowskiego przed kościołem sióstr wizytek odsłonięto ławeczka jego imienia. Podczas debat w kontenerach ustawionych w różnych punktach miasta dyskutowano o tym, czy wiara i nauka skazane są na konflikt oraz jakie jest miejsce Kościoła w przestrzeni publicznej.

W kościele środowisk twórczych na Placu Teatralnym Wspólnota Medytacji Chrześcijańskiej prowadziła sesje medytacji. W sobotę od godz. 10 do 20 w świątyni zorganizowano strefę ciszy z przerwą na adorację Najświętszego Sakramentu i Mszę świętą.

Spotkania, w których do tej pory uczestniczyło kilkadziesiąt osób, rozpoczynają się od krótkiego wprowadzenia w metodę medytacji. Następnie, po krótkiej modlitwie wspólnej, uczestnicy medytują w całkowitym milczeniu przez 20 minut.

– Medytacja jest modlitwą serca a nie umysłu, dlatego staramy się w jej trakcie nie rozmawiać z Bogiem, ale po prostu z Nim być – podkreśla Jaga Kubiak, członek Światowej Wspólnoty Medytacji Chrześcijańskiej. – W skupieniu ma nam pomagać wypowiadanie w myśli słów „Marana tha” (przyjdź Panie Jezu), zdania „Panie Jezu Chryste, zmiłuj się nade mną” lub samego imienia Jezus. Wsłuchując się w te słowa chcemy otwierać się na obecność Boga – mówiła.

Choć sama modlitwa ma charakter chrześcijański organizatorzy podkreślali, że włączyć się w nią może każdy, niezależnie od wyznania.

Ponadto, od 1 do 14 października przed bramą Uniwersytetu Warszawskiego na Krakowskim Przedmieściu można obejrzeć wystawę „Papież dialogu-Papież Spotkania”. Od 7 do 9 października w kinie Muranów odbywały się pokazy filmowe („Lourdes”, „Ludzie Boga”, „7 pieczęć”).

Efektem „Dziedzińca” ma być publikacja podsumowująca i archiwizująca całe wydarzenie, która zawierać ma także poradnik jak założyć u siebie w parafii filię „Dziedzińca Dialogu”.

Organizatorami Dziedzińca Dialogu były Archidiecezja Warszawska i Centrum Myśli Jana Pawła II.

W gronie instytucji wspierających „Dziedziniec Dialogu” znalazły się m.in. KAI, „Więź”, Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego, Uniwersytet Warszawski, Foksal Eleven, Duszpasterstwo Akademickie św. Anna, Areopag XXI.
Patronami medialnymi byli: TVP i Polskie Radio.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.