Drukuj Powrót do artykułu

Zakończyło się Wakacyjne Spotkanie Misjonarzy 2017

22 czerwca 2017 | 13:42 | Warszawa / lk, mag, ar (KAI) / wer Ⓒ Ⓟ

Sample Fot. ks. Henryk Zieliński / Idziemy

Prawie stu polskich misjonarzy i misjonarek – księży, zakonników, sióstr zakonnych i świeckich – wzięło udział w corocznym wakacyjnym spotkaniu w Warszawie. Był to czas dzielenia się trudami pracy na misjach, świętowania jubileuszy i refleksji nad wyzwaniami posługi poza granicami kraju.

Zjazdowi w Centrum Formacji Misyjnej przy ul. Byszewskiej 1 w Warszawie towarzyszył bogaty program naukowy, duchowy i formacyjny, na który złożyły się m.in. cykl prelekcji na temat wyzwań pracy misyjnej, nabożeństwa, Msze święte i konferencje ascetyczne oraz wyjazdy integracyjne, w tym wizyta w kinie.

„Jest to braterskie spotkanie misjonarzy, którzy w danym roku przyjeżdżają do kraju na wypoczynek. Jest to zawsze okazja do podzielenia się sobą, swoimi radościami, smutkami i trudnościami – całym swoim życiem” – zapowiadał w rozmowie z KAI o. dr Kazimierz Szymczycha SVD, sekretarz Komisji KEP ds. Misji i delegat ds. misjonarzy.

Wśród Eskimosów i na wojnie

W tegorocznym zjeździe wzięło udział prawie 100 misjonarzy. Najwięcej z nich przyjechało z Afryki (Kamerunu, Konga, Wybrzeża Kości Słoniowej i Etiopii) i Ameryki Płd. (głównie z Boliwii i Peru). Jak sami podkreślali, zjazd to dla nich przede wszystkim czas odnowienie relacji z Bogiem i budowanie wspólnoty z innymi.

– Pracuję na Arktyce wśród inuków (Eskimosów), w diecezji, która liczy 2 mln 300 tys. km2 i ok. 34 tys. mieszkańców, z czego ok. 10 tys. to katolicy, nas zaś jest zaledwie ośmiu kapłanów z Polski, dwie siostry zakonne, emerytowany biskup pochodzenia francuskiego i jeden kapłan urodzony w Quebecu i jeden z Wietnamu. Tak więc brakuje misjonarzy. Duże odległości i warunki atmosferyczne sprawiają, że widzimy się nieraz dopiero po kilku miesiącach, stąd tak ważne jest budowanie wspólnoty i umacnianie się doświadczeniami chociażby podczas takich zjazdów – wyznał ks. Krystian Sokal pochodzący z diecezji legnickiej.

Jednym z poważnych problemów na terenie jego misji jest wzrastająca liczba samobójstw wśród młodych, którzy nie widzą sensu życia. – Wielu z inuków odeszło od tradycyjnych zajęć i rodzimej kultury, które organizowały ich codzienne życie we wspólnocie. Brak zajęć u wielu z nich rodzi depresję, a warunki klimatyczne nie służą funkcjonowaniu według zasad kultury europejskiej. Dlatego ważne, by misjonarz nie tylko mówił im o Bogu, ale po postu był z nimi, ukazywał im nowe możliwości życia, zachęcając do kultywowania własnej tradycji – wspominał duchowny.

Czytaj także: Jubileusz 50-lecia istnienia Komisji ds. Misji KEP

Innym dużym wyzwaniem dla misjonarzy są wojny i zamieszki na terenach, gdzie pracują. – Dzięki Bożej Opatrzności i modlitwie różańcowej w ostatnich rozruchach w Demokratycznej Republice Konga udało mi się ocalić zarówno własne życia, jak i wesprzeć żołnierzy, którzy przyszli nam z pomocą – wspominała s. Damiana Żoczek ze Zgromadzenia Salwatorianek. Od 35 lat pracuje na misjach jako pielęgniarka. Przyznaje, że wiele razy tylko dzięki Bożej interwencji udawało się jej pomóc chorym, bo brakowało nie tylko lekarza, ale i leków.

Drugiego dnia zjazdu w czasie Mszy św. kapłani i siostry zakonne świętowali swoje jubileusze misyjne, niektórzy nawet 40- lub 50-lecie pracy. Porannej liturgii przewodniczył bp Jerzy Mazur, przewodniczący Komisji KEP ds. Misji, który sam wiele lat spędził w Ghanie i Rosji. W homilii podkreślił, że powołanie misyjne jest wyrazem miłości Boga, który pragnie zbawienia wszystkich ludzi.

– Nie ma piękniejszego powołania, niż być z innymi w najistotniejszych dla nich wydarzeniach w całej rozciągłości ludzkiego życia, a wiec być blisko ich problemów, pomagać na drodze zbawienia, wyciągać z grzechów a więc biedy duchowej, jednym słowem „prowadzić ich do nieba” – powiedział kaznodzieja.

Gość z Aleppo

Jednym z gości tegorocznego spotkania był o. Ibrahim Alsabagh, proboszcz katedry św. Franciszka w Aleppo, który opowiedział o życiu po wojnie tego syryjskiego miasta.

Jednym z największych problemów mieszkańców Aleppo, poza zniszczeniami domów, jest brak dostępu do wody pitnej, jedzenia i lekarstw. – Ponad 85% ludzi jest bez pracy, co sprawia, że nie są oni w stanie utrzymać swoich rodzin. Niektórzy, by zapewnić przeżycie swoim dzieciom, rezygnują z leczenia, co grozi śmiercią. Wiele osób nie je mięsa przez większość miesiąca, ser jest luksusem, a czekolada w ogóle jest poza zasięgiem. Stąd decyzja, by przedostać się drogą morską do Europy, jest dla wielu wynikiem desperacji, głodu, cierpienia i pragnienia – powiedział zakonnik.

Biorąc pod uwagę ogrom potrzeb i skromne środki, którymi dysponowała jego parafia, decyzja, by wyjść naprzeciw ludzkiej biedzie z konkretną pomocą nie była prosta. – Miałem zaledwie 4 tys. dol., które w normalnych okolicznościach byłyby przeznaczone na działalność parafialnej Caritas. Pierwszą więc rzeczą, którą zrobiłem, było otwarcie drzwi klasztoru, by spotkać się z ludźmi twarzą w twarz i zrozumiałem prawdziwe ich potrzeby – mówił o. Alsabagh.

Jednym z pierwszych projektów było rozdawanie paczek z żywnością i wodą wszystkim bez względu na religię. Podjęto się też rekonstrukcji domów uszkodzonych przez rakiety. Do końca ub. miesiąca udało się odbudować 300 domów. W projekcie zaangażowanych jest kilku inżynierów. Problemem okazała się też kwestia kredytów. Wielu ludzi przed wojną kupiło mieszkania, a teraz nie stać ich na spłatę rat. Na koniec 2016 r. uratowano 600 rodzin, płacąc w banku ich zaległe zobowiązania.

Czytaj także: O. Ibrahima z Aleppo w Syrii: Jesteśmy świadkami obecności Jezusa Zmartwychwstałego ze swoim ludem

Kościół wyszedł też z inicjatywą pomocy młodym małżeństwom. W czasie wojny na założenie rodziny zdecydowało się 680 par. – Od stycznia wszystkie je adoptowaliśmy bez względu na ryty, w których zostały zawarte i przekazaliśmy tym rodzinom paczki żywnościowe, wodę oraz ubrania. Z pomocą finansową tym razem przyszedł papież Franciszek, który pod wpływem lektury książki opisującej sytuację w Aleppo, na zakończenie rekolekcji wielkopostnych poprosił swoich współpracowników o jałmużnę. Zaowocowało to zebraniem 100 tys. euro – podkreślił duchowny.

Przyznał, że ISIS może kontynuować wojnę przez wiele lat, aż do całkowitego zniszczenia kraju, stąd zawieszenie broni 22 grudnia 2016 r. można nazwać cudem. – Jestem przekonany, że to znak Bożej interwencji będącej owocem modlitwy Kościoła, za którą jesteśmy ogromnie wdzięczni – powiedział o. Ibrahim Alsabagh.

O aktualnych wyzwaniach Kościoła w Polsce opowiedział misjonarzom Marcin Przeciszewski, prezes Katolickiej Agencji Informacyjnej, a o relacjach Kościół-media w Polsce – rzecznik KEP ks. dr Paweł Rytel-Andrianik. Misjonarze zapoznali się także z aktualnymi wyzwaniami roku duszpasterskiego.

Na temat objawień maryjnych w Fatimie i Gietrzwałdzie w kontekście współczesnej ewangelizacji mówił o. prof. dr hab. Grzegorz Bartosik OFM Conv., przewodniczący Polskiego Towarzystwa Mariologicznego, a o peregrynacji ikony częstochowskiej „Od Oceanu do Oceanu” przez świat w obronie życia poinformowali misjonarzy Ewa i Lech Kowalewscy, międzynarodowi koordynatorzy peregrynacji.

Symboliczna liczba polskich misjonarzy świeckich

W środę misjonarze wzięli udział w sympozjum „Świeccy a misje”, zorganizowanym na UKSW z okazji 50-lecia Komisji KEP ds. Misji. Zdaniem bp. Mazura, cieszy zaangażowanie, z jakim misjonarze poświęcają się głoszeniu Chrystusa, jednak w porównaniu z innymi krajami europejskimi, które mają o wiele bogatszą tradycję posługiwania świeckich na misjach, widać, że ich liczba w przypadku Polski ma charakter symboliczny.

– Jest ich naprawdę niewielu. Rodzą się zatem pytania: dlaczego jest tak mało misjonarzy świeckich w Polsce? Co możemy zrobić dla pobudzenia powołań misyjnych? Czy misjonarze świeccy są potrzebni? Gdzie, kiedy i kogo posłać na misje? Co wyróżnia misjonarza świeckiego? – zastanawiał się bp Mazur.

„Mamy wspaniale rozpracowaną teologię misji. Dzięki Janowi Pawłowi II dużo wiemy o podmiotowości wiernych świeckich w Kościele i ich odpowiedzialności za jego misję. Jednak nadal potrzebujemy przełożenia tej refleksji na codzienną praktykę duszpasterską Kościoła” – mówił przewodniczący Komisji KEP ds. Misji.

Czytaj także: UKSW: Tożsamość misjonarza świeckiego – sympozjum „Świeccy a misje”

Werbista o. dr Tomasz Szyszka z UKSW przedstawił historię Komisji KEP ds. Misji. Wskazał na jej główne zadania. Jest to m.in. intelektualne i duchowe przygotowanie misjonarzy do pracy zagranicą (w ramach Centrum Formacji Misyjnej w Warszawie), budzenie powołań misyjnych oraz wspieranie już pracujących misjonarzy za pośrednictwem różnych agend misyjnych Kościoła w Polsce i ich inicjatyw w kraju (np. zbiórek funduszy poprzez Dzieło „Ad gentes” czy MIVA Polska).

Zdaniem o. Szyszki SVD, powstanie i praca Komisji misyjnej oraz efekty prac były możliwe dzięki zaangażowaniu się swoistych wizjonerów. – Byli oni trochę marzycielami, którzy działali z wielką odwagą i determinacją, ale też z pokorą i wielką. Potrafili przekuć swoje pomysły na język konkretu – dodał.

O. Antoni Koszorz SVD, pierwszy sekretarz Komisji KEP ds. Misji, powiedział KAI, że początki tworzenia tego gremium, powstałego w 1967 r. jeszcze jako Biuro Misyjne, były trudne.

„Kościół, jak zwykle zresztą, zaczynał wtedy od zera. Nie było struktur, nie było ludzi. Władze komunistyczne traktowały działalność misyjną Kościoła za przejaw imperializmu amerykańskiego. A dziś? Jestem oszołomiony ogromem tego, co widzę” – powiedział werbista, wskazując na tłumy uczestników sympozjum.

Trzeba dalej budzić świadomość misyjną

Przewodniczący Komisji w latach 2001-2011 abp Wiktor Skworc przypomniał o zaleceniach Soboru Watykańskiego II na temat animacji i współpracy misyjnej. Chodzi m.in. o to, aby kapłani w pracy duszpasterskiej pobudzali i podtrzymywali wśród wiernych „gorliwość do ewangelizacji świata”, a zadaniem rodzin chrześcijańskich powinna być konieczność pielęgnowania powołań misyjnych u dzieci, czy w stowarzyszeniach, do których należą – „tak, by z nich wyrastali nowi zwiastunowie Ewangelii”.

Podkreślił też, że w ostatnich latach Kościół w Polsce rozwinął w tym zakresie wiele inicjatyw, m.in. poprzez modlitwy o nowe powołania misyjne, czy w ramach zbiórek funduszy na rzecz polskich misjonarzy. Godnym podziwu jest np. dzieło „Kolędnicy Misyjni” organizowane pod adresem dzieci, które uczą się w ten sposób o swoich rówieśnikach w ubogich krajach misyjnych.

Potrzeba jednak dalszego uświadamiania Polaków o sytuacji krajów misyjnych i dziełach, jakie na ich rzecz wykonuje Kościół. Przykładem inicjatywy, która jest z roku na rok rozwijana są np. Orszaki Trzech Króli.

Czytaj także: Orszaki Trzech Króli przeszły ulicami 515 polskich miast

Ks. Kamil Leszczyński SDS mówił o tożsamości misjonarza i wolontariusza świeckiego. Jego zdaniem, osoba pragnąca ewangelizować innych musi przede wszystkim cechować się tożsamością integralną w sferze fizycznej, psychicznej i duchowej. Na sferę fizyczną składa się chociażby zdrowie danej osoby, pozwalające na pracę w trudnych warunkach. Przez sferę psychiczną można rozumieć np. dojrzałość emocjonalną, natomiast sfera duchowa polega na dobrym rozumieniu wiary.

Ponadto istotna jest właściwa motywacja, którą jest naśladowanie Chrystusa. – Bez tego nie ma mowy o tożsamości chrześcijańskiej. Trzeba wyrażać chęć wiernego naśladowania Jezusa, by przez swoje działanie przedłużać Jego misję zbawczą – stwierdził prelegent. Za kluczową cechę uznał też wspólną tożsamość wszystkich osób pracujących na placówce misyjnej.

Zaangażowanie misyjne sprawdzianem naszej wiary

Na zakończenie sympozjum, podczas Mszy św. w bazylice katedralnej św. Michała Archanioła i św. Floriana Męczennika na stołecznej Pradze przewodniczący Episkopatu Polski abp Stanisław Gądecki przypomniał o misyjnej naturze Kościoła podkreślając, że największym ubóstwem człowieka jest nieznajomość Chrystusa, który nas kocha, za nas umarł i który ofiarował nam swego Ducha.

„Samo okazywanie pomocy materialnej ludziom żyjącym w nędzy – chociaż jest jednym z najpiękniejszych uczynków miłosierdzia względem ciała – nie wystarcza. Nie wystarczy pomagać tym, którzy są głodni, którzy potrzebują odzieży i dachu nad głową, ponieważ największym i najbardziej dotkliwym ubóstwem tego świata jest ubóstwo duchowe ludzi, którzy nie wierzą w Boga” – stwierdził.

Abp Gądecki podkreślił, że terenem misyjnym są nie tylko kraje, ale też otoczenie, w którym się żyje oraz ludzkie serca, dusze i umysły. – Nasze zaangażowania w powszechną misję Kościoła jest sprawdzianem dojrzałości naszej wiary i życia chrześcijańskiego – oświadczył. Dodał, że troska o zbawienie drugiego winna stać w centrum chrześcijańskiego życia.

Czytaj także: Polscy świeccy na misjach

Zwrócił uwagę, że misyjny nakaz Jezusa dotyczy wszystkich ochrzczonych, zarówno osób Bogu poświęconych, jak i ludzi świeckich. Przyznał, że praca misyjna naznaczona jest wieloma trudnościami natury zewnętrznej jak i wewnętrznej – płynącej z samego Kościoła. Wspomniał o podziałach między chrześcijanami, dechrystianizacji krajów niegdyś chrześcijańskich, spadku liczby powołań misyjnych, oraz anty-świadectwie dawanym przez niektórych chrześcijan, którzy nie idą w swoim życiu śladami Jezusa.

Abp Gądecki wyraził jednak uznanie wszystkim misjonarzom za ich oddaną służbę najbardziej potrzebującym w odległych zakątkach świata.

Wakacyjne spotkanie misjonarzy w Warszawie nie jest ich jedynym czasem spędzonym w ojczyźnie. Na ogół przyjeżdżają na miesiąc, dwa lub trzy, poświęcając ten czas na pobyt w macierzystym zgromadzeniu oraz stronach rodzinnych. Zwykle miesiąc pobytu w kraju odpowiada jednemu rokowi spędzonemu na misjach.

Według danych Komisji Episkopatu Polski ds. Misji, na misjach posługuje obecnie 2007 polskich misjonarzy i misjonarek, w tym 983 zakonników, 677 sióstr zakonnych, 291 księży i 56 świeckich. Przebywają oni w 97 krajach na wszystkich kontynentach.

Najwięcej misjonarzy pracuje w Afryce i na Madagaskarze – 810, w Ameryce Łacińskiej i na Karaibach – 784, w Azji – 327, w Oceanii – 67, w Ameryce Północnej – 19. W szeregach polskich misjonarzy jest 24 biskupów: w Ameryce Łacińskiej i na Karaibach – 11, w Afryce – 6, w Azji – 2, w Oceanii – 3, a 2 w Ameryce Północnej.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.