Drukuj Powrót do artykułu

Zróbmy coś razem

19 listopada 2011 | 10:13 | rozmawiała Anna Wojtas Ⓒ Ⓟ

Zawsze powtarzałem alumnom czy tym wszystkim, którzy angażowali się ze mną w różne dzieła, żebyśmy wierzyli w to, co robimy – mówi w rozmowie z KAI nowy biskup pomocniczy diecezji warszawsko-praskiej, ks. Marek Solarczyk.

Święceń biskupich udzielił mu 19 listopada abp Henryk Hoser, a współkonsekratorami byli poprzedni biskupi warszawsko-prascy: Kazimierz Romaniuk i Sławoj Leszek Głódź. 44-letni kapłan jest pierwszym biskupem od utworzenia tej diecezji, który przyjął sakrę w katedrze św. Floriana.

Zobacz fotoreportaż z konsekracji bp. Marka Solarczyka »

Publikujemy rozmowę z biskupem Markiem Solarczykiem, w której opowiada on o swoich doświadczeniach pracy w duszpasterstwie, szkole i seminarium duchownym. Podkreśla znaczenie współpracy księży ze świeckimi zauważając, że duszpasterstwo jest towarzyszeniem ludziom w ich codzienności.

KAI: Z jakich doświadczeń kapłańskich zamierza Ksiądz Biskup skorzystać podejmując posługę biskupa pomocniczego?

– Najprościej odpowiadając – ze wszystkich. Zarówno tych związanych z pracą parafialną, jak i doświadczeń wicerektora seminarium duchownego czy wychowawcy młodzieży. Praca w duszpasterstwie uczy szacunku dla każdego człowieka i jego starań o tajemnicę Pana Boga, ale też szacunku dla tego, który nawet się nie stara, ale to o niego trzeba się postarać.

Bez wątpienia mam też doświadczenie, że samemu nic się nie zrobi. Potrzebna jest współpraca z parafianami i innymi kapłanami. To dla mnie oczywiste, bo zawsze byłem w zespołach kapłańskich większych niż proboszcz i jeden wikary. Zawsze też miałem to szczęście, że w parafiach, w których pracowałem było wielu ludzi świeckich, którzy w różnych grupach i konfiguracjach byli zaangażowani w życie religijne. Bez tej współpracy w duszpasterstwie niewiele się uda.

Moim doświadczeniem jako wicerektora seminarium duchownego jest wrażliwość na młodego człowieka. Zarówno tego, który przygotowuje się do kapłaństwa jak i tych, których poznałem i poznaję jako nauczyciel w szkole. Od początku kapłaństwa, ponad 18 lat uczę religii w jednej szkole: Liceum im. Władysława IV w Warszawie.

Praca w szkole to dość wyjątkowe doświadczenie jak na biskupa, zwłaszcza że religia jest nauczana w szkołach od 21 lat.

– Szkoła jako taka, a przede wszystkim to konkretne liceum i gimnazjum Władysława IV dało mi doświadczenie spotkania młodego człowieka, z tym wszystkim, co jej piękne w młodości, ale również tym, co jest niebezpieczne.

Plusem bycia przez wiele lat w jednej szkole są kontakty z uczniami utrzymywane także po jej ukończeniu. Rodzi to przeświadczenie, że warto robić swoje nawet jeśli od razu nie widzi się efektów wysiłków wychowawczych. One jednak są. Młody człowiek prędzej czy później zechce z nich skorzystać.

W ciągu 18 lat stałem się swoistym kapelanem szkoły. Zmieniały się nie tylko pokolenia uczniów, ale też towarzyszyłem nauczycielom w wielu momentach ich życia. Uczyłem ich dzieci, potem błogosławiłem małżeństwa tych dzieci, chrzciłem wnuki, uczestniczyłem w smutnych chwilach ich rodzin jak pogrzeby bliskich. Bycie kapelanem szkoły polega na byciu z ludźmi, towarzyszeniu im w życiu, by przede wszystkim chronić tajemnicę Boga. Specjalnie nie powiedziałem, że chodzi o to, aby „być świadkiem”, gdyż nie zawsze świadectwo udaje się tak, jak by się chciało. To nie jest przecież tylko kwestia przekazania informacji.

Czyli z doświadczenia Księdza Biskupa wynika, że dawna funkcja prefekta szkoły ma jak najbardziej sens?

– Zdecydowanie tak. Może, patrząc realnie, nie we wszystkich szkołach, ale na pewno w takich specyficznych: tzw. wybitnych czy „z tradycjami” na pewno tak.

Jak Ksiądz Biskup nawiązuje kontakt z młodzieżą? Co Ksiądz Biskup ma na myśli mówiąc, że młodość jest piękna ale bywa niebezpieczna?

– Kontakt z młodymi polega przede wszystkim na tym, że trzeba się od nich uczyć albo ich uczyć. Przebywanie z nimi sprawia, że i u mnie procesy starzenia nie zachodzą tak szybko (śmiech). Doświadczenie nauczyło mnie, że młodzież funkcjonuje podobnie i to nie zmienia się od wielu lat. Jeśli ktoś mnie pyta: jaka jest dziś młodzież to odpowiadam, że jeśli chodzi o „Władysława IV” to dokładnie taka sama jak była 18 lat temu, choć zmieniły się warunki wokół, życie ich rodzin, zmieniają się wpływy medialne, społeczne i kulturowe. Młody człowiek to wciąż jest ktoś, kto ma marzenia, kto chce iść do przodu, bywa dosadny w ocenach, świat widzi w barwach czarne-białe. W swoich poszukiwaniach jeszcze brakuje mu dojrzałości, mądrości, wsłuchiwania się, oczekiwania, weryfikowania różnych ofert i to bywa niebezpieczne, bo może zostać przez kogoś świadomie lub nieświadomie wykorzystane. Młodzi potrafią utrudnić sobie życie, a niektóre konsekwencje trzeba nieść do końca życia.

Będzie Ksiądz Biskupem na warszawskiej Pradze. Co jest jej specyfiką? Jakie są wyzwania?

– Mówimy Praga, ale ja mogę mówić o specyfice parafii katedralnej. Ze względu na różne uwarunkowania: historyczne, społeczne czy mieszkaniowe część mieszkańców naszej dzielnicy cechuje dość duża nieporadność życiowa, ale ogromna większość to normalni, zwyczajni ludzie, pracujący, troszczący się o swoje sprawy, a to że mieszkają w takiej kamienicy a nie na innym osiedlu… Jest też duża grupa ludzi, którzy wprowadzają się na nowe osiedla.

Jeśli człowiek nie identyfikuje się w swoich osobistych wyborach z doświadczeniem wiary i Kościoła, to i parafia nie będzie dla niego furtką, przez którą wejdzie w lokalną społeczność, żeby się zakorzenić i znaleźć w niej swoje miejsce. Taki człowiek tylko tu mieszka czy nocuje. To oczywiście jest naturalnym wyzwaniem duszpasterskim, aby ludziom, w różnych momentach ich życia towarzyszyć, a tym nieporadnym pomóc. Wymaga to mądrości, żeby nie dawać ryb, tylko próbować podać im przysłowiową wędkę, co z różnych powodów bywa dramatycznie trudne. Wymaga też umiejętności przezwyciężania dystansu czy anonimowości wielkiego miasta. W starych kamienicach na Pradze anonimowości zasadniczo nie ma, ale nie można tego samego powiedzieć o nowych blokach.

Jakie wyzwania? Niezależnie od różnych warunków życia podstawowym wyzwaniem jest towarzyszyć ludziom, chronić tajemnice Boga w nich, albo pomagać im ją odkryć, lepiej zrozumieć, głębiej w nią wejść. Jeżeli będzie się z ludźmi, nie tylko w kościele, ale również w ich działaniach kulturalnych, społecznych, okaże się możliwym pielęgnowanie dziedzictwa miejsca, w którym żyjemy, rodziny, Kościoła, ojczyzny.

Dotychczas równolegle do pracy duszpasterskiej rozwijał Ksiądz Biskup działalność naukową w dziedzinie historii. A jak będzie teraz?

– Tak, historia jest moją pasją. Nie chcę składać tutaj żadnych zobowiązań ani obietnic. Inne możliwości czasowe ma człowiek oddelegowany do spraw stricte naukowych, ale nie wyobrażam sobie, żeby ten etap mojego życia został zamknięty, chociażby z czystej troski o to, żeby zwyczajnie rozwijać się intelektualnie i czytać. A jeżeli się lubi czytać książki historyczne to tym bardziej.
Przypuszczam, że będzie też okazja kontynuowania podjętych działań ze współpracownikami z Uniwersytetu Warszawskiego, tym bardziej że dotyczą one historii Kościoła i organizacji kościelnej. Bynajmniej mam na myśli nie tylko dokumenty związane z aparatem bezpieczeństwa PRL.

Przez wiele lat był Ksiądz Biskup także ceremoniarzem katedralnym. Co to doświadczenie wniosło do obecnej posługi?

– Dla niektórych to obecnie powód dość dużego zaniepokojenia, że będę teraz z drugiej strony ołtarza oceniał i komentował zachowania innych. Nie, spokojnie, to nie o to chodzi, ale o szczerą troskę, aby szanować liturgię. Zawsze powtarzałem alumnom czy tym wszystkim, którzy angażowali się ze mną w różne dzieła, żebyśmy wierzyli w to, co robimy. Po prostu. Żeby to, co po ludzku nieogarnione nie spowszedniało.

Ci, którzy mieli ze mną kontakt w ciągu tych 16 lat posługi ceremoniarza, wielokrotnie ode mnie słyszeli, że dobra asysta to taka, która nie jest widoczna, chociaż porusza się to nie zatrzymuje na sobie, ale wprowadza w tajemnicę wiary, którą próbuje wyrazić i przeżyć. Siłą dobrej asysty jest umiejętność współpracy, wzajemnego liczenia na siebie.

Jestem wielkim fanem takiego określenia liturgii, o jakim opowiadał jeden z moich kolegów. Na pytanie: „co to jest liturgia ?” jakieś dziecko odpowiedziało, że „to jest coś takiego, jakby ktoś powiedział: zróbmy coś razem”. Liturgii nie da się samemu sprawować. Dziwnie przeżywa się Mszę świętą, gdy pojawia się dialog liturgiczny: „Pan z wami” a z drugiej strony nie byłoby odpowiedzi. Ale jest!

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.