Drukuj Powrót do artykułu

Zrozumieć ks. Jankowskiego… – rozmowa z abp. Tadeuszem Gocłowskim

13 grudnia 2004 | 12:50 | //mr Ⓒ Ⓟ

– Musimy wczuć się w sytuację ks. Henryka, osaczonego różnymi problemami, które zrodziły się w jego parafii, w jego kościele – mówi w rozmowie z KAI abp Tadeusz Gocłowski. Publikujemy fragmenty rozmowy z metropolitą gdańskim.
Abp Gocłowski powiedział, że zagorzali obrońcy księdza prałata to mała grupa ludzi, którzy chcę realizować swoje uboczne cele i wygłaszają poglądy nie mające nic wspólnego z nauczaniem Kościoła. W wywiadzie dla KAI abp Gocłowski mówi też o kłopotach „Stella Maris”, spotykających go pomówieniach, źródłach rozgoryczenia znaczącej rzeszy Polaków, polskiej recepcji nauczania papieskiego oraz obawach i nadziejach Kościoła w Polsce.
Pełny tekst wywiadu można przeczytać w ||”Wiadomościach KAI”.||
*KAI: Czy to są najtrudniejsze dni w kapłańskim życiu Księdza Arcybiskupa?*
– Nie sądzę. W pewnym sensie ostatnie dwa lata są dosyć trudne z uwagi na splot różnych problemów związanych z wydawnictwem Stella Maris czy sprawą ks. Jankowskiego. Tu chodzi nie o mnie, ale o Kościół i jego problemy; o jasność widzenia Kościoła i tego wszystkiego, co jest przedmiotem jego troski. W tym sensie można powiedzieć, że to są dni wyjątkowo trudne.
Mam za sobą 48 lat kapłaństwa i w ciągu tego czasu przeżywałem różne trudne sprawy. Przez 9 lat byłem wizytatorem polskiej prowincji zgromadzenia księży misjonarzy. Jedną z trudniejszych spraw, którą musiałem przeżyć była decyzja o rozszerzeniu misji polskich misjonarzy z Madagaskaru na Zair. Pewnie ze dwie noce nie spałem, ale podjąłem tę decyzję, i po prawie 30 latach od tamtego wydarzenia jestem szczęśliwy, bo tych kilku kapłanów polskich, którzy wyjechali do Zairu zapoczątkowało zupełnie nowy okres w dziejach tamtego Kościoła. Dziś jest tam wiele miejscowych powołań, polscy misjonarze niemal zupełnie się wycofują, zaś Kościół się ożywia. Oczywiście, to był problem związany ze wzrostem, a tu – z porządkowaniem pewnych trudnych spraw.

*KAI: Czy w tym porządkowaniu nie czuje się Ksiądz Arcybiskup samotny?*
– Nie, chociaż był czas, gdy wyrażane w listach reakcje na moje decyzje wywoływały poczucie osamotnienia. Od czasu wywiadu dla „Tygodnika Powszechnego” *otrzymuję listy świadczące o tym, że podobnie myślących ludzi jest w Polsce zdecydowanie więcej* i sposób, w jaki staram się rozwiązać problem księdza prałata przyjmowany jest z pełnym zrozumieniem myślącego społeczeństwa.

*KAI: Niemniej stos listów protestacyjnych w sprawie ks. Jankowskiego zapewne powiększa się?*
– W Polsce nie brakuje ludzi myślących o autentycznym dobru Kościoła, to znaczy takich, którzy nie mylą tej troski z realizacją swoich osobistych planów, np. politycznych. Ale jest także trochę ludzi zacietrzewionych, którzy Kościoła nie widzą.
Od 20 lat jestem tu biskupem diecezjalnym, stąd się wywodzę, nie spadłem z księżyca. *Przez te 20 lat nie mieliśmy żadnych problemów podobnych do sprawy proboszcza z kościoła św. Brygidy*. I nagle pojawiają się różne obelżywe słowa, określenia, pomówienia. Dowiedziałem się, że jestem Żydem, masonem, że otrułem swojego poprzednika. To jest patologia a z nią trudno walczyć.
Problem polega na tym, że *wszechobecne media rozpowszechniają nonsensy wypowiadane przez ludzi znajdujących się na pograniczu zdrowia psychicznego*. Powstaje obraz, który wcale nie odzwierciedla szerszych opinii lecz upublicznia opinie ludzi zupełnie wyizolowanych z realiów życia Kościoła.
Oni nawet rozumieją Kościół, tylko w tej chwili jest im potrzebne jakieś wygłaszanie poglądów, nie mających nic wspólnego z opiniami Kościoła. Odzwierciedlają raczej mentalność pewnej małej grupy ludzi, którzy chcieliby realizować jakieś swoje uboczne cele. Nie sądzę, żeby ks. Jankowski podzielał te opinie. I to jest, jak sądzę, jego osobisty kłopot.
W tym roku, biorąc pod uwagę potrzeby duszpasterskie *zmieniłem sześciu proboszczów*. Czy ktoś o tych zmianach słyszał? […] Ale czy fakt, że jeden kapłan, który się nazywa ks. Henryk Jankowski spowodował tyle zamieszania wokół swojej osoby ma powodować, że będziemy krzywdzić pozostałych 190 proboszczów, którzy normalnie żyją, pracują, przechodzą na emeryturę, także na wcześniejszą – w tym roku, z uwagi na dobro duszpasterstwa na taką emeryturę przeszło trzech kapłanów. Co w tym wszystkim jest istotne: to by realizować swoje własne ambicje i plany, czy też prowadzenie duszpasterstwa?

*KAI: Jednak dla pewnej grupy ludzi – nie tylko w Gdańsku – ks. Jankowski był i pozostaje bohaterem.*
– Parafia św. Brygidy stała się miejscem, do którego przychodzili zainteresowani problemami społecznymi ludzie z całego Trójmiasta. Było to w czasach walki o prawa człowieka i suwerenne państwo. I chociaż od 1989 r. to państwo mamy, to działalność środowiska skupiającego się wokół św. Brygidy zatrzymała się na tamtym okresie. Oni nie dostrzegli, że *nie można dziś czynić z ambony trybuny politycznej*, bo to byłaby negacją samej istoty Kościoła.

*KAI: „Trudna rola kata – wykończyć prałata”, „Michnik decyduje, biskup wykonuje” – to niektóre z haseł, jakimi posługują się obrońcy ks. Jankowskiego. To musi być dla Księdza Arcybiskupa gorzkie doświadczenie…*
– W ciągu 19 lat mojej posługi biskupiej nigdy z czymś takim się nie spotkałem, dlatego ostatnie wydarzenia przypisuję nie społeczeństwu tylko określonej grupie ludzi, którzy w jakiś sposób zaangażowali się w obronę, może nie tyle człowieka, ile pewnych idei, które im chodzą po głowie.

*KAI: Nie obawia się Ksiądz Arcybiskup, że ks. Jankowski przy każdym ołtarzu i o każdej porze będzie gromadził tłumy wiernych słuchaczy?*
– Pamiętajmy, że proboszczem nie jest ks. Jankowski i to nie on będzie układał harmonogram pracy duszpasterzy w tym kościele. Tam jest administrator, w przyszłości będzie odpowiedzialny za to proboszcz. Mogę tylko wierzyć, że problem zostanie opanowany. Jeśli nie, to *Kościół ma inne sposoby, które pozwolą mu na normalną pracę* zamiast urządzania wieców w kościele.
Społeczeństwo na Wybrzeżu naprawdę nie utożsamia się z poglądami środowiska św. Brygidy. Mnie jest żal św. Brygidy, dlatego, że jest to tak otwarta, mądra kobieta, europejska; osoba, która jednoczyła ówczesny kontynent w fantastyczny sposób i została współpatronką Europy, bowiem odegrała w dziejach znakomitą rolę.
Ci, którzy występują pod sztandarem św. Brygidy np. przeciwko dobrze rozumianej jedności europejskiej, *nie mają nic wspólnego z duchowością św. Brygidy*.

*KAI: Czy w ostatnim czasie, gdy ks. Jankowski przebywał w gdańskim szpitalu, kontaktował się z nim Ksiądz Arcybiskup?*
– Owszem. Napisałem do niego list w takim duchu, iż wspólnie zależy nam na tym Kościele. Jestem przekonany, że 40 lat twojego kapłaństwa wypełniała troska o Kościół i realizację jego zadań. Dlatego trzeba wspólnie podjąć wysiłek, by pomóc zrozumieć tym protestującym ludziom, że to nie jest właściwy kierunek. Możesz to wyciszyć, bo przecież jesteś człowiekiem od blisko 35 lat pracującym w tej parafii.
Otrzymałem odpowiedź na ten kierujący się dobrocią biskupią list. *Umówiliśmy się na rozmowę po powrocie księdza prałata* ze szpitala w Hamburgu. Musimy jednak wczuć się w sytuację ks. Henryka, osaczonego różnymi problemami, które zrodziły się w jego parafii, w jego kościele. […]

*KAI: Jak Ksiądz Arcybiskup sądzi – ks. Jankowski zdecyduje się na wniesienie rekursu?*
– Prawo kanoniczne daje mu do tego pełne prawo. Powinno się nawet to uczynić, jeśli się uznaje, że istnieją podstawy na jego pozytywne rozstrzygnięcie. Natomiast wnoszenie rekursu w sytuacji, gdy – według mnie – sprawy są tak ewidentne, że nie ma nadziei na jego pozytywne zakończenie? *Szkoda czasu i nerwów ks. Henryka* i szkoda tego ludu Bożego, który powinien spokojnie żyć tym, co Kościół w okresie adwentu i Bożego Narodzenia podsuwa swoim wiernym.

*KAI: Czy Liga Obrony Suwerenności – ugrupowanie najgłośniej broniące ks. prałata – ma jakąś przyszłość?*
– Nie do mnie należy ocena tego typu ruchów. Przyznam się tylko, że współczuję ludziom tworzącym to środowisko. Być może z jednej strony kierują się jakimiś dobrymi intencjami, według swojego własnego uznania, ale *sposób działania tych ludzi jest niestety dramatycznie przykry*.

*KAI: Obrońcy proboszcza parafii św. Brygidy z lubością wskazują na kłopoty, jakie przeżywa Ksiądz Arcybiskup w związku z malwersacjami w archidiecezjalnym wydawnictwie „Stella Maris”. Zostawmy jednak na boku intencje, którymi w tym przypadku kierują się obrońcy prałata a zapytajmy o meritum: jak mogło dojść do malwersacji, których skala – według prasy – sięga kilkudziesięciu milionów złotych? Czy to było nadużycie zaufania Księdza Arcybiskupa przez najbliższych współpracowników? Czy – patrząc z perspektywy czasu – nie uważa Ksiądz, że był zbyt łatwowierny?*
– Szkoda, że podejmujemy dwie różne sprawy, bo to grozi zaciemnieniem obrazu. Padają słowa o nadużyciu zaufania, łatwowierności… Szkoda, że idziemy w tym kierunku. Przede wszystkim: diecezja gdańska liczy milion osób, 190 parafii; prowadzi wiele dzieł i żadne z nich nie jest dotknięte ani głupotą biskupa ani oszukaństwem, ani naiwnością itd.
Mamy różne piękne dzieła: domy samotnej matki, domy rekolekcyjne, trzy hospicja, domy dla osób starszych, dom dla bezdomnych, w którym jest 250 miejsc – wszystkie te dzieła pięknie pracują.
Natomiast „Stella Maris” jest jednym z wycinków działalności tej diecezji. Przyznam się, że *byłem przeciwny tej aktywności gospodarczej*, bo nie widziałem w tym sensu. Była to rzeczywiście prywatna inicjatywa pewnego kapłana, początkowo bardzo maleńka – wydawnictwo mieściło się w dwóch pokojach przy Kurii.
Pewne zaufanie do człowieka, które towarzyszyło temu księdzu – zostało zawiedzione, to prawda. W momencie, gdy dowiedziałem się od prokuratury o zarzutach wobec administracji wydawnictwa, zwłąszcza wobec kapłana, w tym samym dniu go zwolniłem.
Podkreślam, że *Kościół nie tolerował żadnych szwindli*: sprawozdawczość – była, księgowość – także, ale okazało się, że tylko wirtualnie. Teraz mamy dramatyczne kłopoty, by spłacić długi za źle funkcjonującą drukarnię. […]

*KAI: Czy całe to zamieszanie wokół odwołania ks. Jankowskiego nie mówi czegoś szerzej o rzeczywistości Kościoła w Polsce? To chyba nie jest tylko lokalna sprawa, protesty ślą ludzie z całej Polski; wyrazy poparcia dla prałata można usłyszeć w różnych częściach kraju. Jest więc jakaś grupa osób deklarujących więź z Kościołem, a jednocześnie otwarcie – choć może nieświadomie – zaprzeczających jego nauczaniu i zasadom. Jak duży jest to legion i jaka powinna być postawa Kościoła wobec tego środowiska?*
– Trudno określić liczebność tej grupy. Gdybyśmy chcieli liczyć to środowisko w oparciu o św. Brygidę, to byłoby ich bardzo niewiele. Jeśli z całego Trójmiasta przychodziło na mszę odprawianą przez ks. Jankowskiego ok. *200 osób, to jest to bardzo mało*.
Natomiast jak to wygląda w skali kraju, nie wiem. Trzeba by zastanowić się, jak wielu Polaków utożsamia się z takimi poglądami, ale doradzam spokój. Faktem jest przecież, że wielu ludzi czuje się dotkniętych dramatyzmem transformacji gospodarczej. Mamy 3 miliony bezrobotnych! Czy oni są zadowoleni z tego państwa? Nie. Czy swoje poglądy artykułują, jak ci spod kościoła św. Brygidy? Nie, zdecydowana większość ludzi próbuje rozwiązywać problemy spokojniej, mądrzej, bardziej rzeczowo. […] Inna grupa ludzi, która jest niezadowolona z sytuacji jaka istnieje w naszym państwie, to ci, którzy patrząc na ostatnie 15 lat dostrzegają dramatyzm sytuacji w ojczyźnie i państwie. Najpierw był entuzjastyczny zryw z lat 1989/90, później przyszły rządy lewicowe, następnie inne, które zostały zmiecione z powierzchni; teraz znowu lewica, która zmiata się sama. Nie można powiedzieć, że społeczeństwo jest szczęśliwe, w pełni usatysfakcjonowane życiem w wolnym, suwerennym państwie.
Pan nie pyta jednak o problemy polityczne, ale raczej o reakcję tych ludzi na nauczanie Kościoła. Nie sądzę, żeby była tu jakaś większa grupa ludzi, która by krytykowała społeczne nauczanie Kościoła. […] Jestem przekonany, że zdecydowana większość Polaków *utożsamia się z nauczaniem Jana Pawła II* w dziedzinie obrony życia, ochrony małżeństwa i rodziny. Z tym nie ma problemów, co nie znaczy, że naukę tę akceptuje 100 proc. społeczeństwa.

*KAI: Mówił Ksiądz Arcybiskup, że co do nauczania Jana Pawła II nie ma wśród polskich katolików sporu, i że zdecydowana większość Polaków utożsamia się z jego nauczaniem. Niemniej sprawa gdańska odsłania fragment większej całości, która takiemu spojrzeniu trochę przeczy. Jan Paweł II jest dla całego wręcz świata postacią symbolizującą troskę o braterskie relacje z innymi chrześcijanami, o dialog międzyreligijny (a więc także z żydami, których nazwał „starszymi braćmi w wierze”) czy otwartość na niewierzących. Słuchając i czytając niektóre katolickie media wydaje się, że tą drogą nie wszyscy chcemy podążać za Janem Pawłem II…*
– Proszę pomyśleć: po 123 latach zniewolenia, krótki oddech wolnościowy w latach międzywojennych, dramat II wojny, długie lata nienormalnego życia społeczno-politycznego po tym kataklizmie.
Wróćmy jeszcze do lat międzywojennych i sytuacji ludnościowej. Były miejscowości, w których 40 a nawet 60 proc. ludności stanowili Żydzi. Zarzewiem konfliktów był wówczas tzw. antysemityzm ekonomiczny. To jest fakt socjologicznie przebadany.
Potem przyszła II wojna 1939-41 na terenach wschodnich, tam, gdzie leży Jedwabne, i gdzie ja się urodziłem. Pojawił się tam problem antysemityzmu politycznego. Nie mówię, że wszyscy Żydzi, ale część z nich angażowała się probolszewicko. Antysemityzm polityczny pogłębił się po wojnie, kiedy znowuż jakaś część Żydów angażowała się w działalność ubecką. Nie mówię, że to procent znaczący, może maleńki, ale krzykliwy, i w jakiś sposób zaistniał.
Następnie przyszedł ten dramatyczny rok 1968: głupia reakcja komunistów, którzy spowodowali dramat wielu ludzi, zmuszonych do opuszczenia Polski i wyjazdu do Izraela czy gdzie indziej.
Nawarstwiło się tyle problemów: brak państwa, brak utożsamienia się z nim itp., itd. – chciałby pan wszystko to uleczyć w ciągu 15 lat? A do tego problemy, które przeżywamy po roku ’89. Spróbujmy wczuć się w to społeczeństwo i jego mentalność. Co do pewnych sygnałów antysemickich w wydaniu ks. Henryka gdy chodzi o Grób Pański, o Żłóbek, o cały klimat, to jestem przekonany, że to nie są jego poglądy lecz poglądy jemu podsuwane.
[…]

*KAI: Jak postrzega Ksiądz Arcybiskup przyszłość polskich chrześcijan, zwłaszcza katolików, z tym bagażem różnych doświadczeń i problemów, które w sobie noszą? Czy w Europie, która – jak się może wydawać – przeżywa kryzys duchowej tożsamości, zachowają silne poczucie więzi z chrześcijaństwem?*
– To społeczeństwo fantastycznie zdawało egzamin w najprzeróżniejszych okolicznościach historycznych, nieraz bardzo dramatycznych, włącznie z wymazaniem Polski z mapy Europy. Kiedy zakończyła się II wojna światowa?
Myślę, że w roku 1989, dzięki temu, że tu, na Wybrzeżu eksplodował wielki ruch „Solidarności”, który następnie promieniował na całą Europę i świat. To społeczeństwo jest mądre, nabieram do niego coraz więcej szacunku.
Owszem, jesteśmy uczuciowi i dlatego też niekiedy przesadnie reagujemy. Polscy chrześcijanie pamiętają o słowach Chrystusa: „Prawda was wyzwoli”; bliska jest im zasada: „Czynić prawdę w miłości”. Chodzi o to, by *nie chować głowy w piasek w sytuacji, gdy zaistniały pewne problemy moralne*. Mnie jest żal, że pojawiły się one na tej plebanii, ale nie mogę powiedzieć, że nie rozwiążę tej sprawy, bo nie chcę np. wyzwalać jakiegoś piekiełka. Trzeba działać w prawdzie i w miłości. Jestem pewien, że w taki sposób uda się rozwiązać także obecne problemy w archidiecezji gdańskiej.
Rozmawiał Tomasz Królak
Pełny tekst wywiadu można przeczytać w ||”Wiadomościach KAI”.||

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.