Drukuj Powrót do artykułu

Zwierzchnik bożogrobców w Polsce apeluje o wsparcie chrześcijan w Ziemi Świętej

07 kwietnia 2023 | 18:41 | Maria Czerska Ⓒ Ⓟ

O włączenie się w wielkopiątkową zbiórkę „Na Boży Grób”, która w istocie jest zbiórką na pomoc chrześcijanom w Ziemi Świętej, apeluje dr Andrzej Sznajder, zwierzchnik Zwierzchnictwa w Polsce Zakonu Rycerskiego Grobu Bożego w Jerozolimie. To właśnie wspieranie chrześcijan z diecezji Jerozolimskiej, najstarszej diecezji Kościoła, jest podstawowym zadaniem tego zakonu. W rozmowie z KAI dr Sznajder opowiada o historii bożogrobców, o ich misji oraz o tym, jak konkretnie ją realizują.

KAI: Czym jest Zakon Bożogrobców, jak wyglądała jego historia i obecność w Polsce?

Andrzej Sznajder – Zacznijmy od nazwy „bożogrobcy”, bo ta nazwa odnosi się do dwóch w pewnym sensie spokrewnionych lecz oddzielnych zakonów. Łączy je to, że wywodzą się z Jerozolimy z czasów wypraw krzyżowych. Pierwszy z nich był zakonem kanoników, osób duchownych żyjących według reguły św. Augustyna. Ich misja polegała na sprawowaniu opieki duchowej w Bazylice Grobu Chrystusa. Drugi natomiast był zakonem świeckim, rycerskim, powołanym dla zapewnienia bezpieczeństwa pielgrzymów przebywających w Jerozolimie i w innych miejscach Ziemi Świętej.

Kanonicy bardzo szybko stworzyli sformalizowaną strukturę zakonną. Ich misja uległa pewnej modyfikacji z chwilą, kiedy upadło Królestwo Jerozolimskie. Wtedy cała ich aktywność przeniosła się do Europy. Byli zresztą już wcześniej tam obecni. W Polsce pojawili się w 1163 r. za sprawą krzyżowca Jaksy, który ich sprowadził do Miechowa. Stamtąd rozwinęli działalność na całą Polskę i nie tylko. Ośrodek miechowski był ważnym centrum Zakonu Bożogrobców w całej Europie. Funkcjonowali w Miechowie prawie 650 lat aż do momentu kasaty zakonu przez władze państwowe w 1819 r.

Organizacja drugiego zakonu, rycerskiego, miała charakter bardziej luźny. W swych początkach przypominał zapewne raczej bractwo. Mamy niewiele źródeł na ten temat. Natomiast to do tej właśnie tradycji nawiązuje obecnie istniejący Zakon Rycerski Grobu Bożego w Jerozolimie.

Swój obecny kształt zakon rycerski zyskał dzięki odnowieniu go w 1847 r. decyzją papieża Piusa IX. Decyzja ta zbiegła się z inną decyzją tego papieża – o odnowieniu Patriarchatu Łacińskiego w Jerozolimie, czyli diecezji jerozolimskiej, najstarszej diecezji Kościoła. Zbieżność nie była przypadkowa. Zakon został powołany po to, by nad nią sprawować opiekę i zapewniać jej byt materialny. I tu nic się nie zmieniło. Tak jak w połowie XIX w. tak i dziś, misją Zakonu jest niesienie pomocy chrześcijanom w Ziemi Świętej, a w szczególności wspieranie materialne i duchowe Patriarchatu Łacińskiego w Jerozolimie.

KAI: Czy między zakonem rycerskim a zakonem kanoników istniał jakiś związek?

– Tylko symboliczny. W statucie Zakonu Rycerskiego Bożego Grobu przywołana jest tradycja zakonu Kanoników Regularnych, Stróżów Grobu Bożego, jako pewnego rodzaju inspiracja dla działań współczesnego zakonu rycerskiego, a jednocześnie spuścizna, do której chcemy nawiązywać.

W Polsce to nawiązanie do bożogrobców – jako kanoników regularnych – ma charakter szczególny ze względu na wyjątkowo bogatą i chlubną historię tego nieistniejącego już zgromadzenia. Podtrzymywanie tej tradycji wyraża się m.in. w tym, że swoją duchową stolicę mamy właśnie w Miechowie. Tam staramy się być obecni podczas najważniejszych dla naszego zakonu świąt. To przede wszystkim Triduum Paschalne – najważniejsze dni w Kościele katolickim. My szczególnie uroczyście obchodzimy Wielki Piątek. Świętujemy również dzień 15 lipca – to data zdobycia Jerozolimy w 1099 r. ale również data poświęcenia Bazyliki Grobu Bożego w Miechowie.

Do tego źródła, zwłaszcza jako zwierzchnictwo zakonu w Polsce chętnie wracamy, z niego czerpiemy i czujemy się za tą spuściznę odpowiedzialni.

KAI: Kto może być bożogrobcem?

Przyjmujemy osoby, które są rekomendowane przez członków zakonu. Oczekujemy, że kandydat może udokumentować już jakieś swoje zaangażowanie na rzecz Kościoła katolickiego, na dowolnym polu. Chodzi o to, by była to osoba, która ma doświadczenie bezinteresownego ofiarowywania swojego czasu i pieniędzy. Oczywiście członek zakonu musi być katolikiem, osobą o uregulowanym statucie rodzinnym – żyjącą w sakramentalnym związku lub jako wdowiec czy wdowa; przyjmujemy również osoby duchowne, choć stanowią zdecydowaną mniejszość. Członkostwo w zakonie wiąże się też z deklaracją – to rodzaj ślubu, zobowiązania – do przeznaczania środków na potrzeby Ziemi Świętej. Zakon – przynajmniej na razie – nie organizuje zbiórek. Kwoty, które przekazujemy pochodzą z naszych własnych środków i nie są to kwoty jedynie symboliczne. Staramy się naprawdę oddawać ze swego – i z czasu i z pieniędzy.

Od 1888 r. na mocy decyzji Ojca Świętego do zakonu przyjmujemy również kobiety i to na równych prawach. Pełnią one wszystkie możliwe odpowiedzialne funkcje. Wiele z nich jest zwierzchnikami zakonu w swoich krajach.

KAI: Jaka jest wartość przekazywanej przez Was pomocy?

– Każdego roku przekazujemy kilkanaście milionów euro. W ubiegłym roku było to ok. 13 mln. W najbardziej dramatycznym roku pandemii przekazaliśmy 20 mln. euro.

KAI: Ilu członków liczy zakon?

Jest nas prawie 30 tys. w 40 krajach na świecie. W Polsce – niespełna 300 osób. Polskie zwierzchnictwo zostało ustanowione decyzją Wielkiego Mistrza pod koniec 1995 r. Pierwsza inwestytura, czyli przyjęcie nowych członków, miała miejsce w roku 1996.

KAI: Opieka nad chrześcijanami w Ziemi Świętej – czemu jest potrzebna?

– Chciałbym w tym kontekście przypomnieć ideę zbiórki wielkopiątkowej zainicjowanej w 1974 r. przez papieża Pawła VI. W Polsce nosi ona często mylącą nazwę zbiórki „Na Boży Grób” . W innych krajach mówi się o zbiórce „Pro Terra Sancta”, czyli dla Ziemi Świętej. Ale to też jest mylące. Celem tej zbiórki nie jest tylko Boży Grób w Jerozolimie, nie Bazylika Grobu Bożego, nie tylko obiekty kultu religijnego, miejsca święte, które odwiedzamy podczas pielgrzymek. Jej celem są „żywe kamienie”, które tworzą Kościół katolicki na tym terenie – ludzie, którzy mieszkają tam niemal od zawsze i trwają na przekór wszystkim przeciwnościom.

To bardzo trudne miejsce do życia, zwłaszcza dla chrześcijan. Być chrześcijaninem w Ziemi Świętej bardzo często oznacza zgodę na bycie obywatelem drugiej kategorii. Zarówno w sensie praw jak i w wymiarze materialnym, w dostępie do dobrej pracy czy dobrej szkoły itp. Chodzi o pomoc tym ludziom, by nie byli zmuszeni migrować. By mieli możliwość wciąż tam żyć.

Chrześcijanie w tym miejscu zawsze byli mniejszością. Ich egzystencja wiązała się z niepewnością, niepokojem o przyszłość. W ostatnich latach jednak sytuacja ta staje się coraz bardziej dramatyczna. Liczba chrześcijan wciąż maleje. W samym Izraelu, który liczy prawie 9 mln. mieszkańców chrześcijan jest ok. 185 tys. a katolików zaledwie ok. 10 tys.

Narasta liczba incydentów antychrześcijańskich, jak podpalenia, dewastacje itp. W samym 2022 r. było ich ok. 50. Przywódcy wspólnot chrześcijańskich w Izraelu w oświadczeniu opublikowanym bodaj w grudniu ubiegłego roku napisali wprost o „systematycznej próbie wypędzenia społeczności chrześcijańskiej z Jerozolimy i innych obszarów Ziemi Świętej.” Tak widzą to oni, będąc na miejscu.

Nie bez znaczenia może też być fakt, że w wyniku ostatnich wyborów w Knesecie znaleźli się przedstawiciele ugrupowań ekstremistycznych, którzy wprost formułują postulaty ograniczenia swobód chrześcijanom.

KAI: Na czym polega opieka nad chrześcijanami?

– Chodzi o wspieranie instytucji chrześcijańskich i infrastruktury społecznej umożliwiającej chrześcijanom życie w tych trudnych warunkach. Wsparciem objęte są m.in. parafie, ale też szkoły katolickie, uczelnie, jak np. Uniwersytet w Betlejem, sierocińce, domy opieki itp.

Mówiąc o wspieraniu chrześcijan trzeba mieć świadomość, że większość z nich opiera swoje utrzymanie na turystyce pielgrzymkowej. Prowadzą różnego rodzaju hotele, pensjonaty, sklepy z pamiątkami, warsztaciki, gdzie są one produkowane itp. Wspieranie tego to również forma pomocy.

Pomoc finansowa z zewnątrz jest też przeznaczana na przykład na wykup mieszkań przez Patriarchat, po to, by udostępniać je chrześcijanom po niższych cenach. Chodzi m.in. o to, by nie byli oni zmuszeni wyprowadzać się z Jerozolimy i z innych większych miast. Ich obecność byłaby wówczas już zupełnie niezauważalna, a sytuacja stałaby się jeszcze trudniejsza.

Czasem pomoc ma wprost wymiar charytatywny, socjalny. Było tak zwłaszcza w czasie pandemii.

KAI: Jak konkretnie wygląda zaangażowanie Zakonu Bożogrobców w tę pomoc?

– Jak wspomniałem, zgodnie z zamysłem papieża, naszym zadaniem jest zasadniczo wspieranie instytucji pozostających pod opieką Patriarchatu Łacińskiego w Jerozolimie. Finansujemy zatem za jego pośrednictwem konkretne potrzeby zgłaszane przez wspólnoty chrześcijańskie . To często proste rzeczy, jak wyremontowanie budynku, nagłośnienie w kaplicy, instalacja systemu nagrzewania wody, remont szpitala, doinwestowanie szkoły. Trzeba tu przypomnieć, że Patriarchat Łaciński nie ogranicza się do Izraela. W jego granicach znajduje się również Autonomia Palestyńska, Jordania, Liban i znaczna część Cypru.

To, że wspieramy przede wszystkim Patriarchat, nie oznacza, że nie mamy kontaktów z Kustodią Ziemi Świętej czy innymi podmiotami. Nie oznacza to również, że nasze zainteresowanie nie wychodzi poza wspomniany obszar. Warto podkreślić, że pojęcie Ziemi Świętej ma znacznie szerszy charakter; obejmuje m.in. nie tylko część Syrii ale również Iraku. Niezależnie od tego, tragiczna sytuacja w takich rejonach jak Syria sprawia, że w zasadzie każdy z nas powinien poczuwać się do odpowiedzialności za tamtejszych mieszkańców.

Wszystkie siły i środki skupiamy na Ziemi Świętej, co sprawia, że nasze działania w krajach, gdzie żyjemy są stosunkowo mało widoczne. Nie angażujemy się np. jak maltańczycy w medyczny wolontariat. Natomiast wszędzie, gdzie możemy, staramy się być ambasadorami spraw chrześcijan w Ziemi Świętej. Stąd też m.in. włączamy się w apel o udział w zbiórce w Wielki Piątek – na ich potrzeby.

KAI: Jakie widzi Pan wyzwania i jaką przyszłość przed Zakonem Bożogrobców w Polsce?

– Jestem przekonany, że pomoc na rzecz Ziemi Świętej będzie coraz pilniejsza. Potrzeby będą coraz większe, a nasze obowiązki wzrosną. Bez naszej pomocy zostaną tam tylko martwe kamienia. Nie chciałbym tego dożyć. Nie chciałbym by moje dzieci i wnuki jechały do Jerozolimy oglądać tam tylko puste kościoły – muzea.

Od roku, od kiedy pełnię funkcję zwierzchnika, obserwuję bardzo duże zainteresowanie zakonem. Słyszę wiele pytań. Nie brakuje też kandydatów. W czasie najbliższej inwestytury w czerwcu, w Toruniu, przyjętych zostanie ok. 30 nowych członków.

 

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.