Drukuj Powrót do artykułu

Życie religijne Polaków w Berlinie

06 lipca 2010 | 11:36 | Marcin Przeciszewski/maz Ⓒ Ⓟ

Polska Misja Katolicka prowadzi największą parafię w Berlinie. O jej życiu oraz o religijności Polaków w tym mieście mówi KAI ks. Tadeusz Niewęgłowski SDB, proboszcz Polskiej Misji Katolickiej w Berlinie.

Duchowny opowiada o szansy jaką jest religijność Polaków dla tej silnie zateizowanej metropolii, gdzie katolicy stanowią zaledwie 9 proc. ludności. Dodaje jednak, że życie na emigracji wpływa niestety „in minus” na poziom religijnych praktyk wśród Polaków.
A oto tekst wywiadu z ks. Tadeuszem Niewęgłowskim, proboszczem PMK w Berlinie:

KAI: Polska Misja Katolicka, której Ksiądz jest proboszczem, jest chyba największą parafią w Berlinie?

Ks. Tadeusz Niewęgłowski: Polska Misja Katolicka w Berlinie to największa parafia w archidiecezji berlińskiej, choć ma ona charakter personalny a nie terytorialny. Każdej niedzieli we Mszach św. bierze udział ok. 4 tysięcy wiernych, rozdaje się tysiące Komunii św. W ciągu miesiąca wysłuchuje się setek spowiedzi, załatwia dziesiątki interesantów. Do tego dochodzą liczne nabożeństwa, lekcje religii, katecheza sakramentalna, nauka języka polskiego, spotkania grup parafialnych, działalność charytatywna, kulturalna, praca biura parafialnego.

Ilość Polaków w Berlinie oblicza się na ok. 150 tys. Ci, którzy przyjęli obywatelstwo niemieckie są przyporządkowani do normalnych, niemieckojęzycznych parafii. Natomiast Polska Misja Katolicka swym duszpasterstwem obejmuje przede wszystkim mieszkających w Berlinie Polaków, którzy mają tylko polskie obywatelstwo. Jest ich ponad 37 tys. i są w naszej ewidencji, ale duszpasterstwem obejmujemy także Polaków z podwójnym obywatelstwem, a często tylko z niemieckim. Każdy kto jest katolikiem i mówi po polsku jest u nas mile widziany i zostanie obsłużony.

Co roku katechizujemy 500-600 młodych ludzi w wieku od klasy zerowej do matury. I to niezależnie od uczęszczania przez nich na niemiecką katechezę w szkołach. Katecheza w Niemczech przypomina bardziej religioznawstwo. Istnieje potrzeba jej dopełniania. Przy okazji katechizacji prowadzimy naukę języka polskiego. Lekcje te często towarzyszą zajęciom z katechizacji. Uczestniczy w nich ok. 150 dzieci.

Katechizację prowadzimy w 6 miejscach w Berlinie. U nas, w szkole polskiej przy Ambasadzie Polskiej, w parafii Najść. Serca Pana Jezusa w dzielnicy Tempelhof, na Spandau, tam gdzie od 20 lat odprawiane są msze po polsku, w szkole europejskiej, i w innych miejscach. Katechizację prowadzimy na mieście by ułatwić dzieciom dojazd jak i ze względu na trudne warunki lokalowe u nas. Przy naszym kościele mamy tylko jedną salkę.

Dla dzieci polskich, które chodzą na katechezę w szkołach niemieckich, główny nacisk kładziemy na katechezę przed pierwszą komunią oraz przed bierzmowaniem. Do pierwszej komunii przygotowujemy każdego roku ponad 100 dzieci, w tym było ich 121. Do bierzmowania przystępuje rocznie ok. 150 młodych ludzi.

Jednocześnie odprawiamy Msze św. w różnych dzielnicach Berlina: na Spandau, Wedding i we wschodniej części miasta, w Karlshorst. Są to parafie niemieckie, które użyczają nam miejsca, gdyż żyje tam wielu Polaków.

25 % katolików w Berlinie to obcokrajowcy. Wśród wspólnot katolickich, które są rejestrowane jako misje obcojęzyczne, tylko polska wspólnota ma kościół, gdzie jest gospodarzem. Inne obcojęzyczne misje katolickie mają siedziby przy normalnych parafiach niemieckich.

KAI: Jaka jest sytuacja religijna Berlina?

– Diecezja berlińska liczy dziś 5, 7 mln mieszkańców. Sam Berlin zamieszkuje 4 mln. Jest to potężna europejska metropolia. 60 % ludności miasta nie deklaruje żadnego wyznania czy innej przynależności religijnej. Katolików jest znikomy procent, w sumie 386 tys., z czego zdecydowana większość w dawnym Berlinie zachodnim. Stanowią oni 6, 8 % ludności diecezji i 9, 4 % mieszkańców Berlina. Część wschodnia stolicy Niemiec, podobnie jak pozostałe tereny byłej NRD jest niemal pogańska, katolików jest tam zaledwie około 3%. Więcej, ze względu na tradycję historyczną, jest ewangelików. Stanowią oni 19, 4 % mieszkańców miasta.

Niepokojące jest, że liczba katolików w Berlinie, ze względu na zjawisko tzw. występowania z Kościoła wciąż się zmniejsza. W ciągu ostatnich 15 lat nastąpił spadek o 5 %.
Gwoli sprawiedliwości należy stwierdzić, że „kurczenie się” Kościoła ewangelickiego przybrało znacznie większe rozmiary. W ciągu ostatnich dziesięciu lat liczba ewangelików w Berlinie zmniejszyła się o 21 proc.: z 950 tys. spadła do 750 tys.

Dużym problemem są powołania. Czynnych księży w Berlinie jest 120 – 140. Reszta to emeryci. Brakuje nowych, aby zastąpić tych, którzy przechodzą na emeryturę. To duży problem diecezji. Kleryków z diecezji berlińskiej jest zaledwie kilku. Nie ma tu seminarium, studiują gdzie indziej.

Kondycja Kościoła katolickiego jest raczej mizerna, choć jest bardzo wiele ambitnych inicjatyw duszpasterskich. Pomimo iż katolicy żyją w diasporze, ich obecność w życiu publicznym jest znacząca. Archidiecezja zarządza m. in. 189 charytatywnymi i socjalnymi placówkami, w tym 18 szpitalami, stojącymi na bardzo wysokim poziomie, 64 domami opieki, 24 szkołami podstawowymi, zawodowymi i gimnazjami, akademią teologiczną, wydawnictwem i szeregiem innych placówek.

Jednak trudności finansowe diecezji berlińskiej i podjęte w związku z tym oszczędności powodują bolesne dla katolików ograniczanie dotychczasowej działalności archidiecezji, zarówno w życiu pastoralnym jak i społecznym.

Berlin – w ramach szybkiego rozwoju po zjednoczeniu Niemiec – stał się miastem wielokulturowym i wielonarodowym. Zamieszkuje tu 160 narodowości. 8,8% mieszkańców to muzułmanie, głównie z Turcji. Są bardzo religijni. Mieszka tu też 120 tys. Żydów, przybyłych z byłego Związku Sowieckiego.

KAI: Ze słabą religijnością wiąże się zazwyczaj kryzys rodziny?

– Tak, w Berlinie widać to wyraźnie. Coraz więcej widzimy wolnych związków, bądź modne staje się życie w pojedynkę. Status „singla” jest czymś powszechnym, szczególnie w młodym pokoleniu. Np. w kamiennicy, w której mieszkamy, żyją niemal wyłącznie osoby samotne, większość w wieku 35 – 40 lat. Nie ma żadnej rodziny z dziećmi, chociażby z jednym. A jest to typowa berlińska kamienica mieszkalna, nieopodal centrum.

Kiedy w tym roku zorganizowaliśmy procesję Bożego Ciała ulicami naszej dzielnicy, to wierzący Niemcy bardzo się cieszyli i mówili, że ostatnią taką procesję w Berlinie widzieli 20 lat temu. Półtora tysiąca ludzi klękających na ulicy podczas błogosławieństwa rzeczywiście robiło niezwykłe wrażenie.

KAI: Wiele mówiło się o trudnościach, jakie towarzyszyły Polskiej Misji Katolickiej w uzyskaniu stałego miejsca w postaci własnej świątyni. W szczególności wówczas, kiedy został sprzedany użytkowany przez Polaków kościół na Tempelhof.

– Od 2004 r. świątynią, która została nam użyczona przez diecezję, jest dawną katedrą Berlina zachodniego bazylika św. Jana Chrzciciela, a obecnie konkatedra. Pełni ona również funkcję katedry polowej. Wzniesiona została w końcu XIX wieku jako katedra wojskowa dla żołnierzy katolików, których w armii niemieckiej, szczególnie po włączeniu Śląska było coraz więcej. Kościół zbudowany został z kamienia pod koniec XIX wieku nawiązuje do stylu romańskiego i gotyckiego. Zaprojektowany na planie krzyża łacińskiego charakteryzuje się wyniosłą kopułą i wysoką ponad 80 metrową wieżą.

Katolickim ordynariuszem polowym był do niedawna bp Walter Mixa z Augsburga. Ale zamieszkiwał on w swojej diecezji i tylko od czasu do czasu bywał w tej świątyni. Za kościół odpowiada więc niemiecki biskup Berlina (polowy) i polski proboszcz. Tuż obok, w odległości niecałych 300 metrów znajduje się ewangelicka katedra polowa.

Analogicznie jak inne parafie w Berlinie, nasza korzysta z funduszy pochodzących z tzw. podatku kościelnego, który obowiązani są uiszczać wszyscy obywatele zarejestrowani jako wierni danego Kościoła. Jako księża mamy pensje, płacone przez diecezję ze wspomnianego podatku. Przydzielone są tu trzy etaty. A skoro jest nas pięciu, w tym jeden emeryt, to każdy zatrudniony jest na ¾ etatu. Za budynek odpowiada także diecezja. Wszelkie remonty przeprowadza kuria, proboszcz musi o tym myśleć, ale zgłasza do Kurii, która tym się dalej zajmuje. Otrzymujemy ponadto kurialne dotacje np. na wakacje organizowane dla naszych dzieci.

Mamy też dalekosiężne plany wybudowania domu parafialnego, ale nikt nam w tym nie pomoże, gdyż diecezja berlińska ma bardzo poważne trudności finansowe. Ma to być Centrum im. Jana Pawła II. W związku z tym myślimy o założeniu fundacji, która będzie zdobywać środki na ten cel. Jest to na etapie bardzo wczesnej organizacji. Działkę gotowe jest nam dać miasto przy kościele w kierunku cmentarza.

Jednak Polska Misja Katolicka sama nie może tego zbudować, gdyż nie ma osobowości prawnej. Natomiast diecezja tego nie zrobi, gdyż Kościół w Berlinie ma za dużo pomieszczeń. Dziesięć lat temu diecezja berlińska ogłosiła kryzys finansowy. Teraz jest okres wychodzenia z długów, spowodowanych rozbudową ośrodków duszpasterskich i kościołów na terenie dawnego Berlina wschodniego.

KAI: A od kiedy działa Polska Misja Katolicka w stolicy Niemiec?

– Polskie Duszpasterstwo Katolickie w Berlinie zostało erygowane 1 stycznia 1982 (1981) r., później nazwa zmieniona została na Polską Misję Katolicką. Proboszcza misji mianuje ordynariusz diecezji, na wniosek naszego przełożonego. Kandydat jest wyznaczany przez przełożonego prowincji salezjanów w Warszawie. Jest to parafia personalna. Główna siedziba Polskiej Misji Katolickiej jest w Hanowerze.

Początki duszpasterstwa polskiego w Berlinie są jednak starsze. W Berlinie Wschodnim ośrodkiem działania polskiego duszpasterstwa od 1953 r. był kościół NMP Niepokalanej w dzielnicy Karlshorst, który zasięgiem swej posługi obejmował także kościół św. Michała w dzielnicy Mitte oraz kościoły w Fürstenwaldzie, w Greifswaldzie, w Schwedt i w Potsdam-Eiche.

W latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych do Zachodniego Berlina przybywało coraz więcej Polaków i tzw. przesiedleńców mówiących po polsku, ze Śląska czy dawnych Prus Wschodnich. Chcieli aby msze odprawiał im polski kapłan. Zainicjował je salezjanin ks. Konstanty Gołaski, który był tutaj na studiach. Bardzo aktywna też była p. Rita Gunter, prowadząca aptekę w dzielnicy Spandau. Wokół niej gromadziło się bardzo wielu polsko mówiących Niemców. Pragnęli oni mieć Mszę św. po polsku. Dodatkowo przypłynęła cała masa Polaków po 1981 r. Berlin Zachodni ich gościnnie przyjmował, szczególnie działaczy „Solidarności”.

Biorąc pod uwagę przychylną, propolską postawę ówczesnego biskupa Berlina, kard. Joachima Meissnera, czyniono usilne starania o uzyskanie odrębnego kościoła. Ogłoszenie stanu wojennego w Polsce, wieści ze zniewolonego kraju, wzbudziło w Niemczech sympatię do Polski i spontaniczny odruch niesienia pomocy.

25 grudnia 1981 ordynariusz Berlina, kard. Meissner, wydał dekret na mocy którego z dniem 1 stycznia 1982 został erygowany Polski Ośrodek Katolicki w Berlinie, w którym od początku do dzisiaj posługują salezjanie. W 1986 roku kard. Meissner przekazał polskim wiernym jeden z największych kościołów berlińskich, p. w. św. Jana Kapistrana w dzielnicy Tempelhof. Świątynia ta, nazywana potocznie „polskim kościołem” gromadziła przez 18 lat tysiące polskojęzycznych wiernych.

W ostatnich latach – już po zjednoczeniu Niemiec – okazało się, że diecezja berlińska na skutek olbrzymiego deficytu finansowego, spowodowanego rozwojem duszpasterstwa na terenie dawnego Berlina Wschodniego, zmuszona jest przeprowadzić radykalne oszczędności, których następstwem była m.in. sprzedaż gruntów kościelnych, a nawet kościołów. „Polski kościół” w dzielnicy Tempelhof wraz z przynależną parcelą został również przeznaczony do sprzedaży. Wspólnota polskojęzycznych katolików przyjęła ten fakt z ubolewaniem i z niezrozumieniem.

Nowy arcybiskup Berlina, kard. Georg Sterzinsky dekretem z 24 maja 2004 r. przyznał Polskiej Misji Katolickiej jedną z największych i najpiękniejszych świątyń Berlina, Bazylikę św. Jana Chrzciciela, znajdującą się na pograniczu dzielnic Kreuzberg i Neuköln.

KAI: Mówi Ksiądz, że obecnie na polskojęzyczne Msze św. w Berlinie uczęszcza w niedziele ok. 4 tys. Polaków. A co się dzieje z resztą z nich?

– Trudno powiedzieć. Niektórzy przyjeżdżają, kiedy im serce mocniej uderzy po polsku. Generalnie rzecz biorąc życie w takiej wielkiej metropolii wpływa „in minus” na poziom praktyk Polaków. Bywa, że po prostu giną w tej wielkomiejskiej przestrzeni. Jednak odnajdujemy ich przy sakramentach, takich jak pierwsza komunia czy bierzmowanie.

KAI: A jak przedstawia się kwestia zakładania sakramentalnej rodziny wśród Polaków. Czy – podobnie jak młodzi Niemcy – decydują się na życie bez ślubu i charakteryzuje ich niechęć do zawarcia trwałego związku małżeńskiego.

– Zjawisko życia bez ślubu na szczęście wśród Polaków nie jest tak powszechne jak wśród rdzennych mieszkańców Berlina. A szczególnie wśród tych, którzy mają stały kontakt z naszą Misją. Widać, że w społeczności polskiej małżeństwo i rodzina znaczy o wiele więcej niż w społeczności niemieckiej. Widzimy, że nad Polakami z Berlinie czuwają ich rodzice z Polski. Zauważamy wpływ dziadków z Polski, którzy nierzadko czuwają nad tym, aby ich wnuki w Berlinie zostały ochrzczone czy przystąpiły do pierwszej komunii. W ostatnich latach mamy ok. 150 chrztów rocznie. Ok. 50 par rocznie załatwia u nas formalności przedślubne.

KAI: Jak funkcjonuje ta „polska parafia” od strony świeckich? Czy działają przy niej ruchy, wspólnoty bądź stowarzyszenia katolickie?

– Oczywiście. Mamy wiele wspólnot i ruchów, które działają na tyle, na ile jest to możliwe ze względu na trudne warunki lokalowe oraz na dużą odległość naszego kościoła od miejsca zamieszkania wielu parafian. Z tego powodu grupy dla dzieci i młodzieży mogą działać tylko w soboty lub niedziele. W parafii działają liczne grupy Żywego Różańca. Do Apostolstwa Dobrej Śmierci należy ok. 100 osób. . Do kręgów ministrantów należy ponad 50 dzieci i młodych. Dynamicznie rozwija się Ruch „ Światło-Życie”, popularnie zwany Oazą, jak i jego gałąź dla małżeństw „Kościół Domowy”. Odrębny ruch Nowej Ewangelizacji ma już 3 wspólnoty. Tworzy się wspólnota „Dzieci Maryi”. Silnie rozwinięty jest „Ruch Rodzin Szensztackich”, składający się już z 25 kręgów. Jest to największa wspólnota w parafii, obejmująca ok. 600 osób. Do tego dochodzi chór parafialny istniejący już od 20 lat, spotykający się w dzielnicy Spandau, schola i zespół młodzieżowy.

Wydajemy „List parafialny”. Jest to pismo, które ukazuje się pięć razy w roku. Prowadzimy też stronę internetową, która jest też dobrym środkiem łączności z parafianami.

KAI: A działalność charytatywna?

– Nie prowadzimy regularnej działalności charytatywnej, ale wspólnoty, które istnieją w parafii, angażują się w różnorodne akcje charytatywne, szczególnie przy okazji świąt. Polega to głównie na wysyłce paczek dla osób potrzebujących do różnych ośrodków w Polsce. Najczęściej wysyłane są one do domów dziecka z przeznaczeniem dla konkretnych dzieci. Zawsze tych paczek jest kilkaset. Ostatnio wiele ubrań i środków czystości wysłaliśmy do Polski dla ofiar powodzi. Były to także ofiary pieniężne. Część z nich przekazujemy przez Caritas Polska, a część bezpośrednio do poszkodowanych w Polsce.

KAI: W sensie duszpasterskim zajmujecie się przede wszystkim najmłodszą falą emigracji z Polski?

– Faktycznie dawnej, szczególnie przedwojennej emigracji polskiej już nie spotykamy. Duża część z niej została zamordowana podczas wojny, a reszta wtopiła się w niemieckie społeczeństwo. Zresztą w Berlinie jest cała masa polskich nazwisk. Nawet w kurii jest wielu księży mających polskie nazwiska, ale nie potrafiących już wskazać swoich związków z Polską. Ordynariuszem jest kard. Georg Sterzinsky. Kardynał pochodzi z terenów Mazur, przybył do Niemiec po wojnie. W konsystorzu pracuje ks. Przytarski, proboszczem katedry jest ks. Dybowski, a były sekretarz kardynała ma nazwisko Kalinowski.

Mamy dużą liczbę emigrantów przybyłych do Berlina w latach 80-tych, ale większość z parafian stanowi faktycznie najnowsza fala emigracji. Od chwili wejścia Polski do Unii Europejskiej przeciętnie o tysiąc osób rocznie zwiększa się ilość wiernych podlegających naszej misji. Są to głównie młodzi ludzie, na ogół wykształceni. W Berlinie pracuje wielu lekarzy czy pielęgniarek. Przyjeżdża też masa kobiet z Polski, która zajmuje się pielęgnowaniem chorych. Zdobyły już one bardzo wysoką renomę. Jest też wielu polskich studentów. Później podejmują oni pracę i osiadają. Ludzie ci pozostają przy polskim obywatelstwie. Robimy wszystko, aby pozostali przy wierze swych przodków.

Rozmawiał Marcin Przeciszewski

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.